Jakiś czas temu udało mi się nawiązać współpracę z chińską marką IQUNIX, która zajmuje się produkcją wysokiej jakości klawiatur pre-built. Wówczas miałem okazję przetestować ich dwa modele w formacie 75%, a konkretnie IQUNIX ZX75 oraz IQUNIX OG80. Tym razem przyszła jednak pora na coś nieco bardziej klasycznego – klawiaturę będącą drugą iteracją modelu, który właściwie zapoczątkował popularność tej firmy i przez który ja sam pierwszy raz o niej usłyszałem. Poznajcie IQUNIX F97, czyli klawiaturę prawie-pełnowymiarową, która ma nietypowy układ, metalową obudowę i wiele, wiele więcej. Czy jest jednak warta uwagi? Zapraszam do lektury!
Pamiętam to jak dziś – film jednego z moich ulubionych YouTuberów klawiaturowych, TaeKeyboards, przedstawiający klawiaturę IQUNIX F96, czyli model o rozmiarze 96%, oferujący naprawdę dużo ciekawych funkcji i cech, a w dodatku bardzo drogi. To było prawie 4 lata temu, a teraz mam już kompletnie inną perspektywę na te urządzenia peryferyjne i nie uważam już 250 dolarów za jakąś absurdalną kwotę za klawiaturę. Żeby jednak wołać tyle kasy za tak trywialne urządzenie, to musi ono oferować równie dużo – sprawdźmy więc, czy F97, następca F96, zasługuje na miano dobrego i godnego polecenia produktu!
Opakowanie
IQUNIX przyzwyczaił nas już do standardowego dla siebie pakowania, które opiera się o czarny karton i nałożonej na niego papierowej szarfy z nadrukami prezentującymi wygląd klawiatury znajdującej się wewnątrz, nazwę modelu, a także kilka podstawowych cech produktu. W przypadku tego modelu producent wymienia:
- aluminiową ramę,
- mechaniczne przełączniki,
- złącze USB-C,
- keycapy wykonane z PBT,
- separację kabla (cokolwiek to oznacza),
- N-Key Rollover.
Tuż pod tymi cechami znajduje się z kolei krótka specyfikacja techniczna, z której jedynymi jakkolwiek przydatnymi informacjami są właściwie wymiary produktu i ilość klawiszy. Zabrakło chociażby wagi, pojemności baterii czy jakichkolwiek informacji o zamontowanych tu przełącznikach.
Akcesoria
Lubię dostawać dużo fajnych gratisików do klawiatury, więc nikogo raczej nie zdziwi moja radość po ujrzeniu, że IQUNIX dodaje podobny pakiet akcesoriów do F97 co w przypadku pozostałych modeli. Znajdziemy tu zatem:
- przewód USB-C do USB-A w oplocie,
- przedłużacz adaptera,
- adapter 2,4 GHz,
- druciany keycap puller,
- duży, metalowy switch puller,
- zmiotkę do czyszczenia klawiatury z kurzu i paprochów,
- cztery gratisowe keycapy dla użytkowników macOS,
- naklejki,
- papierologię.
Jak więc sami widzicie, jest tu tego naprawdę sporo. Ważna jest też jednak jakość, a nie tylko ilość. Dlatego więc jestem zachwycony, że dołączony tu keycap puller jest druciany, a więc nie uszkodzi nakładek, zaś switch puller jest duży, poręczny i przyjemny w obsłudze. Genialnym gestem jest dodanie pędzelka do zmiatania zabrudzeń, a także wymiennych keycapów, jednak osobiście chciałbym dostać lewy Control w miejsce CapsLocka. Kabel jest z kolei dobrej jakości i dobrze układa się na biurku.
Wygląd
Gdybym miał wymienić absolutnie najważniejsze cechy klawiatury IQUNIX F97, które wyróżniają ją na rynku i czynią dobrym produktem, to zdecydowanie postawiłbym na rozmiar i wykonanie. W tej sekcji zacznę od tej pierwszej cechy, bo dotyczy ona między innymi formatu. W przypadku dziś recenzowanego modelu producent postawił na nieco egzotyczne 96%, które ma oferować funkcjonalność zbliżoną do pełnowymiarówek, ale przy jednoczesnym ograniczeniu miejsca zajmowanego przez urządzenie. Mamy tu zatem panel numeryczny, rząd funkcyjny, a także klaster nawigacyjny, aczkolwiek ten ostatni jest mocno wybrakowany z powodu ograniczonego miejsca. Klawisze z niego przeniesione zostały bowiem nad NumPad.
Osobiście uważam, że format 96% z pewnością znajdzie swoich zwolenników, ale nie jestem jednym z nich. Ja sam nieczęsto korzystam z NumPada, więc jest on mi zupełnie zbędny, a używam z kolei nawigatorów, których liczba została tu mocno ograniczona. Ponadto 96% różni się od 980 i 1800 tym, że nie oddziela od siebie żadnych sekcji – wszystko jest tutaj zbite, przez co podczas testów doświadczałem wielu miss-clicków. Przerwy, podobnie jak w exploded 75%, pozwalają moim palcom nieco lepiej trafiać w konkretne klawisze, dlatego też uważam format 1800 za nieco lepszą opcję, która zajmuje jednak więcej miejsca na biurku. Dla każdego coś dobrego.
Na testy trafił do mnie wariant kolorystyczny Hitchhiker, który ma barwami nawiązywać do… autostopowicza? Nie wiem czy taki na pewno był zamysł, ale finalnie wyszła klawiatura ewidentnie wzorowana kosmosem, albo nawet planetą pokroju Merkurego lub Wenus. Dominujący kolor to bowiem jasny beż, zaś modyfikatory korzystają z ciemnej szarości. Akcentem jest z kolei czerń, natomiast napisom i obrazkom towarzyszą pomarańczowe elementy. Same obrazki na keycapach prezentują z kolei statki kosmiczne, teleskopy i łaziki, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że nazwa tej kolorystyki powinna brzmieć „Moonlander”, „Spacecraft”, czy coś w ten deseń.
Dostępne w ofercie producenta są rzecz jasna również inne warianty, ale ja wybrałem ten z dwóch powodów: po pierwsze jako jeden z niewielu oferuje on inny niż Cherry profil keycapów, a po drugie jestem po prostu ogromnym fanem koloru beżowego i jego odcieniów – co możecie zapewne wiedzieć z mojej recenzji Shenpo SimpleJA. Moim zdaniem IQUNIX F97 Hitchhiker prezentuje się w kwestii kolorystycznej naprawdę dobrze, a dokłada się do tego również prosta bryła obudowy, która jest właściwie zwyczajnym prostopadłościanem bez udziwnień.
Ścianki są płaskie i osłaniają przełączniki z każdej strony, czyniąc ten model klawiaturą typu closed design – przeciwieństwem floating-key design. Ramki są dosyć wąskie, ale wystarczające żeby z góry był widoczny piękny odcień beżu w jakim wykonana została aluminiowa obudowa. W rogach dostrzec można dziurki, w których skrywają się śrubki. To one łączą wszystkie 4 ścianki w jedną ramę, bo IQUNIX zastosował tu dosyć nietypowy rodzaj obudowy – zamiast jedno lub dwuczęściowej, spód jest tu osobnym elementem, a ramka składa się z czterech osobnych kawałków. Zapewne ma to na celu obniżyć koszta produkcyjne, natomiast z drugiej strony nie wiem dlaczego produkcja 5 elementów miałaby być tańsza niż jednego. Może to po prostu decyzja stricte designerska, a ja doszukuję się na siłę oszczędności ze strony producenta?
Spód nie jest szczególnie interesujący, natomiast nie jest on idealnie płaski. Wybrzuszenie jest jednak jedynie częścią, w której wygrawerowana została nazwa modelu. Nic poza tym. Obok znajduje się mały przełącznik, który pozwala włączyć klawiaturę w trybie bezprzewodowym. Na tyle znajdziemy z kolei złącze USB-C, zbliżone do lewej krawędzi – szkoda, że nie jest ono wyśrodkowane. W centrum znalazło się zaś miejsce na plastikowy element z logiem marki, przez który przepuszczane są fale radiowe przy połączeniu bezprzewodowym. Dzięki temu klawiatura może działać bez kabla, jednocześnie oferując obudowę wykonaną z metalu.
Wykonanie
Wspomniałem wcześniej, że dwie kluczowe cechy F97 to format i wykonanie. Teraz pora na tę drugą. Prawie-pełnowymiarowy model od chińskiej marki IQUNIX wyróżnia fakt, że obudowa jest praktycznie w pełni wykonana z grubego aluminium pokrytego lakierem, zapewne proszkowym. Dzięki temu klawiatura waży niemało, bo dokładnie 1238 gramów. Czyni ją to również wytrzymałą na wszelkie uszkodzenia, bo metal nam się nie ułamie ani nie roztrzaska przy ewentualnym upadku. Wiadomo jednak, że mało komu zdarza się upuścić klawiaturę, natomiast moim zdaniem lepsza taka metalowa obudowa, dająca swego rodzaju poczucie wartości, w przeciwieństwie do standardowego plastiku.
Stali czytelnicy wypomną mi zapewne, że często wspominałem o przewadze plastiku nad metalem, natomiast tutaj mamy ciut inną sytuację. IQUNIX F97 to klawiatura z prawdziwego zdarzenia i ona winna oferować wszelkie cechy godne flagowego modelu, takiego jaki nazwać można najlepszym pre-builtem na rynku. A metalowa obudowa to właśnie taki aspekt. Kto będzie się bowiem zachwycał plastikiem, poza entuzjastą klawiatur? Dla zwykłego konsumenta ma być twarde i metalowe, a nie jakieś ABS-owe czy poliwęglanowe bzdety.
Metal rzecz jasna wpływa pozytywnie na sztywność konstrukcji. Nie tylko obudowa jest tu aluminiowa, gdyż do wykonania płyty mocującej także wykorzystano jakiś metal – najprawdopodobniej aluminium lub stal. Wszystko to skutkuje bardzo sztywnym całokształtem – nie istnieje żadna możliwość ugięcia czegokolwiek, ani obudowy przez celowe próby wygięcia, ani płyty podczas pisania. Ma to swój efekt w wrażeniach z pisania, ale o tym za chwilę.
Ergonomia
No właśnie, sztywna płyta zazwyczaj skutkuje twardymi wrażeniami z użytkowania. Na szczęście do mnie na test trafiła wersja ze stosunkowo lekkimi przełącznikami, ale gdyby wrzucić tutaj coś cięższego (pokroju Cherry MX Black), to pisanie mogłoby stać się strasznie niekomfortowe. Miałem okazję korzystać z ciężkich przełączników na twardych płytach mocujących i uwierzcie mi, jeśli nie macie naprawdę silnych palców, to nie będzie to dla Was pozytywne odczucie. Warto jednak przy tym pamiętać, że z IQUNIX F97 korzystało mi się jak najbardziej przyjemnie, bo jestem fanem samego w sobie twardego finiszu, a ten idealnie współgra z lekkimi przełącznikami. Nie traktuję też sztywności jako wadę czy zaletę, a jako cechę – tak też odbierajcie ją Wy.
Na spodzie obudowy znajdziemy dwie małe gumki antypoślizgowe przy przedniej krawędzi i dwie przymocowane na stałe, okrągłe nóżki podwyższające kąt nachylenia, które także zakończone są gumeczkami. Dzięki temu klawiatura nie ślizga się po biurku, do czego przyczynia się również wysoka waga. Jeśli natomiast chodzi o sam kąt nachylenia, to ten jest tutaj stały – nie jesteśmy go w stanie regulować. To znaczy jeśli otworzymy obudowę to prawdopodobnie jesteśmy w stanie odkręcić te dwie nóżki, ale według mnie wymaga to zbyt dużo zachodu żeby miało jakikolwiek sens. No szkoda, bo to mimo wszystko spory minus – nie każdy lubi kąt nachylenia na poziomie 7 stopni, choć mi on nie przeszkadza i nie narzekałem przy użytkowaniu.
Front obudowy ma w tym modelu 20,5 mm, czyli w miarę klasycznie. Ktoś mógłby rzec. że do takiej klawiatury przydałaby się podpórka pod nadgarstki, a ja odpowiem, że nic bardziej mylnego. Podpórka jest przydatna, moim zdaniem, w klawiaturach z wysokością frontową powyżej 22 mm i niskim kątem nachylenia, jednak jak nazwa „wristrest” wskazuje – jedynie do odpoczynku naszych nadgarstków. Co za tym idzie, jeśli chcecie poprawnie korzystać z klawiatury i nie zepsuć sobie mięśni nadgarstków, to unoście ręce do góry podczas pisania, zamiast dociskać nimi do jakiejkolwiek powierzchni. Ot taka dobra rada ode mnie.
Keycapy
Ogromnym atutem IQUNIX F97 jest opcja wybrania wariantu nie tylko ze względu na kolor, ale także na profil keycapów. Co prawda rodzi to pewien problem, gdyż jeśli podoba nam się dana kolorystyka, ale preferujemy inny profil, to będziemy mieć problem. Jeśli natomiast nie jesteś fanem Cherry, to alternatywnie możesz wybrać wersję na keycapach KDA – tych samych co w recenzowanej ostatnio IQUNIX OG80. Profil ten nawiązuje swoim kształtem do popularnych SA, ale jednocześnie ma znacznie niższy wzrost – porównywalny do tego w OEM. Dzięki temu komfort pisania jest wyraźnie zwiększony, bo nie trzeba sięgać zbyt wysoko palcami.
Plastik użyty do ich produkcji to znane i lubiane PBT, zaś metoda to 5-side dye-sublimation. Oznacza to, że barwnik został naniesiony na wszystkie 5 ścianek w niektórych z nakładek. Widocznie jest to szczególnie w przypadku modyfikatorów, których ciemniejszy kolor nie jest zdefiniowany przez domyślną barwę plastiku, a właśnie przez barwnik. To z kolei skutkuje możliwymi deformacjami, bo do metody dye-sub wykorzystuje się spore temperatury. Całe szczęście w moim egzemplarzu nie było żadnych szczególnie widocznych wygięć czy odkształceń.
Czcionka w przypadku tych keycapów jest dosyć minimalistyczna i elegancka. Literki są nieduże i wyśrodkowane, a ich kształty bardzo mi się podobają. Niestety, niektóre z nich są lekko nierówne – na przykład J jest delikatnie przesunięte w prawo, co momentalnie rzuca się w oczy i nie da się tego odzobaczyć. Modyfikatory są z kolei reprezentowane przez pomarańczowe napisy, przy czym niektórym z nich towarzyszą także ikonki. Wszystko to wygląda niecodziennie, szczególnie te jasne wycięcia w modyfikatorach, ale niektórym może się to podobać. Do mnie osobiście nie trafia tego typu estetyka i wolę klasyczny wygląd, ale za to pasują mi odgrywające tu rolę akcentów obrazki – na przykład obiekty kosmiczne na spacji, rakieta na Enterze czy wszystkie ikonki nad NumPadem. Takie właśnie piękności zawdzięczamy sublimacji barwnika, bo byłoby to nieosiągalne w double-shot’ach.
Nie wspomniałem jeszcze o jednej, bardzo ważnej kwestii. Poza faktem, że do produkcji użytych tu keycapów wykorzystano wytrzymałe tworzywo PBT, producent zdecydował się jeszcze na zastosowanie bardzo grubych ścianek w każdej z nakładek. W zależności od mierzonej ścianki, moja suwmiarka pokazywała 1,5 albo 1,6 milimetra. To naprawdę dużo, porównywalnie do popularnych i lubianych GMK. Taka grubość wpływa rzecz jasna pozytywnie na wytrzymałość, ale ma też swoje efekty w brzmieniu. O tym jednak wspomnę później.
Stabilizatory
IQUNIX to jedna z niewielu firm, które wciąż stosują w swoich klawiaturach typ stabilizatorów zwany Costar. Opiera się on na drucikach przymocowanych do płyty mocującej na zatrzaski oraz małych plastikowych dzyndzlach mocowanych do keycapa, w które wsuwa się krańce drucika. Działa to, bazując na moim doświadczeniu, znacznie lepiej od klasycznych Cherry stabów, bo Costary o wiele łatwiej się modyfikuje i moim zdaniem brzmią one po prostu skrajnie lepiej od alternatyw.
Co do samych stabilizatorów zamontowanych w modelu F97, to są one lekko przesmarowane, w wyniku czego większość klekotania jest wyeliminowana. Zdarzyło mi się jednak wcisnąć klawisz stabilizowany i usłyszeć lekkie cyknięcie lub szelest, ale było to rzadkie i w miarę ciche, nieprzeszkadzające. A nawet gdyby komuś przeszkadzały takie odgłosy, to zawsze można samodzielnie dosmarować staby, oczywiście zgodnie z moim poradnikiem.
Przełączniki
Przy zakupie IQUNIX F97 mamy do wyboru nie tylko wiele różnych wersji kolorystycznych, ale także dosyć szeroki wachlarz przełączników. W ich skład wchodzą modele: Cherry MX Red, Cherry MX Brown, Cherry MX Blue, Cherry MX Silent Red, TTC Speed Silver, TTC ACE, TTC Silent Rose oraz TTC Gold Pink. Do mnie na testy trafił egzemplarz na tych ostatnich, które z tego co widzę są niestety obecnie wyprzedane. Są to natomiast lekkie liniowce od znanej i lubianej firmy, która znana jest chociażby z popularnych w polskiej społeczności TTC Wild.
TTC Gold Pink to liniowce, a więc skok jest w nich płaski i nienaruszony przez żadne sprzężenia zwrotne. Dzięki temu możemy delektować się płynnością. Osobiście preferuję przełączniki tactile do pisania jak i grania, ale wśród ludzi popularna jest opinia, że do gierek najlepiej sprawdzają się liniowce, gdyż łatwiej się je wciska i palce nie są rozproszone żadnym bumpem. Cóż, jestem w stanie się z tym zgodzić pod warunkiem, że gramy w grę opartą w głównej mierze na klawiaturze – na przykład osu!, w które nie jestem w stanie grać na niczym innym niż na przełącznikach liniowych.
Zamontowane wewnątrz Gold Pink sprężynki są dosyć długie, bo mają aż 21 mm. To sporo, a co za tym idzie – powstaje zjawisko zwane slow-curve, które czyni te przełączniki niezwykle przyjemnymi w użytkowaniu. Nie jest żadną tajemnicą, że jestem ogromnym fanem wydłużonych sprężyn, więc korzystanie z TTC Gold Pink sprawiło mi wiele frajdy. Ponadto są one dosyć lekkie – do aktywacji potrzeba zaledwie ~37 gramów siły, zaś czwarty milimetr, a więc koniec skoku, osiągamy przy użyciu 45 gf. Dzięki temu palce praktycznie w ogóle nie męczą się podczas pisania, aczkolwiek osobiście nie przepadam za aż tak lekkimi przełącznikami, bo skutkuje to zazwyczaj zwiększeniem częstotliwości popełniania literówek i miss-clicków.
Skoro mamy do czynienia z liniowcami, to kluczową kwestią pozostaje ich płynność – to ona definiuje dla mnie jakość liniowca, bo nie potrafię pisać na takich, które są szorstkie. Całe szczęście w przypadku TTC Gold Pink nie ma się o co martwić, bo są bardzo gładkie. Co ciekawe, producent osiągnął to w głównej mierze bez fabrycznego smarowania (bo cieniutką warstwę oleju zauważyć można tylko na styku trzonu z metalowymi kontaktami), więc można je jeszcze dodatkowo poprawić jakimś Krytoxem 205g0, oczywiście zgodnie z moim poradnikiem smarowania przełączników. Jeśli natomiast chodzi o wobble, to ten jest tu stosunkowo niski, ale mogło być lepiej – to jeszcze nie poziom Outemu.
Jeśli komuś z Was nie spodobałyby się żadne zamontowane fabrycznie w IQUNIX F97 przełączniki, to istnieje także opcja szybkiej ich wymiany, za sprawą zamontowanych na PCB gniazd hot-swap. Wystarczy odpowiednim narzędziem zdjąć keycapy, innym wyjąć przełączniki, a następnie włożyć nowe, kompatybilne. Wejdą tu rzecz jasna wszelkie przełączniki MX style, czyli Cherry MX i ich klony. Warto też wspomnieć, że mamy tu do czynienia z południową orientacją diody, a zatem nie trzeba się martwić obijaniem keycapów o profilu Cherry o górną część obudowy jakichkolwiek przełączników, gdyż te są skierowane w dół, a więc poprawnie.
Brzmienie
Aluminium to taki materiał, który niesie za sobą wiele zalet. Z jednej strony zapewnia obudowie wytrzymałość, z drugiej dodaje jej wagi, a z trzeciej po prostu czyni ją produktem premium. Metal ten ma jednak też wpływ na brzmienie, i to naprawdę znaczące. Do tego stopnia, że po klawiaturze pre-built korzystającej z całkowicie aluminiowej obudowy możemy spodziewać się konkretnego brzmienia. Ja sam oczekiwałem od F97 charakterystycznego dźwięku i się w ogóle nie zdziwiłem.
Stukanie jest tutaj czyste, lekko wyciszone, ale także skierowane ku wysokim częstotliwościom. Nieco obniża je profil, materiał i grubość keycapów, a także przełączniki TTC Gold Pink (które są raczej kojarzone z basem), ale finalnym efektem jest ciut wysokie brzmienie. Osobiście jestem fanem takiego dźwięku i podobało mi się pisanie na recenzowanej dziś klawiaturze bez założonych słuchawek.
Poza przyjemnym stukaniem, w brzmieniu klawiatury znaczenie ma także metal. Jaki metal, zapytacie – a no taki w stabilizatorach i przełącznikach. Całe szczęście w przypadku IQUNIX F97 nie ma miejsca na jakiekolwiek rezonowanie sprężynek, a stabilizatory są na tyle dobrze nasmarowane, że praktycznie w ogóle nie szeleszczą. Doskonała robota, producencie!
Podświetlenie
Poza wyborem koloru i switchy, w przypadku klawiatur IQUNIX mamy także zazwyczaj opcję wyboru czy chcemy w naszej klawiaturze podświetlenie RGB. Podobnie jest w F97, a do mnie na testy trafił wariant z kolorowymi lampkami. Jak się jednak zapewne domyślacie, kolorowe światło nie najlepiej współgra z beżową kolorostyką, dlatego też osobiście nie zalecałbym korzystania z niej z włączonym podświetleniem. Mimo to sprawdziłem jak wygląda ta kwestia i uprzejmie oznajmiam, że jest tak samo jak zawsze z takim podświetleniem, czyli słabo.
Widzicie, z diodami RGB jest tak, że nie są one w stanie poprawnie oddawać niektórych kolorów, a to przez fakt, że barwy powstają w nich poprzez łączenie zielonego, czerwonego i niebieskiego. Dlatego też z bieli często wylewa się czerwień, a z żółtego zieleń. Niestety podobnie jest tutaj – biel jest różowa, zaś żółć limonkowa. Całe szczęście inne kolory są ładne, żywe i jasne. Osobiście korzystałem z klawiatury z pomarańczowym podświetleniem i wyglądało to nawet dobrze.
Bezprzewodowość
Metalowa obudowa i opcja połączenia bezprzewodowego powinny się wykluczać, ale IQUNIX postarał się żeby wcale tak nie było. Model F97 ma bowiem plastikowy element z tyłu obudowy, przez który fale radiowe mogą swobodnie przechodzić, a co za tym idzie – zyskujemy opcję korzystania z klawiatury bez kabla. Do dyspozycji jest nie tylko Bluetooth, ale także 2,4 GHz. Jako że preferuję niskie opóźnienia, to przez większość testów korzystałem z tego drugiego, aczkolwiek mogę Was zapewnić, że implementacja BT jest tutaj w porządku i można spokojnie korzystać z niego do pisania tekstów. Do grania zalecałbym jednak 2,4 GHz, bo przy nim nie czuć, że klawiatura nie jest po kablu.
Kluczowa przy połączeniu bezprzewodowym jest bateria i jej wytrzymałość. W przypadku IQUNIX F97 możemy sprawdzić stan naładowania ogniwa poprzez wciśnięcie FN+B – wówczas lampka pod klawiszami zacznie migać na biało, a każde mignięcie to 10% (jeśli więc mrugnie 7 razy, to bateria jest naładowana w około 70%). Na jednym ładowaniu klawiatura wytrzymała na moich testach 10 dni i jeszcze zostało jej parę procent naładowania, aczkolwiek trzeba zwrócić uwagę na jedną kluczową kwestię – podświetlenie.
Cóż, na początku testów używałem urządzenia z włączonymi LED-ami. Te zgasły jednak już po dwóch dniach użytkowania bezprzewodowego. Widocznie klawiatura weszła w tryb oszczędzania energii i dlatego nie chciała żebym miał włączone RGB. Od tego dnia bateria przetrwała jednak kolejny tydzień i nie rozładowała się do zera. Wychodzi więc na to, że z wyłączonym podświetleniem nie ma co martwić się o baterię, bo ta pozwoli na bardzo długą pracę na jednym ładowaniu.
Stabilność połączenia jest na szczęście bardzo dobra, nawet pomimo umiejsciowienia anteny z tyłu obudowy. Nie trzeba wcale mieć odbiornika postawionego tuż obok klawki, bo sygnał odbiera ona nawet na odległości kilku metrów od komputera. Nie uświadczyłem też żadnego rozłączania, więc generalnie jestem zadowolony z pracy bezprzewodowej tego modelu.
Oprogramowanie
Do pobrania ze strony producenta jest aplikacja służąca jako oprogramowanie do klawiatury IQUNIX F97. Nie różni się ona w żadnym stopniu od tych wykorzystywanych do konfiguracji ZX75 czy OG80, a więc możemy ustawić w niej działanie dowolnych klawiszy, zmienić kolor, efekt i jasność podświetlenia, a także nagrać makra. Interfejs jest prosty w obsłudze, a przycisk zapisu znajduje się w prawym górnym rogu. Brakuje mi tu jedynie procentowego wyświetlenia poziomu naładowania klawiatury, bo tak to byłoby idealnie. Ustawienia zapisują się oczywiście w pamięci wbudowanej klawiatury, więc po konfiguracji możemy swobodnie odinstalować oprogramowanie.
Nie rozumiem jedynie dlaczego mój egzemplarz F97 jest widziany przez oprogramowanie jako OG80 i pozwala mi przez to na konfigurację jedynie części klawiszy. Co prawda mi to nie przeszkadzało w użytkowaniu klawiatury, bo nie potrzebowałem zmiany działania klawiszy w okolicach NumPada, ale jeśli błąd ten wykracza poza mój egzemplarz to może to sprawić problemy osobom, które chciałyby zmienić rozkład klawiszy nawigacyjnych.
Ocena końcowa
Gdybym prowadził ranking klawiatur, które miałem okazję recenzować, to zapewne po ostatnich miesiącach topka byłaby zdominowana przez produkty marki IQUNIX. Jest to rzecz jasna spowodowane faktem, że producent ten zwyczajnie w świecie dba o swoich klientów i stara się zapewnić im jak najlepsze doznania przy czynności jaką jest korzystanie z klawiatury. Udowodniły mi to już modele ZX75 i OG80, a teraz uważam, że F97 jest jednym z najlepszych wyborów jeśli chodzi o klawiatury 96%.
Co prawda musimy wydać niemałe pieniądze, bo aż 245 dolarów za najniższą wersję (bez RGB i na Cherry MX) lub nawet 275 dolarów za najwyższą (z RGB i na TTC Speed Silver), co w przeliczeniu na polską walutę daje nam w dniu pisania tej recenzji kolejno 1000 złotych i 1130 złotych, ale w zamian dostajemy naprawdę solidny sprzęt. Do tego trzeba doliczyć jeszcze dostawę, ale kwotę końcową możemy obliczyć za pomocą kodu KRZEW, który zmniejszy cenę o 5%.
Moim zdaniem jest to urządzenie warte swojej ceny, bo choć płacimy kwotę premium, to dostajemy produkt z najwyższej półki jeśli chodzi o pre-builty. Obudowa jest prawie w całości aluminiowa (za wyjątkiem plastikowego elementu z tyłu, w którym kryje się antena do łączności bezprzewodowej), przełączniki bardzo przyjemne i gładkie, keycapy dobrze wykonane i wytrzymałe, brzmienie czyste i atrakcyjne dla ucha, a żywotność baterii świetna. Możnaby popracować nad podświetleniem, bo barwy nie są idealne, a także dodać opcję regulacji kąta nachylenia, ale poza tym jest to właściwie kompletny produkt. Jeśli więc poszukujesz doskonałej klawiaturki z NumPadem, to weź pod uwagę IQUNIX F97!
Podziękowania
Na koniec chciałbym podziękować marce IQUNIX za użyczenie mi egzemplarza tej klawiatury do testów. To nie pierwsza moja współpraca z zagraniczną marką, ale i tak jestem naprawdę podekscytowany faktem, że mój blog się rozwija, a ja mogę testować coraz to lepsze modele. Za to gdzie teraz jestem muszę podziękować również Wam, moim czytelnikom – dzięki!
Dziękuję też mojej czytelniczce mizu, która zakupiła subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia jej kanału na YouTube o klawiaturach, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach!