Recenzja MAXKEY KA SA

Moimi pierwszymi keycapami o wysokim profilu SA, nawiązującym swoim wyglądem do starych klawiatur, były Domikey Showa. Te fioletowo-różowe nakładki z białymi literami okazały się być naprawdę dobrym zakupem jak na swoją niezwykle niską cenę. Zestaw pasujący na klawiaturę TKL jak i 60% o standardowym układzie ANSI wyszedł mnie wówczas poniżej dwustu złotych. Jednak czasy się zmieniają, a ja przeinaczyłem się trochę z miłośnika różu na miłośnika niebieskiego, a swoją przyszłą klawiaturę zakupiłem w barwie żółtej. Co zatem z keycapami do niej? A no do tego celu posłużą mi MAXKEY KA, które niedawno mi przyszły i miałem przez ten czas okazję z nimi obcować. Dziś jest mój ostatni kontakt z nimi na dość długi czas, ponieważ są one mimo wszystko przeznaczone do Ramy, a nie do Tofu – do niego mam inne keycapy. Jednak jak przez ten okres użytkowało mi się konkurencyjne dla Domikeya keycapy? Czy są one lepsze, jak to mogłaby sugerować ich wyższa cena?

Ta kolorystyka średnio pasuje do mojego chłodnego stanowiska.

Czcionka

Podczas pierwszego spojrzenia może się wydawać, że nie. Wizualnie są to dosłownie te same keycapy. Czcionka nieco się różni, zaś słowa na modyfikatorach są inne niż w przypadku Domikeyów, aczkolwiek poza tym są niezwykle zbliżone. Różnice zaczynają się objawiać dopiero gdy przyjrzymy im się z bliska. Przede wszystkim detale takie jak małpa (@) czy procent (%) wyglądają na MAXKEYach o wiele lepiej. Jednak słowa na modyfikatorach nie są równomierne i na przykład klawisz FN ma nieco cieńsze litery od słowa ALT tuż obok. Jeśli natomiast ignorować modyfikatory (te, których użyję w Ramie są wyraźne i w miarę jednolite), to czcionka zdecydowanie wypada na plus dla MAXKEY. Litery wyglądają po prostu przyjemniej niż w Domikeyach.

MAXKEY KA
Na niebieskim tle przypominają mi one nieco letni upał.

Materiał, nadruk

Obaj producenci – MAXKEY i Domikey – swoje keycapy wyrabiają z tworzywa ABS w technologii podwójnego wtrysku. Oznacza to po prostu, że litery są osobnym kawałkiem plastiku, przez co nie ma fizycznych możliwości i wytarcia się czy zmazania. ABS kojarzony jest jednak z tym, że prędko wyciera się faktura keycapa i zaczyna się błyszczeć. W keycapach SA rozwiązane jest to tym, że błyszczą one domyślnie. Są po prostu wyprodukowane jako gładkie, a nie szorstkie, więc nie ma żadnej faktury, która mogłaby się wytrzeć. W Domikeyach nie odczułem aby przez cały czas ich użytkowania cokolwiek się wytarło, ale zauważyłem od razu, że keycapy od MAXKEY są nieco mniej gładkie. Wątpię, że wpłynie to jakkolwiek na wycieranie, ale podczas korzystania z klawiatury mam zupełnie inne odczucia niż miałem z Domikeyami. W nich czuć było, że palec wręcz kleił się od tej gładkości do powierzchni. Tu tego nie ma, palce chodzą swobodnie, nie ślizgają się za bardzo, ale też nie przyklejają na stałe. Kreuje to unikalne doznania dla palców.

Od spodu od razu widać, że mamy do czynienia z double-shotem.

Wygląd, dźwięk

Nie można oczywiście zapomnieć o kolorystyce tych keycapów. Jest ona niezwykle intensywna, ale jednocześnie subtelna. Żółty potrafi porazić po oczach, ale niebieski jest wyraźnie stonowany i stara się odstąpić pierwszych skrzypiec żółtemu. Białe litery współgrają z całością perfekcyjnie, łatwo jest rozczytać i fantastycznie się prezentują. Pomaga przy tym gigantyczna czcionka, charakterystyczna dla keycapów w tym profilu. Ścianki keycapów są grube co skutkuje w wyraźnie obniżonym dźwiękiem przełączników. Nie powiedziałbym jednak, że sam fakt obniżania głosu jest tu ważny, a to jak przełączniki brzmią z tymi keycapami. W sensie, nie zależy mi na obniżaniu dźwięku, dajmy na to, Everglide Oreo. Wiem jednak, że z keycapami SA brzmią one specyficznie, i to w tym dobrym słowa znaczeniu. SA ma swój odgłos i nazywanie go basowszym czy pełniejszym mija się według mnie z celem. Po prostu jest inny, specyficzny, spotykany w tych wysokich i grubych keycapach. Zdecydowanym minusem tego ich dźwięku jest natomiast bezużyteczność z przełącznikami typu silent. Moje Boba U4 brzmią o wiele głośniej niż powinny pod tym właśnie keycapami.

Na moim srebrnym Tofu60 nie wyglądają one zbyt dobrze.

Profil

Co jednak z samym profilem? Czy nadal tak niezwykle mocno go kocham, jak to miało miejsce za czasów używania Domikeyów, czy może jednak uczucie to znikło? Szczerze to trochę znikło. Głównie spowodowane jest to keycapami MT3, z którymi miałem okazję obcować przez jakiś czas (i opłakiwać sto złotych podatku na nie wydanych). Profil MT3 ma wyraźnie wyżłobione w powierzchni zagłębienia, dopasowane do palców. SA są bardziej płaskie, jedynie minimalnie sferyczne. Wyjątkiem są tu keycapy F i J, które zamiast wypustki informującej nasze palce o położeniu na klawiaturze są po prostu mocniej wyprofilowane. Gdyby wszystkie keycapy były tak wgłębione to SA zdecydowanie podobałoby mi się bardziej, ale tak to.. po prostu je lubię. Nie bez powodu wybrałem przecież ten profil do mojej cholernie drogiej Ramy. Dostać musi ona to co lubię.

Od boku najlepiej widać jak wysokie są to nakładki.

Kitting

No dobrze, ale skoro mają one plusy względem Domikeyów, ale też minusy, to dlaczego tyle kosztują? Na ogół zestaw MAXKEY kosztuje $99, mi jednak udało się wyrwać swój za 330 złotych na AliExpress. Domikey z kolei kosztował mnie jakieś 175zł. Skąd taka różnica? Odpowiedź leży przede wszystkim w sposobie sprzedaży. Otóż Domikey stosuje technikę podziału na zestawy. To znaczy modyfikatory (shifty, entery, alty etc.) są osobnym zestawem, sekcja alfanumeryczna osobnym, numpad osobnym, dodatkowe keycapy do niestandardowych układów osobnym. Dlatego kupując tylko dwa z tych wszystkich wychodzi to taniej niż gdybyśmy kupili wszystkie dostępne – bowiem wszystkie kosztują właśnie około tyle samo co zestaw MAXKEY. I tu leży odpowiedź, bo MAXKEY takiego podziału nie stosuje! Od nich kupicie tylko jeden ogromny zestaw i czasami okazyjnie trafi się jeden czy dwa dodatkowe dla takich kompletnie egzotycznych układów czy ze zmienionymi kolorkami niektórych nakładek (akcenty).

Keycapów jest w tym zestawie naprawdę wiele.

Zdecydowanym minusem takiego rozwiązania jest to, że płacimy sporo pieniędzy za nakładki, których i tak nie używamy. Jednak ja widzę jedną zaletę – daje nam to możliwość jakiejś kustomizacji i elastyczności. To pierwsze – klawisze tyldy i \| na ogół występują w kolorze sekcji alfanumerycznej. Wygląda to niestetycznie, ale poprawnie, bo oba te klawisze to też klawisze alfanumeryczne. Jednak ja cenię sobie estetykę. MAXKEY mi na to pozwolił, bowiem w całym tym wielkim zestawie są dwa keycapy tyldy i dwa keycapy \|. Jedne są żółte, a drugie niebieskie. Właśnie w celu takiej kustomizacji. To drugie – jeżeli ja kupuję keycapy do jakiejś określonej klawiatury z jakimś określonym układem, ale nie będę mieć możliwości używania jej z przez jakiś czas, to fajnie jest móc keycapy wsadzić na jakąś inną klawiaturę. Albo jak za jakiś czas zmienimy klawiaturę na taką z innym układem, to fajnie móc przenieść na nią fajne keycapy. Mnogość keycapów pozwalających na swobodne przeniesienie ich na klawiaturę z odmiennym układem bez konieczności dokupowania kolejnych zestawów jest naprawdę fajna i wygodna.

Tylda i pipe w obu wariantach koloru.

Ocena końcowa

Ostatecznie więc – czy MAXKEY jest lepszym wyborem od Domikey? Tak! Oczywiście dla mnie, bo nie wiem czego Wy oczekujecie od keycapów. Mi nie przeszkadza cena, bo dostaję w zamian śliczne keycapy nieco lepiej wykonane od Domikeyów pod chociażby względem spacji: Domikeye miały leciutko wygiętą spację, a tutaj mam obie (6.25u i 7u) najprostsze jak się tylko da. To po prostu produkt premium, i mimo nudnego pakowania w środku skrywa się istny skarb. Polecam gorąco obie marki, bo obie z nich oferują fajne rzeczy. U mnie padło tym razem na MAXKEYa przede wszystkim dlatego, że Domikey nie ma żadnych keycapów w pasującej do Ramy kolorystyce. No i efektem jest to, że poznałem w końcu różnice między nimi. MAXKEY KA oczywiście polecam gorąco i są to zdecydowanie najlepsze keycapy SA z jakimi miałem do czynienia!