Jak najlepiej smarować stabilizatory?

Nie tak dawno temu opublikowałem na moim blogu poradnik jak poprawnie nasmarować przełączniki, w którym przedstawiłem swój sposób na wykonanie tego zabiegu, a także poleciłem kilka sztuczek i dodatkowych modyfikacji. Dzisiaj zajmę się kolejnym elementem klawiatury, który moim zdaniem powinno się przesmarować. Mowa oczywiście o stabilizatorach, czyli elementach znajdujących się pod dłuższymi klawiszami, mających na celu zapewnienie stabilnej i równej pracy klawisza.

Po co ludzie decydują się na modyfikowanie stabilizatorów? To bardzo proste – z reguły ich konstrukcja sprawia, że metalowy drucik jest wprawiany w ruch podczas wciskania klawisza, co z kolei skutkuje jego klekotaniem. Ten nieprzyjemny dźwięk jest na tyle nielubiany przez hobbystów, że wpadli oni na pomysł smarowania, które skutecznie eliminuje problem. Istnieją jednak jeszcze inne sposoby modyfikowania stabów, a dziś przedstawię wybrane z nich – te, które uważam za najlepsze i najprzydatniejsze.

Jeszcze zanim zacznę to pragnę wspomnieć, że będę pisał przede wszystkim o klawiaturach produkowanych w ostatnich latach, a więc takich korzystających z popularnych i ustandaryzowanych designów stabilizatorów. Nie będę poruszał żadnych skomplikowanych konstrukcji, natomiast jeżeli macie do czynienia ze stabami, które odbiegają wyglądem od tego co dzisiaj przedstawię, ale działają na podobnej zasadzie, to ich smarowanie powinno przebiegać bardzo podobnie.

Rodzaje stabilizatorów

Na początku omówimy sobie kilka podstawowych rodzajów stabilizatorów, które można obecnie napotkać w klawiaturach. To ważne, bo modyfikowanie może się nieco różnić w zależności od typu stabilizatora. Zwracajcie zatem uwagę na to z jakiego korzysta Wasza klawiatura żeby przypadkiem nie zacząć robić moda, który nie będzie kompatybilny z Waszym modelem.

Plate-mount

Zdecydowanie najczęściej spotkać można w klawiaturach pre-built stabilizatory typu plate-mount. Są one, jak sama nazwa wskazuje, przymocowane do płyty mocującej – tej samej co przełączniki. Stabilizatory te zatrzaskują się w specjalnie wyciętych dla nich dziurkach w płytce, a ich budowa nie jest szczególnie skomplikowana, gdyż składają się z metalowego drucika, plastikowych obudów i plastikowych trzonów. Odróżnić można je przede wszystkim po kształcie obudowy.

PCB-mount

Wśród entuzjastów preferowanymi stabilizatorami są te mocowane do płytki drukowanej, a więc PCB-mounted. Są one lubiane głównie ze względu na prostotę ich modyfikowania, a także ilość świetnych opcji dostępnych na rynku. Ich budowa jest bardzo podobna do plate-mount, z tym że ich obudowy wyglądają nieco inaczej, co nie powinno dziwić, bo przecież mocuje się je do PCB – na zatrzaski (clip-in) lub na śrubki (screw-in). Żeby były one kompatybilne z klawiaturą, to ta musi przede wszystkim mieć dziurki wycięte w PCB oraz odpowiedni kształt otworów w płycie mocującej.

Costar

Powoli wymierający, lecz wciąż spotykany, to z kolei rodzaj o nazwie Costar. Jego wycofywanie z rynku jest poniekąd podyktowane nienawiścią ludzi do tego wariantu, spowodowaną trudnością z założeniem keycapa z powrotem na taki stabilizator. Jest on bowiem zbudowany wyłącznie z drucika, którego krańce wsuwają się w małe plastikowe elementy odgrywające tu rolę trzonów. Te z kolei mocuje się do keycapów. Problem polega na tym, że często trafienie drucikiem w te małe dziurki powoduje u ludzi stan skrajnego zirytowania. Trzeba natomiast wiedzieć, że Costary bardzo łatwo się modyfikuje.

Czego potrzeba do modyfikacji?

Wspomniałem już, że w dzisiejszym poradniku przedstawię różne modyfikacje, które moim zdaniem warto przeprowadzić na stabilizatorach. Zanim jednak przejdziemy do tego procesu, należy skompletować potrzebne przedmioty, bez których ani rusz. Warto natomiast pamiętać, że nie wszystkie składniki będą potrzebne w każdej modyfikacji – jeśli wybierzecie, że nie będziecie dokonywać wybranego moda, to zbędne będą Wam wymagane do niego rzeczy.

Żeby pomyślnie zmodyfikować stabilizatory i pozbyć się z nich nieprzyjemnego klekotania potrzebny będzie przede wszystkim gruby smar, najlepiej o klasie konsystencji 2. Osobiście najbardziej polecam SuperLube, który nabyć możecie w polskim sklepie Tinkerkeys. Jest on bowiem tani, a idealnie spisuje się w eliminowaniu szeleszczenia w stabach. Alternatywą jest również Krytox 205g2 czy popularny ostatnio Krytox XHT-BDZ (do nabycia w sklepie CENTOREK), aczkolwiek wybierałbym je na Waszym miejscu jedynie w sytuacji, gdy SuperLube nie spełnił swojego zadania.

Ponadto przyda się płynniejszy smar, którego użyjemy do wygładzenia pracy. W tym przypadku rekomenduję standard, czyli Krytox 205g0, dostępny zarówno u Zaksina jak i Centorka. Do jego nakładania polecam z kolei aplikator lub pędzelek – te również nabędziecie w zestawie ze smarem u obu panów. Jak już o aplikowaniu mowa, to do umieszczania grubszego smaru w głębokich miejscach przydaje się strzykawka z cienką igłą, którą kupić można chociażby w Keyspace.Store.

Do dodatkowych modyfikacji mogą być przydatne takie przedmioty jak taśma malarska lub izolacyjna, plaster opatrunkowy i coś do obcinania elementów plastikowych. Osoby ze szczególnie zasobnym portfelem mogą zdecydować się również na zakup specjalnych narzędzi do prostowania drutów, aczkolwiek nie jest to wymagane.

Polecane modele stabilizatorów

Zanim jeszcze zacznę rozwodzić się o różnych modyfikacjach, ich sposobie przeprowadzenia i powodach dlaczego należy je wykonać, chciałbym poświęcić chwilę na równie ważną kwestię: wybór odpowiednich stabilizatorów. Wiele osób składa bowiem swoją klawiaturę lub modyfikuje jakiegoś gotowca i nabywa z tego powodu osobny zestaw stabów. Żeby więc nie zmarnować pieniędzy i nie musieć później męczyć się z problemami, trzeba wybrać dobry model.

W przypadku stabilizatorów mocowanych do PCB sprawa jest niezwykle prosta. Najbardziej polecanym modelem jest Cherry Clip-in, który kupić można za wręcz śmieszne pieniądze w Keyspace.Store. Stabilizatory te mocuje się na zatrzaski i nie trzeba się martwić, że wyskoczą – siedzą bowiem tak mocno, że przy wymontowywaniu trzeba się nieco wysilić.

Jaki jest jednak powód za polecaniem ich? Otóż niska cena powoduje, że w przypadku ewentualnego wadliwego egzemplarza nie zaboli tak mocno w portfel konieczność wyrzucenia go do śmieci. Można się kłócić, że przecież w droższych modelach wystąpi mniej problemów, ale to bardzo ślepe patrzenie na temat – praktycznie każdy droższy od Cherry Clip-in model ma takie same lub nawet gorsze problemy. Po co więc przepłacać i jeszcze bardziej się wnerwiać?

Alternatywą mogą być TX Stabilizers, które w ostatnim czasie zyskują popularność i uchodzą obecnie za najlepsze stabilizatory PCB-mount na rynku. Miałem okazję ich spróbować dzięki życzliwości sklepu CENTOREK i muszę przyznać, że są to dobre stabilizatory, ale podobne efekty co przy nich osiągnąłem w Cherry Clip-in – trzy razy tańszych stabilizatorach. Jeśli więc chcecie wydać koniecznie więcej i ewentualnie mieć ładniejsze kolorki, to polecam staby od TX (również TX AP Stabilizers), a jeśli cenicie sobie opłacalność to nie ma sensu brać nic innego niż Cherry Clip-in – a już na pewno nie Durock V2 czy C3Equalz V2 i V3, te modele odradzam absolutnie każdemu.

Gorzej sytuacja wygląda w przypadku wersji plate-mount. Nie ma bowiem żadnych konkretnych modeli, które nosiłyby miano tych najlepszych. Poleca się z reguły Everglide Panda i Cherry plate-mount, ale moim zdaniem najlepiej jest po prostu doprowadzić domyślnie zamontowane w klawiaturze stabilizatory do perfekcji zamiast bawić się w wymienianie. Ta powinna być zarezerwowana na moment, w którym fabryczne staby są tak beznadziejne, że żadna modyfikacja nie pomaga – wówczas można decydować się na zakup czegoś zastępczego i wybór jednego z powyższych modeli.

Na zdjęciu widoczne są TX Stabilizers, czyli jedne z polecanych przeze mnie stabów.

Prostowanie drucików

Czasem zdarzy się tak, że druciki w nowo kupionych lub tych zamontowanych fabrycznie stabilizatorach są nieco krzywe. Może doprowadzić to do cykania, które nie zanika nawet mimo zalania druta smarem. Rozwiązaniem jest wyprostowanie metalowego elementu lub wymiana stabilizatora na sprawny, natomiast ja polecam najpierw spróbować tej pierwszej opcji.

Z prostowaniem drucików jest tak, że wykonywanie tego ręcznie ma bardzo niskie szanse powodzenia, ale mimo wszystko jest w stanie choćby w minimalnym stopniu poprawić brzmienie stabilizatora. Na początku warto postawić diagnozę – położyć drucik na idealnie płaskiej powierzchni, na przykład na ekranie smartfona, przytrzymać jedną końcówkę palcem, a w drugą czymś postukać. Jeśli drugi kraniec uderza o powierzchnię i jest to słyszalne, to mamy do czynienia z krzywym drucikiem.

Żeby względnie wyprostować drut należy chwycić za oba końce palcami i zacząć odginać je w przeciwnych kierunkach, delikatnie. Można też chwycić je czymś innym, na przykład przeznaczonymi do tego narzędziami od Tinkerkeys. Po chwili takiego odginania drucik powinien odzyskać swoją prawidłową, prostą formę, w efekcie czego zacznie brzmieć znacznie lepiej.

Obcinanie zbędnych elementów

Kolejną modyfikacją, którą warto przeprowadzić, jest obcięcie niepotrzebnych plastikowych części z trzonów niektórych stabilizatorów. Ma to na celu pozbycie się miękkiego, a wręcz gąbczastego, feelingu. Warto natomiast pamiętać, że jeśli celujemy w cichą klawiaturę, to powinno nam wręcz zależeć na pozostawieniu tych dzyndzli, gdyż dodatkowo wytłumiają one zderzenie plastikowego trzonu z powierzchnią płytki drukowanej.

Zanim podejmiemy się obcinania czegokolwiek, sprawdźmy najpierw czy nasze stabilizatory w ogóle tego wymagają. Obecnie zdecydowana większość stabilizatorów jest produkowanych tak, że nie trzeba w nich nic obcinać, aczkolwiek jeszcze niedawno istniały modele z dodatkowymi nóżkami – takie jak Cherry Clip-in. Dzyndzle, które należy obciąć to te z ząbkami, nie te płaskie – jak zaznaczone na zdjęciu.

Żeby obciąć zbędne nóżki od stabilizatorów potrzeba czegoś ostrego. W teorii lepiej mieć jakieś wyrafinowane narzędzie pokroju obcinaka, ale z doświadczenia wiem, że nadadzą się do tego nawet proste nożyczki do papieru. Wystarczy pod odpowiednim kątem obciąć plastikowy element za pomocą wybranego narzędzia, oczywiście zważając na to, że może on odlecieć i wpaść nam do oka. Następnie warto nieco wygładzić jego pozostałość papierem ściernym, tak żeby powierzchnia dolna trzonu stabilizatora była płaska i równa. I gotowe!

Na dalszym planie widoczny jest nieprzycięty trzon, zaś bliżej – taki z obciętymi zbędnymi elementami.

Smarowanie trzonów

Nareszcie możemy chwycić za smar i pędzel, bo kolejnym krokiem jest wygładzenie pracy stabilizatora. Osobiście często omijam ten krok, bo moim zdaniem obecnie produkowane staby są już na tyle gładkie, że nie potrzeba im dodatkowego smaru. Wiem jednak, że są bardziej wyczulone osoby, którym zależy na maksymalizacji płynności. Specjalnie dla nich przedstawiam więc moją ulubioną metodę smarowania, która nie jest w ogóle skomplikowana.

Do tego zadania przyda się w miarę płynny smar, na przykład Krytox 205g0, a także pędzelek lub aplikator. Chwytamy za trzon stabilizatora po czym nakładamy lubrykant na obie ścianki boczne, czyli te miejsca gdzie dochodzi do kontaktu plastiku z plastikiem. Moim zdaniem nie trzeba oszczędzać w tej kwestii smaru, ani nie ma potrzeby bania się, że nałożymy go za dużo. W końcu naszym celem jest wygładzenie pracy stabilizatora do perfekcji.

Pozbycie się luzów

Ten krok możecie pominąć jeżeli montujecie w swojej klawiaturze stabilizatory PCB-mount – nie ma w nich bowiem potrzeby niwelowania jakichkolwiek luzów, gdyż luzy w nich po prostu nie występują (a jeśli występują, to korzystacie ze złych stabilizatorów). Jeśli jednak modyfikujecie staby w klawiaturze z plate-mount’ami, to istnieje ogromna szansa, że musicie dodatkowo je uszczelnić.

Stabilizatory montowane do płyty mocującej wskakują w wycięte w płytce dziurki, a następnie się w nich zatrzaskują. Bardzo często zdarza się jednak, że dziurki są za duże, albo obudowy stabilizatorów za małe. Wówczas latają one bardzo luźno, a w efekcie generują bardzo nieprzyjemne szelesty podczas każdego wciśnięcia klawisza stabilizowanego. Poradzić sobie z tym problemem można w bardzo łatwy sposób – wystarczy podkleić wszelkie nierówności i luzy taśmą malarską lub izolacyjną.

W celu przeprowadzenia tej modyfikacji należy wyciąć mały kawałek taśmy, a następnie nakleić ją na skraju dziurki na stabilizatora. Jeśli jedna nie wystarczy, to polecam zrobić tak samo z każdej strony otworu. Następnie po prostu wpinamy obudowę staba, tak jakbyśmy robili to normalnie. Jeśli stabilizator siedzi sztywno, to modyfikacja została wykonana poprawnie. Jeśli luzy wciąż występują – trzeba dodać warstw taśmy, albo wymienić stabilizatory na takie z szerszymi obudowami, albo płytę mocującą na taką z węższymi dziurami.

Smarowanie drucików

No i w końcu nadszedł ten najważniejszy moment, czyli umieszczanie smaru na krańcach drucików w celu wyeliminowania nieprzyjemnego dla uszu klekotania. Technik wykonania tej modyfikacji jest masa, ale ja wyróżnię tylko dwie – takie, z których sam korzystam i które uważam za jedyne mające sens. Do pierwszej z nich będzie potrzebna strzykawka lub tubka ze smarem z cienką końcówką, zaś druga jest skierowana do osób bez takich przedmiotów.

Osobiście preferuję tę pierwszą metodę, gdyż ma ona w mojej opinii najlepsze skutki. Żeby ją przeprowadzić wystarczy zamontować stabilizatory w klawiaturze, a następnie wypełnić strzykawkę wybranym przez nas smarem. Ja polecam SuperLube 21030, bowiem sprawdza się on wręcz idealnie, ale z moich testów wynika, że równie dobry jest Krytox XHT-BDZ. Kolejnym krokiem jest wsunięcie krańca strzykawki wgłąb stabilizatora od frontu, tak aby wyciskany smar wlał się do samego środka. Na koniec po prostu opróżniamy strzykawkę – smar rozłoży się ładnie i opatuli drucik, skutecznie eliminując jakiekolwiek klekotanie. Radzę tylko nie przesadzić z ilością, bo za dużo smaru sprawi, że stabilizatory będą sprawiały wrażenie gąbczastych i spowolnionych.

Drugi sposób jest nieco mniej efektywny, ale zanim fanatycy klawiaturowi odkryli strzykawki to praktycznie każdy z niego korzystał. Oczywiście nie będę Wam pokazywał miziania drucika pędzelkiem, bo dla mnie to absurd podobny do wypychania klawiatury pianką. Metoda, którą mam na myśli to zanurzenie obu końcówek druta w wybranym smarowidle tuż przed złożeniem stabilizatora w całość. W ten sposób smar znajdzie się tam gdzie powinien. Czemu uważam jednak, że ten sposób działa gorzej? A no dlatego, że przy wsuwaniu drucika w trzon możemy przypadkowo zetrzeć smar, przez co zostanie go mniej tam gdzie powinien się znajdować.

Jeśli zdarzy Wam się sytuacja, w której w złożonej klawiaturze stabilizator znowu zaczął cykać lub klekotać, to mam dla Was świetne wieści – nie musicie rozbierać klawiatury żeby ponownie przesmarować staba. Wystarczy powtórzyć proces ze strzykawką albo nabrać trochę smaru na pędzelek, aplikator lub wykałaczkę i wcisnąć go do wnętrza stabilizatora. Dzięki temu szybko naprawimy wszelkie problemy z niepożądanymi dźwiękami wydobywającymi się spod klawiszy stabilizowanych.

Jeśli zastanawiacie się natomiast jak przesmarować druciki w Costarach, to już spieszę z odpowiedzią. Proces będzie podobny do drugiego sposobu smarowania zwykłych stabów – wystarczy bowiem nanieść grube smarowidło na krańce drucika, a następnie nałożyć na nie małe elementy wchodzące w keycapy. Tak samo powinno się również smarować stabilizatory w optycznych klawiaturach RAZER-a, chociaż alternatywnie smar można wcisnąć właśnie w plastikowe części łączące się z drutem, zamiast na drucik – wyjdzie bowiem na to samo, a będzie wygodniej.

Jeden ze sposobów aplikowania smaru – strzykawką.

Inne polecane modyfikacje

Jak pewnie doskonale wszyscy wiecie, modyfikowanie stabilizatorów wcale nie musi się skończyć na zwykłym smarowaniu. Zazwyczaj odradzam jednak wprowadzania jakichkolwiek dodatkowych modyfikacji, bo jeśli smar wystarczył żeby pozbyć się klekotania, to po co robić coś więcej? Są natomiast takie modyfikacje, które nawet ja polecam i teraz się z Wami nimi podzielę.

Przyklejanie drucika

Jeśli zdarzy się Wam, że macie stabilizatory PCB-mount, ale nie pomaga żaden smar ani prostowanie drucika, to jest jedno wyjście przez wyrzuceniem stabów do śmieci i kupieniem nowych. Oczywiście nie mam na myśli Holee Mod-a, który moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu – wymaga masę pracy i nerwów, a efekt jest mierny i nieprzyjemny. Jest jednak taki sposób, który jest banalny, a radzi sobie wyśmienicie z eliminowaniem szelestów – przyklejenie drucika do PCB.

Metodę tę pokazała mi moja czytelniczka mizu, za co bardzo dziękuję. Polega ona na zamontowaniu staba w PCB, a następnie przyklejenie metalowego druta do powierzchni PCB za pomocą taśmy malarskiej lub izolacyjnej. Warto zaznaczyć, że podczas wykonywania tej modyfikacji trzeba uważać żeby nie nakleić zbyt dużego kawałka taśmy, który mógłby blokować przełączniki od dziurek na piny. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej jest nakleić taśmę tak, aby ta delikatnie ciągnęła drucik do dołu – wówczas otrzymacie najlepszy efekt, czyli brak jakiegokolwiek klekotania.

Band-aid mod

Innym, choć kompletnie niepowiązanym z niwelowaniem klekotania, modem jest klasyczny band-aid mod. Ma on na celu wyeliminować dźwięk generowany przez zderzenie plastikowego trzonu stabilizatora z PCB. Polecam przeprowadzanie tej modyfikacji w klawiaturach na przełącznikach silent, bo w ten sposób jeszcze bardziej wyciszymy kulturę pracy urządzenia.

Do tego moda potrzebny nam będzie, jak sama nazwa wskazuje, plaster medyczny. Wycinamy niewielki kawałek z przylepną drugą stroną, a następnie naklejamy tuż pod stabilizatorem. Niektórzy lubią umieścić też trochę smaru na powierzchni plastra, ale ja to odradzam – smar w nieodpowiednich miejscach może doprowadzić do „mlaskania” stabilizatora. Następnie montujemy obudowę staba w odpowiednim miejscu i voilà – cisza i spokój osiągnięte. Polecam też nie obcinać dodatkowych nóżek ze staba jeśli macie w planach budowę klawiatury na silentach, bo ów dzyndzle wraz z band-aid modem poskutkują maksymalną ciszą.

Podsumowanie

Jak sami doskonale widzicie, sposobów na zmodyfikowanie stabilizatorów jest wiele, ale wszystkie z nich łączy jeden wspólny cen – wyeliminowanie niepożądanych dźwięków. Większość z nich pozwana na pozbycie się klekotania metalowych drucików, zaś inne pomagają z redukcją stukania plastiku o PCB. Uważam także, że żadna z przedstawionych w tym poradniku modyfikacji nie jest szczególnie trudna do przeprowadzenia. Sporo ludzi myśli pewnie, że smarowanie stabilizatorów to jakaś czarna magia, ale w praktyce jest to śmiesznie łatwe zadanie do wykonania.

Jeśli więc poradnik ten pomógł Wam w choć minimalnym stopniu poprawić brzmienie Waszej klawiatury, to jest mi niezmiernie miło, że mogłem się do tego przyłożyć. Jeszcze bardziej cieszę się jeżeli poznaliście jakieś nowe, kompletnie nieznane Wam wcześniej techniki. Uwielbiam szerzyć wiedzę w zakresie modyfikowania klawiatur, więc spodziewajcie się, że w przyszłości pojawią się podobne artykuły jeszcze nie jeden raz!

Podziękowania

Artykuł ten powstał we współpracy ze sklepami Tinkerkeys oraz CENTOREK – to od nich otrzymałem praktycznie całe wyposażenie potrzebne do modyfikowania stabilizatorów i przedstawienia Wam, moim czytelnikom, procesu jaki za tym stoi. Cieszę się więc niezmiernie, że mogłem to dla Was zrobić i dziękuję Centorkowi oraz Zaksinowi za sprzęt! ^^ Zachęcam też do zajrzenia do jednego jak i drugiego z tych sklepów, a także kupienia coś w nich – w ten sposób wesprzecie polskich hobbystów!

Dziękuję też mojej czytelniczce mizu, która zakupiła subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia jej kanału na YouTube o klawiaturach, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach! 🙂