Recenzja Dark Project KD87A (g3ms Sapphire)

Powiedzieć że polski rynek budżetowych TKL-i jest przesycony to jak nie powiedzieć niczego. Przeciętny klient z przeciętnymi wymaganiami ma do wyboru takie modele jak ostatnio wydany Genesis Thor 404 TKL, klasyczny KRUX Atax Pro, lubiany Dream Machines DreamKey TKL czy swego rodzaju kompromis – Silver Monkey X SMGK1000. To nie jest jednak wszystko co można kupić z dostawą bezpośrednio z Polski. Mamy przecież też takie produkcje jak ENDORFY Thock TKL Wireless czy nieco niszowe Savio Rampage. Jest jednak jeszcze jeden gracz, którego klawiatury miałem okazję testować już na łamach mojego bloga. Chodzi rzecz jasna o Dark Project.

Nie podlega wątpliwości, że moja opinia na temat budżetowych TKL-i w Polsce jest jasna: jeśli chcesz takowego kupić, to najlepszy będzie Genesis Thor 404 TKL, przy którego tworzeniu aktywnie uczestniczyłem. Czy są jednak modele, które są w stanie zagrozić jego pozycji na rynku? Moim zdaniem jak najbardziej, bo przecież nie oferuje on wszystkiego co tylko możliwe. Dlatego też dzisiaj postanowiłem przetestować jedną z klawiatur, które uważam za potencjalnego konkurenta mojej perełki. Poznajcie Dark Project KD87A na przełącznikach g3ms Sapphire. Czy poradzi sobie w zestawieniu z Thorem 404 TKL? Tego przekonacie się z dzisiejszej recenzji. Zapraszam do lektury!

Dark Project KD87A

Opakowanie

Jak na Dark Project przystało, opakowanie w którym przychodzi do nas klawiatura jest minimalistyczne i nie znajdziemy na jego froncie nic poza logiem, fragmentem rysunku konturowego prezentującego urządzenie oraz naklejką z podstawowymi specyfikacjami (przełączniki, układ, keycapy, podświetlenie i kolor). Nieco więcej dzieje się z tyłu, gdyż to tam znajdziemy ciut szerszą specyfikację techniczną, obejmującą chociażby wagę klawiatury, kilka kluczowych cech oraz pełny rysunek prezentujący układ.

Akcesoria

Zestawy akcesoriów dołączanych w zestawie z klawiaturami są w tym momencie dosyć ustandaryzowane. Czasami trafi się wyjątek, gdzie dostaniemy jakieś bonusowe dodatki pokroju zmiotki do kurzu w przypadku produktów IQUNIX-a, a także w drugą stronę: gdzie nie dostaniemy nawet keycap pullera. Dark Project KD87A to model, do którego dostajemy standardowo kabel USB-C do USB-A, druciany keycap puller, mały metalowy switch puller, i papierologię. Ponadprzeciętnymi dodatkami są tu natomiast cztery bonusowe przełączniki g3ms, każdy w innym kolorze, a także zaślepka przykręcana na dwie śrubki, zasłaniająca kabel i chroniąca go przed odpięciem.

Przewód jest tutaj w czarnym oplocie i ma długość 1,8 metra i w dodatku bardzo łatwo go wyprostować – na szczęście producent postawił tu na miękki oplot, który nie trzyma kształtu i zagięć powstałych w trakcie transportu. Za druciany keycap puller oczywiście należy się pochwała, ale szkoda, że ten do przełączników jest taki malutki – używanie go jest strasznie niekomfortowe i jeżeli planujecie często wymieniać w tej klawiaturze przełączniki to radzę Wam kupić coś lepszego, choćby od partnera bloga TinkerKeys. Ciekawym dodatkiem jest zaślepka na kabel, ale moim zdaniem nie ma ona większego sensu – przewód i tak nie wypnie nam się ze złącza bez naszej celowej ingerencji, więc dodatkowa ochrona jest tu zbędna. Gratisowe przełączniki pozwalają nam z kolei na zapoznanie się z ofertą marki w zakresie modeli z serii g3ms, aczkolwiek nie widziałem jeszcze żeby Dark Project sprzedawał jakiekolwiek klawiatury na którychkolwiek z dołączonych tu switchy.

Wygląd

Nie ma nic lepszego niż standardowy, elegancki i minimalistyczny TKL. Ostatnimi czasy na rynku jest takowych zatrzęsienie, więc absolutnie nie dziwi mnie zabieg marki Dark Project i wykonanie flagowego modelu KD87A w podobnym stylu. Ramki dookoła klawiszy są równe, a przy tym dosyć szerokie, wszelkie rogi tylko delikatnie zaokrąglone, zaś ścianki praktycznie idealnie płaskie. Jedyny branding znajdziemy na froncie, gdzie tuż przy prawej krawędzi naniesione zostało białe logo DARK PROJECT (prawdopodobnie wypalane laserowo). W przerwie pomiędzy klawiszami nawigacyjnymi w prawym górnym rogu znalazło się natomiast miejsce na trzy ciut ciemne, świecące na biało lampki kontrolne (które w dodatku nie są w żaden sposób opisane).

Spodnia powierzchnia, podobnie zresztą jak górna i boczne, jest prawie zupełnie płaska. Znajdziemy tam kanaliki do poprowadzenia kabla, gumki antypoślizgowe czy naklejkę z numerem seryjnym. Co natomiast ciekawe, to dwa otwory tuż przy przedniej krawędzi. Nie wiem czemu konkretnie mają one służyć, ale może nimi ma wydostawać się woda, która znalazłaby się w środku przy zalaniu? Czasami widuje się takie zabiegi w klawiaturach, więc mogłoby to być w miarę logiczne. Inna sprawa, że raczej nie pomogłyby one przy zalaniu, bo elektronika i tak zdążyłaby już ucierpieć.

Całość klawiatury jest czarna i nie ma opcji zakupu białego czy jakiegokolwiek innego wariantu. Szkoda, bo byłby to mocny argument za wybraniem Dark Project KD87A zamiast konkurencji, a tak to wizualnie mamy po prostu kolejnego miłego dla oka, czarnego TKL-a. Można kupić go natomiast w wersji z keycapami Pudding lub Side-Print (takimi jak w wersji Dark Project KD104A, którą recenzowałem), ale wówczas przełączniki i cena także będą się różnić. Występuje też fioletowo-biały wariant KD87A Skeleton, ale to w mojej opinii kompletnie inna klawiatura. Może kiedyś i ją uda mi się zrecenzować 🙂

Wykonanie

Wszyscy producenci niedrogich klawiatur przyzwyczaili nas już, że w okolicach 400 złotych bardzo ciężko o obudowę wykonaną z czegokolwiek innego niż plastik. Tak też jest więc w przypadku recenzowanej dziś Dark Project KD87A, której obudowa jest w pełni z tworzywa, a jedyną metalową częścią jest tutaj płyta mocująca. Nie myślcie jednak, że to coś złego. Plastik jest w tym przypadku bardzo sztywny i wytrzymały, czego dowodzi minimalny wręcz stopień uginania się klawiatury podczas celowych prób jej wygięcia. Podczas samego użytkowania w żadnej sytuacji nie da się doświadczyć jakiegokolwiek ugięcia konstrukcji. Nawet panel przedni obudowy jest na tyle gruby i sztywny, że omyłkowo zahaczając go kciukiem nie wprawimy go w jakikolwiek ruch, co jest problemem znanym z tańszych alternatyw, pokroju KRUX Atax Pro.

Gdybym miał porównać jakość wykonania KD87A do mojego Thor 404 TKL, to przyznałbym, że odrobinę lepiej wypada produkt od Dark Project. Obudowa nie gnie się tu bowiem w ogóle, zaś w Thorze dostrzegłem minimalne ruchy. Dzieje się to za sprawą ciut cieńszej obudowy w przypadku klawiatury od Genesisa. Niemniej jednak, w obu tych klawkach nie uświadczymy skrzypienia czy strzelania części plastikowych, zaś waga w przypadku Dark Project KD87A wynosi 971 g, czyli tylko odrobinę więcej niż w przypadku Thora 404 TKL (933 g), a jednocześnie standardowo jak na plastikowego TKL-a.

Ergonomia

Nic nadzwyczajnego nie uświadczymy w kwestii ergonomii, ale lepsza standardowa dla obecnego rynku konfiguracja niż jej brak. W jej skład wchodzą rzecz jasna gumki antypoślizgowe, których na spodzie KD87A znajdziemy cztery sztuki, a ich rolą jest utrzymanie klawiatury w miejscu. Radzą sobie one z tym zadaniem świetnie, w czym niewątpliwie pomaga wynosząca blisko kilogram masa. Poza gumkami na spodzie jest także miejsce na rozkładane nóżki do regulacji kąta nachylenia – w obecnym standardzie są one podwójne, a więc Dark Project zdecydował się takie właśnie zaimplementować. Dzięki temu możemy regulować kąt nachylenia w aż trzech stopniach.

Wysokość obudowy na froncie wynosi lekko ponad 19 mm, a więc mamy do czynienia z klasycznym wzrostem. Dzięki temu nie musimy dokładać żadnej podpórki pod nadgarstki, albowiem pisanie na tej klawiaturze nie powinno nikomu sprawiać problemów z komfortem. Wracając jeszcze do kwestii spodu, znajdziemy tam trzy kanaliki do wyprowadzenia kabla – jeden z tyłu i po jednym na lewo i prawo. Moim zdaniem nie ma to większego sensu, bo zawsze puszczam kabel tyłem, ale jeżeli komuś wygodniej jest mieć go z boku to droga wolna – Dark Project to ułatwia. Należy natomiast pamiętać, że przez to złącze jest osadzone bardzo głęboko, więc nie wszystkie kable będą z nim współpracować (sam miałem problem wpiąć wiele z posiadanych przeze mnie przewodów przez szerokość ich końcówki).

Keycapy

Interesującym jest dla mnie, że wystarczyły jakieś dwa lata żeby praktycznie wszyscy producenci klawiatur zaczęli oferować modele z keycapami wykonanymi z tworzywa PBT. To samo tyczy się metody produkcyjnej double-shot, z użyciem której wykonane są keycapy w praktycznie każdej klawiaturze dostępnej obecnie na rynku i wydanej w ciągu ostatnich dwóch lat. To samo tyczy się rzecz jasna Dark Project KD87A, której nakładki są bardzo wytrzymałe właśnie za sprawą użycia wspomnianego materiału i technologii, zamiast chociażby ABS-u, który według wielu wypada gorzej (choć w mojej opinii nie zawsze, ale to temat na inny artykuł).

Poza odpornością na wiele czynników zewnętrznych, należy też zwrócić uwagę na aspekty wizualne tych keycapów. Chodzi tu rzecz jasna o czcionkę, która w przypadku recenzowanego dziś modelu wypada dwojako. Z jednej strony jest minimalistyczna i wyśrodkowana w górnej części powierzchni, a wszelkie literki, ikony i cyferki są stosunkowo cienkie, ale z drugiej nie wygląda to najlepiej za sprawą słabego przepuszczania światła. Jeśli wyłączymy podświetlenie to nie robi nam to różnicy, ale z włączonym widać ciemniejsze punkty w niektórych literkach i cyferkach, zaś w przypadku napisów całość potrafi być bardzo przyciemniona. Do tego widoczna jest masa nierówności, pokroju znacznie cieńszych literek na modyfikatorach w porównaniu do względnie grubych liter w sekcji alfabetycznej.

Fajnie, że producent postanowił użyć słów bez ikonek do reprezentacji modyfikatorów, aczkolwiek boli mnie w serce widok samotnej strzałki na Backspace. Dlaczego wciąż pojawiają się klawiatury z takim czymś? Przecież to nie ma absolutnie żadnego sensu. Rozumiem, że to głębszy problem niż sama decyzja Dark Project, albowiem klawiatur z podobnym zabiegiem widziałem w życiu więcej niż jestem w stanie zliczyć, ale nie zmienia to faktu, że producent ma wolną rękę w wyborze nakładek i mógłby wybrać takie bez wspomnianej strzałki. Byłoby to po prostu znacznie estetyczniejsze!

Bardzo podoba mi się natomiast profil, gdyż jest to swego rodzaju wariacja popularnego wśród entuzjastów Cherry, zamiast znacznie częściej spotykanego w klawiaturach pre-built OEM. Nakładki są tu więc nieco niższe, ale równie wygodne w użytkowaniu za sprawą lekkiego wyprofilowania powierzchni i innego kształtu każdego z rzędów. Moim zdaniem Cherry to jeden z najergonomiczniejszych profili i to na nim pisze mi się najwygodniej, więc korzystanie z KD87A było dla mnie niezwykle przyjemne.

Warto wspomnieć jeszcze, że powierzchnia tych nakładek jest bardzo gładka, ale co ciekawe w taki mokry sposób, a więc tak jak powinien zachowywać się ABS, a nie PBT. Jest to o tyle ciekawe, że nie spotkałem się jeszcze z takim przypadkiem. Za każdym razem gładkie PBT było charakterystycznie suche. Jeśli natomiast chodzi o grubość ścianek bocznych, to ta wynosi 1,4 mm, czyli stosunkowo dużo jak na keycapy zamontowane na klawiaturze pre-built. Wpływa to rzecz jasna nie tylko na odporność na pęknięcia, ale także na brzmienie i feeling.

Stabilizatory

Zdecydowanie najgorzej recenzowana dzisiaj klawiatura wypadła w przypadku stabilizatorów. Jeszcze tydzień temu byłem święcie przekonany, że skończyły się już czasy klekoczących stabów i obecnie wszystkie klawiatury oferują wystarczający poziom nasmarowania drucików aby podołać niepożądanym odgłosom. Niestety, ku mojemu zdziwieniu, KD87A od operującej na Cyprze marki ma staby przesmarowane na tyle słabo (smar umieszczony został w niepoprawnych miejscach – powinien znaleźć się w środku stabilizatora, na krańcach drucika, aby zniwelować jego ruchy), że wciśnięcie każdego dłuższego klawisza skutkuje rozbrzemiwaniem bardzo nieprzyjemnego szeleszczenia.

Nadzwyczaj interesujący jest jednak typ stabilizatorów zamontowanych w tej klawiaturze. Zamiast klasycznych stabów montowanych na zatrzaski do płyty mocującej, producent postawił na znacznie rzadziej spotykane staby montowane bezpośrednio do PCB, w tym przypadku na śrubki. Jakie ma to realne przeniesienie na jakość i brzmienie? W mojej opinii znacznie prościej zmodyfikować stabilizatory PCB-mount, więc nawet pomimo szelestów wynikających ze swobodnego poruszania się drucików w tej klawiaturze, możemy w banalny sposób poprawić tę wadę za pomocą smaru, na przykład takiego zakupionego u partnera bloga Keyspace.Store, oczywiście metodą z mojego poradnika.

Przełączniki

Dark Project oferuje swoje klawiatury zarówno na przełącznikach optycznych jak i na standardowych MX style. W mojej opinii znacznie większy potencjał kryje się w tych pierwszych, ale mimo to na test wybrałem KD87A na g3ms Sapphire, czyli liniowych przełącznikach na pierwszy rzut palca niczym nie różniących się od popularnych Gateron Yellow. Po dłuższych oględzinach widać jednak, że jest to twór pochodzący od niszowego producenta zwanego Grain Gold (rozpoznać można to po napisie H&J na spodzie), którego obudowa zamyka się na dwa duże zatrzaski, tak jak w modelach marki Kailh.

Materiały użyte do produkcji tych przełączników to absolutna klasyka, czyli nylonowy spód, poliwęglanowa góra i polioksymetylenowy trzon. Na spodzie widać zaś brak dodatkowych nóżek na spodzie obudowy – są to zatem switche wykonane w standardzie 3-pin. Ich trzon jest standardowej długości, podobnie jak sprężynka. Skoro o niej mowa, to wymaga ona 60 gramów siły do doprowadzenia trzonu do samego dołu, zaś aktywacja odbywa się na drugim milimetrze skoku przy około 50 gf. Długość skoku osiąga z kolei standardowe 4 mm. Pisze się więc na tych switchach bardzo standardowo, nie męczą one palców, zaś skok jest jak w zwykłych Cherry MX czy Gateronach.

Zabrakło w g3ms Sapphire fabrycznego smarowania (pomimo, że według deklaracji producenta powinien znaleźć się w ich wnętrzu bliżej nieokreślony Krytox), ale nawet mimo to możemy mówić tu o niezwykle gładkich przełącznikach. Jak pewnie już doskonale wiecie, liniowce to switche, w których skok jest płaski – nie uświadczymy żadnego bump-a informującego palca o aktywacji. Ważne jest zatem aby ów skok był gładki, a pod tym względem mogę spokojnie przyznać, że g3ms Sapphire są tak gładkie jak wiele konkurencyjnych liniowców, nawet Kailh BOX Red. Nie dorównują one rzecz jasna Gateron Yellow Pro, ale to nic dziwnego, bo żółtki z dopiskiem Pro są fabrycznie smarowane, a g3ms suche (poza nóżkami dotykającymi styków).

Dark Project przygotował się też na ewentualność jaką jest niespodobanie się fabrycznie zamontowanych w tej klawiaturze przełączników klientowi. Zamontował on bowiem na spodzie PCB tak zwane gniazda hot-swap, dzięki którym możemy w każdej chwili wyciągnąć przełącznik bez potrzeby korzystania z lutownicy, a w jego miejsce umieścić dowolny inny, który będzie pasował. Wejdą tu z kolei wszelkie klony Cherry MX, gdyż w płytce drukowanej są dodatkowe wycięcia na nóżki w switchach 5-pin. Ponadto możemy wyciągnąć stąd g3ms Sapphire, przesmarować je własnoręcznie i zamontować z powrotem – wszystko to wygodnie i bez lutowania.

Brzmienie

Ciekawie jest w kwestii dźwięku. Z jednej strony na pierwszy plan wychodzi nieprzyjemny dla uszu szelest wydobywający się spod wszystkich klawiszy stabilizowanych, ale z drugiej mamy okazję usłyszeć dosyć ciekawą barwę dźwięku – wyjątkowo basową jak na klawiaturę pre-built, a do tego mocno wyciszoną. Warto nadmienić, że niemały wpływ ma na to wygłuszenie w postaci porowatej pianki, umieszczone zarówno na spodzie obudowy jak i pomiędzy płytą mocującą, a PCB.

Osobiście nie jestem wielkim fanem wygłuszaczy, a można wręcz nazwać mnie największym w Polsce wrogiem pianki, aczkolwiek nie widzę nic złego w umieszczeniu takowej fabrycznie w niedrogiej klawiaturze. Jeśli ma to poprawić brzmienie (co niewątpliwie tutaj robi) i dać zwyczajnym klientom więcej frajdy z użytkowania, to czemu nie. Zresztą, jeśli komuś obecność tej pianki się nie podoba, to może przecież otworzyć klawiaturę i ją wyciągnąć – ułatwia to przecież hot-swap.

Podświetlenie

Ostatnio jest chyba jakaś plaga klawiatur z miernym podświetleniem na moim blogu. Tydzień temu zjechałem za to mojego Thora 404, a teraz przyszła pora na KD87A, w której niestety również diody nie powalają. Przede wszystkim widać to po nie najlepszej jasności, która w rozświetlonym pomieszczeniu powoduje, że podświetlenie wygląda nieładnie. W nocy przy wyłączonym świetle jest nieco lepiej, ale widywałem klawiatury (pokroju ENDORFY Thock 75% Wireless), w których rzeczywiście widać, że LED-y są jasne, a producent ceni sobie ładne oświetlenie.

Drugim czynnikiem jest reprodukcja barw. Od lat wiadomo, że diody RGB średnio radzą sobie z kolorami takimi jak biel czy żółć, więc dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że podobnie wygląda to w Dark Project KD87A. Biały jest tutaj dosłownie różowy, a żółty wpada w limonkę. Reszta barw jest świetna i nie mam co do nich zastrzeżeń, ale te dwa felerne kolory niestety nie wypadają tu zbyt dobrze. Całe szczęście tęcza jest ładna. Gdyby tylko była ciut jaśniejsza..

Oprogramowanie

Fajnie, że Dark Project zapewnia do swoich klawiatur zunifikowane oprogramowanie, które pobieramy ze strony i nie musimy zastanawiać się czy kliknęliśmy w odpowiedni program (tak, na Ciebie patrzę Genesisie), ale developerzy mogliby nieco bardziej się postarać. Do samej aplikacji nie mam zastrzeżeń: działa perfekcyjnie, wygląda estetycznie, a wszystkie zakładki i funkcje są dobrze rozłożone. Mamy tutaj możliwość dowolnego konfigurowania podświetlenia i działania klawiszy, a nawet nagrywania makr. Schody robią się natomiast wraz z wyłączeniem, bądź, co gorsza, odinstalowaniem – klawiatura nie zapisuje bowiem naszej konfiguracji w pamięci wewnętrznej!

Nie rozumiem jakim cudem jakikolwiek producent mógłby dopuścić do takiej sytuacji w 2023 roku, ale jak widać – istnieją tacy. Osobiście uważam, że w parze z łatwą konfiguracją powinna iść opcja pozbycia się oprogramowania z komputera wraz z zakończeniem ów konfiguracji. Nie dość, że oczyści nam to dysk ze zbędnych plików, to jeszcze będziemy w stanie podpiąć naszą klawiaturę do dowolnego komputera bez utraty mapowania.

Ocena końcowa

Czy Dark Project może konkurować z producentami, którzy doskonale czują się na polskim rynku i od lat go dominują? Oczywiście, że tak, a dowodzi tego chociażby recenzowana dzisiaj KD87A, która choć nieidealna, to oferuje sporo ciekawych aspektów. Począwszy od genialnej jakości wykonania obudowy i keycapów, przez profil tych drugich, na świetnych przełącznikach i hot-swapie kończąc, jest to po prostu świetna opcja dla osób poszukujących TKL-a w niedużych pieniądzach. Stabilizatory są niezadbane, podświetlenie ma problemy z bielą i jasnością, a software nie zapisze ustawień w klawiaturze, ale poza tym jest to generalnie niezła klawiaturka.

Niestety, całość zabija cena. O ile wariant na optycznych Gateronach jest wyceniony świetnie, bo na zaledwie 329 złotych, to za Dark Project KD87A na g3ms Sapphire trzeba zapłacić aż 379 złotych w polskiej dystrybucji. Moim zdaniem to śmiech na sali, bo niecałą stówkę taniej dostajemy o wiele kompletniejszy produkt jakim jest Genesis Thor 404 TKL. Rozumiem natomiast osoby, które wybiorą KD87A zamiast Thora – zależeć będzie im na jeszcze solidniejszej obudowie wypchanej pianką, profilu Cherry i nietypowych switchach od niecodziennego producenta, a jednocześnie będą w stanie samodzielnie dosmarować sobie staby, zaś oprogramowanie niezapisujące ustawień w pamięci wbudowanej nie będzie dla nich problemem. Jeśli jesteś jedną z takich osób, to będziesz zadowolona/y z Dark Project KD87A na g3ms Sapphire. W innym przypadku, jeśli po prostu szukasz budżetowego TKL-a, Thor 404 będzie dla Ciebie znacznie lepszym wyborem i to jego jestem bardziej skłonny polecić.

Podziękowania

Klawiaturę do testów podesłał mi Dark Project, za co serdecznie dziękuję. Nic mnie tak nie cieszy jak możliwość testowania świetnych klawiatur, które mają faktyczne powody i potencjał żeby zaistnieć na rynku i trafić w gusta sporej rzeszy klientów. Mam zatem nadzieję, że uda mi się jeszcze nieraz powspółpracować z tym producentem! 😉

Dziękuję też mojej czytelniczce mizu, która zakupiła subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia jej kanału na YouTube o klawiaturach, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach! 🙂