Recenzja Gateron Baby Raccoon

Czy istnieje bardziej ikoniczne połączenie niż „gładki liniowiec” i „Gateron”? Ten chiński producent przyzwyczaił nas przez lata, że oferowane przez niego produkty wypadają naprawdę świetnie w porównaniu do chociażby Cherry MX. Jeszcze jakiś czas temu tylko entuzjaści zwracali uwagę na przewagę Gaterona nad niemieckim stwórcą stylu przełączników MX, ale teraz już nawet zwyczajni, niedzielni klienci zachwycają się gładkim skokiem w liniowcach pokroju Gateron Red czy Gateron Yellow. Do tego każdy kocha Gaterona za wyjątkowo niskie ceny, w jakich oferuje swoje produkty.

Na chwilę obecną uważam, że Gateron Milky Yellow Pro to najlepszy wybór jeśli chodzi o przełączniki liniowe, albowiem są one perfekcyjnie gładziutkie oraz oferują naprawdę przyjemne brzmienie i wyważenie. Marka ta stara się jednak ciągle tworzyć coraz to nowsze modele, które zaoferują klientom coś innowacyjnego, innego – coś dla czego wybiorą je zamiast legendarnych Milky Yellow Pro. Dzisiaj na moje biurko trafiły Gateron Baby Raccoon, które moim zdaniem są na tyle ciekawe, że raczej wybrałbym je zamiast „Mlecznych Żółtków”. Dlaczego? Zapraszam do lektury!

Gateron Baby Raccoon

Budowa

Gateron Baby Raccoon to przełączniki wykonane w standardzie MX style, a zatem ich obudowa zamyka się na cztery małe zatrzaski. Na jej spodzie jesteśmy w stanie dostrzec po dwie dodatkowe nóżki, które stabilizują przełącznik w PCB, o ile to rzecz jasna jest z nimi kompatybilne (musi mieć specjalnie wycięte dziurki). Producent zdradza nam zastosowane materiały do produkcji Baby Raccoon, a są to klasycznie: poliwęglan w przypadku górnej części obudowy, nylon (PA66) w przypadku spodu oraz polioksymetylen (POM) do trzonu. Warto zwrócić uwagę na kolorystykę: góra jest przezroczysta, spód mleczny, a trzon wyblakłobrązowy. Przypomina Wam to małego szopa pracza? Mi zawsze kojarzyły się one z szarością, ale rzeczywiście są one lekko brązowawe – tak jak ten trzon.

Na tym nie kończą się ważne cechy trzonu, albowiem jego rdzeń został dodatkowo wydłużony, czyniąc te przełączniki long-pole. Długość trzonu wynosi w tym przypadku dokładnie 13,2 mm, a co za tym idzie podczas pisania poczujemy mocniejszy impakt i krótszy skok oraz usłyszymy zupełnie inny odgłos. Poza tym uświadczymy tu jeszcze interesujący design soczewki przepuszczającej podświetlenie – jest ona zaprojektowana tak, aby nieco lepiej rozprowadzać podświetlenie. Niestety na nic się to nie zda, bo przecież plastik jest tutaj przezroczysty. Gdyby górę także zrobić mleczną, podobnie do spodu, to miałoby to rzeczywiście sens.

Warto wspomnieć jeszcze o spasowaniu części. O ile góra obudowy zaczepia się bardzo stabilnie o tę dolną i nie trzeba montować w tych przełącznikach żadnych uszczelek, tak da się zaobserwować nieco wobble. Jak pewnie dobrze wiecie, jestem fanem modeli od Outemu za sprawą ich perfekcyjnego wręcz poziomu wobble, wynoszącego na tyle mało, że podczas użytkowania kompletnie nie czuć gibania się trzonu na boki. W przypadku Baby Raccoon da się zauważyć, a także fizycznie odczuć, chybotanie. Nie jest to tak straszne jak w Gateron Yellow te 3 lata temu, ale mimo wszystko nie jest to jeszcze poziom idealny, taki jaki osiągnęło Gaote w chociażby Outemu Cream Pink Pro.

Skok

Jako że rdzeń trzonu został w recenzowanych dzisiaj przełącznikach wyraźnie wydłużony, to analogicznie skrócony został przez ten fakt skok – do około 3,6 mm (standard wynosi 4 mm). Aktywacja odbywa się w okolicach drugiego milimetra i nie jest ona zaznaczona przez żadnego bump-a. Mamy tu bowiem do czynienia z przełącznikami liniowymi, których skok jest płaski i nie odczujemy w jego trakcie sprzężenia zwrotnego. Według wielu brak przeszkody sprawia, że pisanie na takich switchach jest niemożliwe, a granie jest nadzwyczaj uproszczone, ale jestem zgoła odmiennego zdania – w mojej opinii pisanie na liniowcach jest równie przyjemne co na modelach tactile, zaś z drugiej strony gra mi się lepiej na tych dotykowych. Wszystko zależy oczywiście od preferencji, a powielanie stereotypów o mitycznym przeznaczeniu liniowców do gier i tactile do pisania jest szkodliwe.

Wątpliwości nie podlega natomiast to, że skrócony skok wyraźnie wpływa na frajdę z pisania. Jednym się to spodoba, a drugim nie, ale moim zdaniem nawet minimalnie wydłużony rdzeń trzonu sprawia, że uczucie podczas pisania staje się przyjemniejsze. Uwielbiam bowiem to bardzo twarde lądowanie, które jest potęgowane przez twarde zderzenie końcówki rdzenia ze spodem obudowy. Nie jest to natomiast tak wyraźnie zaznaczone jak w przełącznikach ze znacznie mocniej zredukowanym skokiem – czuć tu wciąż, że palec musi pokonać spory dystans zanim dotrze do samego dołu, ale końcowe uderzenie jest równie potężne i twarde. To właśnie za to głównie pokochałem Baby Raccoon, bo nie miałem jeszcze okazji pisać na równie wyjątkowych liniowcach!

Wykres wykonał znany maniak przełączników, ThereminGoat.

Sprężyny

Producent chwali się, że zamontowane wewnątrz Baby Raccoon sprężynki mają 20 milimetrów długości. Po szybkiej inspekcji za pomocą suwmiarki okazuje się to jednak nieprawdą. Realna długość sprężyny to około 18,5 mm, czyli wyraźnie mniej. Niemniej wykres jak i doświadczenia moich palców wskazują na jedno: w tych przełącznikach czuć bardzo wyraźny slow-curve, dzięki któremu pisanie na nich jest nadzwyczaj satysfakcjonujące. Palec dosłownie zapada się do dołu, dzięki czemu uderzenie w spód jest jeszcze twardsze, a co za tym idzie – przyjemniejsze, oczywiście moim zdaniem 😉

W kwestii wyważenia Gateron nie poszalał, ale to dobrze. Do doprowadzenia trzonu do samego dołu potrzeba około 61 gramów siły, aktywacja odbywa się przy jakichś 55 gramach siły, zaś na samym początku potrzeba użycia ~50 gf. Tylko na tym przykładzie widać jak ogromny wpływ na feeling ma wydłużona sprężyna. W standardowych przełącznikach różnica między startem, a końcem wynosiłaby jakieś 20 gramów, a tutaj jest to zaledwie 10 g. Ponadto, okolice 60 gf to standardowe wyważenie sprężynek w tym hobby, więc Gateron Baby Raccoon powinny podpasować w tej kwestii znacznej większości entuzjastów. Moich palców nie męczyły, a pisało mi się na nich genialnie.

Gładkość

Najważniejsza w liniowcach zdaje się być płynność skoku, bowiem nie czuć w nich nic poza tarciem trzonu o prowadnice i oporem sprężyny. Jeśli więc producent nie zapewni odpowiedniego poziomu gładkości, to towarzyszyć będzie nam bardzo nieprzyjemne ocieranie. Na płynny skok są dwa sposoby, a najlepiej jeśli występują wspólnie: gładkie ścianki trzonu i prowadnic oraz smarowanie. W Gateron Baby Raccoon uświadczymy zarówno to pierwsze, jak i to drugie. Nie jest to oczywiście żadne zaskoczenie, bo z tego przecież słynie ta marka.

Smarowanie jest tutaj wykonane w podobnym stylu co w Gateron Yellow G Pro – nieduża ilość oleistego smarowidła została umieszczona na bokach trzonu oraz na sprężynce. Dzięki temu podczas pisania nie poczujemy praktycznie żadnego ocierania, a co za tym idzie wrażenia z użytkowania będą znacznie pozytywniejsze. Moim zdaniem Baby Raccoon dorastają poziomem płynności nie tylko do Yellow Pro, ale także do przełączników optycznych pokroju Gateron Optical Red.

Brzmienie

Fabryczne smarowanie zapewnia nie tylko przyjemne doznania haptyczne, ale także te dźwiękowe. Po pierwsze za sprawą umieszczenia oleju również na sprężynkach nie uświadczymy tu praktycznie żadnego metalicznego pogłosu, co jeszcze parę lat temu było bolączką praktycznie każdego modelu przełączników marki Gateron. Co warte zaznaczenia, również metalowe styki nie wydają tu z siebie żadnych nieprzyjemnych dla ucha odgłosów.

Odrębną kwestią jest natomiast zabarwienie brzmienia. Nie podlega wątpliwości, że są to stosunkowo głośne przełączniki, co jest rzecz jasna efektem wydłużenia rdzenia, natomiast pod względem barwy powiedziałbym, że są to wyjątkowo basowe przełączniki jak na long-pole. Z reguły w takiej konfiguracji plastików i skróconym skokiem mamy do czynienia z wysoko brzmiącymi switchami, ale coś w Baby Raccoon czyni je skierowanymi lekko w stronę niskich częstotliwości. To wciąż nie sam dół i faktyczny bas, ale i tak pisząc na nich miałem wrażenie, że obcuję z przełącznikami o normalnym skoku i z kompletnie innych materiałów.

RAMA.WORKS U80-A SEQ2 na Gateron Baby Raccoon i DCS Sleeper.
RAMA.WORKS U80-A SEQ2 na Gateron Baby Raccoon i AlephKey Zhuyin.
Gateron Baby Raccoon w zmodowanej Genesis Thor 404 TKL z keycapami Aifei WOB Triple-Shot.

Ocena końcowa

Okazyjnie lubię przetestować sobie jakieś niecodzienne przełączniki, które oferują innowację na rynku i spodobają się tylko niszy, ale wydaje mi się, że znacznie częściej powinienem brać się za takie zwyczajne modele jak Gateron Baby Raccoon. Mają one bowiem potencjał trafić do szerszego grona odbiorców, gdyż są to po prostu liniowce z delikatnie wydłużonym rdzeniem trzonu, długą sprężynką i nieziemsko gładziutkim skokiem. Szczerze powiedziawszy jestem nawet w stanie mianować je long-pole wersją Gateron Milky Yellow Pro, bo pod kątem brzmienia też wypadają dosyć podobnie.

Schody robią się natomiast przy cenie. Ogromną zaletą Yellow Pro jest ich absurdalnie niski koszt, oscylujący w okolicach 1,35 zł za sztukę. Za Baby Raccoon z polskiej dystrybucji należy jednak zapłacić 199 złotych za 70 sztuk lub 249 złotych za 90 sztuk (a z kodem KRZEW 10% taniej). Na AliExpress jest jeszcze drożej, więc moim zdaniem bardziej opłaca się kupować u partnera mojego bloga – Keyspace.Store. Jeśli jednak nie zaboli Was w portfel taki wydatek za bardzo przyjemne, lecz po prostu zwyczajne liniowce, to gorąco polecam Wam zakup Gateron Baby Raccoon. Jeszcze przy żadnym przełączniku ze skróconym skokiem nie bawiłem się bowiem tak dobrze!

Podziękowania

Na początek chciałbym podziękować polskiemu sklepowi klawiaturowemu Keyspace.Store za użyczenie mi zestawu tych przełączników do testu. Uwielbiam z nimi współpracować, bo oferują bardzo konkurencyjne ceny, nawet do tych z chińskich serwisów. Ponadto korzystacie na tym również Wy, moi czytelnicy, bowiem możecie użyć promocyjnego kodu KRZEW przy zakupach na Keyspace.Store – doliczy Wam wówczas 10% zniżki, nie tylko na recenzowane dziś przełączniki. Polecam!

Dziękuję też moim czytelnikom mizu i Majesiowi, którzy zakupili subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia kanału YouTube o klawiaturach autorstwa mizu, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach. Majes nie chciał z kolei zareklamować żadnych swoich sociali, więc po prostu dzięki! 🙂