Recenzja Silver Monkey X SMGK1000 (Kailh Dust-proof Brown)

Przyznam się Wam, że nudzą mnie powoli te „dobre TKLe za 250zł z Polski”. Mieliśmy już Ataxa Pro, później tę samą klawiaturę na Gateronach, a jeszcze później wariant w kolorystyce Retro i Gateronami Pro. W międzyczasie pojawił się też Fantech MK872, który był według mnie jedną z najlepszych klawiatur dostępnych w tym kraju, ale prędko zastąpił go DreamKey TKL oferujący naprawdę wiele w swojej stosunkowo niskiej cenie. Wszystkie te klawiatury wyróżniają się jednak tym samym: są solidnymi propozycjami dostępnymi w polskiej dystrybucji z polską gwarancją i dostawą z Polski, a to wszystko poniżej 300 złotych. Konkurencja na rynku jest zjawiskiem pożądanym, ale ja czuję pewne znudzenie za każdym razem jak zaczynam testy kolejnego produktu, który ma te same cechy. Taki rzekomo jest Silver Monkey X SMGK1000, który próbuje zagrozić Ataxowi Pro od Kruxa, MK872 od Fantecha i DreamKey TKL od Dream Machines. Czy daje radę im dorównać, a może przewyższa oba te modele w ilości pozytywnych cech? Tego dowiecie się z tej recenzji. Zapraszam do lektury!

Silver Monkey X SMGK1000
Nowa opaska od zegarka zagościła na mojej dłoni, jednak okazała się zbyt duża.

Opakowanie

Klawiatura przychodzi w skromnym pudełku, które jest w pełni w monochromatycznej kolorystyce z naciskiem na ciemne barwy. Na froncie znalazł się render produktu na tle białych kropek, logo firmy w lewym górnym rogu, informacja o obecności kabla w zestawie w lewym dolnym i informacja o obecności hot-swapu w prawym dolnym. Model ten został mi wypożyczony przez sklep x-kom i niestety pochodzi z outletu, przez co część frontu opakowania została ukryta przez naklejkę z kodem kreskowym. Szkoda, ale to niewielka strata. Z tyłu również umieszczono render klawiatury, ale z innej perspektywy. Tam ulokowano także listę cech produktu w trzech językach po lewej i dodatkową „wizualizację” czterech z nich w prawym górnym rogu. Rzadko się to zdarza, ale dzisiaj muszę dodać, że jest to bardzo brzydkie pudełko i raczej nie spodziewałbym się dobrego produktu ślepo patrząc na taką prezentację. Uważam jednak przy tym, że najważniejsze jest to, co jest w środku, więc jeśli firma ma oszczędzić na pudełku i dostarczyć nam lepszą klawiaturę, to oczywiście się na takie coś zgadzam!

Akcesoria

Wewnątrz nie otrzymujemy zbyt wiele, bo poza samą klawiaturą i kablem znajdziemy tam instrukcję obsługi w kilku językach oraz dwa narzędzia: keycap puller i switch puller. Ten pierwszy jest beznadziejnej jakości i radziłbym go prędko wyrzucić, gdyż jedyne co nim osiągniemy to porysowane nakładki. Ten drugi jest jednak przyjemny w użytkowaniu i zdradza przy okazji, że w klawiaturze tej jesteśmy w stanie wyjmować przełączniki bez potrzeby użycia lutownicy, a więc zamontowane zostały w niej gniazda hot-swap.

Mam propozycję dla wszystkich producentów: przestańcie dorzucać papierową instrukcję obsługi, której i tak nikt nie czyta, a w zamian nadrukujcie kod QR z plikiem pdf na tyle pudełka.

Kabel

W pudełku znalazł się też przewód USB-A do USB-C służący do połączenia klawiatury z komputerem, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Przede wszystkim sygnalizuje nam on, że mamy tu do czynienia z odpinanym kablem, co znacząco zwiększa wygodę korzystania z klawiatury. Jest on natomiast dodatkowo bardzo interesująco wykonany, gdyż zamiast standardowego ogumienia lub taniego oplotu mamy tutaj paracord z prawdziwego zdarzenia, z którym spotkać można się w niektórych myszkach. Przyjemnie się go dotyka i układa na biurku, za co muszę pochwalić producenta. Przewód jest zwinięty gumowym organizerem do kabli. Wtyczka USB-C jest na dodatek wyprofilowana specjalnie pod wejście w klawiaturze i ma kanaliki po bokach aby stabilniej siedzieć i przypadkowo się nie wypiąć.

W dotyku kabel ten przypomina mi sznurówki.

Od góry

Przy pierwszym spojrzeniu na propozycję od Silver Monkey X łatwo zauważyć, że jest to klawiatura TKL, a zatem nie posiada panelu numerycznego, ale poza tym nie różni się od modeli pełnowymiarowych. Układ tu zastosowany to ANSI wraz ze standardowym rzędem dolnym. Mamy tu więc niski Enter i długi lewy Shift, a wymiana keycapów nie powinna sprawiać nam problemów przez najpopularniejszy układ i standardowe wymiary wszystkich nakładek. W oczy rzuca się dodatkowo smukłość i minimalizm całego urządzenia. Nie ma tu żadnych udziwnien, a ramki są wąskie. Co prawda nad strzałkami znalazły się trzy diody indykujące wraz z nadrukami wizualizującymi ich funkcję, ale to jedynie ułatwia korzystanie z klawiatury. Cały produkt utrzymany jest w czarnej kolorystyce. Obudowa jest tu bardzo interesująco skonstruowana, gdyż cała jej górna część wsuwa się do wewnątrz tej szerszej, czyli dolnej. Wygląda to mniej więcej tak samo jak w moim Monstargear XO V3, jednak tutaj obie części łączą się na płasko i granicę między nimi ciężko byłoby dostrzec gdyby nie delikatnie ciemniejszy kolor tej dolnej. Rogi obudowy zostały dodatkowo zaokrąglone.

Szkoda, że nie ma dostępnej białej opcji.

Od spodu

Na odwrocie nie dzieje się nic specjalnego. Umieszczono tam dwie gumki antypoślizgowe oraz wystające rozkładane nóżki podwyższające kąt nachylenia klawiatury. Gdy są one złożone, to działają jak dodatkowe gumki antypoślizgowe, gdyż są w całości ogumione. Po rozłożeniu znacząco zwiększają kąt pomiędzy płaszczyzną biurka, a klawiatury, jednak producent nie informuje nas do jakiego konkretnie kąta. Szkoda też, że zabrakło tu dwustopniowej regulacji gdyby ktoś chciał tylko trochę podwyższyć nachylenie tego modelu. Poza tym powierzchnia obudowy jest płaska i umieszczono na niej tylko dwie naklejki. W dodatku wykonano ją w pełni z plastiku, podobnie jak jej górną część. Produkt osiąga 884 gramy na wadze bez kabla, co jest dosyć standardową wagą jak na plastikowego TKLa i z pewnością wystarczy aby utrzymać klawiaturę stabilnie w miejscu na biurku.

Ta małpa na naklejce przypomina mi trochę to sławne NFT.

Od boku

Na szczęście przełączniki zostały tu obudowane, a więc mamy do czynienia z przeciwieństwem paskudnego floating-key designu. To według mnie ogromny plus, bo klawiatury z odłoniętymi przełącznikami łatwiej się brudzą, wyglądają jak zabawki i brzmią znacznie gorzej. Nie obyło się bez logo producenta, które umieszczone zostało na froncie klawiatury tuż pod spacją. Silver Monkey X SMGK1000 to klawiatura o standardowej wysokości (obudowa ma 20 mm na froncie razem z gumkami) i stonowanych kształtach. Z każdej strony obudowa zwęża się do środka co tworzy interesującą, ale nieagresywną estetykę. Na tyle umieszczony został port USB-C, który znajduje się dosyć głęboko co może ograniczyć kompatybilność z innymi kablami (mój customowy ledwie zmieścił się w tę dziurkę). Z obu boków zauważyć można wspomniane przeze mnie przed chwilą zwężenia, które idą pod kątem około 45 stopni z każdej strony obudowy. Klawiatura standardowo nie jest perfekcyjnie płaska ze złożonymi nóżkami, gdyż pewne, lekkie, pochylenie zapewnia jej domyślnie obudowa. Jest to jednak norma i ciężko o produkt z zerowym stopniem nachylenia, a tym bardziej w tym budżecie. Generalnie produkt ten jest wykonany niezwykle solidnie i czuć to przy każdym kontakcie z nim – nic tu nie skrzypi, a obudowę bardzo ciężko jest wygiąć.

Keycapy

Równie solidne są zastosowane w recenzowanej klawiaturze nakładki. Wykonano je bowiem metodą double-shot, czyli bryła keycapa jest z osobnej części plastiku niż znak, przez co nie jesteśmy w stanie zmazać nadruków, gdyż są częścią powierzchni. Dzięki temu ta technika produkcji uznawana jest za najwytrzymalszą na rynku. Materiał użyty do produkcji to ABS czyli ten mniej wytrzymały niż PBT, gdyż pod wpływem eksploatacji tekstura szybko może się wytrzeć nawet do kompletnej gładkości. Będzie to szczególnie zauważalne w tym przypadku, gdyż fabrycznie powierzchnia tych keycapów jest zauważalnie chropowata. Grubość ich ścianek przekracza 1 milimetr, zaś użyty profil to popularny OEM, który spotkać można w większości klawiatur mainstreamowych. Jest on wyższy od Cherry i ma delikatnie wyprofilowaną powierzchnię. Ze względu na użycie tworzywa ABS, które nie jest tak podatne na wyginanie podczas produkcji (eng. warping) jak PBT, wszystkie nakładki są kompletnie proste, nawet spacja. Krój pisma użyty w tych keycapach jest minimalistyczny i ulokowany w lewym górnym rogu powierzchni, czyli tam gdzie jego miejsce. Nie należy on jednak do najrówniejszych, gdyż niektóre literki są grubsze od innych (najlepiej widać to w przypadku klawisza Windows, gdzie „W” jest znacznie szersze niż reszta), ale w takim budżecie jest to dopuszczalne. Wszystkie brzuszki (np. w literach B czy P i liczbach 9 czy 8) są domknięte co wygląda bardzo ładnie, ale generuje jeden zasadniczy problem: tworzą się ciemniejsze punkty w prześwitujących znakach, przez co podświetlenie nierówno je penetruje. Ponadto kolejny raz spotykam się z tą samą wadą: wszystkie modyfikatory z wyjątkiem Backspace i Menu reprezentowane są przez małą ikonkę i/lub napis, ale te dwa wspomniane mają nadrukowane wyłącznie ikonki. Absurd.

Stabilizatory

Bardzo pozytywnym zaskoczeniem okazały się być stabilizatory. Zamontowane są one w metalowej płytce montowniczej pod wszystkimi klawiszami dłuższymi niż lub równymi 2u. Częstą przypadłością tego typu stabilizatorów są luźno latające obudowy, jednak nie w tym przypadku – tutaj każdy stab jest stabilnie osadzony i praktycznie się nie rusza. W dodatku na drucikach znalazła się pokaźna ilość smaru, który na dodatek umieszczony został w odpowiednim miejscu. Dzięki temu szelest i klekotanie metalowych drucików zostały wyraźnie zredukowane i śmiem rzec, że to jedne z najlepiej brzmiących stabilizatorów z jakimi miałem do czynienia w klawiaturze pre-built. Jeśli jednak nie odpowiada nam to i chcielibyśmy osiągnąć perfekcyjne brzmienie poprzez redukcję klekotania do zera, to możemy bezproblemowo to zrobić dzięki hot-swapowi, który pozwala nam wyjąć przełączniki bez użycia lutownicy, a następnie swobodnie wymontować stabilizator.

Najwięksi gracze na rynku klawiatur powinni uczyć się od takich małych marek jak smarować stabilizatory.

Przełączniki

Nie powala niestety wybór zamontowanych fabrycznie przełączników. Dostępne opcje to Kailh Dustproof Blue i Kailh Dustproof Brown. Ja na testy otrzymałem te drugie. Jest to wariant tactile, który udawać ma popularne Cherry MX Brown, a zatem w momencie aktywacji wyczuwać powinniśmy delikatne zahaczenie, które nazywane jest bumpem. Normalnie w przełącznikach dotykowych bump ma pokaźne rozmiary, gdyż jego zadaniem jest skutecznie poinformować nasz palec o aktywowaniu klawisza, aby ten mógł się cofnąć i nie doprowadzać trzonu do samego dołu. Tutaj mamy jednak do czynienia z bardzo maleńkim sprzężeniem zwrotnym, które przy szybszym pisaniu praktycznie zanika. Nie chcę brzmieć jak hejter, bo jestem fanem dobrze rozwiązanych przełączników z ledwie wyczuwalnym bumpem, ale to niestety nie jest jeden z nich. Nie dość, że aktywacji praktycznie nie czuć, to na dodatek we znaki daje się niemałe tarcie, które generuje uczucie szorstkości podczas pisania.

Użycie przełączników Kailh Dustproof to dziwna decyzja, choć pewnie spowodowana chęcią zaoferowania atrakcyjnej ceny.

Niestety producent nie zapewnia nam informacji o sprężynie zamontowanej w tych przełącznikach, ale podejrzewać można, że jest ona podobna do innych brązowych switchy od Kaihua, a więc wymaga od nas 60 gramów siły aby przebrnąć przez bumpa, 50 gf do aktywacji oraz około 58 gf do doprowadzenia trzonu do samego dołu. Prawie pewnym jest też, że pełny skok ma długość 4 milimetrów, zaś aktywacja odbywa się na poziomie 2 mm. Dodatkowo producent użył trzonów z dwiema dodatkowymi ściankami po bokach, które w teorii mają chronić przełącznik przed dostawaniem się pyłu do środka obudowy, ale skuteczność takiego rozwiązania jest wątpliwa, a już na pewno nie uchroni przed płynami. Spód obudowy jest czarny i prawdopodobnie wykonany z nylonu, zaś jego góra jest przezroczysta i prawdopodobnie poliwęglanowa. Trzon to prawie na pewno POM (polioksymetylen). Na dole obudowy nie znajdziemy dwóch dodatkowych nóżek stabilizujących przełącznik, a szkoda.

Wobble to również nie jest mocna strona tych Kailhi.

Brzmienie

Wysoka głośność to domena wielu klawiatur z floating-key designem, a jako że SMGK1000 ma obudowane przełączniki to spodziewać można się po niej cichszej pracy. Rzeczywiście nie jest to klawiatura przesadnie głośna, ale nie należy też do tych reprezentujących ciszę. Nazwałbym to brzmienie umiarkowanie głośnym, porównywalnym z propozycjami konkurencji w tym rozmiarze i progu cenowym na podobnych przełącznikach. Charakterystyka dźwięku skierowana jest tu bardziej w stronę wysokich częstotliwości, ale dzięki łatwości modyfikacji jesteśmy w stanie wymienić tutaj przełączniki czy nawet je nasmarować aby uzyskać pożądane brzmienie. Na szczęście zamontowane fabrycznie stabilizatory brzmią bardzo dobrze i nie ma potrzeby ich poprawiania, natomiast sprężynki w przełącznikach dosyć wyraźnie rezonują, przez co słychać metaliczny pogłos podczas pisania.

Moim zdaniem jest to nieco przyjemniejsza barwa dźwięku niż w przypadku Ataxa Pro.

Hot-swap

Recenzowany dzisiaj produkt wyposażony został w PCB z zamontowanymi gniazdami hot-swap od producenta Kaihua. Pozwalają one na szybką wymianę przełączników w klawiaturze bez potrzeby użycia lutownicy. Wystarczy pociągnąć switcha do góry za pomocą dołączonego narzędzia, a w jego miejsce wcisnąć inny, kompatybilny. Jak już o kompatybilności, to do SMGK1000 bez problemu wejdzie każdy przełącznik typu MX, gdyż płytka drukowana wspiera zarówno te 3-pinowe, jak i 5-pinowe. Diody RGB są niestety ulokowane w górnej części, przez co przełączniki muszą być umieszczone w kierunku północym, a to może poskutkować interferencją z niektórymi keycapami. Silver Monkey X zrobiło świetny ruch dodając do swojej klawiatury hot-swap, gdyż to właściwie jedna z niewielu cech, których moim zdaniem brakuje Ataxowi Pro i DreamKey TKL. Należy jednak uważać, gdyż niepoprawna eksploatacja może doprowadzić do urwania gniazd, na przykład poprzez wciskanie na siłę przełącznika z wygiętymi pinami.

Bez problemu jestem w stanie zamontować tu przełączniki SP-Star, Gateron jak i Kailh BOX.

Podświetlenie

Niestety LEDy nie należą do mocnych stron tej klawiatury. Przede wszystkim są nieco ciemne i słabo radzą sobie z penetracją znaków, nawet na najwyższym poziomie jasności. Po drugie jakość reprodukcji barw nie należy do najlepszych. Z białego wyraźnie wylewa się czerwony, nadając mu lekko ciepły odcień, zaś w żółtym widać delikatnie limonkową poświatę. Kolory nie wypadają tu jednak tak tragicznie jak u konkurencji, gdyż tu rzeczywiście żółty można nazwać żółtym, a biały białym. Nie są idealne, ale blisko im do perfekcji. Pozostałe kolory wyglądają świetnie, a przede wszystkim te podstawowe: niebieski, czerwony i zielony. Ja przez całe trwanie testów używałem tego pierwszego. Niestety nie jesteśmy w stanie wybrać dowolnego koloru, gdyż producent nie zapewnia nam żadnego oprogramowania i polegać możemy wyłącznie na skrótach klawiszowych, wśród których do zmiany koloru służy nam FN+Pause/Break i oferuje jedynie siedem barw (sic!). Mnie to jednak tak nie boli, bo najlepiej gdyby podświetlenia nie było tu w ogóle skoro i tak ledwo je widać przez nikłą jasność.

Indykatory

Wcale nie lepiej wypadają diody umieszczone nad strzałkami, mające informować nas o włączeniu kolejno CapsLocka, ScrollLocka i blokady klawisza Windows. Mają one biały kolor i świecą dość jasno, ale tylko gdy patrzymy na nie bezpośrednio z góry. Pod dowolnym innym kątem dostrzeżenie ich zaczyna graniczyć z cudem, a przecież nikt nie użytkuje klawiatury mając głowę równolegle do jej płaszczyzny. Nie podoba mi się również jak ogromne są ikony nadrukowane pod maleńkimi dziurkami z diodami osadzonymi w nich. No i ten brak wyśrodkowania też jest absurdalny, gdyż wszystkie trzy LEDy są przesunięte zauważalnie w lewo. Boli to mojego wewnętrznego perfekcjonistę w serduszko.

Diody są zbyt nisko, a dziurki zbyt małe.

Oprogramowanie

Zaskoczeniem jest z kolei wspomniany przeze mnie wcześniej brak jakiegokolwiek programu, z poziomu którego moglibyśmy skonfigurować klawiaturę. Sprawia to chociażby, że dla mnie SMGK1000 jest właściwie bezużyteczne bez użycia miernej jakości zewnętrznego oprogramowania, takiego jak AutoHotKey, gdyż używam lewego Controla w innym miejscu niż domyślnie. Jedyne co jesteśmy w stanie zrobić z poziomu klawiatury to zablokować klawisz Windows i zmienić podświetlenie, ale też w mocno ograniczonym stopniu. Generalnie nigdy nie byłem jakimś ogromnym fanem software’ów klawiaturowych, gdyż większość z nich albo nie działa, albo działa niezwykle opornie, albo waży gigabajt, ale brak jakiejkolwiek możliwości zmiany układu klawiatury to według mnie nieporozumienie i uważam, że Silver Monkey X powinno wypuścić jakikolwiek program do tego celu, nawet mocno ograniczony i brzydki, ale posiadający podstawowe funkcje.

Moja tapeta, bo skoro nie ma oprogramowania, to nie ma co pokazać.

Ocena końcowa

Tak właśnie prezentuje się pierwsza klawiatura w portfolio marki zależnej sklepowi x-kom. Oferuje ponadprzeciętne wykonanie, poprawnej jakości keycapy, które mimo nierówności w nadrukach są wykonane najwytrzymalszą metodą, hot-swap, czy też doskonale nasmarowane i dobrze siedzące w metalowej płytce montowniczej stabilizatory. Odpinany kabel jest wisienką na torcie, bo to świetny dodatek za sprawą znacznego uproszczenia przenoszenia klawiatury. Mimo to znalazło się kilka wad, takich jak ciemne, choć radzące sobie dosyć dobrze z kolorami, podświetlenie, nieciekawe przełączniki czy brak oprogramowania. Czy jednak pomimo tych wad jestem w stanie polecić komuś SMGK1000? Oczywiście, że tak. To naprawdę świetna klawiatura, która w mojej opinii poprawia wszystkie wady Ataxa Pro, ale przy okazji ma kilka swoich bolączek. To zdecydowanie nie jest produkt idealny, ale jeśli jednak nie przeszkadzają Wam jego wady w użytkowaniu, to bardzo polecam rozważenie zakupu. W konkurencji z Ataxem Pro, Fantechem MK872 czy nawet DreamKey TKL wybrałbym osobiście właśnie produkt od Silver Monkey X, gdyż najlepiej trafia w moje gusta, ale warto mieć tak wiele możliwości do wyboru, bo każemu spodoba się coś innego. Zaletą SMKG1000 jest też świetne wycenienie, gdyż normalnie zakupić możemy ją za 279 złotych, ale bardzo często trafia się promocja obniżająca koszt do jedynie 205zł. Szkoda tylko, że jedyny dostępny kolor to czarny, bo przydałoby się więcej jasnych produktów na polskim rynku.