Będę z Wami absolutnie szczery – kompletnie wypadło mi z głowy, że do tej pory nadal nie zrecenzowałem legendarnych wręcz przełączników KTT Kang Bai V3, które są niezwykle popularne na polskim rynku i wiele osób wybiera je przez ich nadzwyczaj niską cenę. Byłem święcie przekonany, że taka recenzja pojawiła się już na moim blogu, ale najwidoczniej musiałem pomylić ją z KTT Sea Salt Lemon, gdyż są to w mojej opinii bardzo podobne przełączniki. Niemniej jednak uznałem, że najwyższa pora nadrobić zaległości i zrecenzować Kang Bai V3, gdyż jestem pewny, że wielu z Was ciekawi moja pełna, wyrażona w postaci rozbudowanej recenzji opinia na ich temat.
KTT, a raczej stojący za tą marką producent Shenzhen Content Electronics Co., Ltd., istnieje już zaskakująco długo i zajmuje się produkcją przełączników, nie tylko do klawiatur. W ich portfolio znajdziemy wiele klonów Cherry MX, ale także w miarę autorskie konstrukcje niskoprofilowe pokroju Content Low-Profile Blue. Entuzjaści pierwszy raz usłyszeli o KTT dopiero przy okazji wkroczenia bardziej kolorowych modeli tego producenta na rynek: KTT Strawberry, KTT Grapefruit czy nawet produkowanych we współpracy z inną chińską marką Akko CS Matcha Green. Wszystkie te produkty skradły serca hobbystów swoją niebywale niską ceną oraz wyjątkowo wysoką jakością. Sprawdźmy zatem czy KTT Kang Bai V3 (znane też pod nazwą Kang White, gdyż „白 (bái)” oznacza po mandaryńsku „biały”) są równie dobre i czy zasługują na polecenie. Zapraszam do lektury!
Budowa
KTT to marka oferująca przełączniki zarówno MX style, a więc zamykane na 4 małe zatrzaski, jak i te Kailh style – zamykane na 2 duże zatrzaski. Recenzowane dzisiaj Kang Bai V3 należą do tej drugiej grupy, a więc do ich otworzenia potrzebne są specjalne otwieracze, natomiast śrubokręt z płaską końcówką też dosyć dobrze radzi sobie z tym zadaniem. Ponadto na spodzie obudowy nie znajdziemy dodatkowych nóżek stabilizujących, zatem mamy tu do czynienia z przełącznikami 3-pin – mniej stabilnymi w hot-swap’ie i wręcz niemożliwymi do użycia w klawiaturze plateless.
Materiały zastosowane do produkcji tych przełączników są na szczęście powszechnie znane, jednak nie ma w tej kwestii żadnych zaskoczeń. Biały trzon wykonano z polioksymetylenu (POM), przezroczystą górę obudowy z poliwęglanu, zaś mleczny spód z nylonu. W teorii powinniśmy mieć tu zatem do czynienia z bardzo standardowym brzmieniem, jednak zasadę tę odrobinę narusza długość trzonu wynosząca 13,1 mm za sprawą delikatnego wydłużenia rdzenia. Efektem jest lekkie skrócenie skoku oraz oczywiście wpływ na dźwięk.
Warto przy okazji nadmienić, że w zależności od źródła zakupu możemy otrzymać różne wersje KTT Kang Bai V3. Co natomiast niezwykłe, to że w zasadzie nie ma to szczególnego znaczenia, gdyż inne warianty nie różnią się od siebie niczym poza wizualnymi niuansami. Osobiście kupując recenzowane dziś switche od dwóch różnych sprzedawców na AliExpress dostałem wersję z bardziej mleczną i bardziej prześwitującą dolną częścią obudowy. Różnice te widać na poniższym, prawym zdjęciu.
Skok
Choć producent deklaruje, że skok KTT Kang Bai V3 ma standardowe 4 mm długości, to jednak wykres wskazuje na coś zupełnie innego. Widać na nim, że wydłużony rdzeń wpłynął na skok skracając go do około 3,6 mm. Wpływa to wyraźnie na odczucia płynące z użytkowania, oczywiście moim zdaniem pozytywnie. Uwielbiam przełączniki ze skróconym skokiem, bo pisząc na nich czuję się znacznie bardziej komfortowo i nie muszę dociskać klawisza aż tak głęboko do dołu. Co natomiast zaskakujące, brakuje w tym przypadku charakterystycznego dla przełączników long-pole twardego lądowania – jest ono tutaj wyjątkowo miękkie i szczerze nie wiem z czego może ono wynikać. Może producent użył tutaj jakiejś miękkiej wersji nylonu?
Aktywacja w recenzowanych dziś przełącznikach odbywa się w okolicach 2 mm, a zatem standardowo. Ponadto są to switche liniowe, a co za tym idzie nie jesteśmy w stanie odczuć w nich żadnego punktu aktywacji, bump-a. Dla wielu będzie to informacja, że nie da się na nich pisać, ale uważam, że są to osoby w błędzie. Da się pisać na liniowcach, ale trzeba mieć w tym celu konkretne preferencje. Jedni wolą pisać na liniowcach, a drudzy na tactile – nie ma w tym absolutnie nic złego ani dziwnego. Mi pisało się na Kang Bai V3 wybitnie, zresztą granie też było niczego sobie.
Sprężyny
Kolejną niezgodnością pomiędzy opisami zapewnianymi przez producenta KTT Kang Bai V3 jest długość zamontowanych w nich sprężyn. Zgodnie z deklaracjami powinna być ona wydłużona, ale w rzeczywistości wynosi zaledwie 15 mm – dokładnie tyle samo co w każdym standardowym przełączniku, pokroju Gateron Yellow. Oznacza to zatem, że zastosowana tu sprężynka co do zasady nie powinna w żaden nietypowy sposób wpływać na wrażenia płynące z użytkowania. Generuje ona bowiem standardowy, liniowo rosnący opór.
Sprężynka na samym początku wymaga od naszych palców niecałe 30 gramów siły, aby w momencie aktywacji stawiać już opór wynoszący nieco ponad 40 gf. Skok kończy się z kolei przy oporze 55 gf, a więc stosunkowo niedużo w porównaniu do konkurencji jaką stanowi chociażby Gateron Yellow Milky Pro. Jest to natomiast w pełni zrozumiałe, gdyż ostatnie lata dominowane są właśnie przez tego typu przełączniki – prawdopodobnie za sprawą lepszego komfortu użytkowania dla wielu osób. Lżejsza sprężyna mniej męczy palce, chociaż osobiście uważam, że na 80-gramowych przełącznikach, takich jak Cherry MX Black pisze się lepiej i jakby precyzyjniej.
Gładkość
Nieco problematyczną kwestią w przypadku wszystkich budżetowych przełączników jest zwykle ich gładkość, o ile mowa o liniowcach. Głównie rozchodzi się o to, że ciężko jednoznacznie określić jaki poziom wyczuwalnego podczas pisania tarcia jest akceptowalny w jakim budżecie. Ja jestem w stanie stwierdzić gdzie zaczyna się moim zdaniem gładki liniowiec, ale bez względu na budżet – a tutaj ręce związane mamy przez cenę. Rodzi się zatem pytanie: czy można wybaczyć KTT Kang Bai V3 nie najlepszy poziom gładkości tylko dlatego, że kosztują niewiele?
Jak z wieloma kwestiami w życiu, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla mnie przełącznik liniowy musi oferować jak najmniej tarcia to możliwe, gdyż czując pod palcami nieprzyjemne szuranie po prostu odechciewa mi się korzystać z klawiatury. Niestety, przez brak jakiegokolwiek fabrycznego smarowania KTT Kang Bai V3 są wyraźnie szorstkie i nawet podczas szybkiego, jak na mnie, pisania ocieranie daje się we znaki. Niemniej jednak wystarczy nawet lekkie przesmarowanie we własnym zakresie i płynność zauważalnie się poprawia.
Wiadomo, nie można oczekiwać cudów po tanich przełącznikach, ale moim zdaniem KTT Kang Bai V3 stricte pod kątem gładkości są po prostu słabą opcją, tym bardziej w porównaniu do konkurencji. Za niewiele więcej pieniędzy można kupić Gateron Milky Yellow Pro, które są nieporównywalnie gładsze. Kang White nie mają do nich podejścia nawet po doskonałym przesmarowaniu, a mowa tu o fabrycznych Gateronach, bez żadnej dodatkowej ingerencji.
Brzmienie
Ogromną zaletą większości przełączników marki KTT jest ich niecodzienne brzmienie. Generowane przez nie stukanie jest bowiem przechylone w kierunku basu (natomiast nie aż tak jak w przypadku niedawno recenzowanego ewenementu, jakim jest Gateron Baby Raccoon), co jest generalnie niecodziennym doświadczeniem przy okazji przełączników z wydłużonym rdzeniem trzonu. Jakby tego było mało, to sam dźwięk nie jest też wcale głośny – powiedziałbym wręcz, że są to jedne z cichszych liniowców z tych bez dopisku „silent”. Świetnie sprawdzą się zatem u osób, które nie chcą budzić całej rodziny swoją klawiaturą, ale jednocześnie nie przepadają za kompletną ciszą lub po prostu nie są w stanie zdzierżyć bardzo miękkiego, gumowego feelingu podczas pisania.
Jeśli natomiast chcielibyśmy dodatkowo zredukować hałas generowany przez Kang Bai V3, to można poradzić sobie z tym za pomocą smaru, na przykład Krytox 205g0, oczywiście zgodnie z moim poradnikiem. Wyeliminuje on wszelkie niepożądane odgłosy, a także metaliczny pogłos sprężyny, który w recenzowanych dziś przełącznikach jest jak najbardziej słyszalny (choć nie tak bardzo jak chociażby w Cherry MX Red). Nie obniży brzmienia jakoś znacząco, ale sprawi, że słuchanie stukania tych przełączników będzie jeszcze przyjemniejsze.
Ocena końcowa
Trzeba więc zadać sobie proste pytanie: czy naprawdę warto przyoszczędzić te parę złotych na przełącznikach i dostać szorstkie KTT Kang Bai V3? O ile jasne, kwestia brzmienia jest tu dyskusyjna i wielu osobom stukanie „Kangów” może po prostu przypaść do gustu, bardziej niż Gateronów, to jednak uważam, że nieco ważniejszą kwestią przy ocenie przełącznika liniowego jest to co czujemy pod palcem, a nie to co okazjonalnie słyszymy jak zdejmiemy słuchawki i zaczniemy pisać na klawiaturze.
No właśnie, a ile tak właściwie kosztują recenzowane dzisiaj przełączniki? Wszystko zależne jest od oferty, na którą trafimy, a także trwających w chwili zakupu promocji. Parę razy w roku da się je dorwać na fajnych promocjach, pokroju 11.11 na AliExpress, nawet za około 50 groszy za sztukę przy zakupie 90 sztuk. Taką standardową ceną, bez żadnych obniżek i kuponów, jest natomiast 70 groszy za sztukę przy zakupie 90 sztuk. Tak, to absurdalnie tanio za sensownie brzmiącego liniowca, ale za ledwie 50 groszy więcej mamy wspominane wcześniej Gaterony. Wszystko zależy zatem od tego, czego jako klient oczekujesz od przełącznika. Ja bym wybrał Gateronki, ale znam ludzi, którzy woleli KTT.
Podziękowania
Przełączniki będące przedmiotem dzisiejszej recenzji możecie zakupić również u partnera mojego bloga – TinkerKeys.pl. Cena nie jest tam wcale wygórowana (szczególne z kodem JBWK10), więc jeżeli preferujesz dostać realną gwarancję oraz szybką dostawę, to jest to genialna opcja. Ponadto kupić tam możesz wiele innych, świetnych produktów: od keycapów, przez inne modele switchy, aż po smary i inne akcesoria do modyfikowania. Polecam, bo to prawdziwy sklep od hobbysty, dla hobbystów.
Na koniec chciałbym podziękować moim czytelnikom mizu i Majesiowi, którzy zakupili subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia kanału YouTube o klawiaturach autorstwa mizu, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach. Majes nie chciał z kolei zareklamować żadnych swoich sociali, więc po prostu dzięki! 🙂