Recenzja KTT Sea Salt Lemon

KTT to „skrót” od słowa Content, które to jest nazwą producenta będącego na rynku już parę lat, ale dopiero ostatnio rozkładającym szeroko swoje skrzydła. Przełączniki KTT zaczęły zyskiwać popularność w 2021 roku ze względu na swój niewyobrażalnie wysoki stosunek jakości do ceny. Przełączniki KTT Sea Salt Lemon są tak tanie, że na Taobao można kupić je za 48 groszy za sztukę bez wysyłki i podatków. Mi natomiast wyszły one około 56 groszy za sztukę już ze wszystkimi dodatkowymi kosztami i wysyłką. Jest to więc wybitnie tanio, a gdy spojrzymy na to co oferują one za tę cenę to możemy zdziwić się, że KTT chce je oferować za tak niski koszt. Nie myślcie jednak, że są to nowe najgładsze przełączniki na rynku czy nie wiadomo jak dobre liniowce. To po prostu przełączniki, które w swojej cenie są bardzo dobre.

KTT Sea Salt Lemon
To chyba jeden z najładniejszych przełączników jakie dotychczas spotkałem.

Budowa i sprężyna

Sea Salt Lemon posiadają jasnoniebieskie obudowy, których góra została wykonana z poliwęglanu, a dół z nylonu. Spód obudowy nie posiada dwóch dodatkowych pinów stabilizujących, a więc mamy tu do czynienia z przełącznikiem trzypinowym, którego nie da się użyć w klawiaturze bez płytki montowniczej. Bladożółty trzon jest, dosyć klasycznie, wykonany z polioksymetylenu (POM) i ma nieco dłuższy niż standardowo rdzeń. Normalnie sprawia to, że przełącznik ma krótszy skok i uderza o spód obudowy rdzeniem trzonu zamiast spodem prowadnic, ale dół obudowy w Sea Salt Lemonach został specjalnie zaprojektowany i dziura na rdzeń trzonu również jest głębsza. Mimo to przełącznik ten uderza o spód rdzeniem, a nie spodem prowadnic, co wpływa na dźwięk i tylko minimalnie na feeling, bo dystans pokonywany przez trzon wynosi tu około 3.6mm, czyli 0.4mm mniej niż standardowo. Sprężyna jest tutaj rzekomo progresywna, ale nie wygląda na taką ani nie czuję pod palcami wrażenia typowego dla sprężyn progresywnych. Są to jednak niezaprzeczalnie lekkie sprężyny, bo siła potrzebna do doprowadzenia trzonu do samego dołu wynosi jedynie 53gf (grams of force, gramy siły). Ja muszę przyznać, że od jakiegoś czasu mam frajdę z korzystania z takich lżejszych przełączników, więc to dla mnie nie wada.

Sprężyna pomimo deklarowanej progresywności wygląda jak zwyczajna liniowa.

Gładkość

Przełączniki te są kompletnie suche, na trzonach ani na prowadnicach w obudowie nie znajdziemy żadnych znaków obecności fabrycznego smaru. Jest to zaleta jak i wada. Zaleta dlatego, że możemy je nasmarować samodzielnie i nie musimy martwić się usuwaniem fabrycznego smaru, ale wada dlatego, że jeśli ktoś niekoniecznie chce lub ma czas na smarowanie to dostaje przełącznik dosyć szorstki. Tarcie co prawda zanika przy w miarę szybkim pisaniu, a w dodatku lekka sprężyna ogranicza nieco możliwość dokładnego wyczucia obcierania, ale nadal nie mogę powiedzieć, że są to przełączniki gładkie. Im wolniej je wciskamy tym gorsze są wrażenia. Nie podoba mi się feeling tych przełączników w fabrycznej formie i dlatego spróbowałem też przesmarować cienką warstwą Krytoxa 205g0 kilka sztuk. Po nasmarowaniu niestety nadal łatwo wyczuwalne jest tarcie, które choć lekko zniwelowane to może nieco przeszkadzać.

Trzony są zupełnie suche.

Moje doznania

Mi osobiście nie podobają się te przełączniki pod kątem wrażeń z pisania nawet po nasmarowaniu. Nie zrozumcie mnie jednak źle, nie jest to poziom jakichś Outemu Red czy Black, tylko po prostu wyczuwalne tarcie. Nie jest to żadna sytuacja ekstremalna gdzie od tarcia nie da się aż na nich pisać, są po prostu za szorstkie dla moich standardów. Za sprawą nieco skróconego skoku i uderzania o spód obudowy rdzeniem trzonu mamy tutaj też delikatnie inne uczucie przy doprowadzeniu trzonu do samego dołu, ale nie jest to skrajna różnica. Porównałbym to trochę do Cobaltów, gdzie trzon też jest tylko leciutko wydłużony i generuje to bardzo przyjemne stuknięcie, bardziej trafiające w moje preferencje. Warto jeszcze wspomnieć o niskim wobble’u, czyli bujaniu się trzonów na boki. Wynika to z tego, że góra obudowy jest dosyć „ciasna” i stabilizuje trzon w miejscu tak aby pod naciskiem nie przechylał się we wszystkich kierunkach. Może dla niektórych nie jest to ważne, natomiast ja doceniłem to dopiero gdy przerzuciłem się z przełączników z niskim na przełączniki z wysokim wobble’m. Ciasność dziury w obudowie wpływa jednak niegatywnie na płynność i to z pewnością jeden z powodów dlaczego przełączniki te są tak szorstkie, chociaż da się zrobić gładkie przełączniki z niskim wobble’m – wystarczy chcieć, jak JWK.

To wciąż jedno z moich najlepszych zdjęć przełączników.

Brzmienie

Jednak jest aspekt, pod którym KTT Sea Salt Lemon bardzo mnie zaskoczyły. Jest to ich dźwięk. Dzięki wydłużeniu rdzenia trzonu uderza on o spód obudowy przełącznika gdy doprowadzamy trzon do samego dołu, co w anglojęzycznej nomenklaturze nazywa się „pole bottom-out”. To generuje zupełnie inny dźwięk niż gdyby trzon standardowo uderzał dołem prowadnic. Z tego też powodu dźwięk Sea Salt Lemonów jest zaskakująco pełny i lekko wysoki. Nie jest to w żadnym wypadku dźwięk basowy, powiedziałbym wręcz, że wyraźnie przekracza linię oddzielającą niskie częstotliwości od wysokich w kierunku tych drugich, ale jestem naprawdę zaskoczony ich akustyką, bo nie spodziewałbym się takiego brzmienia od przełącznika za takie pieniądze, wykonanego z takich materiałów i w dodatku tak szorstkiego. Brzmienie jest stonowane i jednolite, bardzo przyjemne dla moich uszu. Należy pamiętać, że na dźwięk przełączników wpływ ma masa czynników i sam aspekt przełącznikowy w dźwięku klawiatury na ogół nie gra znaczącej roli, natomiast odpowiednio dobrane brzmienie przełączników możę być wisienką na torcie jeśli dążymy do konkretnego dźwięku klawiatury. Dodatkowo nasmarowanie sprawia, że pozbywamy się części zbędnych i plastikowych dźwięków, a w dodatku nieco wycisza i obniża brzmienie Sea Salt Lemonów. Jeśli chodzi o sprężynę to jest ona bardzo głośna i wydaje z siebie głośny i nieprzyjemny metaliczny pogłos, natomiast jest to skutecznie niwelowane przez odrobinę smaru.

Szkoda, że na dźwięku kończą się niesamowite zdolności tych przełączników.

Ocena końcowa

Ogólnie rzecz biorąc jestem jednocześnie zaskoczony, ale też rozczarowany tymi przełącznikami. Przy tym jak bardzo w 2021 roku urósł hype na przełączniki od KTT oczekiwałem czegoś więcej niż szorstkie liniowce z przyjemnym brzmieniem i lekką sprężyną, w dodatku rzekomo progresywną, a także niskim wobble’m. Nie mam natomiast na co narzekać zważając na to jak tanio wychodzą te przełączniki importując je z Taobao w kilka osób. Wiadomo, jeśli ktoś nie ma takich możliwości to ma nieco ograniczone sposoby dojścia do nich, bo na AliExpress znaleźć można przełączniki KTT za nieporównywalnie wyższe niż na Taobao kwoty. Czy wybrałbym je zamiast chociażby Jwicków? W żadnym wypadku. Sea Salt Lemony zaskoczyły mnie wyłącznie dźwiękiem i niskim wobble’m i w swojej cenie pod tym względem jak dla mnie królują, ale ja oczekuję czegoś więcej, nawet jeśli muszę trochę dopłacić. Jwicki są gładsze, również brzmią przyjemnie (chociaż nie tak specyficznie jak KTT), mają dość niski wobble, a do tego na AliExpress kosztują mniej więcej tyle samo co KTT. Nie polecam zatem tych przełączników nikomu, bo według mnie są lepsze opcje. No chyba, że kupujecie je na Taobao i wychodzą prawie za darmo, to wtedy warto ich spróbować.