Recenzja IQUNIX OG80 Wintertide (TTC Speed Silver)

Czy zakup klawiatury gotowej (pre-built) może spowodować, że już nigdy nie będziemy potrzebować oglądać się za innymi modelami ani składać swoich własnych customów? Oczywiście, że tak. Niedawno przekonałem się, że doskonałymi kandydatami do takiego tytułu są Leopold FC750RBT oraz IQUNIX ZX75. Oferta produktów od tego drugiego producenta nie kończy się jednak na jednym modelu, dlatego postanowiłem przetestować alternatywę dla recenzowanego niedawno ZX75.

O tym, że IQUNIX oferuje wiele świetnych klawiatur wie już raczej każdy. Ja sam jestem tego świadom od dawna, ale na własnej skórze o tej doskonałości dowiedziałem się dopiero niedawno. Na szczęście moja współpraca z tą marką nie kończy się tylko na teście ZX75 i tym razem udało mi się wyprosić model OG80. Na papierze wygląda on bardzo obiecująco, bo ma wyjątkowy i oryginalny styl, ale jest także stosunkowo drogi. Czy wybroni się zatem funkcjami i aspektami? Przekonajmy się!

Opakowanie

IQUNIX OG80 przychodzi do nas w klasycznym dla tego producenta pudełku: czarny karton ze srebrnymi napisami oraz papierową „szarfą”, na którą naniesiono nadruki przekazujące podstawowe informacje. Na froncie możemy zobaczyć render klawiatury w akompaniamencie nazwy modelu i logo marki, a całość na tle minimalistycznego rysunku przedstawiającego śnieżne zaspy, drzewka i narty – dzięki temu wiemy, że mamy tu do czynienia z wariantem kolorystycznym Wintertide.

Tył zawiera z kolei krótką listę podstawowych cech produktu, a także krótką specyfikację techniczną. Wynika z nich tyle, że producent pomylił rozmiar 80% z 75%, gdyż ten pierwszy to TKL, a tutaj niezaprzeczalnie mamy „siedemdziesiątkę piątkę”. Poza tym dowiadujemy się, że klawiatura wspiera hot-swap, jest kompatybilna z macOS, oferuje N-Key Rollover i mechaniczne przełączniki, zaś zamontowane w niej ogniwo ma pojemność 4000 mAh.

Akcesoria

Coraz więcej producentów przyzwyczaja nas do bogatych zestawów akcesoriów dołączanych w komplecie z klawiaturą. Mało który z nich może się jednak pochwalić tak licznym pakietem jak w przypadku produktów IQUNIX. Do OG80 dostajemy bowiem:

  • narzędzie keycap puller i switch puller w jednym,
  • pędzelek do zmiatania kurzu z klawiatury,
  • odbiornik 2,4 GHz,
  • przejściówkę z żeńskiego USB-C na żeńskie USB-A, służącą tu jako przedłużacz dla dongla,
  • przewód USB-A do USB-C w białym oplocie,
  • dziesięć keycapów zastępczych dla użytkowników macOS i tych nie lubiących akcentów,
  • papierologię.

Zacznę od początku – bardzo cieszę się, że otrzymujemy od producenta wygodne narzędzie do wyciągania przełączników oraz keycapów, które w dodatku nie uszkodzi tych drugich. Miłym gestem jest też zmiotka, która ma tak mięciutkie włosie, że na pewno nie porysuje żadnej powierzchni, a skutecznie pomoże pozbyć się kurzu i innego brudu z powierzchni urządzenia. Dongiel 2,4 GHz jest z kolei wykończony tak, że nie da się go pomylić z żadnym innym, co może pomóc osobom korzystającym z wielu urządzeń bezprzewodowych – kto taki nie doświadczył przecież chociaż raz sytuacji, w której nie wiedział, który adapter odpiąć z panelu tylnego?

Bardzo podoba mi się dorzucony tu kabel. Jest on w takim nietypowym oplocie, który jest bardzo miły i chropowaty w dotyku. Serio, przy odpakowywaniu klawiatury musiałem chwilę się nad nim pozachwycać zanim przeszedłem dalej, do samego urządzenia. Ponadto bardzo łatwo układa się go na biurku, w tym prostuje wszelkie zagięcia. Dodatkowe nakładki pozwalają zaś wymienić modyfikatory na takie odpowiadające układowi klawiatur w komputerach Apple. Super zestaw, drogi IQUNIX-ie!

Wygląd

IQUNIX jest jedną z niewielu marek, które tak bardzo cenią sobie wygląd swoich produktów. Nawet wymieniając korespondencję z pracownikiem tej firmy zaznaczył mi on, że design zawsze jest u nich na pierwszym miejscu. Nie powinno zatem dziwić, że OG80 momentalnie po odpakowaniu uderza nas swoim nietypowym wyglądem, który odstaje od konkurencji przede wszystkim gigantycznym tyłem obudowy, wykończonym grillem. Ma on także praktyczną rolę, bowiem pochyla cały rząd klawiszy funkcyjnych w naszym kierunku. Wszelkie rogi i zgięcia są zaś łagodne i pozaokrąglane.

Całość obudowy jest wykonana z niebieskiego i prześwitującego tworzywa sztucznego, aczkolwiek wiąże się to z wybranym przeze mnie wariantem kolorystycznym – Wintertide. Poza nim jest bowiem dostępnych aż 6 innych wersji, lecz wszystkie z nich wiąże wspólna cecha: tworzywo, przez które widać wnętrze. Moim zdaniem ma to swój urok i mi przypadło bardzo do gustu – nieczęsto widuje się przecież obudowę, przez którą widoczny jest środek klawiatury, a tym bardziej w takich ładnych kolorkach, innych niż biel czy czerń. Swoją drogą, w przypadku tego konkretnego modelu wygląda to trochę jakby obudowa była wykonana z lodu, czyż nie? To by pasowało pod narrację, że jest to kolorystyka wzorowana na zimie.

Chociaż nazwa i opis producenta wskazują na to, że IQUNIX OG80 jest klawiaturą 80%, to w praktyce jest to rzecz jasna 75% w układzie skondensowanym, za wyjątkiem rzędu funkcyjnego. Nie rozumiecie co właśnie napisałem? Już spieszę z wyjaśnieniem. Klawiatury 75% są przez większość entuzjastów (i nie tylko) uznawane za najlepszy kompromis pomiędzy funkcjonalnością, a miejscem zajmowanym na biurku, gdyż są mniejsze niż TKL, a mają praktycznie tyle samo klawiszy. Dzielą się one jednak na „exploded”, czyli takie z wydzieloną każdą sekcją, wszystkimi pooddzielanymi od siebie przerwami, a także te drugie, na które lubię mówić „skondensowane” – rzecz jasna przez ich brak jakichkolwiek podziałów na osobne klastry.

Osobiście bardzo lubię modele „exploded 75%”, bo pozwalają mi one na wygodniejsze pisanie i mniej miss-clicków spowodowanych błędną pamięcią mięśniową, przyzwyczajoną do TKL-i. Co jednak ciekawe, w przypadku IQUNIX OG80 nie miałem aż takiego problemu. Być może spowodowane jest to właśnie faktem, że rząd funkcyjny, w przeciwieństwie do pozostałych sekcji, jest wydzielony od reszty klawiszy. A może po prostu wreszcie nauczyłem się korzystać z tego typu klawiatur 75%?

Na górze obudowy, a konkretnie na wspomnianym wcześniej wzniesieniu, widoczna jest srebrna plakietka z nazwą modelu przy prawej krawędzi oraz plastikowa zaślepka w kolorze jasnoniebieskim przy lewej. Tę pierwszą producent mógł sobie moim zdaniem darować, bo trochę psuje estetykę. Pod tą drugą jest z kolei specjalne miejsce na adapter 2,4 GHz, bowiem zaślepka ta jest magnetyczna i można ją swobodnie w każdej chwili zdjąć. Z tyłu znajdziemy z kolei złącze USB-C schowane dosyć głęboko w grillu i osadzone blisko lewej (z perspektywy osoby piszącej na klawiaturze) krawędzi. Na spodzie jest z kolei przełącznik trybu, zaś przez plastikową obudowę świetnie widoczne jest PCB i dwa akumulatory.

IQUNIX OG80 Wintertide

Wykonanie

Wspominałem już, że obudowa w IQUNIX OG80 jest wykonana w pełni z tworzywa sztucznego. Wielu z Was mogło pomyśleć, że to wada i z pewnością negatywnie wpływa na wrażenia z użytkownika, ale nic bardziej mylnego. Konstrukcja jest w tym przypadku niezwykle sztywna, co zapewnia nie tylko metalowa płyta mocująca, ale również fakt, że plastik użyty do obudowy jest bardzo gruby i solidny. Chwytając urządzenie w obie dłonie i próbując ją wygiąć nie usłyszymy żadnego strzelania czy skrzypienia, zaś podczas pisania absolutnie nic nam się nie ugnie.

Od zawsze uważam, że dobry plastik jest lepszy od słabego metalu. IQUNIX kolejny raz tego dowodzi, bo dla większości ludzi nie do pomyślenia byłoby, że klawiatura za tyle pieniędzy może być z tworzywa, a mimo to ów producent ma w ofercie wiele plastikowych modeli, zaś OG80 jest drugim po ZX75, w którym wyraźnie poczułem, że zastosowano najwyższej jakości materiały i aluminium jest tu zbędne. Doskonała robota, oby tak dalej!

Ergonomia

Sporym zaskoczeniem dla wielu może być widok spodu tej klawiatury, albowiem nie znajdziemy tam nic poza czterema małymi gumkami antypoślizgowymi, które swoją drogą świetnie utrzymują urządzenie w miejscu, aczkolwiek przyczynia się też do tego niemały ciężar wynoszący 1100 gramów. Brakuje tu natomiast rozkładanych nóżek do regulacji kąta nachylenia, co jest szczególnym ciosem w osoby preferujące wyższy profil. Ja należę do tej grupy, bo uwielbiam pisać na klawiaturach z kątem nachylenia wynoszącym co najmniej 9°, natomiast niestety w IQUNIX OG80 taka opcja mi odpada.

Można jednak usprawiedliwić tę decyzję zabiegiem, który producent wykonał na rzędzie funkcyjnym. Jest on bowiem bardziej przechylony w naszą stronę, a co za tym idzie – znacznie prościej do niego dosięgnąć bez potrzeby wyciągania daleko palców. Takie pochylenie nie ma jednak wpływu na resztę klawiszy i mi osobiście trochę przeszkadzał przez pierwsze dni fakt, że muszę pisać na klawiaturze mniej pochylonej niż jestem przyzwyczajony.

Warto również zwrócić uwagę na wysokość obudowy na froncie, która wynosi jakieś 19 milimetrów. To standardowo jak na klawiaturę o zwykłym profilu, więc moim zdaniem nie ma potrzeby dokładania tu jakichkolwiek podpórek pod nadgarstki. Trzeba natomiast mieć z tyłu głowy, że w zależności od wybranego wariantu inny będzie też profil keycapów – jeden wyższy, a drugi niższy, co także może znacząco wpłynąć na komfort użytkowania.

Keycapy

No więc tak jak wspomniałem, IQUNIX OG80 występuje na dwóch wariantach keycapowych. Pierwszy z nich to standardowe Cherry (takie jak w IQUNIX ZX75), a drugi to bardziej wymyślne KDA. Do mnie trafił rzecz jasna Wintertide, a więc wersja na tych drugich keycapach. Są one wykonane w pełni z tworzywa PBT, zaś metoda zastosowana do naniesienia nadruków to dye-sublimation. Mamy tu zatem do czynienia z bardzo wytrzymałymi nakładkami, które dzięki sublimacji barwnika mogą mieć na powierzchni różne kolorowe rysunki.

Zawsze w takiej sytuacji pojawia się jednak zarzut, że keycap z legendą jaśniejszą od tła musi skorzystać z 5-side dye-sub, polegającego na barwieniu każdej strony nakładki, co może zdeformować plastikowe ścianki. Jeszcze gorzej jest w przypadku takim jak ten, gdzie praktycznie każdy modyfikator korzysta z pięciostronnej sublimacji barwnika, w wyniku czego nawet keycapy 1u są ciut krzywe (widać to najlepiej na zdjęciu od boku, prezentującym profil). Nie pomogła niestety nawet grubość użytych tutaj keycapów, wynosząca 1,5 mm – czyli sporo. Podobnie jest z klawiszami stabilizowanymi, takimi jak spacja, które przez naturę PBT są delikatnie wygięte. Na szczęście nie wpływa to na zachowanie ów klawiszy, więc można przymknąć na tę kwestię oko.

Kolory użyte w tym wariancie to jasnoniebieski w przypadku modyfikatorów, kremowy w przypadku alfanumeryków i ciemniejszy niebieski w przypadku akcentów. Znaki to z kolei ciemny niebieski w obu pierwszych przypadkach, jednak na akcentach producent postawił albo na kremowe nadruki, albo na całe kolorowe rysunki. W przypadku niektórych nakładek dodane zostały także pomarańczowe elementy, na przykład na modyfikatorach. Wszystko to jest możliwe tylko i wyłącznie dzięki użytej metodzie, a moim zdaniem komponuje się to perfekcyjnie z jasnoniebieską obudową. Myślę natomiast, że gdyby ten kremowy zastąpiono faktyczną bielą, to byłoby jeszcze lepiej – chłodniej, bardziej zimowo.

Zastosowana przez producenta czcionka to mieszanka pięknych, minimalistycznych literek i cyferek na alfanumerykach i pochylonych kursywą napisów na modyfikatorach (za wyjątkiem tych z ładnymi obrazkami przedstawiającymi sprzęt narciarski i inne akcesoria do przetrwania zimy, pokroju grubych skarpet). Bardzo podoba mi się font użyty w przypadku literek, bo jest on ładnie wyśrodkowany i pasuje do estetyki klawiatury, ale ta kursywa na modyfikatorach trochę mi nie pasuje do reszty. Rząd funkcyjny ma z kolei napisy zbliżone do górnej krawędzi, co także wygląda dosyć dziwnie. Nie było można po prostu wszystkiego wyśrodkować?

Użyty w tym przypadku profil to KDA, czyli swego rodzaju klon MT3, ale z mniejszymi wgłębieniami. Osobiście uwielbiam tego typu profile, bo ten nie jest wcale taki wysoki jak SA, a do tego ma świetnie wyprofilowaną powierzchnię, dzięki czemu palce idealnie się na niej układają. Do tego powierzchnia jest bardzo przyjemna w dotyku, wręcz gładziutka – co może nie przypaść do gustu fanom PBT, które raczej kojarzy się większości klientów z szorstką fakturą.

Stabilizatory

IQUNIX z jakiegoś powodu dalej lubuje się w stabilizatorach typu Costar, zamiast znacznie popularniejszych Cherry. Myślę jednak, że to spora zaleta klawiatur tego producenta, bo Costary są bardziej podatne na modyfikacje i wystarczy odrobina smaru aby te przestały klekotać. Ponadto możemy znaleźć na krańcach ich drucików fabrycznie nałożone grube smarowidło, które skutecznie niweluje szelesty do zera – bez konieczności jakichkolwiek własnoręcznych modyfikacji, można wyjąć klawiaturę z pudełka i od razu zacząć z niej korzystać.

Minusem Costarów jest natomiast fakt, że znacznie ciężej zdejmuje się z nich keycapy, a jeszcze trudniej zakłada z powrotem. Rolę „trzonów” odgrywa tu bowiem mały kawałek plastiku, w który wsuwa się drucik i który jest przymocowany do keycapa na krzyżak. Żeby więc zdjąć keycapa, to trzeba trochę posiłować się z drutem, a najlepiej go odgiąć i wysunąć. Zakładanie nakładki z powrotem to z kolei ta sama czynność, ale w drugą stronę.

Przełączniki

Przy zakupie klawiatury IQUNIX OG80 mamy opcję wyboru przełączników z dosyć bogatego wachlarza. Niektóre warianty mogą podnieść cenę o parę dolarów, a lista prezentuje się następująco: Cherry MX Blue, Cherry MX Red, Cherry MX Brown, TTC Gold Pink, TTC ACE i TTC Speed Silver. Do mnie na testy trafiły pasujące kolorystycznie do klawiatury TTC Speed Silver, które są liniowcami ze zredukowanym skokiem i wyżej niż standardowo osadzonym punktem aktywacji. Jak jednak wypadły w praktyce?

Przełączniki liniowe charakteryzują się płaskim skokiem, bez żadnych przeszkód w postaci wyczuwalnego sprzężęnia zwrotnego. To powoduje, że przy każdym wciśnięciu jesteśmy poniekąd zmuszeni do dociskania klawisza do samego dołu, bo nasze palce nie wiedzą, że już pora się zatrzymać i puścić klawisz. Z drugiej strony osobiście lubię pisać na liniowcach, a wielu pasują one do grania z powodu braku jakichkolwiek rozpraszaczy w postaci bump-a.

TTC Speed Silver aktywują się już na poziomie 1,1 mm, czyli bardzo szybko – dla porównania, takie Cherry MX Red mają punkt aktywacji osadzony na wysokości 2 mm. Skok również jest tu mocno skrócony, bo do 3,4 mm – standard wynosi 4 mm. Kompletnie na odwrót jest z kolei ze sprężyną, która jest tutaj wydłużona do 22 mm, co generuje bardzo przyjemny slow-curve. Jej wyważenie sprzyja z kolei długim sesjom przed komputerem, gdyż tak lekkie sprężynki nie mają prawa zmęczyć naszych palcy – punkt aktywacji osiągamy przy użyciu zaledwie 45 gramów siły, a doprowadzenie trzonu do samego dołu wymaga około 57 gf.

Mimo że recenzowana dziś klawiatura wspiera przełączniki 5-pin, to trafił do niej wariant TTC Speed Silver mający tylko 3 piny. Oznacza to, że mogą one siedzieć nieco mniej stabilnie w płycie mocującej, ale sporo zależy też od tego jak ciasno w niej siedzą – a siedzą dosyć dobrze. Trzeba natomiast pochwalić TTC za dobrą robotę w kwestii wobble, bo trzony Speed Silver ledwie bujają się na boki, dzięki czemu pisanie na nich jest znacznie wygodniejsze i ma się po prostu wrażenie obcowania z prawdziwym produktem premium. Ciekawym dodatkiem są też te dwie ścianki po bokach krzyżyka, które mają w zamyśle chronić wnętrze przełącznika przed dostawaniem się tam pyłów. Na ile jest to praktyczny dodatek, a na ile pic na wodę? Nie wiem, choć się domyślam.

Przyglądając się gołym trzonom nie dostrzeżemy na nich żadnego smarowidła, co jest o tyle dziwne, że przecież są to niezwykle gładkie przełączniki. TTC zrobiło naprawdę świetny postęp w ostatnich latach, bo ich liniowce spokojnie mogą konkurować z takimi modelami jak Gateron Milky Yellow Pro o tytuł najgładszych switchy MX style, które nie kosztują fortuny. Smar mógłby jednak poprawić je trochę akustycznie, więc miło byłoby gdyby producent ten zdecydował się chętniej smarować swoje liniowce.

Gdyby jakimś cudem komuś nie spodobały się zamontowane tu fabrycznie przełączniki, to na całe szczęście producent zamontował na spodzie PCB gniazda hot-swap, dzięki którym w każdej chwili możemy swobodnie wyciągnąć przełącznik specjalnym narzędziem i włożyć w jego miejsce jakikolwiek inny, pasujący. Taka opcja przydaje się także osobom chętnym na własnoręczne przesmarowane przełączników, bo dzięki hot-swapowi mogą po prostu wyciągnąć switche i je zmodyfikować, bez konieczności korzystania z lutownicy.

Brzmienie

Klawiatury składające się z dużych, plastikowych obudów i mających założone stosunkowo wysokie keycapy zawsze towarzyszy bardzo podobne, basowe brzmienie. Nie inaczej jest w przypadku recenzowanego dziś modelu, który ma tyle pustego miejsca wewnątrz swojej plastikowej obudowy, że dźwięk może się swobodnie roznosić i tworzyć bardzo przyjemne echo przy każdym stuknięciu. Do tego dochodzą dosyć basowe TTC Speed Silver no i rzecz jasna grube, wysokie keycapy z PBT i powstaje piękne, głębokie brzmienie. Mi przypadło do gustu i myślę, że wielu z Was także przypadnie.

Świetną informacją jest także fakt, że nie uświadczymy tu żadnego klekotania stabilizatorów ani rezonowania sprężyn. To znaczy czasem coś tam zadzwoni, zapinguje, ale jest to na tyle ciche, że przy normalnym użytkowaniu klawiatury nie ma szans, że uda nam się to zarejestrować uszami. Oznacza to zatem, że IQUNIX OG80 nie wymaga kompletnie żadnego modyfikowania: brzmi dobrze, ma gładkie przełączniki – no po prostu ideał.

Podświetlenie

Poza szerokim wachlarzem wyboru w przypadku przełączników, możemy również zdecydować czy nasz egzemplarz klawiatury OG80 ma zawierać diody LED pod przełącznikami, czy też nie. Opcja z podświetleniem kosztuje parę dolarów więcej i to ona trafiła do mnie na testy, więc jestem w stanie przetestować dla Was również ten aspekt.

LED-y są ulokowane w orientacji północnej, co dla wielu jest ogromnym minusem, gdyż niższe keycapy mogą obijać się o górną część obudowy przełączników jeśli te zwrócone są w złym kierunku. Na szczęście w tym przypadku profil jest w miarę wysoki i nie trzeba się tym martwić, ale interferencja może występować w wariancie z keycapami Cherry.

Same lampki świecą dosyć jasno, na wszystkie kolory tęczy. Efekty, jasność i barwę można ustawić w dedykowanym oprogramowaniu. Jak powszechnie wiadomo, diody RGB często mają problem z reprodukcją koloru białego i czasem żółtego, bo nie potrafią dobrze połączyć ze sobą poszczególnych barw podstawowych. Tutaj również nie wygląda to za dobrze, ale osobiście uważam, że w tym konkretnym przypadku nie jest to problem.

Pamiętajcie bowiem, że obudowa jest tu niebieska i prześwituje. To oznacza, że podświetlenie wylewa się również przez nią, na spodzie i na bokach. Jeśli więc ustawimy jakikolwiek inny kolor niż niebieski, to będzie to wyglądać po prostu nieładnie. Dodatkowym argumentem jest fakt, że podświetlenie i tak nie prześwituje przez literki w keycapach, a jedynie opływa je dookoła – jeśli zatem nie przepadacie za jednokolorowym światłem niebieskim, to po prostu je wyłączcie.

Bezprzewodowość

Sporym atutem jest zamontowane wewnątrz obudowy ogniwo (a raczej dwa) o pojemności 4000 mAh. Dzięki temu klawiatura może pracować nie tylko po kablu, ale także bezprzewodowo. Do wyboru mamy klasyczny Bluetooth oraz nieco rzadziej spotykane radiowe 2,4 GHz. Oczywiście jestem fanem niskich opóźnień, więc podczas testów korzystałem jedynie z tego drugiego, na co pozwala dołączony w zestawie adapter. Mogę natomiast przyznać, że przy jednorazowym połączeniu przez BT nie odczułem żadnych wyraźnych lagów, choć raczej stroniłbym od grania na tej klawiaturze w ten sposób.

Inaczej jest natomiast w przypadku 2,4 GHz, które pozwala na tak niskie opóźnienia i odświeżanie (deklarowany polling rate to w tym przypadku 1000 Hz zarówno przewodowo jak i przez 2,4 GHz), że granie bezprzewodowe spokojnie dorównuje temu po kablu. Responsywność jest perfekcyjna, a sygnał nie urywa się przy żadnej okazji – nawet przy oddaleniu się od odbiornika na parę metrów. Dodatkowo żywotność baterii jest na świetnym poziomie, bo ta wytrzymała z włączonym podświetleniem na maksymalną jasność aż 10 dni, przy czym w pewnym momencie LED-y po prostu się wyłączyły, prawdopodobnie żeby oszczędzać energię. Mimo że wynik ten jest gorszy niż w przypadku ZX75 (której to nie udało mi się rozładować wcale), to i tak jest genialnie, lepiej niż u konkurencji.

Oprogramowanie

W celu konfiguracji układu i podświetlenia możemy skorzystać z dedykowanego oprogramowania od IQUNIX, dostępnego do pobrania na stronie producenta. Na początek powita nas schludny i minimalistyczny design, w którym bardzo łatwo się odnaleźć. Na pierwszej stronie możemy ustawić tryb, kolor i jasność podświetlenia, a nawet stworzyć swój własny profil. Druga strona pozwoli nam z kolei przeprogramować działanie wszystkich klawiszy na różny sposób, w tym ustawić makra. Warto też zaznaczyć, że nawet po wyłączeniu i odinstalowaniu aplikacji klawiatura będzie działać zgodnie z naszymi wytycznymi, bo zapisze sobie konfigurację w pamięci wewnętrznej. Brakuje mi tu jedynie jakiegoś wskaźnika poziomu naładowania baterii.

Ocena końcowa

Nic mnie tak nie cieszy jak testowanie naprawdę dobrych klawiatur. IQUNIX kolejny raz dowodzi, że jest obecnie liderem na rynku klawiatur pre-built, oferując wspaniałe produkty, którym absolutnie nic nie brakuje do perfekcji. No, prawie, bo w recenzowanym dziś IQUNIX OG80 Wintertide zabrakło mi trochę regulacji kąta nachylenia, ale poza tym jednym elementem jest to moim zdaniem produkt bez wad.

A zalet ma sporo, począwszy od genialnego wyglądu łączącego nietypowe kształty z prześwitującą obudową z plastiku, przez wyśmienitą jakość wykonania mimo użycia tworzywa zamiast metalu, na doskonale gładkich przełącznikach kończąc. Nie można zapomnieć również o obecności gniazd hot-swap, bardzo dobrze wykonanych i wygodnych keycapach oraz opcji połączenia bezprzewodowego przez 2,4 GHz lub Bluetooth. Fani podświetlenia ucieszą się z kolei na wieść o diodach RGB, a użytkownicy macOS mogą skorzystać z układu kompatybilnego z tym systemem.

Wszystko to musi jednak kosztować niemałe pieniądze, prawda? Racja, bo żeby kupić IQUNIX OG80 od producenta trzeba wydać od 189 dolarów za najtańszy wariant (bez RGB i na switchach Cherry MX lub TTC Gold Pink) do 219 za najdroższy (RGB + TTC ACE/TTC Speed Silver). Na polskie złotówki wychodzi to jakieś 750-870 złotych, ale na szczęście istnieje również opcja użycia kodu promocyjnego „krzew„, która obniży cenę produktu o dodatkowe 5%. Ponadto wysyłka kosztuje zaledwie $10, a klient nie musi martwić się żadnymi VAT-ami ani cłami – te są już opłacone.

Czy taka kwota za IQUNIX OG80 Wintertide jest usprawiedliwiona? Moim zdaniem tak, bo nie dostaniecie innych tak kompletnych produktów na rynku. Z OG80 w mojej opinii konkurować mogą co najwyżej inne modele od tego producenta, a tak to nie ma fajniejszych klawiatur 75%. Kupujcie więc i cieszcie się wyśmienitą jakością!

Podziękowania

Na koniec chciałbym podziękować marce IQUNIX za użyczenie mi egzemplarza tej klawiatury do testów. To nie pierwsza moja współpraca z zagraniczną marką, ale i tak jestem naprawdę podekscytowany faktem, że mój blog się rozwija, a ja mogę testować coraz to lepsze modele. Za to gdzie teraz jestem muszę podziękować również Wam, moim czytelnikom – dzięki!

Dziękuję też mojej czytelniczce mizu, która zakupiła subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia jej kanału na YouTube o klawiaturach, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach! 🙂