Recenzja Akko Sakura Jelly 3087 RGB (Cherry MX Red RGB)

Dopiero co w recenzji przełączników Akko CS Radiant Red pisałem, że ów chińska marka jest jedną z moich ulubionych na rynku. Oferuje ona bowiem wiele świetnych produktów w niedużych cenach. Niestety ostatnio w moje ręce trafił model TKL o wdzięcznej nazwie Akko Sakura Jelly 3087 RGB, który nabyłem na AliExpess za jedyne 121 złotych. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to nie ta jakość, której się spodziewałem i za którą ceniłem tę markę. Ale od początku.

W ofercie klawiatur Akko znajdziemy modele w różnych przedziałach cenowych. Marka zaczynała swoją historię jednak od prostych konstrukcji za nieduże pieniądze. Akko Sakura Jelly 3087 jest poniekąd bardzo do nich podobna, bo również jest stosunkowo tania. Jej głównym atutem ma natomiast być akrylowa obudowa i nakładki typu pudding. Całość dzięki swojej kolorystyce ma nawiązywać do kwitnących drzew wiśniowych, a prześwitujący plastik ma imitować żelki. Jak pewnie już jednak wiecie, chociażby z mojej recenzji klawiatury YC66, wykonanie obudów złożonych z kilku warstw akrylu na ogół nie wiąże się z najlepszą jakością. Przekonajmy się zatem co w trawie piszczy i czy Akko zdołało zaoferować dobrą klawiaturę.

Opakowanie

Klawiatura zapakowana jest w kompletnie różowe pudełko, które zdobione jest wieloma nadrukami nawiązującymi do kwiatów wiśni. Na froncie znajdziemy logo firmy, nazwę modelu i render klawiatury w pełnej okazałosci z wyłączonym podświetleniem. Na tyle ulokowany jest kolejny render, tym razem ze świecącymi lampkami RGB.

Jedną dodatkową informację znajdziemy na górnym boku pudełka, gdzie naklejona została naklejka z nadrukowanym modelem przełączników zamontowanych w konkretnym egzemplarzu. Normalnie powinny być to Gateron Pink lub Gateron Orange, natomiast w moim przypadku jest to Cherry MX Red w wersji RGB. Poza tym opakowanie nie przekazuje nam nic więcej.

Akcesoria

Nieco ciekawszy jest zestaw dodatków, które Akko dorzuca wraz z klawiaturą. Znajdziemy tu różowy kabel USB-C do USB-A, druciany keycap puller z lawendową rękojeścią, dwie rozkładane nóżki do regulacji kąta nachylenia do samodzielnego przyklejenia na spód obudowy, a także instrukcja obsługi i karteczki z podziękowaniami.

Przewód nie jest w oplocie, a w gumie. Jednym może wydawać się to wadą, ale moim zdaniem jest właśnie wręcz przeciwnie. Guma jest bardziej plastyczna, a co za tym idzie łatwiej jest wyprostować wszelkie zagięcia w kablu i ułożyć go ładnie na biurku. Fajnie też, że dostajemy druciany keycap puller, a nie plastikowe badziewie uszkadzające ścianki keycapów.

Od góry

Akko Sakura Jelly 3087 RGB to klawiatura w rozmiarze TKL, na co wskazują zresztą cyfry „87” w nazwie. Oznacza to natomiast, że nie znajdziemy tu panelu numerycznego – ten został obcięty. Poza tym klawiatura ma te same klawisze i taki sam ich rozkład jak klasyczny model pełnowymiarowy. Układ w tym modelu to ANSI, a więc lewy Shift jest długi, zaś Enter – niski. Nie trzeba się więc martwić o kompatybilność w przypadku chęci wymiany keycapów, bo nawet rząd dolny jest standardowych wymiarów.

Patrząc na tę klawiaturę z góry można dostrzec dwie kluczowe cechy. Po pierwsze obudowa jest nieco zmatowiona, dzięki czemu nie prześwituje tak idealnie jak przezroczysty akryl. Po drugie wszystkie krawędzie są tej samej szerokości i schludnie okalają każdą sekcję klawiszy. Muszę przyznać, że pod tym kątem jest to ładna klawiatura, która nie przesadza pod względem design-u. Wszystko jest minimalistyczne – nie znajdziemy nawet żadnych lampek kontrolnych nad strzałkami czy logo producenta.

Akko Sakura Jelly 3087 RGB

Od spodu

Spód klawiatury jest prawie kompletnie płaski. Jedynie cztery okrągłe gumki antypoślizgowe ulokowane w każdym z rogów wystają ponad gładką powierzchnię. Znajdziemy tu też jedenaście śrubek, które łączą wszystkie cztery warstwy akrylu w jedną całość. Co ciekawe, ich główki zostały subtelnie polakierowane na różowo, przez co nieco lepiej zlewają się z kolorystyką klawiatury. Na środku jest natomiast logo producenta i nazwa modelu osłonięte folią, której wolałem nie odklejać żeby nic nie porysować.

Interesująca jest natomiast kwestia rozkładanych nóżek do podwyższenia kąta nachylenia klawiatury. Jak wspominałem kilka sekcji temu, są one dołączone jako osobne akcesoria i należy je samodzielnie nakleić. Tworzy to jednak jeden zasadniczy problem – nie wiadomo gdzie konkretnie je umieścić dla najoptymalniejszego działania. Ponadto jeśli chcemy umieścić je tam, gdzie według mnie pasują najlepiej, to trzeba bawić się w odklejanie gumek w rogach. Ma to natomiast jedną zaletę: profil klawiatury jest o wiele bardziej płaski dzięki brakowi nóżek. Wynosi on jakiś jeden stopień przez grubość tylnych gumek, ale to i tak naprawdę mało i wiele osób z pewnością to doceni.

Podoba mi się jak białe PCB subtelnie prześwituje przez akryl.

Od boku

Z powodu użycia czterech warstw akrylu do wykonania obudowy, jesteśmy w stanie dostrzec bardzo wyraźne granice między nimi. W dodatku akryl wycięty jest bardzo nieumiejętnie i nierówno, przez co ścianki boczne nie są do końca płaskie. Wszystko to sprawia, że Akko Sakura Jelly 3087 RGB jest pod względem wizualnym strasznie niedopracowana i osobiście nie chciałbym takiego urządzenia na swoim biurku, bo psułoby estetykę.

Jakby tego było mało, to cała obudowa jest wygięta jak banan, co jest szczególnie widoczne od frontu. Wprowadza to takie komplikacje jak bardziej wystające ponad obudowę przełączniki bliżej środka niż przy lewej i prawej krawędzi. Wszystkiemu winny jest natomiast budżet, jaki Akko miało na wykonanie tej klawiatury, albo raczej jaki chciało na nią przeznaczyć. Jak widać czasem lepiej zrobić droższy, ale dobry produkt, niż taki chłam, który kosztuje niewiele i równie niewiele oferuje pod względem jakości.

Zaletą jest natomiast osłonięcie z każdej strony przełączników ściankami obudowy. Mamy tu więc do czynienia z tak zwanym closed designem, a nie mniej lubianym przeze mnie floating-key designem. Uważam to za zaletę, bo klawiatura wygląda w ten sposób o wiele lepiej i brzmi delikatnie ciszej. Przeciwnicy uważają natomiast, że odsłonięta konstrukcja jest łatwiejsza do czyszczenia. Finalnie wszystko sprowadza się do preferencji, jak zresztą wszystko w świecie klawiatur.

Z tyłu obudowy widoczne jest prostokątne wycięcie na port USB-C, które jest od niego zauważalnie większe. Wcale nie pomaga to klawiaturze wyglądać lepiej. Złącze jest ulokowane bliżej prawej (z perspektywy osoby piszącej na klawiaturze) krawędzi. Szkoda, że producent nie pokusił się o wyśrodkowanie go. Od frontu można z kolei zmierzyć wysokość klawiatury, która wynosi w tym przypadku około 20 milimetrów. To dosyć standardowo, więc moim zdaniem nie ma potrzeby korzystania z podpórki pod nadgarstki w połączeniu z tym modelem.

Keycapy

Jednym z najdziwniejszych elementów recenzowanej dziś klawiatury są niewątpliwie keycapy. Nie są to bowiem standardowe nakładki double-shot, które spotkamy w wielu modelach. W tym przypadku składają się one dosłownie z dwóch osobnych części, które jesteśmy w stanie rozdzielić za pomocą poluzowania zatrzasków. Ponadto górna z nich jest klasycznym keycapem wykonanym metodą podwójnego wtrysku, więc w praktyce mamy tu do czynienia z… trzywarstwowymi nakładkami!

Jaki jest sens takiego rozwiązania? Nie mam zielonego pojęcia. Można było postąpić jak każdy inny producent i skorzystać w tym przypadku ze standardowych keycapów typu pudding, ale Akko widocznie bardzo chciało nakombinować się przy projektowaniu modelu Sakura Jelly i pracownikom zależało na zwiększeniu za wszelką cenę kosztów produkcji, zamiast przeznaczyć je na lepszej jakości obudowę. Najgorszy jest jednak fakt, że przez użycie zatrzasków jako elementów trzymających obie części w całości, po odpakowaniu klawiatury zostałem przywitany przez kilka rozłączonych keycapów. Myślałem na początku, że są one popsute, ale „na szczęście” to tylko ich dziwny urok.

Myślę, że jedyna logiczna zaleta takich keycapów to możliwość pozbycia się dolnej, prześwitującej części i korzystanie z klawiatury z takimi wąskimi nakładkami. Na rynku jest parę klawiatur (np. Genesis Thor 400, Roccat VULCAN 122 AIMO), które dzierżą tego typu nakładki, więc pewnie znajdą się fani takiej opcji. Trzeba natomiast przyznać, że keycapy te wyglądają nieźle i prezentują się ciekawie na tej klawiaturze. Ja osobiście nigdy nie byłem ogromnym fanem puddingów, ale tutaj pasuje to do całości i tego całego imitowania żelków.

Materiał zastosowany do produkcji tych keycapów to PBT, czyli plastik wytrzymalszy od ABS-u. Nie trzeba więc martwić się, że tekstura powierzchni szybko się wytrze. Domyślnie jest ona jednak stosunkowo gładka, w taki sposób, że palce delikatnie przyczepiają się do niej. Fani szorstkiego PBT mogą być zatem zawiedzeni. Pod względem grubości jest okej, chociaż spodziewałem się czegoś lepszego. Ścianki dolnej, prześwitującej, sekcji nakładek mają bowiem niecały 1 milimetr, co jest słabym wynikiem w dzisiejszych czasach.

Jak wpomniałem wcześniej, górna sekcja nakładek wyprodukowana została z użyciem metody podwójnego wtrysku. Polega ona na wykonaniu znaków z osobnej części plastiku niż resztę bryły. Sprawia to, że wszelkie nadruki są niemożliwe do zmazania, gdyż są częścią struktury nakładki i trzeba by było ingerować w nią na przykład tnąc keycapa nożem. Jak doskonale jednak wiemy, tak nie eksploatuje się klawiatury.

Stabilizatory

Bardzo zawiodłem się na stabilizatorach, które znalazły się pod każdym z dłuższych klawiszy. Działają one klasycznie, czyli w oparciu o metalowe druciki, a w dodatku są w kolorze różowym. Nie znajdziemy na nich natomiast nawet grama smaru, przez co każde wciśnięcie, na przykład spacji, skutkuje donośnym klekotaniem. Dotyczy to każdego zamontowanego tu stabilizatora. Nie pomaga też fakt, że wszystkie z nich siedzą bardzo luźno w płycie mocującej i przydałoby się je uszczelnić.

To trochę przykre, że firma z ofertą skierowaną bardziej do ludzi świadomych w temacie klawiatur popełnia takie faux pas i nie wykonuje podstawowej modyfikacji na stabilizatorach. Minęły już lata, w których klawiatury pre-built przychodziły z kompletnie suchymi stabami, bowiem teraz każdy większy producent wręcz szczyci się, że używa grubego smarowidła. Akko zapomniało widocznie jednak w jakiej jest pozycji i postanowiło cofnąć się o 4 lata wstecz, nie zapewniając klientom przyjemnych doznań akustycznych.

Przełączniki

Wszystkie wymienione dotychczas wady przyćmiewa jednak użyty tu przełącznik – Cherry MX Red w wersji RGB. Jeśli zawsze myśleliście, że Kailh Red albo Outemu Red są szorstkie, to strzeżcie się. Czerwone wisienki w prześwitujących obudowach to bowiem jedne z najgorszych liniowców z jakimi miałem kiedykolwiek do czynienia. Są straszliwie szorstkie, a w dodatku paskudnie brzmią. Nie można ich moim zdaniem w żadnym stopniu porównać do Cherry MX Red Hyperglide w normalnej, czarnej obudowie.

Redy od niemieckiego producenta z wiśniami w logo to lekkie przełączniki liniowe, a więc aktywacja nie jest w nich w żaden sposób odczuwalna. Jedyny opór stanowi sprężyna, która wymaga w tym przypadku 45 cN siły do aktywacji i 55 cN do doprowadzenia trzonu do samego dołu. Cały skok ma natomiast 4 mm długości, a próg aktywacyjny osadzony został na poziomie 2 mm. Wszystko to sprawia, że przełączniki te nie męczą moich palców, ale za to strasznie trudno mi się na nich pisze. To znaczy osiągam sensowne prędkości, ale gorzej z precyzją, bo zbyt często towarzyszą mi literówki.

Granie to natomiast nieco inna kwestia. Dzięki lekkim sprężynkom łatwiej i szybciej aktywuję klawisze, a więc mam w praktyce ciut przewagi pod względem prędkości reakcji. Ponadto długie sesje nie wiążą się z bólem palców, a tarcie nie jest tak wyczuwalne, gdy skupi się na grze. Bądźmy jednak szczerzy – to nie jest klawiatura do gier, a do wszystkiego. Nie powinno być więc tak, że przez beznadziejny poziom gładkości przełączników nieprzyjemnie korzysta mi się z klawiatury w ponad połowie wykonywanych przeze mnie czynności, czyli podczas pisania.

Brzmienie

Z miernymi stabilizatorami i przełącznikami, a także cienkimi keycapami wiąże się niestety beznadziejne brzmienie. Akko Sakura Jelly 3087 RGB to jedna z najgorzej brzmiących klawiatur z jakimi miałem do czynienia w ostatnich latach. Po pierwsze wszystkie stabilizatory strasznie hałasują swoim klekotaniem, co samo w sobie odbiera już jakąkolwiek frajdę ze słuchania tego urządzenia. Na tym się jednak nie kończy, bo akrylowa obudowa brzmi w nieprzyjemnie tani sposób, który nazwać można „plastikowym”. Nie ma on jednak nic wspólnego z dobrze brzmiącymi obudowami z tworzywa sztucznego, takimi jak w Keychron V4.

Same przełączniki mają wysokie zabarwienie brzmienia, co wcale w tym wszystkim nie pomaga. Z kolei zamontowane w nich sprężyny rezonują przy każdym wciśnięciu na tyle głośno, że słychać je podczas normalnego użytkowania klawiatury. Nie można też powiedzieć, że jest to w jakimkolwiek stopniu cichy produkt, bo nawet pomimo obudowania przełączników z każdej strony, dźwięk niesie się w każdym kierunku bardzo skutecznie.

Tak brzmi klawiatura Akko Sakura Jelly 3087 RGB na przełącznikach Cherry MX Red RGB.

Podświetlenie

Akrylowa obudowa i keycapy typu pudding sprzyjają podświetleniu, uwydatniając jego widoczność. Dlatego też producent zdecydował się na zamontowanie diod emitujących światło nie tylko pod każdym z klawiszy, ale również na spodzie PCB – tworząc tak zwany underglow. Kolor i efekty jesteśmy w stanie zmieniać z poziomu klawiatury skrótami klawiszowymi, aczkolwiek nie ma opcji zrobienia tego przez oprogramowanie, co jest moim zdaniem mało zabawnym żartem. Skoro dostajemy już podświetlenie RGB, to fajnie byłoby móc ustawić dowolny kolor albo chociaż dopasować barwę underglow do tej pod klawiszami.

Nie ma zaskoczeń co do jakości reprodukcji kolorów: biały w ogóle nie przypomina bieli, a bliżej mu różowego. Należy natomiast pamiętać, że spory wpływ na manipulację kolorami ma sama obudowa. Moim zdaniem najlepiej ustawić po prostu różowy i cieszyć się lampkami świecącymi w barwie klawiatury. Sam tak właśnie używałem Akko Sakura Jelly 3087 RGB przez cały okres trwania testów.

Warto też wspomnieć o jasności, która jest tu na naprawdę dobrym poziomie. LED-y rozświetlają fantastycznie całe biurko i wygląda to bardzo nietypowo. Można więc zgodnie uznać, że jest to model stworzony szczególnie z myślą o fanach świecidełek. Szkoda natomiast, że keycapy są tak cieniutkie, że światło na maksymalnym poziomie jasności aż penetruje ich powierzchnię, co wygląda nieestetycznie.

Lampki kontrolne

Mogłoby się wydawać, że TKL to wystarczający rozmiar żeby znaleźć miejsce na lampki kontrolne. Akko uważa jednak inaczej, bo w modelu Sakura Jelly nie znajdziemy osobnych diod informujących o włączeniu CapsLocka i ScrollLocka. Zamiast tego w momencie aktywowania danej funkcji, LED pod klawiszem jej odpowiadającym zmienia kolor na biały. Rozwiązanie to ma jednak swój zasadniczy minus, którego doświadczą wyłącznie osoby takie jak ja – mające ustawionego CapsLocka w innym miejscu niż domyślnie.

Widzicie, jeśli włączę CapsLocka, to dioda pod klawiszem ulokowanym tuż pod Tabulatorem świeci się na biało. Problem leży w tym, że ja nie mam tam ustawionego CapsLocka, a lewy Control. Wychodzi więc na to, że świeci mi się nieodpowiednia lampka. Można było to rozwiązać robiąc osobne diody indykacyjne, ale widocznie Akko nie zależało tak bardzo na niszy.

Nie mam pojęcia jak wyłączyć ten underglow.

Oprogramowanie

Jeszcze nie tak dawno temu, gdy dopiero zaczynałem pisać tego bloga, w moich recenzjach spotkać można było się ze stwierdzeniami, że oprogramowanie jest zbędne i klawiatura nie powinna wymagać stosowania jakichkolwiek aplikacji do swobodnego używania jej.

Obecnie wciąż uważam, że software powinien przede wszystkim pozwolić na szybką konfigurację przy pierwszym podpięciu klawiatury do komputera, a następnie użytkownik powinien być w stanie odinstalować ów apkę ze swojego dysku i nigdy więcej nie musieć go instalować. Korzystam natomiast z niestandardowego układu klawiatury, gdyż w moim przypadku lewy Control znajduje się w miejscu CapsLocka. Co za tym idzie, wymagam obecnie od producentów zapewnienia jakiegokolwiek softa, który pozwoli mi na swobodne ustawienie tego.

Niestety recenzowany dzisiaj model nie spełnia tego wymogu i nie jestem w stanie w żaden sposób zmienić działania któregokolwiek z klawiszy. Nie ma też żadnych przełączników na spodzie do zmiany trybu na wspierający preferowany przeze mnie układ (jak np. w Leopold FC660M). Można więc powiedzieć, że Akko Sakura Jelly 3087 RGB jest dla mnie bezużyteczna, bo nie jestem nawet w stanie korzystać na niej z tak kluczowego klawisza. Na szczęście istnieją zewnętrzne programy radzące sobie z tym problemem, ale to wciąż gigantyczny minus dla producenta za niezapewnienie podstawowego elementu w zestawie z urządzeniem.

Skoro nie ma softa, to delektujcie się moją tapetą.

Ocena końcowa

Akko Sakura Jelly 3087 RGB nie jest dobrą klawiaturą. Da się jej co prawda używać, bo przecież działa (jeszcze wadliwego działania brakowało), ale nie można nazwać tego przyjemnym doświadczeniem. Produkt ten zawodzi posiadacza na wielu płaszczyznach, począwszy od beznadziejnie spasowanej i wygiętej obudowy, bezsensownie zaprojektowanych keycapów i klekoczących stabilizatorów, na szorstkich i rezonujących przełącznikach i braku oprogramowania kończąc.

Jasne, podobać może się różowa kolorystyka i prześwitujące elementy, a także idące w parze efektowe podświetlenie, ale czy naprawdę warto męczyć się przy korzystaniu z klawiatury tylko dla osiągnięcia konkretnej estetyki? Moim zdaniem nie, dlatego też nie jestem w stanie nikomu polecić tego modelu. Pamiętajcie natomiast, że każdy ma inne zdanie i akurat Tobie, drogi czytelniku, może spodobać się ten produkt, który na AliExpress dorwać można aktualnie za około 185 złotych.