Recenzja Akko CS Radiant Red

Akko to wciąż jeden z moich ulubionych producentów jeśli chodzi o przełączniki mechaniczne. Z jednej strony wprowadza na rynek coraz to kolejne modele w stosunkowo niskich cenach, a z drugiej tworzy cuda takie jak seria CS Jelly czy POM. Dzisiaj zajmę się modelem Akko CS Radiant Red, czyli liniowcem z wydłużonym rdzeniem trzonu z drugiej generacji przełączników CS. Jego poprzednikiem był ciepło przyjęty CS Rose Red, a CS Radiant Red różni się od niego właściwie tylko sprężyną. Ja jednak nie obcowałem z tym pierwszym, więc dla mnie to nowe doświadczenie.

Zanim jeszcze przejdę do właściwej części recenzji, to muszę wspomnieć o pakowaniu przełączników Akko. Przychodzą one w ładnych pudełeczkach, w których są umieszczone na plastikowych tackach – każdy osobno. Moim zdaniem to trochę przerost formy nad treścią, bo i tak opakowanie to momentalnie ląduje w koszu lub na stercie kartonów, ale mimo wszystko jakoś lepiej odbiera się produkt zaprezentowany w taki sposób.

Akko CS Radiant Red

Budowa

Akko trzyma się stylu, który znamy już z pierwszej serii przełączników CS. Cała konstrukcja CS Radiant Red jest pokolorowana na odcień czerwonego wpadający trochę w pomarańcz, nawet z pozoru przezroczysta góra obudowy – co prawda prześwituje, ale jest zabarwiona na „promieniującą czerwień”. Niestety Akko nie zdradza nigdzie materiałów, których używa do produkcji tych przełączników. Jedno jest jednak pewne: jeśli producent nie chwali się zastosowanymi tworzywami, to na ogół spód jest z nylonu, góra z poliwęglanu, a trzon z polioksymetylenu. Zatrzaski są natomiast podobne do tych w Kailh, czyli zamiast czterech małych są dwa duże.

Kluczową cechą CS Radiant Red nie są natomiast plastiki, a długość rdzenia trzonu. Ten jest tu niestandardowo długi, dzięki czemu skok kończy się twardym uderzeniem jego końcowki o spód obudowy. W normalnych przełącznikach trzon uderza całą swoją powierzchnią spodnią, przez co uczucie jest miększe. W Akko CS Radiant Red przekłada się to z kolei na inne, głośniejsze brzmienie oraz na sam feeling. Nie jest to jednak żadna nowość na rynku, bowiem inni producenci oferują takie rozwiązanie już od dawna – chociażby w PrimeKB Cobalt POM czy nawet w przyziemnym Cherry MX Speed Silver.

Skok

Recenzowane dziś przełączniki to średnio wyważone liniowce. Zamontowana w nich sprężyna ma 18 mm długości, czyli nieco ponad standard. Przekłada się to na delikatnie wolniejszy wzrost siły (slow curve) potrzebnej do głębszego wciskania trzonu, ale nie jest to tak ekstremalne uczucie jak w sprężynach mających po 22 mm. Akko CS Radiant Red wymagają 53 gramy siły do osiągnięcia progu aktywacji ulokowanego na wysokości 2 mm, a skok kończy się przy 62 gf i 3,5 mm. Można więc powiedzieć, że nie są to już lekkie przełączniki. Moim palcom bardzo pasuje taka siła nacisku, więc pisało mi się na nich świetnie.

Jak wspominałem wcześniej, dłuższy rdzeń trzonu oznacza twardszy impakt przy uderzeniu w spód obudowy. Czuć to naprawdę wyraźnie w tych przełącznikach, szczególnie jeśli przy każdym wciśnięciu doprowadza się trzon do samego dołu. Ja osobiście jestem ogromnym fanem takiego rozwiązania i uwielbiam przełączniki z dłuższymi trzonami. Nie tylko skraca to skok (nie przepadam za klasycznymi 4 milimetrami), ale też jest po prostu niesamowicie przyjemne. Mogę porównać to trochę do uderzania palcami w bardzo twardy blat.

(źródło: Akko)

Brzmienie

Nie zawiodłem się też na dźwięku, jaki wydają z siebie te przełączniki. Po wydłużonym rdzenia trzonu spodziewać można się było donośnego stukania o wyraźnie wyższym zabarwieniu. Co jednak bardzo ciekawe, Akko CS Radiant Red nie są aż tak wysoko brzmiące jak przewidywałem. Skutkuje to naprawdę przyjemnym dla ucha dźwiękiem, który sprawiał, że nie tak ochoczo zakładałem słuchawki na uszy.

Ponadto osiemnastomilimetrowe sprężyny wcale nie rezonują tak głośno jak w innych modelach bez smarowania. Z wnętrza przełączników wydobywa się co prawda cichy metaliczny pogłos, ale nie słychać go dopóki nie przyłoży się ucha blisko klawiatury. Jest to o tyle dziwne, że na sprężynach nie znajdziemy ani grama oleistego smaru.

Tak brzmią Akko CS Radiant Red w klawiaturze ENDORFY Thock Compact.

Gładkość

Jak na liniowce produkowane przez KTT (bo tak, CS Radiant Red produkuje ta firma, podobnie jak większość przełączników z logiem Akko) przystało, mamy tu do czynienia z dosyć niskim tarciem. Producent nie zastosował na trzonie praktycznie żadnego smaru, za wyjątkiem odrobiny oleju na obu nóżkach ocierających o metalowe kontakty. Miałem w życiu o wiele gładsze liniowce, ale nie można też przesadnie narzekać na tak tanie przełączniki. Po własnoręcznym nasmarowaniu tarcie powinno być prawie niewyczuwalne.

Ocena końcowa

Po średnio udanych i straszliwie nudnych Akko CS Matcha Green nie miałem wygórowanych oczekiwań co do ich jasnoczerwonych braci. Wychodzę bowiem z założenia, że żeby liniowiec był warty zakupu, to musi zaoferować coś więcej niż będące aktualnym wyznacznikiem jakości Gateron Milky Yellow Pro. Tak jest na szczęście w przypadku Akko CS Radiant Red, które poza odpowiednim poziomem gładkości oferują wydłużony rdzeń trzonu.

Jestem skłonny powiedzieć, że Akko CS Radiant Red to do tej pory najbardziej udane liniowce od tego producenta, z którymi miałem okazję obcować. Ich cena też nie jest zaporowa, gdyż 90 sztuk kosztuje na AliExpress jakieś 155 złotych. Jasne, w tej samej cenie, a nawet taniej, można mieć tyle samo Gateronów Pro, ale nie zaoferują one takiego samego twardego feelingu i nietypowego brzmienia. Dlatego też polecam CS Radiant Red każdemu, kto poszukuje nieco egzotyczniejszych wrażeń niż w typowym liniowcu MX style!