Recenzja Akko 3108 V2 World Tour Tokyo (Akko Pink)

Ostatnio sporą uwagę poświęcam recenzowaniu klawiatur tanio dostępnych na Polskim rynku. Była recenzja okropnie taniego Ataxa Pro od Kruxa, a także nieco droższego Neo PRO od tej samej firmy. Jak jednak doskonale wiemy – klawiatury na polskim rynku się nie kończą i warto zerknąć też głębiej, a mianowicie na scenę pochodzących bezpośrednio z chin propozycji. Jednym z najlepszych przykładów popularnej firmy oferującej klawiatury w atrakcyjnych cenach jest Akko, której modele znajdziemy chociażby na stronie Banggood. Mają oni szerokie spektrum modeli do wyboru, a ja dzisiaj mam okazję gościć u siebie wariant pełnowymiarowy – Akko 3108 V2 – w nietypowej kolorystyce nawiązującej do kultury japońskiej, a przez Akko nazywanej „World Tour – Tokyo”. Klawiaturę tę nabyłem używaną i z własnych pieniędzy, a dostałem ją za jedyne 150 złotych. Jest to niezwykle niska cena jak na tę klawiaturę, szczególnie, że nowe kosztują na Banggoodzie i AliExpress aż 350zł.

Akko 3108 V2 World Tour Tokyo
Dziwnie wygląda gdy trzymam w jednej dłoni klawiaturę full-size.

Pudełko

Klawiatura przychodzi do nas w ładnym różowym pudełku, które w rzeczywistości jest tekturową osłonką na skryte w środku rzeczywiste czarne pudełko. Jednak doceniam obecność takiej ładnej grafiki na osłonce, bo pokazuje ona od samego początku, że mamy do czynienia nie ze zwykłym produktem, a z czymś co niesie za sobą coś więcej niż samą użyteczność. To klawiatura, która ma wyglądać, która ma wyrażać zainteresowania i charakter jej przyszłego właściciela. Akko jest właśnie firmą, która celuje do takich ludzi. Nie produkują oni zwykłych czarnych czy białych klawiatur. Każda ich produkcja ma swój motyw i trafia do różnych ludzi. To najbardziej lubię w tej firmie. W dodatku na tyle pudełka producent zapewnia nas o obecności oprogramowania, jednak to albo nie istnieje albo nie wspiera tej klawiatury. Może mieli zatem na myśli możliwość nagrywania makr?

Nawet opakowanie nawiązuje do kolorystyki klawiatury.

Zawartość

Po otworzeniu faktycznego pudełka ukazuje nam się wreszcie zawartość. W zestawie otrzymujemy klawiaturę wraz z plastikowym perfekcyjnie dopasowanym nakryciu, które możemy kłaść na klawiaturze w czasie gdy jej nie używamy. Pozwoli nam to ochronić ją przed kurzem. Dostajemy także jakby piankową saszetkę, w której klawiatura jest umieszczona. Nie widzę jednak żadnego praktycznego zastosowania dla tego elementu, ani w pudełku ani w późniejszym użyciu. Nad klawiaturą znajdziemy dopasowany kolorem, ale gumowany, kabel USB-C do USB-A o długości około 1.8 metra. Poza tym znajdziemy tu też instrukcję w pełni po chińsku oraz sześć dodatkowych keycapów, które przedstawiają różne nawiązujące do Japonii obrazki.

Rzadko zdarza się dostać drucikowy keycap puller w zestawie z klawiaturą.

Góra

Klawiatura w całości została wykonana z plastikowego tworzywa sztucznego, poza płytką montowniczą, do której przymocowane zostały przełączniki – ta jest również różowa, ale wykonano ją z metalu (obstawiam aluminium albo stal). Keycapy nie są już jednolite, bo modyfikatory otrzymały identyczny różowy kolor, ale już literki i cyferki są białe. Sprawia to, że klawiatura prezentuje się niecodziennie. Mało kto spodziewa się przecież klawiatury w takiej kolorystyce na czyimś biurku. Jak wspominałem jest to klawiatura pełnowymiarowa, a zatem otrzymujemy tutaj sekcję alfanumeryczną, klaster nawigacyjny, klawisze funkcyjne oraz numpad. Jest to natomiast 108-key, a nie częściej spotykany 104-key. Mamy tu zatem cztery dodatkowe klawisze, multimedialne, nad numpadem. Służą one do zmieniania głośności oraz włączania kalkulatora. Akko 3108 V2 ma zabudowany design, a zatem przełączniki są osłonięte z każdej strony przez obudowę. Poprawia to w mojej opinii jej akustykę oraz wygląd – wygląda po prostu mniej kiczowato. Nad numpadem poza dodatkowymi klawiszami znajdziemy także trzy diody informujące nas o włączenia kolejno NumLocka, CapsLocka i ScrollLocka. Świecą one na biało co pasuje do kolorystyki.

Dzięki swojej kolorystyce klawiatura ta perfekcyjnie pasuje do mojego udającego drewno tła.

Spód

Od spodu znajdziemy pięć różowych gumek antypoślizgowych oraz dwustopniowe rozkładane stópki mające podwyższyć profil klawiatury. Bardzo fajne rozwiązanie, które zawsze doceniam, bo osobiście wolę w takich klawiaturach tylko trochę podnieść profil na co pozwala mi pierwszy stopień podwyższenia. Oczywiście stopki te także są gumowane, a jakże inaczej, różową gumą powstrzymującą klawiaturę przed przesuwaniem. Pragnę jednak wspomnieć, że jeśli mamy rozłożony dowolny stopień podwyższenia i popchniemy klawiaturę do tyłu, to stopki najprawdopodobniej nam się złożą z powrotem. Nieco irytujące gdy chcemy przesunąć klawiaturę bez jej podnoszenia. Poza tym na spodzie znajdziemy wycentrowane i ulokowane dosyć głęboko wejście na kabel USB-C, w które kabel wchodzi bardzo pewnie dzięki identycznemu jak w Durgodzie K320 zabezpieczeniu kabla. Ten możemy wypuścić prosto, ale także poprowadzić za pomocą jednego z dwóch kanałów na boki. Niestety wówczas kabel będzie wychodził dosłownie z boku klawiatury, a nie z jej tyłu. Klawiatura waży około 1.2kg według producenta, co jest niezłą wagą jak na klawiaturę tak tanią i wykonaną przede wszystkim z plastiku. Nic się w niej nie ugina, nie skrzypi. Mogę bezproblemowo nazwać ją czołgiem, kolejnym już z resztą na moich testach.

Nieprzekombinowany spód – to lubię!

Keycapy

Nakładki umieszczone na tej klawiaturze wykonane zostały z tworzywa PBT (choć strona na Banggoodzie mówi, że PBT stanowi „tylko” 85% kompozycji), które jest bardziej wytrzymałe na czynniki zewnętrzne niż ABS. Ich grubość to nieco ponad jeden milimetr. Legendy nadrukowane zostały na ich powierzchni za pomocą technologii zwanej dye-sublimation, czyli sublimacją barwnikową. Polega ona mniej więcej na tatuowaniu keycapa barwnikiem. Wymaga jednak użycia wysokiej temperatury przez co spotyka się jej wyłącznie w przypadku keycapów z PBT, a nie tych z ABSu. Osobiście uważam, że dobrze wykonana sublimacja barwnikowa to najlepsza technologia nadruku w przypadku keycapów z PBT. Keycapy mają elegancką czcionkę, a wszystkie litery są w kolorze ciemnoróżowym. Jedynie akcenty i spacja mają nieco więcej kolorów na sobie. Same nadruki na nich są tak śliczne głównie dlatego, że użyto właśnie tej technologii nadruku.

Dye-sub pozwala na osiągnięcie takich pięknych rysunków na powierzchni keycapów.

Niestety jednak nie wszystko jest tak doskonałe z tymi keycapami. W moim egzemplarzu nadruk na Enterze jest niestety przesunięty w dół. Tak rzecz jasna nie powinno być i jest to wada. Keycap pewnie w trakcie produkcji przesunął się i nadruk został na nim niepoprawnie umieszczony. Dziwi jednak, że przeszło to przez kontrolę i u nikogo nie zapaliła się czerwona lampka, że przecież coś tu jest nie tak. Na szczęście jeden z gratisowych akcentów to właśnie Enter więc nie ma tego złego gdyż można go wymienić na i tak zdecydowanie ładniejszego keycapa. Tekstura na tych nakładkach jest bardzo gładka i palce się na nich bardziej ślizgają niż do nich przyczepiają, ale to w moim odczuciu żadna wada. Pisze się bowiem na tych keycapach bardzo przyjemnie. Są one w profilu OEM, a więc nieco wyższy niż Cherry. Czy to źle? Moim zdaniem nie, ot inny profil.

Komuś prawdopodobnie krzywo ustawiła się maszyna przy produkcji.

Wracając jeszcze do tych gratisowych akcentów – są to kolejno latawiec ryba jako Enter, gruby kotek maneki neko jako Enter numpadowy, a także cztery keycapy o długości jednego unita, które możemy umieścić właściwie gdzie chcemy na klawiaturze. Są to jakaś pani (gejsza?), japoński wachlarz, drzewko bonsai oraz brama Torii. Ja osobiście nie używałem tych czterech keycapów, ale rybkę i kotka już tak. Jakoś tak ciekawiej się z nimi prezentuje klawiatura, w połączeniu ze spacją przedstawiającą górę (prawdopodobnie Fuji), bramę Torii i kilka drzewek wiśni kwitnących na różowo. Naprawdę, pod względem wyglądu klawiatura ta jest nie z tej ziemi i bardzo mi się podoba. Pragnę wspomnieć też, że keycapy te kupić można na Banggoodzie oddzielnie bez klawiatury. Serdecznie je polecam nawet osobno, choć z powodu wykonania ich z PBT dłuższe klawisze są nieco wygięte (tak zwany warp) co może negatywnie wpłynąć na dźwięk klawiatury.

Akko jako jedyne na rynku dodaje do klawiatur tak wiele keycapów typu novelties.

Stabilizatory

Pod dłuższymi klawiszami naturalnie znajdziemy w tej klawiaturze stabilizatory. Te są zamontowane do płytki montowniczej i są w kolorach niedopasowanych już do motywu klawiatury. Dodatkowo są kompletnie suche. To powoduje, że brzmią one strasznie nieprzyjemnie i szeleszczą podczas każdego wciśnięcia. Szkoda, że Akko nie wysiliło się na tyle żeby chociaż dać trochę smaru na drucik co zniwelowałoby ten nieprzyjemny dźwięk. Można to rzecz jasna zrobić samodzielne i to w bardzo prosty sposób, ale przecież nie każdy ma zamiar zabierać się za jakiekolwiek modyfikacje swojego sprzętu, dlatego tego od nich nie wymagam. No cóż, spora wada.

Dziwne, że stabilizatory mają akurat taką kolorystykę.

Przełączniki

Model 3108 V2, choć posiada w nazwie V2, korzysta nadal z przełączników Akko V1 produkowanych przez Huano. Nie są to jednak lubiane w ostatnim czasie KTT. Jak pewnie pamiętacie swego czasu otrzymałem w paczce z przełącznikami do kolekcji po sztuce Akko Pink i Akko Purple, które w ogóle mi się nie spodobały, bo były bardzo szorstkie. Co natomiast ciekawe – te Akko Pink w klawiaturze są przeciwieństwem. Jasne, nadal czuć tutaj trochę tarcia, ale nie jest to poziom nieużywalności, jak Outemu Red. Podczas szybkiego pisania tarcie wręcz znika i palce przestają je odczuwać. Akko Pink są przełącznikami liniowymi z bardzo lekkimi sprężynami wymagającymi jedynie 45 gramów siły do aktywacji i około 60 gramów do doprowadzenia trzonu do samego dołu. Ja jednak lubię przełaczniki o takiej lekkeij sprężynie, bo nie męczą mi one palców. Pisze się na nich w porządku, gra z resztą też. Nie jestem obecnie już fanem liniowców więc te nie porwały mnie jakoś bardzo. Żeby liniowe przełączniki mi się spodobały to musiałyby one faktycznie oferować coś niecodziennego. Tu mamy jednak dostatecznie gładkie Huano, których trzony bujają się dosyć mocno na boki co wskazuje na taniość tych przełączników, choć mi osobiście poza tym nie przeszkadza.

Huano nigdy nie było zbyt popularnym producentem.

Brzmienie

Dźwięk tej klawiatury jest w dużym stopniu definiowany przez to jak została ona zbudowana. Dzięki temu nie należy ona do głośnych klawiatur, a dźwięk jest w niej stonowany. Jeśli uderzamy w klawisze mocniej to rzecz jasna będzie ona głośniejsza, ale podczas normalnego pisania jest dosyć cicho. Stabilizatory niestety szeleszczą co nie wpływa pozytywnie na dźwięk, ale wbrew pozorom mimo braku smaru nie brzmią aż tak tragicznie. Mam wrażenie, że po odpowiednim zmodyfikowaniu tej klawiatury można doprowadzić ją do naprawdę świetnego dźwięku. Jeśli mialbym ten dźwięk jakoś nazwać to powiedziałbym, że jest on niski, ale nieco rezonujący. Pewnie dałoby się to zniwelować pianką, ale nie widzę osobiście sensu, bo rezonowanie to moim zdaniem największy plus plastikowych obudów.

Model ten brzmi bardzo przyzwoicie.

Ocena końcowa

Klawiatura ta jednak nie posiada ani żadnego podświetlenia, ani żadnego oprogramowania. O ile to pierwsze jest według mnie gigantycznym plusem, bo pozwala nieco zredukować koszta, a jednocześnie zwiększyć jakość produktu, ale to drugie już trochę mnie boli. Swego czasu nie przepadałem za oprogramowaniami do klawiatur, ale od kiedy korzystam z niestandardowego układu klawiszy po prostu potrzebuję go aby tej zmiany w układzie klawiatury dokonać. Akko nie zapewnia nam natomiast żadnego oprogramowania, a wszystko co możemy zrobić, czyli nagrać jakieś makra, dokonujemy bezprośrednio z poziomu klawiatury. Mogłem sobie zatem pomarzyć o przestawieniu pozycji lewego Controla w miejsce CapsLocka i musiałem dokonywać tego za pomocą zewnętrznych programów. Poza tym szkoda, że Akko zaniedbało stabilizatory i nie nasmarowało ich chociaż minimalnie żeby poprawić dźwięk. Jednak poza tymi dwoma mankamentami nie mam Akko 3108 V2 World Tour Tokyo nic do zarzucenia. Jest śliczna, spełnia swoje zadanie, przełączniki są dosyć przyjemne w użyciu. W praktyce jest prostym produktem opakowanym w kolorowy papierek ozdobny, dzięki czemu z pewnością trafi w serca wielu odbiorców. Ja osobiście mogę ją polecić jeśli komuś nie przeszkadza brak podświetlenia, oprogramowania i smaru na stabilizatorach. W przeciwnym razie warto jednak poszukać czegoś innego co lepiej trafi w gusta.