Recenzja Redragon K683WB-RGB FIDD

Klawiatury gamingowe przebyły naprawdę długą drogę. Od zwyczajnych modeli na przełącznikach Cherry MX i ich klonach, przez kolorowe i krzykliwe warianty z podświetleniem RGB i wystającymi ponad obudowę switchami, na coraz bardziej personalizowanych i dobrych jakościowo sztukach kończąc. Furorę w ostatnich latach zrobiły także przełączniki magnetyczne, które coraz więcej firm ochoczo implementuje w swoich flagowych modelach, oferując w ten sposób najwyższe możliwe osiągi swoim klientom. Pionierem w tej kwestii jest niewątpliwie Wooting, ale czasy się zmieniają i powoli przestaje mieć on niedosięgalną przewagę nad konkurencją. Ba, według wielu Wooting 60HE dawno został prześcignięty przez takie klawiatury jak VXE ATK68.

Głównym problemem sprzętów na magnetycznych switchach od zawsze była ich cena. Wymagają one bowiem wielu komponentów przylutowanych do PCB, które będą rozumiały co się dzieje i co mają wykrywać. To właśnie ta kwestia za każdym razem windowała ceny klawiatur magnetycznych, jednak w ostatnim czasie na rynku pojawia się coraz więcej modeli w znacznie atrakcyjniejszych ofertach. Jednym z nich jest Redragon K683WB-RGB FIDD, który to trafił na moje biurko i jestem już po dosyć długim testowaniu go, pełnym długich sesji w grach jak i bardziej przyziemnego użytkowania. Jak zatem wypadł i czy przebija legendarnego Wootinga swoimi zdolnościami? Przekonacie się o tym po dzisiejszej lekturce! 🙂

Redragon K683WB-RGB FIDD

Opakowanie

Redragon już dawno ustanowił swój styl i to w nim wykonuje pudełka do wszystkich produkowanych pod swoim szyldem klawiatur. Wykonano je zatem w kolorze białym z czarnymi i czerwonymi akcentami, a na froncie klasycznie znajdziemy render urządzenia, logo firmy i nazwę produktu. Widnieje tam także informacja na temat odświeżania z częstotliwością 8000 Hz oraz wzmianka o magnetycznych switchach oraz podświetleniu RGB. Rewers kartonu jest nieco ciekawszy, bo tam umieszczono kilka obrazków wraz z opisami głównych cech K683WB-RGB FIDD, a także krótki opis produktu – w tym po polsku!

Akcesoria

Wewnątrz pudełka znajduje się nie tylko sama klawiatura, ale również instrukcja obsługi z obrazkami, naklejki producenckie, druga instrukcja (tym razem bez obrazków), biały przewód USB-C do USB-A z kątowym zakończeniem z jednej strony, plastikowy keycap puller, metalowy switch puller oraz kilka gratisowych przełączników magnetycznych. Jestem osobiście w ciężkim szoku, że mamy drugi kwartał 2024 roku, a nadal są wypuszczane klawiatury z plastikowym, rysującym nakładki keycap pullerem w zestawie. Przecież to niepoważne podejście, zupełnie podobne do naplucia klientowi w twarz. Zalecam więc zakup drucianego narzędzia we własnym zakresie.

Na szczęście narzędzie do wyciągania przełączników jest wykonane tak, że korzysta się z niego wygodnie. Gratisowe switche pozwalają nam z kolei zajrzeć do ich środka bez konieczności wyciągania tych z klawiatury i potencjalnego zarysowania powierzchni płyty montażowej. Kabel jest zaś gumowy, przez co znacznie prościej jest go odgiąć, ale z pewnością będzie on szybko żółknąć.

Wygląd

Dawno w zapomnienie poszły czasy kiedy to w świecie klawiatur przeznaczonych dla graczy dominował floating-key design. W pewnym momencie zapomniałem nawet, że takie rozwiązanie istnieje i przestałem w recenzjach wspomniać, że akurat opisywany model ma osłonięte przełączniki. W przypadku Redragon K683WB-RGB FIDD nie można jednak nie zauważyć, że jest zupełnie na odwrót – switche są osadzone na górze korpusu i wystają ponad niego, w związku z czym klawiatura wygląda tanio i surowo, tak jakby nie była w ogóle dokończona i wyszła taka z fabryki. Rozumiem natomiast, że może się takie coś podobać, tym bardziej że producent zastosował tutaj kompletnie białą płytę montażową, dobrze zgrywającą się z resztą.

Wygląda to o tyle dobrze, że płyta zachodzi na front i tył obudowy, przez co nie tylko dodaje jej sztywności, ale także nadaje stylu. Sama obudowa jest z kolei turkusowa, podobnie jak modyfikatory i kilka klawiszy cyfr. Nie ukrywam, że jestem ogromnym fanem tej kolorystyki i gdyby tylko obudowa osłaniała przełączniki to powiedziałbym nawet, że Redragon FIDD bardzo mi się podoba wizualnie. Tak to mogę jedynie rzec, że jest to produkt, który może komuś przypaść do gustu, ale osobiście nie chciałbym takowego mieć zbyt długo na biurku.

Patrząc na recenzowaną dziś klawiaturę z profilu dostrzeżemy nie tylko naturalne wyprofilowanie obudowy generujące 3 stopnie nachylenia, ale także białe logo producenta na prawej stronie oraz złącze USB-C na lewej. Dokładnie tak, Redragon obecnie w praktycznie wszystkich swoich klawiaturach montuje port na boku zamiast z tyłu, co nie jest do końca przeze mnie zrozumiałe, ale skoro i tak oferują do tego kabel z kątowym złączem to jest to dla mnie bez większego znaczenia. Poza tym mam komputer na lewo od klawiatury, więc nawet podłączając ją normalnym kablem kompletnie nie przeszkadza mi to umiejscowienie złącza, no może poza aspektem wizualnym. Z każdej innej strony obudowy nie ujrzymy kompletnie nic ciekawego, poza mocno standardowym kształtem spodniej części konstrukcji. Wygląda ona po prostu w porządku.

Wykonanie

Choć obudowa jest w Redragon K683WB-RGB FIDD kompletnie plastikowa, to ogromną rolę odgrywa tutaj zachodząca na front i tył płyta montażowa, wykonana z malowanego proszkowo metalu. Wpływa ona bowiem znacząco na sztywność i ciężar konstrukcji (530 gramów), przez co kompletnie nie czuć, że mamy tu do czynienia z produktem plastikowym. W rękach dosłownie nie da się jej wygiąć bez użycia absurdalnej ilości siły, a podczas normalnego użytkowania zwyczajnie w świecie nie da się odczuć tej plastikowości obudowy. Można zatem powiedzieć, że to jedyna zaleta tego paskudnego designu ze switchami wystającymi ponad korpus.

Ergonomia

Spód obudowy K683WB-RGB FIDD wyposażony został w dwie rozkładane nóżki wystające poniżej obudowy i zakończone ogumieniem oraz dwie gumki antypoślizgowe przy frontowej krawędzi, obok których umieszczono także ujścia dla płynów, które mogłyby dostać się do wnętrza obudowy. Skuteczność w utrzymywaniu urządzenia w miejscu jest doskonała, gdyż FIDD w ogóle nie ślizga się po biurku. Nóżki są z kolei jednostopniowe i podwyższają kąt nachylenia do jakichś 8 stopni nachylenia. Zabrakło tu regulacji trzystopniowej, która jest przecież obecnie standardem.

Wobec tego, że obcujemy tu z klawiaturą floating-key design, to ciężko jest w sensowny sposób zmierzyć wysokość obudowy na froncie w taki sposób żeby informacja ta przekazywała nam jakąkolwiek przydatną wiedzę. Powiem zatem jedynie, że wysokość efektywna Redragon FIDD wynosi 23,5 mm, a jest ona mierzona od spodu obudowy do czubka przełącznika spacji. Można zatem swobodnie użytkować tę klawiaturę bez żadnych podpórek pod nadgarstki, gdyż nie jest ona w żadnym wypadku wysoka, oczywiście jak na standardowy profil.

Keycapy

Redragon K683WB-RGB FIDD zaskakuje na wielu płaszczyznach, a jedną z nich są niewątpliwie keycapy. Rzadko spotyka się bowiem klawiatury z innym profilem nakładek niż OEM lub Cherry, a Redragon postawił tutaj na bliżej nieokreślony, jednak wyraźnie wzorowany na zyskujących ostatnio popularność profilach ASA i OSA, które to z kolei łączą zalety OEM i SA w jednym. Każdy rząd ma tu swój kształt, powierzchnia jest mocno wyprofilowana w sferyczny sposób, a same nakładki są dosyć wysokie. Pisanie na nich jest satysfakcjonujące, bo osobiście od zawsze lubię się z tego typu profilami. Cieszy mnie też fakt, że więcej producentów próbuje nowości i nie wpycha nam na siłę kolejnej klawiatury z nudnymi OEM-ami.

Klasycznie dla tego typu keycapów czcionka została wyśrodkowana na obu osiach, a w dodatku litery są gargantuiczne. Na modyfikatorach znajdziemy z kolei same napisy bez ikon, które są napisane wielkimi literami i także zostały wyśrodkowane. Taki styl nie każdemu musi przypaść do gustu i przez wiele lat w hobby słyszałem naprawdę mieszanie opinie na temat takiego typu fontu. Jest on natomiast w miarę minimalistyczny, a brzuszki poszczególnych liter i cyfr są domknięte. Pasuje to wszystko, moim zdaniem, do ogólnego wyglądu tej dosyć opływowej klawiatury.

Redragon postanowił nie oszczędzać na jakości, więc wykonał nakładki w FIDD z wytrzymałego tworzywa PBT i to najlepszą na rynku metodą – double-shot. Dzięki temu nie musimy martwić się o jakiekolwiek wycieranie, czy to powierzchni, czy też samych nadruków. Muszę zwrócić jednak uwagę na to, że przez zastosowanie podwójnego wtrysku warstwa nadruków delikatnie wystaje ponad powierzchnię keycapa i czuć to dosyć wyraźnie pod palcami. Sama tekstura jest bowiem gładziutka, a to napisy i literki dają się we znaki opuszkom naszych palców i zahaczają o nie. Przyznam szczerze, że nie jest to zbyt komfortowe i bez przyzwyczajenia nie byłem w stanie komfortowo korzystać z tej klawiatury, bo ciągle coś mi przeszkadzało pod palcem i nie mogłem skupić się na rozgrywce czy też zwykłym pisaniu tekstów.

Skoro wspomniałem już o gładkiej powierzchni nakładek, to trzeba też powiedzieć o ich grubości. Ta wynosi sporo, bo 1,4 mm – prawie tyle co popularne wśród entuzjastów GMK. Wpływa to nie tylko na odporność na pękanie, ale także na brzmienie klawiatury. Sprawne oko dostrzeże z kolei, że w miejscu wypustek na F i J znalazły się małe kropeczki, które sygnalizują naszym palcom, że dotykają poprawnych klawiszy podczas spoczynku.

Stabilizatory

Redragon ewidentnie postarał się i nasmarował stabilizatory zamontowane w recenzowanej dzisiaj klawiaturze. Choć staby są tu przymocowane do płyty montażowej na zatrzaski (plate-mount), to producent umieścił na krańcach ich drucików wystarczająco dużo smaru aby te w żadnym stopniu nie hałasowały podczas wciskania dłuższych klawiszy. Często w tego typu klawiaturach występuje też problem, w związku z którym po pewnym czasie smar ucieka i stabilizator zaczyna lekko cykać lub szeleścić, natomiast tutaj nie ma to miejsca – wszystko jest w należytym porządku, nawet po paru tygodniach testowania. Cieszy mnie to niezmiernie, bo to kolejny dowód, że obecnie produkowane klawiatury pre-built są realnie dopracowanymi produktami, których nie trzeba się wstydzić używać ani dodatkowo modyfikować.

Przełączniki

Najważniejszym aspektem Redragon K683WB-RGB FIDD są natomiast zamontowane w niej przełączniki i stojąca za nimi technologia. Same przełączniki to Outemu Magnetic Beige Pink, które wykonane zostały z bliżej nieokreślonych materiałów, a ich design odbiega od tego znanego z MX style. Obudowa zamyka się w nich na dwa duże zatrzaski, zaś w środku nie zobaczymy nic poza trzonem i sprężynką. W rdzeniu trzpienia umieszczony został magnes, zaś w spodzie obudowy wycięto otwór. Moglibyście zatem zapytać: po co to wszystko?

A no po to żeby skorzystać z Efektu Halla, a więc powodu dla którego klawiatury magnetyczne są szczytem ludzkich możliwości jeśli chodzi o tę kategorię peryferiów. Samo wspomniane przeze mnie zjawisko opisywałem już na blogu i na Tabletowo nieraz, więc dzisiaj po prostu Wam je streszczę. Polega ono na odginaniu przepływu elektronów w układzie elektrycznym, na który oddziałuje pole magnetyczne. Odgięcie to można bezproblemowo zmierzyć odpowiednimi sensorami, dzięki czemu wiemy ile konkretnie elektronów zostało odgiętych. Mówiąc więc krótko i ludzkim językiem: im bliżej przewodnika, przez który płynie prąd, jest magnes, tym więcej elektronów skieruje się w jego lub w przeciwnym kierunku, co z kolei przełoży się na napięcie Halla, które zmierzy sensor. Ten z kolei zinterpretuje ów napięcie i oceni na jego podstawie jak głęboko został wciśnięty klawisz.

Wszystko to skutkuje tym, że mogą powstawać przełączniki kompletnie bezkontaktowe, w których jedyne tarcie to to pomiędzy trzonem, a prowadnicami w obudowie. Nie potrzeba tu żadnych metalowych styków ani nawet diod światła podczerwonego (jak w klawiaturach optycznych), Wszystko opiera się na magnetyzmie, któremu zawdzięczamy nie tylko wspaniałą gładkość (bo im mniej stykania tym mniejsze tarcie, a co za tym idzie płynniejsze wrażenia z użytkowania), ale także doskonałą żywotność. Klawiatury magnetyczne są praktycznie niezniszczalne i bez problemu przetrwają kilka pokoleń zanim stwierdzą, że na nie już pora. Można zatem powiedzieć, że kupując klawiaturę taką jak Redragon K683WB-RGB FIDD dokonujemy inwestycji na lata.

Jest jednak jeszcze jedna zaleta klawiatur magnetycznych i sposobu ich działania – skoro napięcie Halla można zmierzyć i sensory wiedzą jak głęboko wcisnęliśmy klawisz, to można równie dobrze nadać im działanie analogowe lub dowolnie zmieniać próg aktywacji. W Redragon FIDD wykorzystano tylko to drugie rozwiązanie, co mocno mnie zdziwiło. Implementacja analogowości wcale nie jest bowiem czymś nowym i oferowała ją nawet Wooting One, klawiatura z 2017 roku. Niemniej jednak dobrze, że mamy tu chociaż konfigurowalny próg aktywacji, a także Rapid Trigger, robiący furorę wśród graczy osu! i wszelkich FPS-ów kompetytywnych.

Należy natomiast zauważyć, że Redragon sporo przyoszczędził albo na przełącznikach, albo na sensorach montowanych na PCB tej klawiatury. Jest bowiem ewidentne, że nie jest ona w stanie mierzyć naszych inputów z taką samą dokładnością jak Wooting 60HE. Jeśli ustawimy sobie aktywację na poziomie 0,1 mm i upuścimy klawiaturę na biurko z wysokości kilku centymetrów, to wraz ze zderzeniem z powierzchnią aktywuje nam się kilka klawiszy. Ponadto grając z włączonym Rapid Triggerem wyraźnie czuć, że nie jest to ta sama precyzja co w oryginale. Mam nawet wrażenie, że dokładność wynosi tu mniej niż 0,3 mm, co jest naprawdę słabym wynikiem jak na klawiaturę magnetyczną. Warto przy tym zaznaczyć, że im niżej umieszczę próg aktywacji, tym dokładniejsza staje się jej praca.

Niemniej jednak należy przyznać, że jest to mimo wszystko topowa technologia i do tej pory człowiek nie wymyślił nic lepszego – ani pod kątem wytrzymałości, ani płynności, ani nawet pod względem oferowanych przez klawiaturę możliwości. Z magnetycznymi przełącznikami zrobimy po prostu znacznie więcej niż w standardowym urządzeniu, a do tego nie musimy martwić się o żywotność czy wrażenia z użytkowania. Choć pisałem na gładszych switchach magnetycznych, to i tak zamontowane tutaj Outemu spełniają swoje zadanie i nie czuć w nich tarcia na tyle aby psuło to frajdę z użytkowania. Szkoda tylko, że Redragon nie oferuje nam tu ani analogowości, ani opcji przypisania różnych akcji pod jednym klawiszem, na różnej wysokości. Osobiście jestem fanem tego rozwiązania i korzystałem z niego w moim Wootingu, więc brakuje mi go w przypadku recenzowanego dzisiaj modelu. Można powiedzieć, że funkcjonalnością odbiega on znacząco od standardu, który ustanowiła konkurencja.

Słów kilka jeszcze o specyfikacjach zamontowanych tutaj Outemu, bo nie można przecież zapomnieć, że pomimo magnetyczności i konfigurowalnego progu aktywacji wciąż mówimy o przełącznikach na sprężynie, która swój opór ma i póki co nie można go konfigurować. Wymaga ona bowiem od naszych palców 60 gramów siły do doprowadzenia trzonu do samego dołu, a więc do 4-go milimetra. Są to zatem średnio wyważone liniowce i chociaż sprężynka jest w nich dwustopniowa, to jej długość mieści się w standardzie, a zatem nie odczujemy tu slow-curve. Wobble jest w nich z kolei dosyć wyraźny, co jest dziwne w kontekście poprzednich produktów Outemu, które oferowały wręcz zerowe chybotanie. Cóż, nie można mieć wszystkiego, prawda?

Co do zasady klawiatury magnetyczne pozwalają na swobodną wymianę przełączników przez sam design. Wyjątkiem są modele, które poza przełącznikami mają także LED-y through-hole blokujące switcha, ale do tej pory na rynku jest tylko jeden taki produkt – SteelSeries Apex Pro. W przypadku recenzowanej dziś Redragon FIDD możemy bez problemu wyciągnąć przełącznik dołączonym w zestawie narzędziem i wymienić go na dowolny inny pasujący. Nie jestem w stanie zweryfikować czy zadziałają tutaj Gaterony KS-20, czyli te znane z Wooting 60HE, ale inne switche magnetyczne od Outemu jak najbardziej pasują i działają. Zadajmy sobie jednak pytanie – po co? Redragon K683WB-RGB FIDD jest kompletny bez wymieniania switchy na inne i nawet pomimo wspomnianych przeze mnie wad nie widzę większego sensu w przeprowadzaniu takich modyfikacji. W końcu główny atut tego modelu to cena, a zakup sensowniejszych switchy magnetycznych to nawet kilka stówek dodatkowego wydatku.

Brzmienie

Od klawiatur z wystającymi ponad obudowę przełącznikami zazwyczaj nie ma co oczekiwać dobrego brzmienia. Ciężko jest bowiem osiągnąć przyjemny dla ucha dźwięk przy takiej konstrukcji. Mimo to Redragon K683WB-RGB FIDD okazuje się brzmieć naprawdę w porządku, co zawdzięcza przede wszystkim zastosowanym keycapom. Są one bowiem grube i wysokie, a w dodatku wykonane z tworzywa PBT, co znacząco wpływa na przenoszenie się fal dźwiękowych. Nie są one w żaden sposób kontrolowane przez obudowę i przez to brzmienie rozlewa się swobodnie w każdym kierunku, natomiast samo stukanie jest naprawdę w porządku i co najwyżej za głośne i za wysokie, więc zapewne i tak nie przypadnie wielu osobom do gustu. W dodatku nie ma tu żadnego metalicznego pogłosu ze sprężyn czy klekotania ze stabilizatorów, więc zderzanie się plastiku z plastikiem to jedyny efekt dźwiękowy, który tu uświadczymy.

Podświetlenie

Gdybym miał wyznaczyć, która sekcja w recenzjach klawiatur nie ma dla mnie sensu i najbardziej się przy niej męczę, to byłoby to właśnie podświetlenie. Nie mam bowiem nic nowego do powiedzenia o świetle emitowanym przez diody SMD przylutowane do powierzchni PCB. To po prostu kolejny przypadek, w którym biel jest różowa, a żółć limonkowa. Same diody są z kolei w orientacji północnej, a więc tej niepoprawnej, jednak hot-swap pozwala nam w tym przypadku obrócić przełączniki w drugą stronę. Stracimy w ten sposób co prawda podświetlenie, ale przynajmniej keycapy Cherry (o ile takowe założymy na tę klawiaturę) nie będą obijać się o przełącznik. Zresztą, fabryczne nakładki i tak nie mają prześwitujących znaków, więc oświetlenie pełni tu rolę wyłącznie estetyczną, jako swego rodzaju okalacz klawiszy. Wygląda to ładnie ze względu na białą płytę montażową, ale tak czy inaczej nie jestem fanem świecidełek w klawiaturach.

Oprogramowanie

Kluczem do dobrej klawiatury magnetycznej są nie tylko przełączniki, ale i funkcjonalność. Za tym drugim stoi jednak jeszcze oprogramowanie, bez którego nie będziemy w stanie wykorzystać pełni możliwości urządzenia. Jeśli aplikacja jest źle skonstruowana albo działa opornie, to zniszczy nam kompletnie wrażenia z użytkowania i zaprzepaści wszelkie szanse na pozytywną ocenę sprzętu. Redragon FIDD niestety jest bardzo blisko tego progu, gdyż już od mojego pierwszego kontaktu z dedykowanym oprogramowaniem do tej klawiatury mam z nim straszne problemy, które wynikają z dziwacznych decyzji programistów.

Software waży niedużo i nie pożera zasobów komputera na takim poziomie jak bloatware od RAZER-a, jednak nie mamy tutaj wygodnej opcji jak w przypadku Wooting-a, czyli konfiguracji przez przeglądarkę. Niemniej jednak nie jest to dla mnie aż tak ważne, więc nie uważam tego za jakąś wielką wadę przy takim progu cenowym. Największe schody zaczynają się jednak wraz z rozpoczęciem konfiguracji którejkolwiek z funkcji zapewnionych przez efekt Halla. O ile bowiem układ klawiszy i podświetlenie zmienimy w miarę swobodnie i bez większych problemów, to chociażby taki Rapid Trigger jest nieco bardziej skomplikowany i ma wiele niezrozumiałych przeze mnie opcji, a w dodatku bardzo często resetuje mi się do domyślnej konfiguracji.

Ustawień jest wystarczająco, ale najbardziej zirytowało mnie zapisywanie ustawień w klawiaturze, a raczej jego brak. Okazuje się, że oprogramowanie nie zapisuje konfiguracji w locie, a musimy kliknąć jakiś przycisk w tym celu. W dodatku dwukrotnie moje ustawienia nie zapisały się w klawiaturze, nawet pomimo wciśnięcia odpowiednich przycisków w sofcie, zaś podświetlenie kilka razy losowo zmieniło się z jednolitego cyjanu na jakąś animację kolorowych fal. Bardzo dziwne jest to doświadczenie, natomiast mimo wszystko klawiatura finalnie działa tak jak sobie tego życzyłem. Szkoda, że wymagało to nieco nerwów, ale jeśli na koniec dnia wszystko śmiga to jestem w stanie przymknąć oko na taką wadę. No chyba, że znowu się zresetuje…

Ocena końcowa

Podoba mi się, że kolejny producent zdecydował się na stworzenie swojej klawiatury magnetycznej. Jeszcze nie tak dawno temu jedynymi opcjami były Wooting 60HE, Steelseries Apex Pro i DrunkDeer A75, a na chwilę obecną jestem w stanie naliczyć co najmniej 10 różnych modeli korzystających z Efektu Halla. Dodatkowo te bardziej budżetowe klawiaturki na przełącznikach wykorzystujących magnetyzm do działania to zawsze dobra informacja dla rynku, a jeszcze lepsza dla klienta. To właśnie te tańsze opcje zazwyczaj przełamują standardy i stanowią trendy, bo to one zmuszają producentów do obniżania kosztów albo oferowania większej funkcjonalności lub lepszej jakości w tych najdroższych modelach.

Redragon K683WB-RGB FIDD zaskoczył mnie przede wszystkim jakością wykonania. Nie spodziewałem się, że niedroga klawiaturka magnetyczna jest w stanie być tak sztywna, oferować tak przyjemne i dobrze wykonane keycapy, a także brzmieć stosunkowo przyjemnie dla ucha. Oczywiście wadzi mi tutaj ten floating-key design, ale to w zasadzie jedyny zarzut jaki wobec niej mam. Przełączniki są gładkie i korzysta się z nich jak z dobrego liniowca, czyli komfortowo, a stabilizatory nie hałasują. Kabel swobodnie odepniemy, zaś rozmiar 60% pozwala na prostsze przenoszenie klawiatury oraz zajmuje znacznie mniej miejsca na biurku niż full-size.

Najważniejsza jest tutaj jednak ta magnetyczność. Producent zrealizował ją stosunkowo dobrze, ale do ideału jest daleko. Zdarzają się bowiem zauważalne wady w działaniu, takie jak zbyt duża czułość klawiszy i niepożądane aktywacje, a także mocno przeciętne oprogramowanie niekoniecznie pozwalające na swobodną i przyjemną konfigurację. Jeśli jednak nauczymy się jak korzystać z tego urządzenia i podołamy dedykowanej aplikacji, to otrzymujemy świetne narzędzie do gier, które z pewnością poprawi nasze wyniki – o ile rzecz jasna zaczynamy z pozycji doświadczonego gracza, który rozumie mechaniki i wie jak wykorzystać je na swoją korzyść. Ja dla przykładu momentalnie zauważyłem poprawę w CS2 czy osu!. Brakuje mi tu niestety zaoferowania funkcji działania analogowego oraz przypisywania kilku akcji do jednego klawisza. Mam nadzieję, że w przyszłości Redragon zdecyduje się na taką funkcjonalność.

Oczywiście nie jest to poziom Wooting 60HE i jeżeli oczekujecie tutaj takiego samego stopnia dopracowania to mocno się zdziwicie. Jeśli macie natomiast tylko 400 złotych w portfelu, a chcielibyście spróbować magnetycznej klawiatury przystosowanej do gier i oferującej bardzo dobrą jakość wykonania, to nie ma co szukać dalej – Redragon K683WB-RGB FIDD spełni wszystkie Wasze oczekiwania. Ja sam jestem w stanie polecić ją każdemu, bo można się rozwodzić na temat jej wad, ale mając na uwadze dosyć niską cenę jak na tę kategorię sprzętu, to nagle wszystkie te wady zdają się nie mieć większego znaczenia.

Podziękowania

Serdecznie dziękuję polskiemu importerowi marki Redragon za użyczenie mi egzemplarza tej klawiatury na test. Zawsze doceniam ludzi, którzy wysyłają mi produkty do recenzji, nawet jeśli wiedzą, że moje teksty są bardzo krytyczne i nie zawsze wychodzą po myśli producenta. Wybaczcie mi też, że na ten tekst musieliście czekać tak długo, ale wciąż aktywnie nadrabiam mój back-log i nie wszystko udaje mi się wcisnąć we wcześniejszych terminach.