Od mojego ostatniego kontaktu z keycapami niezwykle popularnej w hobby marki GMK minęło już naprawdę sporo czasu. Jeśli czytacie aktywnie mojego bloga, to zapewne wiecie jak maluje się moja opinia na temat wspomnianej marki, ale dla pozostałych przypomnę: to zdecydowanie producent z dobrymi produktami, ale strasznie przepłaconymi, zaś szansa na wystąpienie jakichś problemów jest zaskakująco wysoka jak na towar określany jako „premium”. Dużo bardziej odpowiadają mi chociażby propozycje Keykobo, bo dostajemy tam podobną, jak nie lepszą, jakość za znacznie mniejsze pieniądze. Jest jednak jeden zasadniczy problem – od lat to Uniqey jest przodującym producentem keycapów skierowanych do entuzjastów i to przede wszystkim do niego zgłaszają się projektanci, którzy chcą stworzyć swój zestaw keycapów o profilu Cherry. Z tego też powodu Keykobo oferuje znacznie mniej kolorystyk, podczas gdy GMK znajdziemy w praktycznie każdej możliwej kombinacji barw i stylu jaki sobie wymarzymy.
Pamiętacie moją recenzję HMKB 95? Wspominałem tam, że docelowo chciałem umieścić na tej wspaniałej klawiaturce zestaw GMK Dolch, lecz akurat nie byłem w stanie nigdzie go dostać, dlatego też finalnie wybór padł na alternatywę od PBTFans. Ostatnio jeden z członków polskiej społeczności klawiaturowej zamieścił jednak post na kanale sprzedażowym, gdzie wystawił między innymi przepiękną klawiaturę marki Leopold, ale także wspomniany wcześniej zestaw GMK w wersji R5. Uznałem zatem, że chętnie je od niego wezmę, gdyż cena okazała się być naprawdę sensowna. Dzisiaj jest więc pierwszy raz od naprawdę dawna, gdy mogę nieco dłużej poużywać keycapów uwielbianej pośród entuzjastów marki, tworzącej nakładki w oryginalnych formach niemieckiego Cherry, i to właśnie dlatego chciałbym podzielić się z Wami moją opinią po paru tygodniach obcowania z nimi. Żeby było ciekawiej, w tym samym czasie kupiłem też inny zestaw, a konkretnie GMK ThinkCaps, więc opinię co do marki mogę bazować aktualnie na podstawie aż dwóch różnych setów. Przekonajmy się zatem czy Güntner, Meinhardt, and Kredler odzyska choć trochę w moich oczach, zarówno w kontekście ceny sklepowej jak i tej, którą przyszło mi zapłacić. Zapraszam do lektury!
Opakowanie i zawartość
Normalnie zestawy GMK przychodzą do nas zapakowane w tacki ze skrobi ziemniaczanej i papierową koszulkę z grafiką reprezentującą znajdujący się we wnętrzu zestaw, lecz w tym przypadku poprzedni właściciel po prostu pozbył się opakowania i wysłał mi same nakładki w woreczku strunowym. To nic dziwnego w tym hobby, bo mało komu chce się trzymać w domu śmieci. Niby można założyć, że przez to tracę pewien element experience’u, ale bądźmy szczerzy – każdy kto dotykał opakowania GMK zdaje sobie sprawę z tego, jak beznadziejne ono jest i gdzie jego miejsce. Pisałem o tym zresztą w recenzji GMK Hennessey.
Wsparcie
Kwestia ilości nakładek, które dostaniemy w pakiecie, zależy przede wszystkim od wybranego zestawu. Niektóre z nich mogą mieć NumPad w Base kicie, a inne nie. Dzisiaj recenzuję jednak Dolch R5, więc to na temat ich Base kitu się wypowiem. Dostajemy tutaj nie tylko pełen pakiet nakładek pozwalających na założenie tego zestawu na każdy rozmiar od Full-size, przez TKL i 75%, aż po 65% i 60%, ale także wsparcie dla alternatywnych układów: schodkowany CapsLock, unix Backspace i Control, ISO, Tsangan czy WKL. Cały rząd dolny wykonany jest w rozmiarze R5, mamy też akcenty cyjanowe jak i czerwone, a wisienką na torcie są mocniej wgłębione F, J i NumPad 5 jako alternatywa dla standardowych „belek” informujących palce o ułożeniu na home-row. Osobiście brakuje mi tu klawisza Super w rozmiarze 1.5u czy F13, a niektórym zapewne przydałoby się drugie B i krótkie spacje do układu Alice. Takowe można jednak otrzymać kupując dodatkowy pakiet „Extensions”, który wszystkie te nakładki zawiera. GMK Dolch R5 jest więc zestawem naprawdę kompletnym już w samym Base kicie, a wszelkie braki dobrze łata dodatkowy pakiet. Pamiętajmy jednak, że nie jest to zasadą i istnieje masa zestawów, które albo nie oferują podstawowego wsparcia w Base kicie, albo nie wspierają niektórych układów w ogóle.
Kolor
GMK Dolch to nie byle jaki zestaw, zaprojektowany przez jakiegoś losowego designera i nawiązujący do postaci z anime czy gry komputerowej. Materiałem źródłowym tego legendarnego wręcz zestawu jest klawiatura Cherry G80-1813, brandowana logiem Dolch i dzierżąca identycznie pokolorowane keycapy co recenzowany dziś przeze mnie set. Składają się na nie ciemnoszare modyfikatory oraz nieco jaśniej szare alfanumeryki. Oba te odcienie mają jednak wyraźnie ciepłą nutę, w przeciwieństwie do Modern Dolch, który trafia bardziej w zimne spektrum szarości. Legendy są z kolei białe, przez co doskonale kontrastują z tłem. Dodatkiem do tego wszystkiego, są cyjanowe i czerwone akcenty, świetnie komponujące się z nieprzesadzonymi barwami głównych klawiszy. Osobiście nie przepadam za Dolchem z dorzuconymi czerwonymi nakładkami, ale ten cyjan dodaje im za to charakterystycznego uroku. Nie wiem też skąd w zasadzie pomysł na te czerwone akcenty, bo o ile cyjan nawiązuje do logo Dolch, to dla czerwieni nie znalazłem wyjaśnienia. Niemniej jednak przedmiot dzisiejszej recenzji fantastycznie wygląda także bez nich – sam preferuję go tak mimo wszystko używać, choć wszystko zależy od sytuacji i klawiatury.
Jeśli zaś chodzi o kompatybilność, to GMK Dolch najlepiej pasują do czarnych i szarych klawiatur, przy czym w tym drugim przypadku najlepiej dobrać coś o równie ciepłym odcieniu. Nie da się ukryć, że zestaw ten zawdzięcza swój sukces przede wszystkim swojej uniwersalności i minimalizmowi, których to połączenie pozwala nam założyć te nakładki na wiele różnych klawiatur bez obaw o zepsucie ich stylu. Moim zdaniem Dolch najfajniej komponuje się jednak z klasycznymi sprzętami, bo to na nich można najlepiej poczuć ich duszę. Wrzucając je przecież na jakąś memiczną klawiaturkę z dziwacznym wzornictwem nie będzie wyglądać to tak elegancko jak na sprzęcie OTD, GEON.WORKS czy TGR.
Warto też wspomnieć, że o ile w pakiecie nie dostajemy takich dobroci, to warto choćby rzucić okiem na kombinację Dolch i modyfikatorów RGB lub CMYK. W obu tych przypadkach klasyka bije na kilometr, bo tego typu połączenia od wielu lat są uwielbiane przez hobbystów wszelakiej maści, i przecież nie bez powodu – wygląda to po prostu obłędnie. Ja sam zakochałem się szczególnie w RGB modach z białymi legendami w połączeniu z Dolch’em, bo choć domyślnie jest on stosunkowo spokojnym i dla niektórych być może nawet nudnym setem, to trzy podstawowe barwy dodają mu życia i stylu, którego nie da się podrobić. Coś wspaniałego!
Materiał i wykonanie
W czasach gdy rynek produktów przystępnych cenowo dominuje plastik PBT, to wśród keycapów kierowanych przede wszystkim do entuzjastów wciąż można spotkać ogromne uznanie dla ABS-u. Tak też jest w przypadku GMK, które wykorzystuje ten polimer przede wszystkim za sprawą łatwości wykonania z niego żywych i barwnych nakładek. To jednak żadna zaleta w przypadku recenzowanego dzisiaj Dolch’a, który przecież prezentuje się równie pięknie w PBT. ABS ma jednak jeszcze jedną, niezwykle ważną charakterystykę – brzmienie. Widzicie, tworzywo to charakteryzuje się uwydatnianiem wysokich dźwięków przy jednoczesnym tłumieniu basu. Jeśli jednak połączymy go z niezłą grubością, która w przypadku GMK wynosi aż 1,5 mm, to w efekcie dostaniemy dźwięk pełny, lecz nie za głęboki. Masa hobbystów zakochała się w tej charakterystyce brzmienia i osobiście należę do tego grona, chociaż nie ma co ukrywać – lubię też dobre zestawy z PBT, bo czasem mam ochotę na nieco obniżone stukanie klawiatury. Wszystko zależy od humoru i ochoty, nie trzeba mieć przecież twardych preferencji kochania jednego i nienawidzenia drugiego. Można lubić oba po równo!
Grubość wpływa również na końcowy odbiór przełączników. Im grubszy keycap, tym mniej samego switcha poczujemy – więcej plastiku na drodze naszych palców sprawi bowiem, że więcej wibracji zostanie zredukowanych. Nie zalecam więc stosowania GMK do przełączników tactile, no chyba że z dużym bump-em. Lepiej pasują one do liniowców, zarówno tych zwykłych jak i long-pole, bo tam i tak nic poza zderzeniem ze spodem nie poczujemy. Jeśli jednak chcemy delektować się sprzężeniem zwrotnym, to znacznie lepszą opcją będzie coś pokroju DCS albo Tai-Hao. Nie jest jednak też tak, że nie można dobrze się bawić na switchach z małym bumpikiem, takich jak chociażby Cherry MX Brown, w połączeniu z GMK. Ja sam większość testów do tej recenzji przeprowadziłem na Greetech Brown i pisało mi się świetnie. Nie można po prostu oczekiwać, że switch da z siebie w takiej konfiguracji wszystko.
Zazwyczaj ludzie zwracają uwagę na to, że ABS lubi się dużo szybciej wycierać, a już szczególnie w porównaniu z PBT. O ile jest to prawda, to wszystko zależne jest od naszych własnych palców. Jeśli bardzo się pocimy, to szybciej wyślizgamy keycapy z tego tworzywa. Ja osobiście mam kilka swoich prywatnych zestawów wykonanych właśnie z ABS-u i nie wytarły mi się one jeszcze tak bardzo jak mogłoby się to niektórym wydawać, a przecież korzystam z nich sporo. Warto też przy tym pamiętać, że o ile plastik używany do GMK traci swoją teksturę z czasem, to fabrycznie i tak jest ona dosyć gładka. Ogólnie rzecz biorąc powierzchni keycapów tego producenta nie da się opisać słowami. Jest ona gładka, ale wyraźnie porowata w przybliżeniu, z czego wynikają takie delikatne anomalie w płaskości pod palcem. Co do zasady są one więc gładkie, ale w żadnym wypadku śliskie – o ile rzecz jasna nie są wytarte. Po czasie to inna historia, bo bardzo łatwo odróżnić fabrycznie nowe GMK od takich długo użytkowanych – tekstura po prostu znika i pozostaje nudna śliskość, choć także na swój sposób przyjemna i niewątpliwie unikalna w oferowanym feelingu.
Nie wytrą się natomiast nadruki, albowiem powstały one przy wykorzystaniu technologii double-shot, zapewniającej legendom dosłowną niezniszczalność. Przez fakt, że mamy tu do czynienia z osobnym kawałkiem tworzywa użytym do stworzenia znaku, fizycznie jest on nieścieralny. To z kolei gwarantuje nam, że nawet po wielu latach użytkowania klawiatury z nakładkami GMK nie zobaczymy jakichkolwiek śladów użytkowania w tej materii. O ile więc wytrze się tekstura, to przynajmniej nadruki będą na swoim miejscu, nienaruszone i ostre jak brzytwa, tak samo jak w dniu wyprodukowania. Należy przy tym wspomnieć, że Uniqey zdarza się korzystać przy niektórych zestawach z metody pad-print, ale wyłącznie gdy wzory są zbyt fikuśne żeby tworzyć specjalnie dla nich formy do osobnego wtryskiwania plastiku. Niezrozumiałe jest dla mnie natomiast to, że nie istnieje żaden zestaw GMK korzystający z metody triple-shot, w której zamiast dwóch mamy trzy części. Niestety, jeśli wybierzemy zestaw z pobocznymi nadrukami w innym kolorze (np. GMK Classic Arabic) albo z nakładkami windowed (czyli na przykład Caps Lock z okienkiem na LED-a), to spotka nas niezbyt przyjemny pod palcem, wystający ponad powierzchnię keycapa nadruk, który wraz z dotykaniem przez palce prędko się zedrze.
Czcionka
Jedna z najważniejszych cech, choć pisząc w ten sposób nie staram się umniejszyć pozostałym, uwielbianych w GMK przez znaczne grono klientów jest dzierżony przez nie krój pisma. Uniqey wykorzystuje bowiem klasyczny projekt Cherry, który kojarzy się przede wszystkim z elegancją. I tak samo jest w GMK, gdzie czcionka jest wręcz nie do podrobienia – subtelne zaokrąglenia, nie za duże znaki, wyrównanie literek w sekcji alfabetycznej do lewego górnego rogu, perfekcyjna grubość, a to wszystko przy utrzymaniu nieziemskiej jakości. Żaden z nadruków nie cierpi na jakiekolwiek nierówności, czy to w kwestii ustawienia, czy też grubości. Producent woła za te keycapy nieziemskie pieniądze, więc przynajmniej w tej materii postarał się utrzymać najwyższy poziom, do którego mało który konkurent dał radę się choćby zbliżyć, nie wspominając o dosięgnięciu. Świetnym wyznacznikiem jakości jest też Shift, w którym to przerwa między literkami „f” i „t” u wielu producentów okazuje się zbyt szeroka. A tutaj? Perfekcyjny rozstaw, jak na najlepszych przystało.
Warto zaznaczyć, że choć w recenzji Hennessey sprzed lat narzekałem na nierówności w nadrukach, to tutaj nie doświadczyłem takich problemów – ani w ThinkCaps, ani w Dolch. Wynika to zapewne z lepszej kontroli jakości, która przy zestawach oferowanych w formie zakupów grupowych jest jeszcze jakkolwiek utrzymana, podczas gdy w tych dostępnych od ręki na (mass)drop.com ewidentnie leży. To ważna obserwacja, bo pozwala nam wykluczyć produkty potencjalnie niewarte pieniędzy i przede wszystkim nerwów, mając do dyspozycji dużo lepsze z innego źródła. Wiadomo, problem powstaje jeśli zależy nam na danej kolorystyce czy stylu oferowanym tylko od dropa, ale nie ma rzeczy niezastąpionych – GMK White on Black łatwo na przykład zastąpić podobnymi GMK Black Snail.
Kilka słów należy też wspomnieć o modyfikatorach. Te są równiusieńkie, to nie podlega wątpliwości, lecz ważny jest sposób ich przedstawienia. W zależności od kupionego zestawu mogą one być reprezentowane przez ikonki, napisy z ikonkami lub same napisy. Mi najbardziej do gustu przypadły te drugie, więc cieszy mnie niezmiernie wykorzystanie ich do GMK Dolch R5. Mogą wydawać się trochę przesadnie skomplikowane, bo przecież sporo się na nich dzieje, ale w mojej opinii prezentują się najbardziej elegancko. Nie doświadczymy tu też żadnych niespójności, to znaczy jeśli Shift ma swoją ikonkę, to Backspace też swoją ma, a nie jak w tanich klawiaturach i keycapach, gdzie miszmasz powoduje zawrót głowy.
Profil
Żadnym zaskoczeniem dla nikogo nie powinien być fakt zastosowania tu przez producenta najpopularniejszego profilu na rynku “tych fajniejszych” keycapów, czyli Cherry – w końcu Uniqey korzysta z oryginalnych form wiśniowej firmy właśnie. Charakteryzuje się on lekkim wyprofilowaniem powierzchni, stosunkowo niskim wzrostem oraz odrębnym kształtem każdego z rzędów. Dzięki tym cechom na nakładkach Cherry pisze się obłędnie i sam jestem ich wielkim fanem, choć nie ukrywam, że brakuje mi trochę na rynku bardziej egzotycznych profili, które byłyby tak samo dobrej jakości – na przykład MT3 lub PGA. Warto natomiast zwrócić uwagę na to, że GMK we współpracy z projektantem Matt3o stworzyło także profil MTNU, więc nic nie jest jeszcze stracone – nadzieja dla egzotycznych profili wciąż pozostaje żywa!
GMK Dolch R5 dodatkowo oferuje, jak już sama nazwa wskazuje, rząd dolny w wymiarze R5 zamiast R4. Normalnie w keycapach o tym profilu klawisze na lewo i na prawo od spacji są bowiem wykonane w identycznym kształcie co Shifty i przyciski od Z do znaku zapytania, lecz dla wielu osób nie jest to idealne rozwiązanie. Ja sam bardzo lubię ten agresywny charakter R5, choć nie ukrywam, że nadaje się on wyłącznie do klawiatur o wysokim kącie nachylenia. Jeśli bowiem założymy je na model z 5° pochyłu, to zamiast w powierzchnię nakładki będziemy uderzać w jego rant – a to nie należy do najbardziej komfortowych doświadczeń. Zestawów R5 nadal jest na rynku niedużo, ale cieszy mnie niezmiernie, że akurat taki klasyk jak Dolch doczekał momentu, w którym można kupić go również w takiej wersji. Dla przykładu ThinkCaps, które też testowałem z myślą o tej recenzji, nie oferują R5 – a szkoda.
Brzmienie
Parę słów o dźwiękach generowanych przez grube, ABS-owe nakładki napisałem już kilka sekcji temu, więc tutaj z grubsza się powtórzę. GMK to jedne z najbardziej rozpoznawalnie brzmiących keycapów na rynku, bowiem znajdziemy je na klawiaturach większości entuzjastów. Tworzywo do nich zastosowane uwydatnia wysokie częstotliwości, zaś grubość ścianek bocznych skutecznie tłumi część fal dźwiękowych, dając w efekcie charakterystyczną pełnię brzmienia, pozbawioną niechcianych odgłosów. Niemniej jednak stukanie GMK potrafi być głośne jeżeli sparujemy je z odpowiednią klawiaturą i przełącznikami. W mojej opinii pasują one doskonale do naprawdę szerokiej gamy modeli, więc ciężko jakkolwiek zarekomendować konkretne opcje. Należy natomiast pamiętać, że niski profil Cherry nie da nam mocno skierowanego w stronę basu brzmienia – zresztą, kto składałby klawiaturę z myślą o niskich tonach na ABS-owych nakładkach?
Ocena końcowa
Po drugim podejściu do przetestowania GMK kultowy cytat „Wąski, jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili” sam pcha mi się na usta. Przez te wszystkie lata podchodziłem do tematu ze sporym uprzedzeniem do GMK, ale jak się finalnie okazuje – nie ma czego się bać. Keycapy te bez wątpienia mają swoje problemy, na czele których znajduje się cena, lecz koniec końców dostajemy naprawdę doskonałą jakość, której nie dorównuje praktycznie żaden producent na rynku, może poza Keykobo. Korzystanie z produktów Uniqey można bez skrupułów nazwać komfortowym, głównie za sprawą tekstury nie do podrobienia, ale również płynących z zastosowania grubych ścianek i tworzywa ABS wrażeń akustycznych. Wariantów kolorystycznych do wyboru jest masa, a nawet jeżeli nasz ulubiony nie jest już dostępny do kupienia, to zawsze można go zdobyć z drugiej ręki.
Wisienką (hehe) na torcie jest profil Cherry, dzięki któremu GMK znalazły się w pozycji najpopularniejszych nakładek wśród entuzjastów. Użytkowanie tego profilu to czysta przyjemność, głównie dzięki jego wysokości, ale również subtelnemu wyprofilowaniu powierzchni. Nadruki to z kolei pierwsza klasa, zarówno pod kątem wykonania, jak i estetyki. Double-shot zapewnia dosłowną niezniszczalność, zaś przyłożenie odpowiedniej uwagi do detali gwarantuje nam równe i piękne dla oka literki oraz ikonki. Warto natomiast pamiętać przy tym, że sporo zależy od wybranego zestawu – może być tak, że jeśli kupimy set na przykład od drop.com, to przez przeciętne QC otrzymamy niezbyt równe nadruki.
Cieszę się, że w moich zestawach Dolch i ThinkCaps nie występują żadne wygięcia w dłuższych klawiszach – wszystkie z nich są idealnie proste, więc nie napotkamy żadnych problemów z akustyką stabilizatorów. Widoczne są natomiast punkty, w których do form wprowadzany był plastik. Na całe szczęście są one ulokowane z tyłu każdej nakładki, lecz moim zdaniem można było tego uniknąć, tym bardziej w tym budżecie. Nawet kilkukrotnie tańsze keycapy, pokroju Aifei, nie mają takiego problemu – a nie ukrywajmy, choć na klawiaturę nieczęsto spogląda się od tyłu, to mimo wszystko fajnie byłoby mieć w takiej cenie produkt idealny, a nie ze śladami poprodukcyjnymi. Dziwnym zjawiskiem jest także rozszerzanie się otworów na krzyżak przełącznika, co szczególnie odczuwalne jest przy częstym zdejmowaniu i zakładaniu nakładek. Nie miałem tak przy JC Studio czy Keykobo, a w GMK czuć to w każdym zestawie. Obstawiam, że wynika to z użytego materiału.
Na koniec dnia wszystko sprowadza się do ceny, prawda? Ja za swoje ThinkCaps zapłaciłem 650 złotych za zestaw Base kit i NorDeUK, zaś w przypadku Dolch R5 przyszło mi uiścić opłatę w wysokości 500 złotych. W obu wariantach uważam to za uczciwą cenę w kontekście oferowanej jakości. Są jednak zestawy, które wychodzą dużo drożej, a konkretnie zbliżają się niebezpiecznie do 700 złotych lub nawet przekraczają tę sumę. Wówczas zastanowiłbym się poważnie czy jest to kwota warta jakichkolwiek keycapów, a już tym bardziej nieidealnych, choć wciąż wysokopółkowych GMK. Czasem lepiej jest po prostu poszukać tańszych alternatyw, przy których portfel nie będzie tak bolał, a jakość będzie podobna. Za okolice pięciu stówek GMK jest jednak świetną opcją, o ile chcecie w ogóle tyle przeznaczyć na nakładki.
Postscriptum
Dziękuję Wam wszystkim za śledzenie mojego bloga, czytanie recenzji i nawet zaglądanie na moje transmisje na żywo na Twitchu. Żeby zbudować trochę lepszą więź pomiędzy mną, a czytelnikami, postanowiłem założyć serwer Discord przeznaczony głównie do dzielenia się opiniami o artykułach, proponowania tematów, informowania o nowych publikacjach i po prostu rozmawiania o klawiaturach. Wiem, że jest w Polsce kilka serwerów o takiej tematyce, ale chciałbym żeby moja społeczność miała jakieś dedykowane miejsce, w którym może bez problemów dostać notyfikację o nowo opublikowanej recenzji i prędko napisać o niej kilka słów krytyki. Jeśli więc chcielibyście dołączyć, to link pozostawiam w tym odnośniku. Dzięki!