Na ten test czekałem naprawdę długo. Już od pierwszych produktów NuPhy marzyłem o tym żeby przetestować którąś z ich niskoprofilowych klawiatur. Zawsze emanowały one w moich oczach swego rodzaju energią produktu, którego sam mógłbym użytkować. Widzicie, fanem niskoprofilówek jestem od naprawdę wielu lat, a korzystanie z nich to z reguły przewspaniałe doświadczenie dla mych palców. Gdy wreszcie udało mi się namówić polski sklep ze sprzętem biurowym, w tym klawiaturami, o nazwie Shelter.pl na użyczenie mi sztuki NuPhy Air75 V2, byłem naprawdę w siódmym niebie. Co prawda nigdy nie miałem okazji przetestować pierwszej wersji tego produktu, ale to w mojej opinii nic złego – porównania i tak nie mają sensu gdy jednego z urządzeń praktycznie nie da się już nigdzie kupić, bo kompletnie zastąpił go następca. Dlatego też dziś skupię się tylko na tej klawiaturce. Zobaczmy co ma ciekawego do zaoferowania i czy moja radość nie była przesadzona!
Opakowanie
Przedmiot dzisiejszej recenzji przychodzi do nas w zwyczajnie wyglądającym, minimalistycznym pudełku. Na froncie ujrzeć możemy produkt w kolorze, lecz bez nadruków na keycapach, logo marki, nazwę modelu (bez dopisku V2) i ciekawe hasło brzmiące „only fun products are worth creating”. Muszę przyznać, że identyfikuję się z nim i popieram takie podejście! Rewers nie wykorzystuje zbyt wiele miejsca, gdyż jego większość to pusta przestrzeń. Poza nią znajdziemy tam jednak informację na temat układu naszego egzemplarza klawiatury, wypisane wszystkie akcesoria znajdujące się wewnątrz kartonu, wymiary sprzętu oraz jego wagę. Mamy tu też króciutki opis mający na celu zbudować w naszych głowach konkretną wizję firmy stojącej za trzymanym przez nas produktem: powstali za sprawą małego zespołu, który był w ciągłej bitwie z nudą i mało inspirującymi designami. Myślę że to odważne stwierdzenie, lecz sami przekonajmy się na ile prawdziwe.
Akcesoria
Przechodząc do wnętrza opakowania, poza samą Air75 V2 znajdziemy tam intrygujący zestaw dodatków. Są to:
- kilka dodatkowych nakładek,
- przewód USB-C do USB-A,
- narzędzie dwa w jednym, łączące keycap puller i switch puller,
- adapter 2,4 GHz wraz z zaślepką,
- kilka gratisowych przełączników, każdy inny,
- naklejki z postacią w stylu anime, będącą jakiegoś rodzaju maskotką serii Air,
- krótkie Q&A,
- instrukcja obsługi.
Od razu muszę pochwalić producenta za zapewnienie nam drucianego narzędzia do zdejmowania nakładek, dzięki czemu ich nie porysujemy. Jego druga strona, służąca do wyciągania switchy z klawiatury również zdaje egzamin i korzysta się z niej komfortowo. Kabel jest co prawda ogumowany, ale układa się po wyprostowaniu stosunkowo dobrze. Dongiel 2,4 GHz jak to dongiel, ale ciekawa jest dodana do niego zaślepka – może ona spełnić również rolę zapobiegacza gubienia, gdyż zawarty w niej kanalik na kabel pozwala nam przyczepić ją do przewodu i chowania w niej adaptera, na przykład na czas podróży. Cztery bonusowe przełączniki to miły gest, bo każdy z nich jest inny i na każdym z nich występuje NuPhy Air75 V2. Możemy dzięki nim sprawdzić czy dokonaliśmy dobrego wyboru i ewentualnie przekonać się do innego wariantu. W ogóle ciężko nie zwrócić uwagi na kolorystykę wszystkich dołączonych tu akcesoriów, która odpowiada samej klawiaturze – połączenie szarości z turmalinem.
Wygląd
Wzornictwo od lat stanowi niezwykle ważny aspekt każdej klawiatury. Kto chciałby korzystać ze sprzętu, który nie trafia w jego gusta? W przypadku niskoprofilowych konstrukcji projektanci mają jednak dużo trudniejsze zadanie, gdyż mniejsza klawiatura ma do zaoferowania dużo mniej powierzchni. NuPhy poradziło sobie z tym „problemem” wzorowo i w mojej opinii Air75 V2 wygląda doskonale, tak jak powinna wyglądać. Mamy tu wąskie ramki dookoła klawiszy i nieco szerszą od góry, zaokrąglone w każdym z rogów, zaś kształt obudowy jest delikatnie pochylony, dając nam te kilka stopni wyprofilowania. Od boków wszystkie ścianki są płaskie, bez żadnych dodatkowych wcięć ułatwiających podnoszenie – nie jest to bowiem konieczne, gdyż obcujemy ze stosunkowo lekkim sprzętem. Na spodzie dzieje się zdecydowanie najwięcej, bo to tam ujrzymy mleczny, prześwitujący plastik, turmalinowe gumki, pomarańczowe nóżki i wykończony na lustro kawałek metalu z wygrawerowanym laserowo logiem marki, nazwą modelu, informacją o wyprodukowaniu w Chińskiej Republice Ludowej czy też wsparciu przez QMK i VIA.
Przy zakupie do dyspozycji są trzy warianty kolorystyczne: biały, czarny i szary. Ten ostatni najbardziej przypomina pierwotną wersję Air75, natomiast biel i czerń są kolorami dodanymi dopiero wraz z wypuszczeniem V2. Do mnie na testy trafił wariant Ionic White, oferujący białą górę obudowy w nieco cieplejszym odcieniu niż moglibyście się spodziewać po białym urządzeniu. Jest to jednak dobra decyzja, przynajmniej moim zdaniem. Nie przepadam za zimno-białymi klawiaturami i uważam taką „brudną” biel za lepsze, przyjemniejsze dla oka rozwiązanie. Keycapy odpowiadają rzecz jasna całości i perfekcyjnie trafiają w docelową kolorystykę. Łączą one biały z jasnym szarym, a także dorzucają parę akcentów w postaci turmalinu, intensywnej żółci i pomarańczowego.
Bez akcentów całość wyglądałaby w mojej opinii nudno, wręcz martwo. Odrobina koloru sprawia, że milej patrzeć na taką klawiaturkę – ale jeśli Wam nie przypadną do gustu, to zawsze można zastąpić je dołączonymi w zestawie nakładkami zastępczymi. Nie wyeliminujecie jednak w ten sposób akcentów na samej obudowie, takich jak gumki i nóżki na spodzie, czy port USB-C i przełączniki trybów z tyłu. A skoro o nich mowa, to producent postanowił umieścić złącze blisko lewej krawędzi, odpowiednio je podpisując poniżej. Przełączniki znajdują się z kolei przy prawej krawędzi i także są podpisane. Pracują one sprawnie i nie miałem problemów z trafieniem w docelowy tryb, nawet jeśli był on po środku. Często klawiatury tego typu mają słabo zaznaczone stopnie i przy użyciu większej siły przełącznik potrafił przeskoczyć od razu na Wireless, gdy chciałem przejść na Wired. Tu na szczęście to nie występuje.
Wykonanie
Dwa tygodnie temu narzekałem, że najnowsza propozycja Keychrona powstała we współpracy z polską marką G4M3R nie jest wariantem z metalową ramką. Okazuje się, że moje błagania zostały wysłuchane i dzisiaj mam okazję testować sprzęt, który takową ramkę ma! NuPhy Air75 V2 w większości została wykonana z plastiku, gdyż cały jej spód jest z prześwitującego tworzywa (co jest celowym zabiegiem, ale moim zdaniem nieudanym), ale za to calutka ramka to jeden kawałek aluminium, w dodatku pokrytego kolorem białym za pomocą elektroforezy. Dzięki takiemu zabiegowi całość waży nieco więcej, a do tego oferuje znacznie lepszą odporność. To szczególnie ważne w sprzęcie mobilnym, który w każdej chwili może oberwać, na przykład gdy upadnie nam plecak z nim w środku. Tego samego nie można natomiast powiedzieć o metodzie malowania, gdyż e-coat znany jest ze swojej miernej wytrzymałości na zarysowania i obicia. Z drugiej strony anodyzacja nie zapewniłaby tak pięknej bieli.
Cała konstrukcja jest naprawdę sztywna jak na produkt niskoprofilowy. Da się go lekko wygiąć w rękach, rzecz jasna siłą, ale niewątpliwie jest to lepszy poziom od konkurencyjnych propozycji oferujących w pełni plastikową obudowę. Ma to też wpływ na aspekt akustyczny, ale nie skupiałbym się na tej kwestii w modelu o niskim profilu. Najważniejsze, że Air75 w wersji drugiej pokazuje na wadze 605 gramów, czyli jednocześnie więcej niż plastikowa konkurencja, ale wystarczająco mało żeby bez problemów nosić ją ze sobą w plecaku czy torbie.
Muszę Wam powiedzieć, że otworzenie tego gagatka było jednym z najtrudniejszych zadań jakich doświadczyłem w ostatnim czasie. Producent wpadł bowiem na pomysł, że nie powstrzyma się przy ośmiu śrubkach trzymających górę ze spodem i dorzuci do tego zatrzaski, których oddzielenie od metalowej ramki jest praktycznie niemożliwe bez użycia tak absurdalnej siły, że aż prosi się o połamanie całości. Mi się na szczęście udało bez strat i dzięki temu mogę sprawdzić co w trawie piszczy. A co dokładnie skrywa wnętrze? Przede wszystkim dowodzi, że górna część obudowy stanowi również płytę montażową, a co za tym idzie mamy tu do czynienia z montażem zwanym „integrated plate”. Nie jest on zbytnio lubiany wśród entuzjastów, ale tutaj jest logicznym wyborem – przez grubość ramek ciężko byłoby umieścić tu cokolwiek innego. Ponadto aluminiowa płyta zintegrowana z górą powoduje, że pisanie na Air75 V2 jest doświadczeniem niezwykle twardym, a ja takie w połączeniu z odpowiednimi przełącznikami akceptuję.
Po odseparowaniu spodu od góry możemy dostrzec, że wewnątrz nie ma ani grama pianki – a przynajmniej pod PCB. Sama płytka drukowana jest biała, a więc wpasowuje się w całą kolorystykę sprzętu. Akumulator jest z kolei sprawnie ukryty pod metalową wstawką znajdującą się na spodzie. Żeby ujrzeć jakiekolwiek wypełniacze musiałbym odlutować wszystkie przełączniki, a do tego nie zamierzam się zabierać. Wyjmując przełącznik widzę jednak, że producent postawił na dwa rodzaje modyfikacji brzmienia: pianka pomiędzy płytą montażową i PCB, a także swego rodzaju przezroczysty plastik, prawdopodobnie mający udawać piankę PE. Obstawiam, że jest to PET, czyli to samo tworzywo co wykorzystuje się w butelkach. Po co wrzucać coś takiego do klawiatury? Kompletnie nie rozumiem. Wiem natomiast, że biała pianka na PCB ma wygłuszać część fal dźwiękowych i prawdopodobnie pozbyć się rezonowania, które mogłoby powstać z powodu zastosowania zintegrowanej płyty montażowej. O ile więc zazwyczaj wylewam w tej sekcji swoją nienawiść do wypełniaczy, tak tu muszę przyznać NuPhy rację – tak po prostu trzeba było zrobić.
Ergonomia
Pierwszy rozmiar klawiatury o jakim pomyślisz słysząc o klawiaturze zoptymalizowanej do pracy to zapewne 75%. Nie mogę Cię za to winić, bo jest to niewątpliwie najoptymalniejszy format jeśli potrzebujemy maksymalnej funkcjonalności, ale nie chcemy sprzętu zajmującego dużo miejsca. NuPhy wypuściło swoje klawiatury z serii Air V2 w trzech wariantach: 60%, 75% oraz 96% (kompaktowy Full-size). Do mnie na testy trafiła Air75 V2, a więc we wspomnianym wcześniej formacie siedemdziesięciopięcioprocentowym. Oferuje ona kompaktową, zbitą formę klawiszy – bez oddzielonych przerwami sekcjami. Personalnie nie przepadam za żadną wersją siedemdziesiątek-piątek, ale gdy już muszę z nich korzystać wolę raczej exploded pod kątem wygody, ale kompaktowa forma bardziej przypada mi do gustu w aspekcie wizualnym.
Siedemdziesiąt pięć procent to taki trochę TKL zamknięty w mniejszej o jedną kolumnę formie. Funkcjonalnie wypada prawie identycznie, bo brakuje mu wyłącznie kilku klawiszy do 80%. Ludzie cenią sobie jednak nawet minimalnie mniejszą klawiaturę, bo dzięki temu zajmuje ona mniej miejsca podczas transportu, a także zapewnia większą przestrzeń na ruchy myszą. Dla mnie to fanaberia i wolę z tego powodu TKL-e, lecz w pełni rozumiem dlaczego 75% ma tak wielu fanów. Uważam także, że decyzja wyprodukowania Air V2 między innymi w tym formacie jest podyktowana oczywistą chęcią trafienia do jak największej ilości klientów – dla osób nałogowo korzystających z klawiatury w podróży taki rozmiar będzie po prostu najlepszym rozwiązaniem. Poza tym NuPhy Air75 V2 mieści się perfekcyjnie w miejscu standardowej klawiatury MacBooka!
Jako że mamy tu do czynienia z niskoprofilowym modelem, to grzechem byłoby nie wspomnieć o jego grubości. Na froncie jest to zaledwie 18 milimetrów włącznie z keycapem! Normalnej wysokości propozycje mają wyższą samą obudowę, a co dopiero gdy wliczymy do tego ich wysokie nakładki. Oczywiście korzystanie z tak niskiego sprzętu może niektórym przysporzyć problemów przez brak przyzwyczajenia do tak krótkiego skoku, ale zaufajcie mi – nie ma nic tak komfortowego jak korzystanie z niskoprofilówki, czy to w pracy, czy w grach. Nie bez powodu widać trend wybierania tego typu klawiatur wśród programistów. Naturalnie przy niskiej klawiaturce nie powinniśmy mieć problemu z bólem nadgarstka, a więc żadne podpórki nie powinny nam się przydać – takowej też nie znajdziemy w pakiecie. Niemniej jednak NuPhy oferuje kilka rodzajów podpórek dla tych, którzy wciąż uważają je za konieczne.
Na spodzie obudowy znajdziemy cztery cieniutkie gumki antypoślizgowe w kolorze turmalinowym, a także pomarańczowe nóżki, po których rozłożeniu kąt nachylenia rośnie. Są one dwustopniowe i także zakończone gumkami, więc nie trzeba obawiać się o niepożądane przesuwanie klawiatury podczas użytkowania. Z tego co kojarzę, V1 miała je w formie magnetycznej – przyczepianych nóżek, które łatwo zgubić. Jest to zatem spory skok w przód, oferując formę rozkładaną, w dodatku dwustopniową. Bez rozłożonych nóżek NuPhy Air75 V2 oferuje 3.5º nachylenia, przy małych nóżkach 6.5º, zaś przy dużych – 8.5º. Jeśli zatem preferujecie agresywniejszy profil klawiatury, możecie go sobie tutaj wygodnie regulować.
Keycapy
Podoba mi się w jakim kierunku poszła cała branża klawiatur pre-built. Jeszcze kilka lat temu musiałbym rozpisywać się w tej sekcji na temat różnych technik produkcji keycapów, ale teraz jedyne co pozostaje mi powiedzieć to double-shot. Ta metoda produkcji stała się na szczęście standardem i obecnie bardzo ciężko jest znaleźć jakiekolwiek szeroko dostępne produkty, które z niej nie korzystają. O czym mogę natomiast wspomnieć w temacie testowanej dzisiaj NuPhy Air75 V2 to zastosowany profil. Jako że mamy tu do czynienia ze sprzętem niskoprofilowym, producent musiał postawić na nakładki pasujące charakterystyką – postawił więc na nSA, czyli nieoczywiste nawiązanie do popularnego niegdyś SA. Ich kształt to bowiem podręcznikowa sferyczność i doskonale zaokrąglone rogi, co rzecz jasna nie każdemu przypadnie do gustu, lecz perfekcyjnie wpasowuje się w całokształt klawiatury.
Pisanie na Air75 V2 to istna przyjemność właśnie za sprawą tych jakże wspaniałych nakładek. Tekstura jest nieprawdopodobnie gładka, co może być dla części z Was zaskoczeniem. Zastosowany materiał to nie ABS, a wciąż zyskujące uznanie PBT. To kolejna ze zmian, która powoli wchodzi w standard. Wciąż można natrafić na modele oferujące keycapy z pierwszego z wymienionych przeze mnie tworzyw, lecz jest to coraz rzadszy widok. NuPhy naprawdę zadbało tutaj o komfort użytkownika i uważam, że należy to docenić. Co prawda niekoniecznie pasuje mi użycie płaskich nakładek o uniwersalnym kształcie (to znaczy każdy rząd ma ten sam kształt), lecz przy klawiaturze tak niskiej należy zastanowić się czy było jakieś inne wyjście. Keychron jest jednym z graczy, którzy mają w ofercie niskoprofilowe sprzęty z keycapami o innym wyprofilowaniu, a niektórzy producenci popełniają nawet odmienny kształt dla każdego rzędu, ale tam są one wyraźnie wyższe niż w Air75.
Ważnym aspektem każdego zestawu keycapów są nadruki. W jednych można je zachwalać za równość i ostrość znaków, w innych nie do końca, a w jeszcze innych legend brakuje kompletnie. Oczywiście kwestię ostrości mamy w recenzowanej dzisiaj klawce załatwioną, bo nie da się osiągnąć lepszego poziomu niż w keycapach powstałych w procesie podwójnego wtrysku – po prostu żyleta. Pozostaje więc kwestia równości samych nadruków. Tutaj również mam same superlatywy do dyspozycji. Każda literka, każda cyferka, nawet każde słowo – wszystkie są idealnie wyrównane, bez żadnych przypadków węższych czy grubszych odmieńców na tle reszty. Jedyna nakładka, która zbliżyła się do bycia zbesztaną to Enter, gdyż ten wydaje się korzystać z delikatnie węższej czcionki od chociażby sąsiadującego Shifta, lecz to tylko złudzenie wywołane przez kontrast – w rzeczywistości wszystko jest naprawdę idealne, dosłownie jak w keycapach z najwyższej półki – takich jak Keykobo czy GMK.
Sam krój pisma to kolejny temat do debaty. Moim zdaniem NuPhy świetnie dobrało go do charakteru klawiatury. Wszystkie legendy znajdują się w samym centrum, za wyjątkiem rzędu cyfr i funkcyjnym, a także znakom takim jak tylda czy dwukropek. Podejrzewam, że doszło tu do takiego zabiegu, bo wspomniane znaki mogłyby wyglądać dziwnie gdyby wyśrodkować je wraz z ich poboczną funkcjonalnością. Krój pisma jest zaś minimalny, korzysta wyłącznie z wielkich liter, ale takich przyjemnie okrągłych i spokojnych – jak przystało na sprzęt biurowy i dla ludzi pracujących. Każdy modyfikator reprezentowany jest z kolei przez słowo, bez ikony w sąsiedztwie – zapewne w celu zwiększenia minimalizmu do, o ironio, maksimum. Kurcze no, aż miło patrzy się na klawiaturę z taką czcionką, miłą dla oka, bez fajerwerków. Po prostu kawał dobrego projektowania miał miejsce w siedzibie NuPhy.
Kolorystyka różni się w zależności od wybranego wariantu klawiatury, lecz w moim przypadku są to biel i jasny odcień szarości. Ten drugi wykorzystują naturalnie modyfikatory i klawisze nawigacyjne, a także cztery z klawiszy funkcyjnych. Czcionka jest z kolei szara na białych keycapach i biała na wszystkich pozostałych. Na całe szczęście nie prześwituje, a na spacji nie znajdziemy tej dziwnej kreski kojarzącej mi się z tanimi pseudo-gamingowymi produktami. Jestem natomiast zobowiązany wspomnieć, że NuPhy popełniło błąd kolorując tyldę na szaro, a pipe (\|) na biało. To znaczy ten drugi zabieg jest jak najbardziej poprawny, ale tylda w kolorze modyfikatora? Błagam Was. Podoba mi się jednak dorzucenie akcentów w postaci turmalinowego Esc, żółtej spacji i pomarańczowego Entera. Dodają one nieco życia klawiaturze, która mogłaby się wydawać zbyt nieangażująca gdyby pozostawić ją całą w bieli i szarości.
Stabilizatory
Zamontowanie stabów na wcisk w płycie montażowej nie powinno być żadnym zaskoczeniem, bo zwyczajnie w świecie nie istnieje obecnie żadna inna opcja w klawiaturach niskoprofilowych. Na ogromną pochwałę zasługuje zadbanie o poprawne przesmarowanie drucików, dzięki czemu podczas pisania na NuPhy Air75 V2 nie usłyszymy absolutnie żadnego klekotania czy też cykania. Dawno nie spotkałem tak perfekcyjnie brzmiącego, pod kątem stabów, sprzętu. Konkurencjo, ucz się. Dodam też, że nawet pomimo paru tygodni użytkowania stabilizatory wciąż brzmią tu tak samo jak od razu po rozpakowaniu, więc nie trzeba się martwić, że prędko trzeba będzie je poprawiać.
Przełączniki
Współpraca NuPhy z Gateronem kwitnie z każdym miesiącem i widać to doskonale po asortymencie przełączników oferowanych przez tego producenta. Klawiatury z serii Air V2 dostępne są w aż siedmiu różnych opcjach przełącznikowych, wszystkich produkowanych przez znanego i lubianego Gaterona: Red 2.0, Brown 2.0, Blue 2.0, Aloe, Cowberry, Wisteria i Moss. Do mnie na testy trafił wariant na tych ostatnich, które są niskoprofilowymi tactile mającymi zaoferować pokaźnych rozmiarów bump pomimo krótkiego skoku. Wychodzi im to doskonale, gdyż sprzężenie zwrotne można w nich porównać do chociażby popularnych Durock T1 czy też Holy Panda. Nie jest on co prawda tak samo duży, ale w porównaniu z normalnymi Brownami jest to ogromny przeskok w wyczuwalności progu aktywacji.
Cały skok ma w Gateron KS-33 Moss długość 3 mm, zaś aktywacja odbywa się w nich na poziomie 1,7 mm. Zastosowane materiały to klasycznie nylon PA66 do spodu obudowy, poliwęglan do góry obudowy i POM do trzonu. Wewnątrz skrywa się z kolei 16,5 milimetrowa sprężyna, która wymaga 60 gramów siły od naszych palców do przekroczenia progu aktywacji. Brakuje mi natomiast jakiejkolwiek informacji na temat siły końcowej, a więc potrzebnej do doprowadzenia trzonu do samego dołu. Na wyczucie jestem w stanie stwierdzić, że jest to około 55 gf, ale mogę się oczywiście mylić – moje palce nie są w żadnym wypadku precyzyjnym narzędziem pomiarowym.
Producent sugeruje, że mamy tu do czynienia z niskoprofilowcami o wydłużonym rdzeniu trzonu i to stąd wynika zredukowanie skoku z klasycznych w low-profile 3,3 mm do 3 mm. Odbija się to na brzmieniu, ale też na feelingu oferowanym przez Gateron KS-33 Moss. Swoją rolę odgrywa tu także dosyć długa, jak na tak niskie przełączniki, sprężyna – generuje ona tak zwany slow-curve, a jak zapewne wiecie z innych moich recenzji, jestem ogromnym fanem montowania sprężyn z tym zjawiskiem do wszelkich switchy dotykowych, gdyż efekt ten potrafi wspaniale uwydatnić sprzężenie zwrotne i dodać mu charakteru. Nie da się natomiast ukryć, że jak wspaniałe nie byłyby to switche, to największą rolę tak czy inaczej odgrywa sama konstrukcja klawiatury, której zintegrowana, aluminiowa płyta montażowa powoduje, że wszystko co do niej wsadzimy będzie oferowało twarde doznania z pisania zakończone solidnym bottom-outem. Jeśli więc wolicie miękkie wrażenia z użytkowania, to nie będzie klawiatura dla Was.
NuPhy zapewnia nas, że montowane przez nich przełączniki są fabrycznie przesmarowane, co generalnie jest prawdą, ale mam kilka uwag co do samego procesu. Widzicie, Gateron już od paru lat jest kojarzony z naprawdę dobrym smarowaniem wykonywanym jeszcze na etapie produkcji, a to za sprawą gładkich przełączników, które zyskały popularność – chociażby Gateron Milky Yellow Pro czy też Gateron Baby Raccoon. Mało kto wie jednak, że producent ten osiągnął sukces poprzez wlewanie do obudów switchy nadmiernych ilości oleistego smarowidła. Skutkuje to wylewaniem się smaru przez szparki w obudowie i o ile nie zagraża to samej klawiaturze, to już równości feelingu pomiędzy poszczególnymi egzemplarzami jak najbardziej. Skoro smaru jest za dużo i musi się on dodatkowo rozłożyć, to można spodziewać się, że po niedługim czasie jedne switche będą gładsze od drugich, bo los tak chciał, że akurat w nich smar rozprowadził się poprawnie. To jedna z wielu wad fabrycznego smarowania, lecz bądźmy szczerzy – przeciętny użytkownik nie zwróci na to uwagi, a z pewnością doceni benefity płynące z przesmarowanych fabrycznie przełączników, takich jak niezwykle gładko pracujące Gateron KS-33 Moss zamontowane w moim NuPhy Air75 V2.
Odwiedzając różne fora internetowe łatwo zauważyć, że znaczna większość użytkowników komputerów stacjonarnych preferuje klawiatury o standardowym profilu, zaś niskoprofilówki raczej trafiają częściej do osób podróżujących tudzież do skromnej grupy osób o nieco odmiennym zestawie preferencji, którym niski profil po prostu bardziej odpowiada w pracy i w grach. Myślę natomiast, że dominacja zwykłego profilu wynika bardziej z niskiej dostępności sensownych opcji low-profile, niż z czystego gustu. Mam zatem nadzieję, że produkty takie jak NuPhy Air75 V2 ze swoimi świetnymi przełącznikami spowodują wzrost popularności niskoprofilówek, bo ja sam jestem ich ogromnym fanem, choć sam na co dzień korzystam z reguły z urządzeń o zwykłej wysokości.
Warto wspomnieć, że chociaż rozkład metalowych pinów na spodzie obudowy Gateron KS-33 Moss różni się od tego znanego z MX style, to wciąż istnieje sporo różnych opcji wspierających ten standard. NuPhy zdecydowało się z tego powodu na dorzucenie do Air75 V2 hot-swap’a, dzięki któremu możemy w każdej chwili podmienić zamontowane w niej switche na dowolne inne, byle kompatybilne. Jeśli zatem z jakiegoś powodu nie spodoba Wam się pierwotnie wybrana opcja, albo po prostu będziecie chcieli przetestować coś innego bez wymiany całej klawiatury, to gniazda hot-swap z pewnością odegrają dla Was ważną rolę.
Brzmienie
Obecność pianki wewnątrz obudowy zawsze znacząco wpływa na końcowe brzmienie klawiatury. Z reguły na dalszy plan schodzi wówczas materiał, keycapy i switche, bo wygłuszacze mają gigantyczne znaczenie i dlatego też stronię z ich stosowania w swoich prywatnych sprzętach. Rozumiem natomiast, że dla wielu osób popularne brzmienie pianki jest atrakcyjne – stąd też taki, a nie inny ruch producenta decydującego się na fabryczne zamontowanie wypełnienia w NuPhy Air75 V2. Co do zasady jest to urządzenie głośne i lekko basowe, a to za sprawą gęstej pianki pomiędzy PCB i płytą montażową. Pochłania ona wysokie odgłosy i uwydatnia te basowe, odbijając je od swojej powierzchni. Ponadto warstwa PET leżąca na PCB może, ale nie musi, wpływać na głośność – uwydatniając fale dźwiękowe i dając im dodatkowe ujście od góry klawiatury.
Moim zdaniem dalsze modyfikacje nie są tu potrzebne, bo recenzowany dzisiaj model domyślnie oferuje naprawdę atrakcyjne dla wielu brzmienie. Mi też się nawet podoba, gdyż pasuje do tego typu sprzętu. Może i jest trochę za głośne na pracę w pociągu czy biurze, ale na to wpływ ma także sama konstrukcja oraz zastosowane przełączniki, które bądź co bądź są same w sobie głośne. Niemniej jednak jeżeli planujecie korzystać z tej klawiaturki w domu albo nie zwracacie uwagi na krzywe spojrzenia osób dookoła, to będzie to odpowiedni wybór. Pomaga też fakt, że stabilizatory są praktycznie bezgłośne, więc mamy tu do czynienia wyłącznie z atrakcyjnym dla ucha stukaniem, a nie z nieprzyjemnym klekotaniem.
Podświetlenie
NuPhy Air75 V2 oferuje pełne podświetlenie RGB, którym sterować możemy zarówno z poziomu klawiatury, jak i przez dedykowane oprogramowanie. Do wyboru jest masa efektów i kolorów, ale mi najbardziej do gustu przypadł zwyczajny biały – wpasowuje się w całą estetykę jasnego egzemplarza, a w dodatku wygląda naprawdę stylowo. U konkurencji z reguły trzeba martwić się, że biel będzie z nutką różu, a tu niestety wygląda brudno od zieleni. Da się to jednak bardzo łatwo naprawić – wystarczy ustawić nieco mniej zieleni i niebieskiego, a więcej czerwonego żeby diody zaczęły reprodukować coś w miarę zbliżonego do prawdziwej bieli. Nie jest idealnie, ale mi i tak się podoba.
Warto też napomknąć, że same diody nie należą do najjaśniejszych, w czym wcale nie pomaga fakt braku prześwitujących nakładek. Oczywiście dla mnie to zaleta, bo nie zdzierżyłbym takich keycapów w klawiaturze wycelowanej do ludzi pracujących. Nie można natomiast przejść obojętnie przy tym, że jeżeli chcecie korzystać z oświetlenia, to nie wypali Wam ono oczu, a będzie zaledwie miłym akcentem, możliwym do wyłączenia w każdej chwili – na przykład w celu oszczędzenia baterii.
Nie do końca udał się temu niedużemu producentowi underglow. Nazwa ta odnosi się do podświetlenia widocznego od spodu, zazwyczaj generowanego przez diody osadzone na rewersie PCB. Spód obudowy tej klawiatury został celowo wykonany z mlecznego tworzywa, które w teorii powinno dosyć dobrze rozprowadzać światło. Niestety, lapmki są na tyle ciemne, że trudno dostrzec jakiekolwiek kolorowe światło docierające ze spodu, o ile nie siedzimy w kompletnych ciemnościach. Sukcesem są natomiast dwa paski na prawej i lewej krawędzi ramki obudowy. Obydwa skrywają LED-y i mają podwójną funkcjonalność. Mogą po prostu świecić na wybrany przez nas kolor, a mogą też informować nas o stopniu naładowania wbudowanego akumulatora oraz o włączeniu CapsLocka. Fajne rozwiązanie 🙂
Oprogramowanie
Czysto teoretycznie recenzowana dzisiaj klawiatura wspiera oprogramowanie QMK, a także aplikacje VIA i VIAL. W praktyce jest tak jak w większości przypadków szeroko dostępnych sprzętów pre-built – po odpaleniu programu i tak musimy wgrać pobrany ze strony producenta plik .json żeby oprogramowanie w ogóle widziało urządzenie. Nawet mimo to cieszę się, że coraz więcej producentów decyduje się na wsparcie tego open-sourcowego softu, zamiast wpychania nam na siłę ważących po 500 MB apek. VIA/VIAL pozwala bowiem ustawić dosłownie wszystko, a w dodatku przez przeglądarkę – nie trzeba nic pobierać, wystarczy wejść na odpowiednią stronę, skonfigurować działanie klawiszy wedle uznania, również na warstwach, kolor i tryb podświetlenia i voilà! Urządzenie zapisze wszystkie nasze ustawienia w pamięci wbudowanej, a my już nigdy nie będziemy musieli uruchamiać konfiguratora.
Bezprzewodowość
Obstawiam że gdyby zapytać ludzi aktywnie pracujących na swoich klawiaturach jaka cecha jest dla nich najważniejsza, to pośród odpowiedzi wysoką notę zajęłaby bezprzewodowość. Co to bowiem za podróżowanie z klawiaturą ograniczoną kablem? Nie dziwi więc implementacja pracy bezprzewodowej w NuPhy Air75 V2. Mamy tu akumulator o pojemności 4000 mAh, co powinno zapewnić nam długie godziny pracy. Sprzęt pozwala nam na połączenie zarówno przez Bluetooth, jak i dużo szybsze 2,4 GHz. Ta pierwsza opcja zapewni nam dużo lepszą żywotność ogniwa, albowiem BT zużywa znacznie mniej prądu do działania, natomiast jeśli chcemy uniknąć jakichkolwiek opóźnień i być w stanie pograć bezprzewodowo, to lepszą opcją będzie 2,4 GHz, do którego adapter dostajemy w zestawie.
Osobiście nie lubię testować klawiatur przez BT, bo brakuje mi na to po prostu czasu, a w dodatku musiałbym przeprowadzać te testy na laptopie – nie mam bowiem adaptera Bluetooth w komputerze. Dlatego też do testów Air75 V2 przystąpiłem od razu po radiowym 2,4 GHz. Pierwsze na co zwróciłem uwagę to jak doskonale gra się na tym urządzeniu. Nie czuć żadnych opóźnień, a sygnał jest stabilny i nie przerywa dopóki mamy energię w akumulatorze. Żeby skontrolować tę kwestię, wystarczy spojrzeć na prawą lampkę przy krawędzi obudowy – zmienia ona bowiem kolor wraz z wyczerpywaniem zasobów prądu potrzebnego do pracy.
Po rozpakowaniu klawiatury naładowałem ją do pełna, po czym zacząłem używać jej jak swojej głównej klawki. Ustawiłem też podświetlenie na maksa, bo wiem, że wielu z Was też się na to zdecyduje. Wyniki są doskonałe, bo o ile dioda do zmiany koloru na żółty potrzebowała zaledwie doby, to na czerwony wskoczyła dopiero siedem dni później. Od tego momentu była to jednak droga pochyła, bo akumulator wyczerpał się pół godziny po zmianie barwy na intensywną czerwień. Niemniej jednak mamy tu ponad tydzień żywotności przy intensywnym, codziennym użytkowaniu, w dodatku z rozkręconym na maksa podświetleniem RGB (które automatycznie wygasa po paru minutach bezczynności). Można się zatem spodziewać jeszcze lepszych wyników jeśli wyłączymy światełka, a po BT powinniśmy zapewnić sobie setki godzin pracy na jednym ładowaniu.
Ocena końcowa
Nie ma to jak porządna klawiatura niskoprofilowa, której użytkowanie przynosi człowiekowi tylko i wyłącznie uśmiech na twarzy oraz same pozytywne myśli. Tak jest właśnie z NuPhy Air75 V2, która jest sprzętem godnym polecenia absolutnie każdemu, kto lubi klawki o niskim profilu, a także potrzebuje urządzenia do pracy w podróży lub biurze. Może nie brałbym w takiej sytuacji wariantu na Gateron Moss, bo są to dosyć głośne switche, ale jeśli bardziej cenicie sobie feeling, to nie ma nic przyjemniejszego niż potężny tactile bump zakończony twardym zderzeniem ze spodem, powstałym w wyniku zastosowania zintegrowanej płyty montażowej. Ogromną zaletą jest także działanie bezprzewodowe zapewniające długie godziny pracy bez konieczności doładowywania akumulatora, a także świetnie przesmarowane stabilizatory dające naszym uszom spokój.
Podobają mi się także keycapy wykonane z wytrzymałego materiału oraz równie wytrzymałą metodą, których kolorystyka trafia w moje gusta, a czcionka uspokaja. Profil jest w porządku, a gładziutka powierzchnia to coś co wielbię. Doceniam też brak prześwitujących legend, bo choć klawiatura ta oferuje podświetlenie, to w tej formie prezentuje się dużo lepiej. Ogólnie rzecz biorąc jest to naprawdę elegancki model, który z pewnością przykuje uwagę kolegów z pracy czy też pozostałych pasażerów w pociągu. NuPhy odwaliło kawał świetnej roboty i zasługuje na pochwałę.
Wady? No nie ma tak w zasadzie niczego do czego mógłbym się w NuPhy Air75 V2 przyczepić. Klawiatura ta spełnia dosłownie wszystkie moje zachcianki jakie mógłbym mieć od sprzętu niskoprofilowego, a do tego oferuje sporo różnych wariantów przełącznikowych jak i kolorystycznych, a nawet trzy opcje formatu, dzięki czemu każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Jedyne co może stać się przeszkodą to cena, która wynosi 699 złotych, z polskiego sklepu Shelter.pl będącego partnerem mojego bloga, za wariant z dzisiejszej recenzji, lub 649 złotych za wersję na tych podstawowych (Red, Brown, Blue) przełącznikach. To niewątpliwie sporo, ale koniec końców dostajemy sprzęt na lata, w którym osobiście nie byłem w stanie znaleźć wad. Dlatego też gorąco polecam!
Podziękowania
Serdecznie dziękuję polskiemu sklepowi Shelter.pl, oferującemu różne sprzęty biurowe i do pracy, za użyczenie mi sztuki NuPhy Air75 V2 do recenzji. Cieszę się, że mogę rozwijać bloga dzięki tego typu współpracom, bo dzięki temu oferuję Wam, moim czytelnikom, szerszy wybór artykułów bogatych w cenne informacje, przydatne przed zakupem danej klawiatury. Liczę, że nasze partnerstwo będzie dalej szło w tym kierunku i jeszcze nieraz będę miał okazję przetestować dla Was produkty tak ciekawe jak klawiatura z dzisiejszego tekstu 🙂