Recenzja Gateron Baby Kangaroo

Moje znudzenie przełącznikami typu MX (czyli Cherry MX i ich klonami) zaczęło się jeszcze zanim zacząłem sprzedawać należącą do mnie największą w Polsce kolekcję przełączników mechanicznych. Doszedłem wówczas do wniosku, że praktycznie każdy model ma taki sam feeling, a mimo wszystko producenci co tydzień wydają nowy, „innowacyjny” wariant. Gwoździem do trumny był dzień, w którym odkryłem istnienie Gateron Milky Yellow Pro – jedynych liniowców typu MX, których zakup ma według mnie jakikolwiek sens, jeśli poszukuje się przede wszystkim gładkości.

Z przełącznikami tactile było podobnie. Podczas szybkiego pisania, gdy człowiek nie skupia się na klawiaturze i tym co odczuwają palce, sprzężenie zwrotne każdego modelu dotykowego ma właściwie taki sam feeling. Mówię tu rzecz jasna ciągle o typie MX, którego budowa jest głównym powodem dlaczego się tak dzieje. Generowanie bumpa odbywa się w tym designie poprzez ocieranie nóżek trzonu o metalowe kontakty. To nie tylko kompletnie eliminuje opcję istnienia idealnie gładkiego tactile MX style, ale przyczynia się również do ograniczonego wachlarza wyboru jeśli chodzi o feeling.

Okazuje się jednak, że przez cały ten czas pod nosem umykał mi jeden niepozorny przełącznik: Gateron Baby Kangaroo. Jego premiera miała miejsce już prawie rok temu, ale ja o jego istnieniu dowiedziałem się dopiero niedawno – czego straszliwie żałuję. Sprawił on bowiem, że odzyskałem wiarę w przełączniki dotykowe typu MX. Co konkretnego miało na mnie taki wpływ? Zapraszam do lektury!

Gateron Baby Kangaroo

Budowa

Gateron Baby Kangaroo są zbudowane jak większość klonów Cherry MX, a więc ich obudowa zamyka się na 4 małe zatrzaski. Górną część obudowy wykonano z przezroczystego poliwęglanu (PC), spód z mlecznego nylonu (PA66), a trzon z seledynowego polioksymetylenu (POM). Nie wiem w jaki konkretnie sposób kolorystyka ta ma nawiązywać do kangurów, natomiast model Gateron Kangaroo Ink również miał trzon w tym odcieniu. Wydaje mi się jednak, że kangury sa bardziej beżowe niż zielone.

Miejsce na diodę LED zastępuje w tym przypadku swego rodzaju soczewka, którą Gateron zdaje się umieszczać we wszystkich nowszych przełącznikach w celu lepszego rozprowadzania podświetlenia. Nie widzę jednak większego sensu takiego rozwiązania, bowiem top jest przezroczysty, a nie mleczny. Na spodzie znajdziemy z kolei dwie dodatkowe nóżki z plastiku, co czyni te przełączniki 5-pin. Dzięki temu możemy umieścić je w klawiaturach plateless, a także nie martwić się o mimowolne przekręcanie się przełącznika wokół własnej osi w klawiaturach hot-swap.

Skok

Specyfikacje techniczne i materiały, z których wykonano Gateron Baby Kangaroo są dosyć standardowe i nudne, natomiast to co czyni te przełączniki tak cudownymi jest niewątpliwie sprzężenie zwrotne. Z początku nie byłem w stanie uwierzyć, że przełącznik typu MX jest w ogóle w stanie generować tak okrąglutki bump. Nie wydaje się on bowiem jakoś przesadnie duży, ale rozciąga się na większość skoku. To sprawia, że przy wciśnięciu nie czujemy właściwie nic poza tactile bumpem.

Zaczyna być on wyczuwalny od razu, u samej góry skoku. Trwa tak do około 2,5 mm i pozostawia nas z mniej niż jednym milimetrem liniowego post travelu. Prawie milimetr może mimo wszystko brzmieć jak dosyć dużo, szczególnie w przełączniku o całkowitej długości skoku wynoszącej 3,4 mm, jednak trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną rzecz: pisząc musimy przekroczyć wyczuwalną górkę, a przez jej rozmiar nasz palec nabiera już tyle pędu, że nie wyhamuje przed samoistnym dociśnięciem trzonu do samego dołu. To właśnie przyczynia się do końcowego efektu, jakim jest niezwykle przyjemne i okrąglutkie sprzężenie zwrotne w twardym wydaniu.

Mówię twardym, bo przełączniki typu MX są wykonane z solidnych tworzyw, a więc wszelkie uderzenia, a nawet ocieranie są twarde. Jest to zupełne przeciwieństwo gumowych kopuł, które są giętkie i miękkie, a czasem nawet gąbczaste. Mówię o tym dlatego, że długi i okrągły bump powinien kojarzyć się przede wszystkim z gumowymi kopułami właśnie, takimi jak Topre czy nawet to co znajdziemy w niedrogich klawiaturach membranowych – takich jak ostatnio testowany KRUX Frost Silver-White RGB.

Powyższy wykres jest autorstwa ThereminGoat i przedstawia skok Gateron Baby Kangaroo

Sprężyny

Wewnątrz recenzowanych dziś przełączników znalazły się długie, bo aż 22 milimetrowe, sprężyny. Wymagają one około 52 gramy siły do doprowadzenia trzonu do samego dołu. Normalnie czyniłoby to Baby Kangaroo lekkimi przełącznikami, aczkolwiek całe postrzeganie wyważenia narusza tutaj bump. Ten potrzebuje bowiem 58 gf do przekroczenia, czyli więcej niż sprężynka osiąga na samym dole.

W efekcie mamy wrażenie, że piszemy na średnio wyważonym przełączniku, ponieważ żeby przekroczyć próg aktywacji trzeba użyć prawie 60 gramów siły. Nie uważam tego jednak w żadnym wypadku za wadę. Ba, moim zdaniem przyczynia się to do mojego pozytywnego postrzegania tych przełączników, bo bardzo lubię przełączniki dotykowe, w których bump wymaga więcej siły niż bottom-out, co skutkuje mimowolnym dociskaniem trzonu do samego dołu.

Parę słów dodam jeszcze o długości sprężynki. Z reguły w przełącznikach montuje się takie o długości wynoszącej około 15 mm, więc tutaj mamy do czynienia z prawdziwym potworem. Tak długa sprężyna przyczynia się do powstawiania zjawiska zwanego pre-load, które z kolei powoduje występowanie slow-curve. To pierwsze polega na tym, że sprężyna jest bardzo skompresowana (czyli pre-loaded) od razu po zamknięciu trzonu w obudowie, ale nawet zanim zaczniemy go wciskać. To powoduje, że skok mieści się w krótszym spektrum wyważenia, a więc różnica pomiędzy początkiem wciśnięcia, a jego końcem jest znacznie mniejsza. Mówi się na to slow-curve.

Pre-load powoduje także, że wraz z puszczeniem klawisza trzon jest wręcz wystrzeliwany do góry przez mocno skompresowaną sprężynę. To może przyczynić się do głośniejszego stuknięcia generowanego przez uderzenie trzonu o górną część obudowy. Co do zasady pre-load sprawia jednak, że możemy pisać szybciej, chociaż jest to mimo wszystko marginalna różnica i raczej mało kto odczuje, że trzon szybciej jest z powrotem w domyślnej pozycji.

Wytłumaczyłem trochę teorii, a jak długa sprężyna wpływa na praktykę? A no tak, że sam porzuciłem korzystanie z przełączników ze sprężynkami krótszymi niż 19 mm. Pisanie na modelach oferujących slow-curve jest dla mnie tak nieprawdopodobnie przyjemne, że wręcz nie chcę myśleć o pisaniu na czymkolwiek innym. Trzon wręcz przepysznie zapada się w dół pod naciskiem palców, zaś sprzężenie zwrotne w przełącznikach dotykowych zyskuje jakby więcej życia, staje się jeszcze przyjemniejszy. To samo tyczy się więc recenzowanych dziś Baby Kangaroo.

Brzmienie

Nie skłamię jeśli powiem, że brzmienie przełączników powstających w ostatnich latach bardzo się od siebie nie różni. Jasne, możemy natrafić na model bardziej basowy lub na taki głośniejszy, z wyższym brzmieniem, ale różnice te nie będą na tyle duże jak pomiędzy keycapami czy obudowami klawiatur. Dlatego też zawsze podchodzę do tematu brzmienia przełączników z odpowiednim dystansem i Wam polecam to samo.

Sprawdzałem brzmienie Gateron Baby Kangaroo w różnych kombinacjach i dochodzę do wniosku, że to bardzo głośne przełączniki. Stuknięcie wydłużonego rdzenia trzonu o spód obudowy ma taki impakt, że wydawany przez niego dźwięk bardzo się niesie, nawet przy użyciu niższych keycapów. Ponadto jest on wysoki, co nie każdemu może się podobać, ale mi bardzo przypadł przez to do gustu. Moim zdaniem najlepiej do „Małych Kangurków” pasują wysokie i cienkie keycapy, które pozwolą jeszcze bardziej uwydatnić ich brzmienie.

Smarowanie nie jest moim zdaniem tutaj potrzebne, a przynajmniej nie na trzonach. Uważam natomiast, że powinno się przesmarować sprężyny, gdyż te straszliwie rezonują. Gateron jest znany z metalicznego pogłosu, więc nie jest żadnym zaskoczeniem obecność pingu również w tym modelu. Miło byłoby zobaczyć też w końcu model tego producenta, którego nie będzie trzeba w żadnym stopniu modyfikować przed włożeniem do klawiatury.

Tak brzmią Gateron Baby Kangaroo w klawiaturze GMK67 i z keycapami Tai-Hao Cubic.

Gładkość

Płynność w przełącznikach dotykowych to kwestia, która jest dla mnie drugorzędna. Nie uważam bowiem, aby występowała potrzeba minimalizacji w nich tarcia, gdyż ważniejszą kwestią jest dla mnie bump. Dobre sprzężenie zwrotne często idzie w parze z odpowiednim poziomiem gładkości, więc często daruję sobie nawet smarowanie trzonów.

W tym przypadku wyręczył mnie jednak producent, bo umieścił na bokach trzonu trochę oleistego smaru, tego samego co chociażby w Gateron Milky Yellow Pro. Dzięki temu Baby Kangaroo są bardzo gładkie i podczas pisania właściwie nie czuć w nich żadnego tarcia, które mogłoby zostać nazwane nieprzyjemnym. Mimo wszystko tak jak mówię, postrzeganie gładkości różni się znacząco od liniowców, więc łatwiej mi dogodzić w tactile.

Ocena końcowa

Od jakiegoś czasu smuciła mnie wręcz stagnacja na rynku przełączników typu MX. Zastanawiałem się nawet nad ucieczką do innych designów, takich jak Alps czy Topre. Wiarę przywróciły mi jednak Gateron Baby Kangaroo, które swoim bumpem mogą spokojnie konkurować o pierwsze miejsce w moim rankingu przełączników dotykowych. Jest on bowiem tak przyjemny, że od korzystania z nich aż chce mi się pisać więcej tekstów.

Równie satysfakcjonujący jest przedwczesny bottom-out, spowodowany wydłużeniem rdzenia trzonu. Impakt przy uderzeniu jest solidny i daje prawdziwą satysfakcję z dociśnięcia klawisza do samego dołu. Generuje on także donośne stukanie o wysokim brzmieniu, które przypadło mi do gustu w połączeniu z odpowiednimi keycapami i obudową.

Do poprawy są zdecydowanie sprężyny, chociaż nie ich długość czy wyważenie, ale smarowanie. Brak jakiegokolwiek oleju na ich powierzchni prowadzi bowiem do nieprzyjemnego metalicznego pogłosu, co psuje nieco wrażenia z użytkowania. A te są niewątpliwie świetne, między innymi przez długie sprężynki właśnie.

Komu polecam Gateron Baby Kangaroo? Każdemu kto jest w stanie zapłacić około 2,8 złote za sztukę przełącznika o bardzo charakterystycznym okrągłym sprzężeniu zwrotnym. Serio, to może brzmieć jak sporo pieniędzy, ale moim zdaniem warto. Partner recenzji, czyli Keyspace.Store, sprzedaje właśnie te przełączniki za 199 złotych za 70 sztuk lub 249 złotych za 90 sztuk i są to ceny, które uważam za jak najbardziej odpowiednie za to, co model od Gaterona jest w stanie zaoferować. Nieraz widuje się przecież znacznie droższe przełączniki dotykowe, które mają zaoferować nie wiadomo jak magicznego bumpa, a okazują się niczym innowacyjnym.

Podziękowania

Na koniec chciałbym podziękować polskiemu sklepowi Keyspace.Store, zajmującemu się sprzedażą akcesoriów klawiaturowych jak i samych klawiatur. To oni zapewnili przełączniki do tej recenzji, za co jestem bardzo wdzięczny. W ich sklepie znajdziecie różnego rodzaju modele przełączników, klawiatury do samodzielnego złożenia, a nawet keycapy w różnorakich kolorach. Ceny w tym sklepie nie należą do najwyższych, a recenzowane dziś Baby Kangaroo są u nich nawet tańsze niż na AliExpress! Ponadto z kodem KRZEW cena jest obniżana o dodatkowe 10%!

Dziękuję też użytkownikom mizu i pono, którzy zakupili 5 miesięcy subskrypcji pierwszego poziomu na moim Patronite. To sporo kasy, za co należą się im szczególne wyróżnienia na końcu każdego artykułu przez miesiąc od dnia zakupu. Polecam też należący do nich serwer na platformie Discord o nazwie Klawikoty, gdzie jesteście w stanie pogadać o klawiaturach w bardzo przytulnej atmosferze.