Tak, sprzedaję swoją kolekcję

Historia kolekcji

Pierwsza paczka, która zawierała przełączniki zakupione stricte w celu kolekcjonerskim doszła do mnie gdzieś w czerwcu 2019 roku. Wówczas było ich ledwie koło trzydziestu, a ja sam nie miałem zielonego pojęcia w jak głęboką dziurę się pakuję. Kolekcja powiększała się przy każdej mojej okazji do nabycia kolejnego przełącznika, a ja cieszyłem się z jej rośnięcia. Z czasem zacząłem nabywać także podstawki wykonane z akrylu aby umieszczać w nich przełączniki. Z początku myślałem, że dwie starczą, później to samo uznałem, ale z czterema. Finalnie skończyłem z dwunastoma podstawkami 10×10, co było o wiele większą liczbą niż się kiedykolwiek spodziewałem. Zdecydowanym przełomem w mojej świadomości co do przełączników było odkrycie kolekcji innych osób, a także takiej strony jak mechbox.co.uk, która zajmuje się sprzedażą przełączników na sztuki właśnie dla kolekcjonerów. Wtedy uświadomiłem sobie jak wiele istnieje przełączników i jak ciężkie będzie zdobycie szczytu góry, którym było zebranie każdego istniejącego przełącznika. Oczywiście wtedy zrozumiałem, że cel ten jest fizycznie nieosiągalny i nie ma co się łudzić, że kolekcja kiedykolwiek bedzie kompletna. A jednak, ja brnąłem dalej i kolekcjonowałem wszystko co tylko wpadło w moje dłonie. Zbierałem małe, duże, rzadkie, popularne, a w pewnym momencie dopuściłem do swojej kolekcji nawet prototyp przełącznika.

Pierwsza paczka zawierała podstawowe przełączniki od Cherry, Gaterona i Kailh.

Jeszcze gorzej było kiedy odkryłem kolekcję ThereminGoata. Miał on setki różnych przełączników, oczywiście o wiele więcej ode mnie. Był w hobby kolekcjonerskim trochę dłużej niż ja co dawało mu swego rodzaju przewagę. Mieszkał też w USA i szybciej ogarnął jak wiele istnieje przełączników, więc po prostu wystartował przede mną, miał też większe pole do popisu, bo wtedy kolekcjonowanie nie było tak „wielkim” hobby jak jest dziś i prościej było poprosić producenta przełączników o sample pack niż teraz kiedy dostają takich próśb pełno. Goat był też na wygranej pozycji, bo utrzymywał kontakt z wieloma sprzedawcami jako pierwszy, więc to jemu przede wszystkim wysyłali wszelkie prototypy czy inne ciekawe przełączniki, o których zwykły śmiertelnik może co najwyżej śnić. Ja głównie przez to, że wszystkie najfajniejsze przełączniki trafiają do niego z priorytetem mocno zraziłem się do idei kolekcjonowania wszystkich przełączników jakie tylko istnieją. Ale było za późno żeby się wycofać, bo przekraczałem w tym samym czasie kolejne setki unikalnych modeli.

Kolekcja szybko się rozrastała.

No i tak kupowałem więcej i więcej przełączników, często wiele mało interesujących, które miały co najwyżej różnice dostrzegalne wyłącznie pod sprawnym okiem kolekcjonera, a same w sobie były takie same jak inne, posiadane już przeze mnie. W czerwcu 2021 roku, o ironio równe dwa lata po rozpoczęciu kolekcjonowania, postanowiłem wystawić kolekcję za kilka tysięcy dolarów na reddicie żeby sprawdzić czy będzie w ogóle jakieś zainteresowanie. Nie chciałem sprzedawać jej w częściach, bo wiedziałem z czym to się wiąże – masa wysyłek, o wiele dłuższy proces sprzedaży, a na końcu zostaną mi same odpadki, których nikt nie będzie chciał kupić. Uznałem więc, że los chce abym kontynuuował kolekcjonowanie. I tak kupiłem kolejne przełączniki od Czecha, o których mogliście czytać ostatnio w artykule im poświęconym. Jednak ledwie kilka dni po otrzymaniu tej paczki znów przestałem czuć pociąg do kolekcjonowania. Zmieniłem jeszcze podstawki akrylowe na białe z druku 3D, ale poza tym na miesiąc praktycznie zapomniałem o swojej kolekcji i nawet do niej nie podchodziłem i jej nie dotykałem.

Pierwszy raz kolekcję wystawiłem jeszcze przed zmianą podstawek na białe.

Przełom

Aż w końcu przyszedł wrzesień. Ponownie postanowiłem wystawić kolekcję, tym razem taniej. Oczywiście nikt się nie zainteresował zakupem tak dużej ilości przełączników za tak ogromną kwotę. Obliczyłem więc ile otrzymam łącznie pieniędzy jeśli sprzedam przełączniki na sztuki. Wyszło mi tyle ile by mnie satysfakcjonowało, więc.. skontaktowałem się z ThereminGoatem i kilkoma innymi kolekcjonerami, a kilka dni później opublikowałem posty na każdym polskim serwerze i Facebookowej grupie gdzie mogłoby być zainteresowanie takim towarem. W ciągu tygodnia wykonałem tyle transakcji, że moja kolekcja zmniejszyła się o ponad czterysta przełączników, a saldo konta bardzo ładnie się podniosło. I wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze? Że dawno nie byłem tak zadowolony, tak szczęśliwy w kontekście klawiatur.

Dopiero po zmianie uświadomiłem sobie, że błędem było dalsze brnięcie w to bagno.

Co dalej?

Uznaję ten zabieg za odmrażanie kapitału. Na sprzedaży kolekcji nie powinienem według moich obliczeń stracić, ale nawet jeśli tak się stanie to nigdy nie będę tego świadomy, bo nie notowałem ile dokładnie wydałem na kolekcję i kwoty, które obliczyłem bazują mocno na szacunkach „na oko”. Liczyłem jednak z ogromnym, mam nadzieję, marginesem błędu, więc nie powinno być źle. Zapytacie pewnie co zrobię teraz z tymi pieniędzmi? No cóż, skoro raz były zatopione w klawiaturowym hobby, to niech do niego wrócą! Opłacę sobie z nich VAT na Ramę U80-A Seq2 gdy ta finalnie postanowi do mnie przyjść, a w przyszłym miesiącu zakupię kolejną klawiaturę, którą to będzie najprawdopodobniej Frog TKL od GeonWorks. Jeśli natomiast myślicie, że to mój absolutny koniec z kolekcjonowaniem przełączników i miłością do nich, to mylicie się. Widzicie, kolekcja każdego przełącznika po sztuce nie miała sensu z jeszcze jednego powodu: jedną sztuką to ja mogę sobie co najwyżej ozdobić podstawkę, ale nie mogę na jego podstawie ocenić jak przełącznik będzie się faktycznie zachowywał w sytuacji kiedy znalazłby się w klawiaturze i bym na nim pisał. Do tego potrzebne są normalne ilości, które można wsadzić do klawiatury, a jedna sztuka taką ilością nie jest. Dlatego też nie planuję kompletnie pozbyć się z życia kolekcjonowania przełączników. Po prostu zamiast każdego po sztuce chcę mieć odłożone moje ulubione przełączniki w używalnych ilościach w słoiczkach, tak żeby móc w każdej chwili je wziąć i po prostu użyć w klawiaturze.

Moja mała kolekcja składa się z najcudowniejszych, w mojej opinii, przełączników.

Długo myślałem też nad zostawieniem sobie jednej podstawki i kilku przełączników, które mają dla mnie jakąś wartość sentymentalną, są najlepsze z najlepszych lub podobają mi się z jeszcze jakiegoś innego powodu. Po namysłach stwierdziłem, że te kilkaset złotych mnie nie zbawi, a taką małą kolekcję najcudowniejszych przełączników zawsze fajnie mieć pod ręką. Dlatego też zostawiłem sobie dokładnie 47 różnych przełączników, wśród których każdy ma jakiś konkretny powód dlaczego się tu znalazł i dlaczego nigdy mnie nie opuści. Jeśli jesteście ciekawi co znaczą dla mnie te konkretne przełączniki, których zdjęcie widnieje powyżej, to dajcie mi znać – chętnie napiszę osobny artykuł wymieniający każdy z tych przełączników wraz z powodem dlaczego zostaje ze mną. A tymczasem to koniec tego artykułu. Dzięki za przeczytanie wszystkim, którzy dotrwali do końca i mam nadzieję, że spodobała Wam się moja historia wzlotów i upadków mojego kolekcjonerskiego epizodu! Jeśli chcecie kupić jakieś przełączniki ode mnie, to napiszcie do mnie, a ja przekażę Wam listę wszystkich tych, które jeszcze mi zostały razem z cenami.