Wiecie jaki jest mój ulubiony rozmiar klawiatur? Jeśli Wasza odpowiedź brzmi „TKL”, to macie rację. Dokładniej argumentowałem to w swoim artykule na temat przewagi TKL-i ponad innymi rozmiarami, natomiast jest to wyłącznie moja opinia i ktoś inny może mieć kompletnie odmienne doświadczenia, a co za tym idzie również preferencje. Większość osób, które nie przepadają za klawiaturkami 80% i czymkolwiek poniżej uważa panel numeryczny za rzecz świętą i nie mogą się z nim rozstać. Co jeśli jednak nie wyobrażasz sobie życia bez NumPada, ale potrzebujesz trochę więcej miejsca na biurku, na przykład na ruchy myszką w dynamicznych grach?
Oczywiście nie ma sytuacji bez wyjścia, a rozwiązaniem tego konkretnego problemu są wszelkie formaty klawiatur zmniejszających długość o kilka kolumn bez obcinania przy tym panelu numerycznego. Jednym z takich formatów jest 980, chociaż na wszelkie formy nieco mniejszych full-size’ów zwykło się mawiać także 98% lub po prostu 98-key format. Na rynku wciąż jest niestety niewiele modeli o takich rozmiarach, ale na szczęście oferta różnych marek ciągle się poszerza. Dawno nie gościł na łamach mojego bloga producent z Cypru zwany Dark Project i chyba pora nadrobić te zaległości. Ma on bowiem w ofercie niedawno wydaną klawiaturkę Dark Project DPP98 Sunset, zwaną także czasami KD98A (głównie poza granicami Polski) i oferującą właśnie wspomniany przeze mnie format. Jak wypadła ona w moich testach? Zapraszam do lekturki!
Opakowanie
Gdyby rzucić okiem wyłącznie na karton, w który zapakowana została Dark Project DPP98 Sunset, to nie dowiedzielibyśmy się o niej praktycznie niczego pożytecznego. Mamy tu bowiem kompletnie czarne pudełko, na którego froncie znalazł się błędnie reprezentujący barwy render, logo producenta i listę trzech cech: wyświetlacz TFT, metalowe pokrętło do regulacji głośności oraz dodatkowe złącze USB-A 2.0 pass-through. Odrobinę więcej informacji wyciągniemy z rewersu, bo to tam Dark Project umieścił konturowy rysunek klawiatury, który lepiej przedstawia nam jej nietypowy układ, kolejną listę aspektów klawiatury (w tym rodzaj przełączników) oraz krótką specyfikację zawierającą między innymi wymiary i wagę – 920 gramów. Zabawny jest natomiast brak polskiego opisu w przypadku klawiatury dostępnej na naszym rynku.
Akcesoria
Wiecie co Wam powiem? Cieszy mnie, że doszliśmy już do punktu, w którym nikt nie wyobraża sobie klawiatury bez odpinanego kabla. Już nawet ultra budżetowe modele, takie jak Genesis Thor 230 TKL, mają na tyle lub boku obudowy złącze USB-C zamiast przytwierdzonego na stałe przewodu. Oczywiście z jakością dołączonego w zestawie kabla bywa różna, ale w każdej chwili można go sobie wymienić na dowolny inny. To jest dopiero piękne! Dążę rzecz jasna do tego, że recenzowana dzisiaj klawiaturka nie odstaje od tej zasady i ma w zestawie ładniutki, fioletowy kabel w oplocie, zakończony z jednej strony USB-A, a z drugiej USB typu C. Sam oplot nadaje mu nieco sztywności, ale da się go w miarę sprawnie wyprostować i ułożyć na biurku.
W zestawie z Dark Project DPP98 dostajemy też cztery zapasowe przełączniki g3ms Sapphire, dwa zamienne keycapy (spacja i Esc), narzędzie keycap i switch puller w jednym, a także papierologię. Dziwi brak dodatkowej nakładki Entera, bo tam przecież też jest wzorek. Wspomniany switch&keycap puller w jednym jest natomiast bardzo wygodny i bezpieczny dla naszej klawiatury. Końcówka do zdejmowania nakładek jest bowiem wykonana z drucików, więc nie uszkodzi ich podczas zdejmowania, zaś ta do wyciągania przełączników jest z grubej blaszki i działa naprawdę skutecznie, nie męcząc przy tym szczególnie palców.
Wygląd
Kluczowym aspektem każdej klawiatury jest jej prezentacja wizualna. Dark Project wziął tę kwestię głęboko do siebie, gdyż wraz z odświeżeniem wszystkich swoich klawiatur znacząco zmienił ich wygląd. Recenzowana dzisiaj DPP98 doczekała się kolorystyki nazwanej Sunset i raczej nic nie zapowiada wyjścia kolejnych wersji kolorystycznych, jednak zapewne nie jest to wykluczone. Obudowa jest tu zatem fioletowa, co ma reprezentować niebo podczas zachodu słońca. W górnych rogach umieszczone zostały grafiki prezentujące oświetlone przez najbliższą nam gwiazdę chmurki i krajobraz – na różowo i pomarańczowo. Wisienką na torcie są keycapy: Esc, Enter i spacja, na które także naniesiono obrazki w naprawdę wysokiej jakości. One także tematycznie pasują do motywu zachodzącego wieczorną porą słoneczka.
Kompletnie nie pasują do niego niestety pozostałe keycapy. O ile ich zewnętrzna część jest fioletowa i świetnie komponują się z obudową, to niestety producent postawił na bardzo jasny i wyblakły odcień żółci zamiast pomarańczu w przypadku nakładek wewnętrznych. Nie zgrywa się to zbyt dobrze ze stylem i to właśnie o tym pisałem w sekcji o opakowaniu. Gdyby klawiatura prezentowała się tak jak na renderze, to odbiór byłby kompletnie inny.
Obudowa zachowuje dosyć przyjemne dla oka kształty. Ramka dookoła klawiszy jest równa z każdej strony, a w dodatku osłania przełączniki – mowa tu zatem o klawiaturze korzystającej z closed design, czyli przeciwieństwa floating-key design. Fajnie, że producent zastosował tu zabieg nieco odstających poniżej przedniej krawędzi strzałek, zamiast niesymetrycznej ramki – tak jak w chociażby Leopold FC980C. W przerwie pomiędzy Esc i F1 umieszczone zostały świecące na biało lampki kontrolne o podłużnym kształcie i z podpisami w formie ikonek obok. Szkoda tylko, że światło rozlewa się z nich pod klawisz Escape; widocznie producent nie odseparował ich żadnymi nieprześwitującymi elementami.
Nad panelem numerycznym w klawiaturach o takim rozmiarze powinny się znaleźć 4 klawisze, ale Dark Project usunął dwa z nich i w ich miejscu osadził wyświetlacz TFT. Jest on w pełni konfigurowalny i wyświetla obraz w kolorze. Możemy wgrać do niego statyczne obrazki jak i animacje. Moim zdaniem jest to naprawdę fajna zabawka, ale tylko na pierwsze 5 minut – później po prostu się nudzi. Jasne, można wyświetlić sobie tam zegar i mieć w ten sposób praktyczną funkcję, ale to chyba na tyle z sensownych zastosowań takiego ekraniku. Dodam natomiast, że jeśli ustawiamy sobie podświetlenie z poziomu klawiatury zamiast przez oprogramowanie, to wyświetlacz będzie pokazywać nam kolory i profile.
Boki obudowy byłyby tutaj idealnie płaskie, gdyby nie trzy wcięcia. Dwa z nich znalazły się po lewo i po prawo i służą po prostu do sprawniejszego chwytania klawiatury przy podnoszeniu. Dodają też nieco uroku profilowi, bo nie każdy lubi przecież płaskość, a tutaj wcięcia są nawet schodkowane. W dodatku w tym lewym znajdziemy też metalowe pokrętło, którym możemy podgłaśniać lub przyciszać dźwięk systemowy. Tył DPP98 spotkał podobny los, jednak tam wklęsła jest przestrzeń, w której ukrywają się dwa przełączniki trybu (jeden do zmiany systemu z Mac na Windows, a drugi związany w jakiś sposób z ekranikiem i profilami klawiatury, lecz nie rozgryzłem jak dokładnie), złącze USB-C oraz przejściówka USB-A, w którą możemy wpiąć na przykład myszkę. Jak tak się teraz zastanowię, to stosunkowo dawno nie spotkałem się z klawiaturą z pass-through portem USB. Może to przez dominację urządzeń bezprzewodowych na rynku?
Wykonanie
Całość obudowy wykonana została z fioletowego tworzywa sztucznego. Metalu nie znajdziemy także w płycie montażowej, gdyż do jej wyprodukowana użyto najprawdopodobniej poliwęglanu. Składa się to rzecz jasna na nieduży ciężar relatywny do rozmiaru klawiatury, jednak broń Boże nie przyczynia się do gorszego wykonania per se. Plastik też jest świetnym materiałem i nie rozumiem zupełnie nagonki na niego. Moim zdaniem klawiatury poniżej pewnego progu cenowego, który raczej ustawiłbym na poziomie 1000 złotych, powinny stronić od aluminiowych obudów, bo plastik brzmi po prostu lepiej w klawiaturze z niezoptymalizowaną pod brzmienie obudową (czyli bez żadnych konkretnych rozwiązań i wyliczeń przyczyniających się stricte do osiągnięcia konkretnej barwy brzmienia). Wiem natomiast, że dla wielu klientów dźwięk ma podrzędne znaczenie, a metal wolą przez „premium feeling”, więc takie osoby będą zawiedzione DPP98 . Jeśli weźmiemy ją bowiem do rąk i zaczniemy celowo wyginać, to ta rzeczywiście zacznie bezproblemowo się giąć.
Grafikę, która widnieje na górze obudowy naniesiono bliżej nieznaną mi metodą, jednak nie jest to w żadnym wypadku wtapianie farby w plastik, a ewidentne naniesienie jej na powierzchnię. Sprawia to, że zapewne przy pierwszym lepszym kontakcie z czymś twardszym, na przykład poprzez uderzenie, farba może zwyczajnie odejść lub odpaść. Warto więc uważać na niepożądane zderzenia naszej klawiaturki z innymi obiektami jeśli chcemy zachować ten ładny obrazek w całości. A tak w ogóle to zauważyłem, że ciutkę się on rozjechał w lewo i przy prawych krawędziach widoczny jest niebieski pasek. Detal, ale mi rzucił się w oczy.
Producent nie informuje nigdzie o tej kwestii wprost, natomiast po otworzeniu obudowy dostrzeżemy, że Dark Project DPP98 to klawiatura korzystająca z montażu zwanego uszczelkowym (ang. gasket mount). Oczywiście ja mam już swoje doświadczenie z gasketami w masowo produkowanych klawiaturach i wiem jak to zazwyczaj wychodzi, ale w przypadku recenzowanego dziś modelu zostałem miło zaskoczony. Na krawędziach płyty montażowej rzeczywiście znajdują się wystające elementy, na których osadzone zostały silikonowe nasadki. Rozwiązanie to znać możecie chociażby z Owlabs Mr. Suit, która zdecydowanie je spopularyzowała. Ów gumowe „skarpetki” są następnie zgniatane z obu stron przez obudowę, przy czym tutaj wszystko odbywa się na zatrzaski, bez żadnych dodatkowych śrubek.
Efekt? Typowa klawiatura pre-built z gasket mount’em, czyli w lekkim stopniu odseparowane od obudowy brzmienie, ale niewiele uginania płyty mocującej. Tutaj wpływ na to ma jednak nie tylko stosunkowo mierne zaaplikowanie montażu uszczelkowego, ale również fakt wypełnienia obudowy wielkim kawałkiem szarego silikonu, a także umieszczenie na jej spodzie… sprężyn! Tak, Dark Project postanowił zastosować w swoich tańszych klawiaturach podobne rozwiązanie co w tych limitowanych, sprzedanych na WOŚP (swoją drogą z moim autografem 😉). Realnie nie ma to pozytywnego wpływu na feeling – konstrukcja jest sztywniejsza niż powinna, bo sprężyny są strasznie grube. W dodatku są one rozmieszczone kompletnie nierównomiernie, co skutkuje niezbyt równymi wrażeniami z pisania – w jednym miejscu jest sztywniej niż w drugim.
Ergonomia
Osobiście nie przepadam za rozbijaniem pojęcia „Full-size” na osobne kategorie. Dla mnie każda klawiatura z NumPadem, klastrem nawigacyjnym i rzędem klawiszy funkcyjnych jest klawiaturą pełnowymiarową. Różnice między nimi są oczywiście od razu zauważalne, głównie poprzez rozkład samych klawiszy i sekcji, niemniej jednak nie widzę powodu żeby oddzielać od siebie 1800, 980 i 100% (to standardowe, ze 104 lub 108 klawiszami przy układzie ANSI). Jasne, nie chcę tutaj odrzucać w pełni poprawnych nazw układów, ale właśnie – są to nazwy układów, a nie samych w sobie rozmiarów. Rozmiarem jest nadal Full-size.
Po tym krótkim wstępie przejdźmy zatem do tego czym dokładnie układ wykorzystany przy recenzowanej dzisiaj Dark Project DPP98 różni się od standardowej pełnowymiarówki. Jeśli zastanawiacie się skąd taka nazwa tego układu, to pochodzi ona od nazwy modelu Leopold FC980M, który rozpromował (o ile nie stworzył) ten konkretny rozkład klawiszy. Polega on na kompletnym usunięciu klastra nawigacyjnego i przeniesienie czterech najważniejszych klawiszy z niego nad NumPad, a wszystko to przy zachowaniu przerw pomiędzy poszczególnymi sekcjami. Jeśli jednak martwicie się o pozostałe klawisze nawigacyjne, to znajdziecie je na panelu numerycznym – żeby z nich skorzystać wystarczy wyłączyć NumLock.
Można się zastanawiać jaki sens ma w ogóle taki zabieg, jednak moim zdaniem jest on wręcz genialny. Oszczędzamy w ten sposób masę miejsca na biurku, a wszystkie potrzebne klawisze i tak mamy pod ręką. Wyłączenie lub włączenie NumLocka to kwestia zaledwie jednego wciśnięcia klawisza, którego nawet nie musimy trzymać w trakcie (w przeciwieństwie do warstw, których to przeciwnicy małych klawiatur tak nienawidzą). Jest to zatem moim skromnym zdaniem najlepszy rozkład klawiszy w formacie pełnowymiarowym na rynku, tuż obok 1800, którego recenzja na blogu pojawi się niebawem. Pisanie na 980 jest doświadczeniem komfortowym, a podczas grania NumPad kompletnie nie przeszkadza myszce, gdyż cała klawiatura jest zaledwie jedną, może dwie kolumny dłuższa od TKL-a. Przerwy między sekcjami pozwalają z kolei swobodniej trafiać w wybrane klawisze, bez obaw o miss-clicki.
Wysokość frontu obudowy wynosi 19,6 mm, zaś efektywna wysokość (od spodu obudowy do czubka przełącznika spacji) 23,5 mm. Mamy tu zatem klawiaturę o standardowych wymiarach, która nie wymaga dokładania jakichkolwiek podpórek do komfortowego użytkowania. Domyślny kąt nachylenia to z kolei 3°, a na spodzie znalazły się rozkładane nóżki do jego regulacji. Są one podwójne, a więc możemy zmienić ów kąt na 6° lub nawet 9°. Gumki antypoślizgowe rozmieszczone pod spodem oraz na krańcach stopek skutecznie utrzymują urządzenie w miejscu, więc nie ma tu mowy o jakimkolwiek niekontrolowanym ślizganiu po biurku.
Keycapy
Celem zapewnienia maksymalnej odporności na eksploatację, Dark Project zastosował w swojej kompaktowej klawiaturze pełnowymiarowej nakładki wykonane z tworzywa PBT i z użyciem metody double-shot. Dzięki temu są one praktycznie niezniszczalne, oczywiście przy standardowym użytkowaniu klawiatury. Ponadto ich grubość wynosi oszałamiające 1,6 mm. To więcej nawet od popularnych wśród entuzjastów GMK, uznawanych za szczyt jakości w świecie keycapów. Oczywiście grubość ta przekłada się nie tylko na odporność na łamanie, ale także wpływa specyficznie na brzmienie.
Zastosowana czcionka jest w DPP98 naprawdę ładna i elegancka, a do tego wyśrodkowana na osi X i wyrównana do górnej krawędzi. Literki są nieduże, a ich brzuszki zostały domknięte. Modyfikatory opisano słownie, natomiast niestety Backspace reprezentowany jest przez samotną strzałkę. Dlaczego?! Czy nie można po prostu napisać tam „Backspace”? Wracając, Dark Project troszkę przesadził z odcieniem żółtego w przypadku większości zamontowanych tu keycapów, gdyż bez włączonego kontrastowego podświetlenia ledwo widać jakiekolwiek znaki. To samo tyczy się wyłączenia oświetlenia. Najlepiej wyglądało to z fioletowym, który dodatkowo świetnie komponuje się z kolorystyką obudowy, jednak po włączeniu równie fajnego koloru żółtego nie byłem w stanie rozczytać większości znaków.
Użyty tutaj profil to CSA, który nie jest zbyt popularny. Naturalnie nawiązuje on do lubianych niegdyś SA – głównie kształtem, który jest tutaj wyraźnie zaokrąglony, a powierzchnia górna ma spore pole. Samo wyprofilowanie jest bardzo delikatnie, ale mimo to pisanie na tych keycapach było w porządku. Fajnie, że nie są one tak wysokie jak SA, a bardziej starają się w tej kwestii imitować bardzo często spotykane w klawiaturach pre-built nakładki OEM. Podoba mi się także sam fakt, że nie mamy tu nudnego profilu, a coś faktycznie oryginalnego.
Nie mógłbym zapomnieć o ważnym elemencie, którym są trzy akcenty. Do naniesienia na nie tych pięknych nadruków użyto metody dye-sublimation, czyli swoistego tatuowania nakładki barwnikiem w stanie gazowym. Technika ta jest wytrzymała i pozwala wykonywać bardzo dokładne nadruki, więc idealnie nadaje się do tego przeznaczenia. Szkoda, że tak mało klawiatur korzysta w tych czasach z tak ładnych akcentów.
Stabilizatory
W praktycznie wszystkich ostatnich recenzjach klawiatur pre-built zachwycam się stabilizatorami, chwaląc producentów za postęp w kwestii smarowania. Dzisiaj wcale nie będzie inaczej, bo Dark Project dopracował tę kwestię wybitnie dobrze. Staby zamontowane w DPP98 są wykonane z turkusowego prześwitującego tworzywa i są one przykręcone do PCB. Na drucikach znajdziemy z kolei bardzo dużo białego smarowidła, które naprawdę skutecznie redukuje jakiekolwiek szelesty. Właściwie podczas pisania na tej klawiaturze nie usłyszymy jakiegokolwiek grzechotania!
Przełączniki
Pod nakładkami znajdziemy nie tylko stabilizatory, ale też przełączniki. To od nich w sporej mierze zależą wrażenia z użytkowania klawiatury. Producent postawił w przypadku swojej flagowej klawiatury pełnowymiarowej na „autorskie” przełączniki g3ms Sapphire, które produkuje bliżej nieokreślona fabryka. Na stronie Dark Project nie znajdziemy żadnych informacji na ten temat, poza filmikami z linii produkcyjnej. Jeszcze dziwniejsze okazują się kompletnie inne oznaczenia na spodzie obudowy niż w przypadku g3msów znajdujących się w recenzowanej niegdyś przeze mnie Dark Project KD87A. Tam byłem w stanie wydedukować, że switche produkuje Grain Gold, a tutaj niestety jest to dla mnie zagadka.
Szczerze? Kompletnie nie rozumiem tych oporów przed chwaleniem się producentem przełączników. Nikt przecież nie nabierze się w 2024 roku, że jakiś niszowy producent z siedzibą na Cyprze samodzielnie produkuje sobie przełączniki, skoro nawet tacy giganci jak RAZER czy Logitech tego nie robią, a gdyby w specyfikacji była jasno określona informacja na temat fabryki to bylibyśmy jako klienci w stanie sprawniej weryfikować pewne kwestie – na przykład to, jakie przełączniki są kompatybilne z hot-swapem od Outemu. Tutaj ciekawostka – g3ms Sapphire do niego wchodzą, sprawdziłem. Gdybym jednak wiedział jaki jest ich producent, to zdanie to brzmiało by inaczej: switche producenta X pasują do gniazd hot-swap Outemu.
Zamontowane w Dark Project DPP98 przełączniki to najzwyczajniejsze liniowce. Nie odczujemy w nich zatem żadnego bump-a, przez co nasze palce nie będą w stanie stwierdzić czy doszło już do aktywacji. Zazwyczaj mawia się, że przełączniki liniowe bardziej nadają się do gier, ale moim zdaniem to kompletna bzdura – do gier nadają się takie switche, jakie najbardziej Ci do nich odpowiadają. Mi na przykład przyjemne gra się na jednych jak i drugich, chociaż w shooterach preferuję tactile, a do osu! liniowce.
Ciężko określić z jakich materiałów wykonane zostały części g3ms Sapphire, bo producent chwali się wyłącznie użyciem polioksymetylenu do wyprodukowania trzonów. Osobiście obstawiałbym zatem klasyczne połączenie: poliwęglanowa góra, nylonowy spód i oczywiście trzon z POM-u. Wiadomo natomiast, że znajdująca się w ich wnętrzu sprężyna ma normalną długość i wymaga od naszych palców około 60 gramów nacisku do dociśnięcia klawisza do samego dołu oraz jakieś 50 gf do aktywacji. Cały skok ma długość 4 mm, zaś aktywacja odbywa się w połowie – na drugim milimetrze. Na spodzie obudowy nie znajdziemy dodatkowych nóżek stabilizujących, więc mamy tu do czynienia z przełącznikami 3-pin.
Obudowa tych przełączników zamyka się na dwa duże zatrzaski, tak jak w przypadku popularnych Kailh czy niektórych Outemu. Tolerancje są na dobrym poziomie, dzięki czemu trzon praktycznie nie kiwa się na boki (a zatem wobble jest niski). Gładkość jest z kolei zapewniona przez aplikację smaru na etapie produkcji, czym Dark Project chwali się w dedykowanym filmie przedstawiającym cały proces. Szczerze przyznam, że pisanie na g3ms Sapphire może być satysfakcjonujące, ale nie osiągają one poziomu Gateron Yellow Pro. Te drugie są zdecydowanie od nich płynniejsze, gdyż smarowanie jest w nich lepiej wykonane. Niemniej jednak switche od „Ciemnego Projektu” nie są wcale szorstkie i również korzysta się z nich satysfakcjonująco.
Gdybyś natomiast uznał lub uznała, że liniowce to nie Twoja bajka, albo po prostu nie spodobałyby Ci się „Szafirowe Kamienie Szlachetne” od Dark Projectu, to możesz w bardzo prosty sposób wymienić je w recenzowanej klawiaturze na dowolne inne MX style. Wynika to rzecz jasna z obecności gniazd hot-swap na spodzie PCB, które wpuszczają znaczną większość przełączników dostępnych obecnie na rynku. Jakby tego było mało, to DPP98 jest kompatybilna nie tylko ze switchami 3-pin, ale również z tymi 5-pin.
Brzmienie
Na dźwięki wydawane przez klawiaturę ma wpływ wiele różnych czynników. Największe znaczenie ma obudowa, ale keycapy i przełączniki także odgrywają tu znaczącą rolę. Dark Project DPP98 Sunset reprezentuje sobą brzmienie o zabarwieniu basowym, w dodatku lekko wytłumionym. Wpływ ma na to niewątpliwie znajdujący się w środku silikon oraz umieszczona na PCB pianka. Stabilizatory i sprężynki tutaj nie hałasują, gdyż ich klekotanie i pingowanie zostały wyciszone za pomocą smarów. Można zatem powiedzieć, że producent dopracował ten model pod względem brzmienia i nie trzeba tutaj już nic dodatkowo modyfikować, o ile rzecz jasna nie przeszkadza nam wytłumione stukanie oraz basik.
Podświetlenie
Obecnie każda klawiatura gamingowa musi mieć diody emitujące kolorowe światło pod klawiszami, co moim zdaniem jest bardzo niepoprawnym podejściem i więcej marek powinno decydować się na wyrzucanie podświetlenia RGB ze swoich klawiatur lub zastępowanie go jednokolorowym, białym. DPP98 oferuje przylutowane na powierzchni PCB LED-y SMD o orientacji północnej, które mają wyraźne problemy z oddaniem koloru białego, lecz jest to w pełni zrozumiałe przy diodach tego typu. Co jednak ciekawe, żółty wcale nie wygląda źle i to z niego korzystałem najdłużej w trakcie testów. Oczywiście podświetlenie można sobie skonfigurować z poziomu aplikacji lub nawet przez skróty klawiszowe, w czym niewątpliwie pomoże ekranik wyświetlający opcje.
Oprogramowanie
Jak na modern klawiaturkę przystało, Dark Project DPP98 Sunset zapewnia działanie z dedykowaną aplikacją, którą pobrać można ze strony producenta. Apka pozwala na skonfigurowanie działania klawiszy, w tym nagranie makr, ustawienie podświetlenia, a także obrazu na ekranie. Najważniejsze jest jednak to, że po zakończonej konfiguracji możemy swobodnie odinstalować oprogramowanie z naszego komputera, a urządzenie i tak zapamięta wszystkie nasze ustawienia. Super!
Ocena końcowa
Z reguły staram się zostawiać kwestię ceny klawiatury do końcowej części podsumowania, gdyż moja logika jest następująca: klawiaturę trzeba oceniać na dwóch płaszczyznach, nie tylko przez pryzmat opłacalności, ale też po prostu pod kątem jakości urządzenia. Dobra klawiatura wcale nie musi być opłacalna, bo jeśli jest dobra to ktoś i tak ją kupi. Dark Project DPP98 jest moim zdaniem taką właśnie propozycją. Niewątpliwie mogę nazwać ją dobrym wyborem bez względu na posiadany budżet, natomiast niekoniecznie traktowałbym ją jako opłacalną opcję. Dlaczego?
A no dlatego, że za 599 złotych nie dostajemy nawet opcji połączenia bezprzewodowego. Moim zdaniem to po prostu niedopuszczalne żeby klawiatura wydana w 2024 roku lub niedawno przed nim nie oferowała przynajmniej łączności Bluetooth, skoro nawet modele po 150 złotych mają opcję działania przez 2,4 GHz. Oczywiście nie każdemu klientowi zależy na działaniu bezprzewodowym, ale coraz więcej osób je docenia, więc strzałem w kolano jest jego brak. Dlatego też nie uważam Dark Project DPP98 za wybór najbardziej opłacalny, niemniej jednak klawiatura ta oferuje sporo innych ciekawych rozwiązań, przez które warto ją rozważyć.
Przede wszystkim wykorzystuje ona układ 980, który jest rzadko spotykany na polskim rynku, a jest on niewątpliwie najlepszy pod kątem oszczędzania miejsca jeśli zależy nam na NumPadzie. Ponadto mamy tutaj niestandardowy montaż uszczelkowy, perfekcyjnie przesmarowane stabilizatory, kolorowy ekranik czy nawet pokrętło do regulowania głośności. Wisienką na torcie jest hot-swap i bardzo ładny wygląd, a niektórzy docenią także podświetlenie RGB oraz ciekawy profil keycapów. Ogólnie rzecz biorąc jest to naprawdę dobra klawiatura, którą byłbym w stanie polecić każdemu, gdyby tylko kosztowała mniej. Serio, nawet przy progu cenowym wynoszącym 450 złotych wybaczyłbym łączność wyłącznie po kablu, ale nie przy cenie wynoszącej blisko sześć stów. Jeśli jednak nie przeszkadza Wam to, to nie wahajcie się zakupić swojego egzemplarza DPP98!
Podziękowania
Na koniec chciałbym podziękować marce Dark Project za użyczenie mi egzemplarza tej klawiatury do testów. To nie pierwsza moja współpraca z zagraniczną marką, ale i tak jestem naprawdę podekscytowany faktem, że mój blog się rozwija, a ja mogę testować coraz to lepsze modele. Za to gdzie teraz jestem muszę podziękować również Wam, moim czytelnikom – dzięki!
Dziękuję serdecznie również mojej czytelniczce mizu, która zakupiła subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia jej kanału YouTube o klawiaturach, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach 🙂