Recenzja Cherry MX Red

Spośród oferty popularnego producenta przełączników mechanicznych, a także twórcy typu MX (aktualnie najszerzej rozprzestrzenionego za sprawą samego Cherry, ale także wielu „klonów”), zdecydowanie najczęściej polecanym do gier kolorem jest wariant Cherry MX Red. Jest on przełącznikiem liniowym, co oznacza brak jakichkolwiek przeszkód na całej długości wciśnięcia. Jedynym oporem jest tutaj sprężyna. Producent deklaruje 45cN siły potrzebnej do aktywacji, czyli około 55 gramów do wciśnięcia go maksymalnie do dołu. Z tego powodu jest to przełącznik z kategorii lekkich, co również może być powodem wyboru przez szerogą rzeszę graczy. Ja natomiast przetestowałem te przełączniki nie tylko w grach, ale także w pisaniu, a to moje odczucia.

Cherry MX Red
MX Red występują w dwóch wariantach obudów.

Gładkość

Szansę do kontaktu z Cherry MX Red miałem przy okazji pożyczenia od znajomego klawiatury Durgod K320. Początkowo planowałem ją również zrecenzować, ale Karol odebrał mi ją o wiele szybciej niż się tego spodziewałem. Trzy dni to natomiast wystarczająco aby przetestować same przełączniki, zatem dlatego dzielę się z Wami moimi doznaniami. Przełączniki te oferowane są w dwóch wariantach – jeden z całkowicie czarną obudową, oraz drugi z półprzezroczystą, rzekomo poprawiającą walory świetlne klawiatury. Ja miałem do czynienia z tym pierwszym w klawiaturze Durgoda. Pierwsze co warto zaznaczyć to fakt, że gdy tylko dotknąłem tej klawiatury to musiałem poważnie zastanowić się czy to aby na pewno jest Cherry. Kliknięcia te były bowiem wyjątkowo przyjemne i gładkie jak na moje dotychczasowe doświadczenia z tą firmą. Jednak wystarczyły dwie godziny aby skutecznie przyzwyczaić palce i dojść do konkluzji: Cherry MX Red są szorstkie. Na początku porównywałem je do Gateronów, które to słyną ze swojej płynności, jednak po czasie tarcie w Cherry zaczęło być mocniej odczuwalne. Może to kwestia ogrzania palców czy po prostu przyzwyczajenia do klawiatury. Mimo tego nie było to placebo, bo przez następne godziny i dni użytkowania klawiatury haptyczne odczucie tarcia nie znikało. Wciąż było wyraźnie odczuwalne i po prostu nieprzyjemne. Jednak muszę pochwalić Cherry za pierwsze wrażenie, bo pewnie gdybym w życiu nie korzystał z Gateronów to uznałbym je za płynne i gładkie.

Ja miałem okazję testować wariant z czarną obudową wewnątrz Durgoda K320.

Dźwięk

Natomiast Cherry oferuje coś czego konkurencja nie była w stanie. Chodzi tu o naprawdę porządny i solidny dźwięk. W świecie ciągłych zarzutów wobec Cherry co do wątpliwej jakości produktów, ja po dziś dzień widzę wyraźne górowanie nad konkurencją pod względem akustycznym. Cherry MX zawsze kojarzyły mi się z taką solidnością, szczególnie te warianty w czarnej obudowie. Powodem tego jest materiał do nich użyty – nylon. Powoduje on, że przełączniki brzmią bardziej basowo i głęboko. Podobnie jest z MX Redami, które to mimo dosyć cienkich keycapów w Durgodzie i braku lubrykantu brzmiały wyśmienicie. Niestety przy zbliżeniu aparatu słuchowego do klawiatury objawiała się natura zastosowanych w środku sprężyn. Te nie tyle wydawały z siebie metaliczny pogłos, co skrzypiały jak jakiś glut gdy się je wciskało. Bardzo nieprzyjemny odgłos. Z daleka jednak niesłyszalny, choć rezonancja pozostaje jeśli dobrze się wsłuchamy.

Tak prezentuje się przełącznik w częściach pierwszych.

Ocena końcowa

Pisało się na tych przełącznikach nienajlepiej. Zdecydowanie przeszkadzała na początku ich lekkość, ale to nie jest ich największy problem. Najgorsze w tym wszystkim jest to jak bardzo czuć tu tarcie po tym gdy uświadomimy sobie o jego istnieniu. Siada mi to na psychice i podświadomie czuję coś czego nie byłbym w stanie poczuć bez wiedzy o klawiaturach. Gdybym przyzwyczaił się do ich lekkości to pewnie nawet przyjemnie by mi się z nich korzystało. W grach są niczego sobie, i chociaż wolę wyczuwalną aktywację to w osu! zrobiłem kilka fantastycznych jak na swoją formę wyników właśnie na tych przełącznikach. Nie męczą one palców w ogóle, a lekkość pozwala na szybkie ich wciśnięcie na maksa. Czułem się jednak jakby czegoś mi w nich brakowało, a to właśnie za sprawą ich liniowości – wolę po prostu dotykowe przełączniki do gier. Poza tym ze mnie gracz żaden, więc przełączniki Cherry MX Red kompletnie mi się nie spodobały. Beznadziejne wykonanie przy tym co deklaruje producent, szorstkie wciśnięcie i przyjemny dźwięk. Czy komuś takie przełączniki mogą się spodobać? Oczywiście! Ja jednak nie jestem jedną z tych osób.