Recenzja YOK Purple Trash Panda

Możecie pamiętać, że jakiś czas temu napisałem swoje pierwsze wrażenia o YOK Purple Trash Panda. Wspomniałem tam o tym, że mają spory bump przy aktywacji, ale także są okropnie szorstkie. Teraz jestem po okresie testowania ich w klawiaturze i w końcu mogę opisać jak się czuję. A mam mieszane uczucia co do tego przełącznika. Głównie z powodu jego nijakości. Ale od początku.

YOK Purple Trash Panda
YOK Purple Trash Panda mają ładnie dobrane do siebie kolory.

Nacisk

YOK Purple Trash Panda to dosyć nowy przełącznik od firmy YOK. Składa się on z obudowy Trash Panda, która ma imitować bardzo popularne i lubiane Invyr Panda, ale także zmieniony trzon z liniowego na dotykowy. Dokładnie, są to przełączniki dotykowe. Producent zastosował w nich sprężynę 70 gramową, co oznacza, że aby maksymalnie wcisnąć klawisz musimy użyć 70 gramów siły. Posiadają one jednak dosyć ciekawie wyglądający bump, który sięga do 67 gramów. Jest on dosyć nierówny, ale skutkuje tym, że moment aktywacji wyczuwamy tu bardzo dobrze, nawet lepiej niż w Zealio V2.

Wewnątrz nie znajdziemy nic odstającego od standardu.

Skok, gładkość, dźwięk

Aktywacja odbywa się jeszcze przed drugim milimetrem, ale i tak nie ma to zbytnio znaczenia, bo pokonując skok wymaganej siły i tak aktywujemy przełącznik. Maksymalna podróż trzonu nie sięga czterech milimetrów co prawdopodobnie skutkuje w dosyć ciekawym dźwięku. Otóż jak wspominałem, przełączniki te są niesamowicie szorstkie, tarcie pomiędzy trzonem, a prowadnicami w obudowie jest dosyć duże. Mimo tego przełączniki te mają interesujący dźwięk, który mogę porównać do takiej starem, lekko przestarzałej już klawiatury. Słychać to ocieranie się części, ale mimo to finalne stuknięcie jest bardzo satysfakcjonujące.

Powyższy wykres obrazuje kształt i rozmiar bumpa.

Moje odczucia

Podczas pisania przełączniki te sprawują się perfekcyjnie, pracuje mi się na nich genialnie, nie popełniam żadnych błędów w trakcie pisania. Ciekawie robi się w grach, gdyż w przypadku CS:GO idzie mi równie dobrze co na dowolnym innym przetestowanym przeze mnie przełączniku, ale już w rytmicznej grze osu! sprawa ma się inaczej. Mimo wyczuwalnej aktywacji, nie jestem w stanie klikać wystarczająco szybko. Mam nawet wrażenie, że jestem bardziej arytmiczny niż na chociażby Kailh BOX Jade, na które tak narzekałem. Plusem fioletowych pand jest sprężyna, która nie męczy palców zarówno w pisaniu jak i w grach.

Naprawdę, ten fioletowy pasuje do szarej obudowy.

Bump

Ale ten bump to naprawdę sprawa nietypowa. On jest tak charakterystyczny w tym przełączniku, że nie jestem w stanie go porównać do niczego. To po prostu trzeba kliknąć i samemu poczuć. Naprawdę, jako antyfan przełączników dotykowych jest bardzo usatysfakcjonowany tym konkretnym modelem. Gdyby tylko nie ta ogromna szorstkość, której nie pomaga zbytnio nawet zastosowanie lubrykantu. Chociaż muszę przyznać, że dźwięk zarówno bez jak i z lubrykantem jest naprawdę świetny, podoba mi się i mógłbym go słuchać całe życie.

Powyższe zdjęcie porównuje Zealio V2 (lewy) z YOK Purple Trash Panda (prawy).

Ocena końcowa

Zastanawiam się tylko jaki cel YOK miał we wprowadzaniu takiego przełącznika na rynek. Nie oferują oni zbytnio nic nowego, jedynie trochę inaczej wyglądający wykres oraz satysfakcjonujący dźwięk. A może to jest aż? Może taki właśnie był ich cel? Szczerze wątpię, szczególnie, że cena fioletowej pandy nie różni się ani trochę o tej, którą musimy zapłacić za wariant liniowy. YOK do sprawy podszedł błędnie, bo zamiast dopracować ten pomysł wrzucili po prostu trzon skopiowany 1:1 od Zealio V2, co widać na powyższym zdjęciu.. a raczej nie widać, bo różnica to odcień koloru, ale w kształcie nie różnią się niczym. Według mnie YOK Purple Trash Panda ma swoje mocne strony, ale nie zasługuje na wysoką ocenę, szczególnie z tak wysoką ceną za tak niską jakość wykonania. Ale pamiętajcie, że Wy możecie mieć inne odczucia. W końcu klawiatury to subiektywny temat.