Recenzja Vertex Arc60 (SP-Star Meteor Grey V3)

Już od dawna buduję swoją kolekcję klawiatur przede wszystkim wokół modeli o rozmiarze TKL, gdyż uważam ten format za najlepszy i najlogiczniejszy wybór. Z czasem zmieniło się jednak moje podejście i nie odrzucam już klawiatur tylko i wyłącznie za to, że nie są TKL-em. Jeśli dany model kupi mnie jakąś inną cechą, to nie ma dla mnie znaczenia czy jest to full-size, 60% czy 1800. Co prawda nigdy nie kupiłbym sobie 65% czy 75%, ale każdy inny form factor jest dla mnie w porządku tak długo jak jest po prostu dobrą klawiaturą.

Swego czasu na rynku pojawiła się kolejna propozycja marki Vertex, autorów Angle TKL, tym razem w rozmiarze 60%. Mowa oczywiście o Arc60, którą to dostać można było za naprawdę nieduże pieniądze, a na papierze klawiatura ta była po prostu wyśmienita. Upewnili mnie w tym tylko recenzenci, a przede wszystkim BlackSimon, i decyzja zapadła – kupuję Vertex Arc60. Długo nie musiałem szukać, bo już kilka dni później znalazłem ofertę granatowego wariantu z Francji. Cena była dobra, a zestaw i stan bardzo w porządku, więc wykonałem przelew i niedługo później klawiaturka była już u mnie.

Obecnie Arc60 można kupić tylko na rynku wtórnym. Gdy zaczynałem pisać tę recenzję dostępne były jeszcze ostatki zapasów magazynowych, które ostały się Vertexowi po ostatniej rundzie zakupu grupowego (ang. group buy). Niestety na chwilę obecną pozostaje szukać tych klawiaturek na subreddicie r/mechmarket tudzież na serwerach Discord poświęconych handlowi klawiaturami. Mimo to uważam, że moja recenzja nie traci na wartości, bo przecież częścią tego hobby jest kupowanie klawiatur od innych hobbystów, więc jeśli komuś Arc60 przypadnie do gustu po moim tekście, to może nadal kupić go od innego entuzjasty – najprawdopodobniej w doskonałym stanie, za świetną cenę. Przejdźmy zatem do faktycznej części recenzji i przekonajmy się czy Vertex faktycznie zrobił dobry produkt. Zapraszam do lektury!

Vertex Arc60

Opakowanie

Sposób pakowania klawiatur powoli się zmienia i coraz więcej modeli przychodzi do nas schowanych do torby, którą później możemy wykorzystać do przenoszenia naszego urządzenia, na przykład na meet-up klawiaturowy. Posiadany przeze mnie egzemplarz Arc60 nie dorósł jednak jeszcze do tego poziomu i został zapakowany w ogromne pudełko otwierane od boku, z którego wysuwamy wszystkie komponenty z ochronnej pianki. Taki karton niewątpliwie swoje kosztuje, a zamiast niego Vertex mógł po prostu wrzucić wszystko do torby, tak jak jjw przy swojej Derivative czy Wilba.Tech przy Salvation. Na szczęście producent się zreflektował i przy kolejnych rundach Arc60 dorzucił w pakiecie walizeczkę stworzonej z myślą o transporcie. Lepiej późno niż wcale!

Akcesoria

Vertex Arc60 to typowa klawiatura, na którą większość z Was powie po prostu „custom”. Dostajemy zatem w zestawie wyłącznie obudowę, PCB i ewentualnie płytę montażową. Vertex wpadł jednak na pomysł, że do każdego egzemplarza dorzuci nie jedno, a dwa PCB (oba wspierające QMK i VIA/VIAL) – po sztuce lutowanego i hot-swap, w cenie. Zabieg ten zapewne ma na celu ułatwić podejmowanie decyzji odnośnie tego czy zbudujemy swój egzemplarz w konfiguracji plateless czy z płytą montażową, w tym przypadku aluminiową. Jeśli ktoś zbuduje bowiem klawiaturę pierwotnie z płytą montażową i mu się nie spodoba taka konfiguracja, to jeśli skorzysta z hot-swap PCB to może szybko zrezygnować ze swojej decyzji i przerobić Arc60 na klawiaturę plateless.

Nie znajdziemy tu żadnego keycap pullera czy switch pullera, jednak nie powinno być to zaskoczeniem – każdy entuzjasta ma już bowiem te narzędzia, więc marnowaniem surowców byłoby produkowanie kolejnych, specjalnie po to żeby się tu pojawiły. Dostajemy natomiast śrubokręt z końcówką T5, za którego pomocą jesteśmy w stanie dokręcić i odkręcić wszystkie śrubki w klawiaturze. To miły gest, choć uważam, że przecież ktoś decydujący się na zbudowanie klawiatury ma również śrubokręty w domu. A propos śrubek, te oczywiście też znajdziemy w zestawie, a poza nimi przyklejane gaskety do montażu uszczelkowego oraz przyklejane gumowe stópki chroniące spód klawiatury przed kontaktem z biurkiem.

Osobnym tematem jest pianka, którą to Vertex zaoferował w postaci dodatkowo płatnego pakietu. Ja jestem (nie)szczęśliwym posiadaczem ów zestawu, który został prześmiewczo nazwany iFoam Pro Max. Wewnątrz znajdziemy trzy pianki: do obudowy, pod płytę montażową oraz na PCB (PE foam). Moje podejście do pianki raczej znacie, więc nie zaskoczę nikogo zdaniem, że na moment pisania tego tekstu nie wiem nawet gdzie odłożyłem ten pakiet dla normików i czy przypadkiem nie znajduje się on już na wysypisku śmieci, tam gdzie jego miejsce 🙂

Wygląd

Podobnie jak przy Angle TKL, inspirację przy projektowaniu Arc60 twórca brał z matematyki, a konkretnie z geometrii. Vertex chwali się, że osiągnął zamierzony cel za pomocą techniki origami zwanej Iris Folding, która polega na transformowaniu trójkątów w łuki. Domyślna nazwa samej klawiatury miała zatem brzmieć Iris, jednak designer finalnie zdecydował się na Arc (gdyż po angielsku arc oznacza łuk). Efekty ciężkiej pracy Vertexa najlepiej widoczne są na spodzie oraz od boku obudowy. To tam skrywają się bowiem kształty, które projektant miał na myśli – wspomniane łuki. Ponadto spód zdobi aluminiowa (sic!) „waga”, a raczej jej element, również wykonany w charakterystycznym kształcie.

Jestem pod ogromnym wrażeniem jak piękną klawiaturą okazał się Arc60. Mówimy tu przecież o stosunkowo niedrogiej konstrukcji, a mimo to Vertex był w stanie przemycić tu naprawdę śliczne rozwiązania. Uwielbiam raz na jakiś czas po prostu obrócić klawiaturę do góry nogami i pokontemplować jej kształty, które prezentują się wyśmienicie. Widok z góry też nie jest pod żadnym pozorem słaby, bowiem tam mamy do czynienia z równie ładnymi ramkami dookoła klawiszy. Są one rzecz jasna równolegle symetryczne, a producent utrzymał doskonałe proporcje (ramki po bokach są węższe od tych u góry i u dołu). Muszę natomiast zwrócić uwagę, że mamy tu do czynienia ze stosunkowo grubymi ramkami jak na obecny standard klawiatur. Front zdobi zaś ścięcie zaczerpnięte z klawiatur Cherry, zwane po prostu „Cherry Lip”.

Vertex Arc60 występuje w trzech wariantach: WK, WKL oraz HHKB. Ja jestem w posiadaniu tego drugiego, a zatem w miejscu klawiszy Windows mam przerwy. Uważam to za lepszą opcję niż WK, bo takie blockery dodają klawiaturze nieco smaku i dzieje się w nich coś więcej niż po prostu ramki. Jeśli zaś chodzi o kolory, to tych było naprawdę wiele przez wszystkie rundy zakupu grupowego jak i sprzedaży detalicznej. Łącznie naliczyłem ich 15, ale wcale nie zdziwiłoby mnie gdybym któryś pominął. Niemniej jednak ja mam stosunkowo przyziemny kolor, gdyż jest to zwyczajny granatowy, nazywany też Navy. Wykonano go metodą anodyzacji, czyli moim zdaniem tą najlepszą spośród wszystkich stosowanych do kolorowania metalowych klawiatur. Niektóre kolory korzystały z elektroforezy, jednak było ich niewiele (biały, Taro i Skyline pierwsze przychodzą mi do głowy). Jakość anodyzacji oceniam bardzo dobrze. Obie części (a właściwie to wszystkie 3) mają identyczny kolor bez żadnych nierówności, a tekstura jest gładziutka pod palcem. Nie widać też mieniącego się pod światłem ziarna, które występuje w tańszych modelach (na przykład Keychron Q1).

Wykonanie

Jak znaczna większość klawiatur zwanych „customowymi”, Arc60 ma obudowę wykonaną w pełni z aluminium, natomiast kwestia wagi jest nieco bardziej skomplikowana. W wątku na GeekHacku oraz na stronie sklepu ClickClack.io dowiadujemy się jedynie, że zamontowana w Arc60 waga jest podwójnie anodyzowana, jednak nigdzie nie jesteśmy w stanie znaleźć informacji na temat jej materiału. Czytając wiadomości na Discordzie wspomnianego sklepu możemy się natomiast dowiedzieć, że ów waga nawet nie jest wagą, gdyż producent wykonał ją z aluminium! Co prawda pojedyncze warianty kolorystyczne, te pokryte malowaniem Matrix (znanym z klawiatur marki o tej samej nazwie) korzystają z mosiężnej wagi, jednak ja jestem w posiadaniu zwykłej, anodyzowanej na granatowo wersji.

Jest to zatem spory zawód, bo cała idea wagi to wykonanie jej z innego materiału niż resztę obudowy, gęstszego a co za tym idzie – cięższego. Nazwa wskazuje, że celem takiego zabiegu jest osiągnięcie wyższej wagi urządzenia, jednak głównym atutem mosiężnej lub stalowej wagi jest wyraźna zmiana w brzmieniu. Fale dźwiękowe inaczej odbijają się bowiem w obudowie, której fragment został wykonany z gęstszego metalu. Dlatego też zazwyczaj wagi montuje się w górnej części klawiatury, tak aby rzędy powyżej home-row (FGHJ) brzmiały głębiej.

Skoro materiały mamy za sobą, to rzućmy okiem na wnętrze tego urządzenia. Najpierw musimy je jednak otworzyć – to tutaj zaczynają się schody. Arc60 korzysta z designu zwanego „screwless”, który polega na ukryciu śrubek przed okiem użytkownika. Sposobów na to jest wiele, na przykład zakrywanie otworów na śrubki gumkami antypoślizgowymi (jak w klawiaturach GEON.WORKS) lub kompletne pozbycie się śrubek na rzecz zatrzasków (jak w chociażby TKD Cycle7), natomiast zdecydowanie najpopularniejszy w klawiaturowym hobby jest sposób polegający na przeniesieniu śrubek ze spodu obudowy na jej górę, a konkretnie pod keycapy.

W ten sposób rzeczywiście nie widzimy śrub na spodzie, ale za to musimy zdejmować część nakładek wraz z potrzebą rozebrania klawiatury. Niektórzy uważają też, że przecież w takich klawiaturach widać śrubki od góry, patrząc w przerwy między keycapami, ale bądźmy szczerzy – wystarczy użyć ciemnych śrubek i nie korzystać z podświetlenia żeby pozbyć się potencjalnego problemu. Mnie natomiast strasznie wnerwia, że za każdym razem jestem skazany na szukanie gdzie konkretnie rozlokowane są śrubki, przez co finalnie kończę z klawiaturą bez połowy keycapów, które i tak przecież po chwili założę na nią z powrotem. Gdybym mógł rozebrać ją jak człowiek, wykręcając śruby od spodu, to wszystkie nakładki pozostałyby w swoich miejscach, a ja oszczędziłbym swoje nerwy i czas.

Po otworzeniu obudowy Arc60 (zamkniętej na horrendalną ilość 10 śrubek) naszym oczom ukaże się niekoniecznie skomplikowane wnętrze tej niedużej klawiaturki. Cała obudowa składa się bowiem z pięciu części: spodu, góry, środkowej ramki (o której więcej za chwilę) oraz dwóch elementów „wagi”. Ponadto pod tą dłuższą częścią „wagi” znajduje się płytka-córka ze złączem USB-C, połączona z PCB przez poprowadzony w rynience kabel JST o odpowiedniej długości. Taki zabieg stosuje się w celu osiągnięcia w klawiaturze zamierzonego uginania, które mogłoby potencjalnie nie występować w miejscu złącza gdyby to było na głównej płytce drukowanej – podłączony do niego kabel blokowałby się bowiem o obudowę i nie pozwalałby płytce uginać się mocniej. Jako że Arc60 stawia na flex właśnie, to zabieg ten był nieunikniony.

Wspomniałem wcześniej o środkowej ramce, która wchodzi w skład budowy Vertex Arc60. Jest ona przykręcona do spodu lub do góry obudowy i znajduje się ona tam w celu zapewnienia dwóch opcji montażu: z płytą montażową i bez niej (plateless). Jeśli bowiem chcemy skorzystać z tej pierwszej opcji, to przykręcamy ramkę do spodu obudowy, dzięki czemu gaskety z płyty montażowej będą osadzone wystarczająco wysoko, zaś jeśli się rozmyślimy i zechcemy skorzystać z montażu bez płyty, to uszczelki muszą być osadzone niżej. W tym celu środkową część obudowy obracamy i przykręcamy do górnej części obudowy, tak żeby miejsce na gaskety przeniosło się w dół. Jest to bardzo logiczne rozwiązanie, natomiast muszę zaznaczyć, że wyciąganie tego elementu z klawiatury jest zadaniem absurdalnie ciężkim, bo tolerancje są zaskakująco niskie i przez to ów ramka potrafi zassać się do obudowy i za żadne skarby nie chce puścić. Trzeba ją wówczas podważać póki nie wyskoczy, a to zawsze ryzykowne, tym bardziej gdy obcujemy z elementami metalowymi, których nie chcemy porysować.

Ergonomia

O ile Arc60 pozwala na dwa różne sposoby montażu przełączników, o tyle samo PCB lub wraz z płytą montażową siedzą w obudowie za sprawą uszczelek. Metoda ta zwie się gasket mount i jest w ostatnich latach najpopularniejszym sposobem montażu. Realizować można ją na różne sposoby, natomiast w tym modelu polega ona na tym zdecydowanie najpopularniejszym – w wyznaczonych miejscach płytki przyklejamy uszczelki, w tym przypadku wykonane z pianki poron, a następnie obie części obudowy zgniatają je z obu stron, niczym dwie kromki chleba tworzące kanapkę. W ten sposób obudowa jest odseparowana od wewnętrznej porcji klawiatury i fale dźwiękowe kompletnie inaczej przenoszą się z elementu na element.

Gasket mount stosuje się przede wszystkim ze względów akustycznych, ale nie wolno pominąć kwestii osiągnięcia wyższego niż w normalnych klawiaturach stopnia uginania się konstrukcji podczas pisania. W połączeniu z aluminiową płytą montażową, czyli tą domyślnie dołączoną w zestawie z Arc60, nie czuć praktycznie żadnego uginania, a bottom-out jest tak samo twardy jak chociażby w klawiaturach opartych o top-mount. Wystarczy jednak zastosować montaż bezpłytkowy żeby uzyskać niesamowite efekty. Przez brak płyty montażowej całe PCB wygina się w znacznym stopniu w trakcie użytkowania, co jest wyczuwalne przez nasze palce i sprawia wrażenie wibrowania. Ponadto każde stuknięcie z lewej strony klawiatury przenosi wibrację na prawą stronę i czujemy to pod drugą dłonią. Bardzo lubię ten efekt i brakowało mi go od kiedy sprzedałem swoją Mr. Suit, która także stawiała przede wszystkim na flex, z pominięciem bounce’u.

Muszę przyznać, że Arc60 nie męczy palców. Bardzo często w modelach oferujących tego typu wrażenia męczą mi się palce po dłuższych sesjach, gdyż dzieje się w nich zdecydowanie za dużo i dłonie po prostu zaczynają czuć się przytłoczone tymi wibracjami i uginaniem. Podczas użytkowania Arc60, a mam z nią do czynienia już od wielu miesięcy, nie odczułem czegoś takiego ani razu, przez co jestem naprawdę uradowany. Dzięki temu mogę bowiem korzystać z niej na co dzień i nie martwić się tym, że nagle będę musiał zmienić klawiaturę na coś spokojniejszego.

Poprzedni model od tego producenta, Angle, był wykonany w rozmiarze TKL. Tym razem Vertex postawił na coś mniejszego, a konkretnie na poczciwe 60%. W ten sposób koszty produkcyjne mogły zostać wyraźnie pomniejszone, bo generalnie taniej jest wyprodukować mniejszą obudowę (choć w przypadku wycinania CNC to też nie jest do końca takie proste). Osobiście jestem sporym fanem tego formatu, bo ma on w sobie coś bardzo przyjemnego dla oka. Lubię takie nieduże klawiatury, szczególnie gdy zastosuje się w nich „symetryczny” rozkład klawiszy. PCB dołączone w zestawie, zarówno to lutowane jak i to hot-swap, pozwala między innymi na taki układ właśnie – split Backspace, split RShift i Tsangan/WKL bottom-row. Ponadto możemy wrzucić tu schodkowany CapsLock, a nawet zabawić się w ISO – ale to ostatnie tylko mając w zanadrzu lutownicę.

Ostatnie lata pokazały, że da się wykonać gumki antypoślizgowe w ładniejszy sposób niż naklejając cztery kropeczki w każdym z rogów. Niestety, Vertex nie należy do grupy designerów, którzy zwracają uwagę na ten aspekt klawiatury i choć ochoczo usuwa ze spodu śrubki, to pozostawia ten jakże nieładny element. Całe szczęście umieszczone tam gumeczki są w kolorze czarnym i przyklejamy je w wyznaczone wgłębieniami w obudowie miejsca, natomiast ja wolałbym zobaczyć tam coś w stylu podłużnej gumki niczym w U80-A czy Frog TKL.

Według producenta wysokość frontowa Arc60 wynosi 19,4 mm wliczając w to gumkę antypoślizgową. Zweryfikowałem ten fakt i wyszło mi na suwmiarce, że jest to w zasadzie zgodne z prawdą (u mnie jest to 19,6 mm, ale trzeba mieć na uwadze margines błędu niskiej jakości narzędzia). Efektywna wysokość wynosi z kolei około 23 mm, co czyni tę klawiaturę wybitnie standardową w tej kwestii. Co do zasady nie musimy dzięki temu korzystać z podpórek pod nadgarstki, jednak dla niektórych problemem może być kąt nachylenia wynoszący 7°. Ja preferuję klawiatury o wyższym pochyle, więc na początku korzystanie z Arc60 było dla mnie nieco dziwnym doświadczeniem i musiałem się do niej przyzwyczaić.

Keycapy

Nie lubię się powtarzać, ale wiem, że być może część z Was nie czytała moich poprzednich tekstów o klawiaturach z mojej kolekcji. Muszę więc powiedzieć, że o ile Arc60 jest modelem DIY i nie zawiera ani keycapów, ani stabilizatorów, ani przełączników, to opiszę w tej recenzji wybrane przeze mnie komponenty i uzasadnię dlaczego skorzystałem konkretnie z nich. Jest to bowiem recenzja posiadanego przeze mnie egzemplarza i chciałbym żebyście uzyskali pełen obraz, a nie tylko opinię o samej obudowie, która byłaby w ten sposób, moim zdaniem, niekompletna.

Decyzja odnośnie nakładek była dla mnie zaskakująco prosta. Skoro wybrałem wariant granatowy obudowy, to najlepiej pasować będą do niej rzecz jasna nakładki w podobnym odcieniu niebieskiego. Stali czytelnicy wiedzą zapewne, że jestem w posiadaniu zestawu Domikey Single Chip, który to właśnie składa się z granatowych modyfikatorów i niebieskich alfanumeryków. Uznałem zatem, że będzie on doskonale pasować do mojej Arc60 i nie pomyliłem się w nawet najmniejszym stopniu. Klawiatura wygląda obłędnie i jestem strasznie zadowolony z efektu końcowego. Gwoli ścisłości, nie dorzucałem tu żółtych akcentów, bo kompletnie by nie pasowały – wolałem pozostać przy czystej, dwuodcieniowej kolorystyce.

Na zdjęciach możecie natomiast zauważyć, że okazyjnie zakładałem na Vertex Arc60 także nakładki w kolorystyce beżowej. Oczywiście nie powinno to nikogo dziwić, bo jestem wielkim fanem tego stylu, a beż moim zdaniem wyśmienicie komponuje się z granatowym. Zakładam zatem raz na jakiś czas różne zestawy retro z mojej kolekcji (najczęściej AlephKey Zhuyin Side-Print i do niedawna też JC Studio Hebrew Blue), a najczęściej podczas testów różnych przełączników w PCB hot-swap.

Stabilizatory

Tutaj historia jest nieco ciekawsza i bardziej wyboista. Podczas składania Vertex Arc60 decyzja odnośnie stabilizatorów została przeze mnie podjęta na podstawie tego co akurat posiadałem – Cherry Clip-in. Niestety okazało się, że po złożeniu wszystkiego do kupy wszystkie trzy stabilizatory klekoczą, nawet mimo idealnego przesmarowania. Sprawdziłem więc czy to nie kwestia drucików i spróbowałem je wyprostować, ale to na nic. Zastosowałem gumowe podkładki pod drucik, przyklejanie taśmą izolacyjną do PCB, a nawet zmianę przełączników pod stabilizowanymi klawiszami. Wszystkie te metody tymczasowo powstrzymały druciki przed cykaniem i innym hałasowaniem, ale nie na długo. Wystarczył dzień lub dwa i problem powracał.

Okazało się, że za wszystkim stoi nie sam stabilizator, a budowa plateless połączona z mocnym uginaniem się PCB podczas użytkowania klawiatury. Wyszło na to, o czym uświadomił mnie Doman, że uginające się PCB zderza się z drucikiem i to to generuje niepożądane odgłosy. Problem musiał leżeć jednak w czymś jeszcze, bo gdyby była to tylko ta kwestia, to przecież klekotanie znikłoby wraz z przyklejeniem druta do PCB taśmą. Dlatego też zmieniłem stabilizator pod spacją (czyli ten najgorszy) na taki wyjęty z NCR80. Momentalnie wszystko się rozwiązało – drucik był za cienki! Od tamtej pory mój ukochany Arc60 już nie hałasuje, choć okazyjnie Enter potrafi płatać figle i cichutko cyknąć, lecz jestem w trakcie rozwiązywania jego brzydkich zachowań.

Przełączniki

Odpowiednie dobranie przełączników do takiej klawiatury to nie lada wyzwanie. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę różne czynniki wpływające na feeling oraz dźwięk. Skoro chciałem zbudować moją klawiaturkę w konfiguracji bez płyty montażowej, to logicznym wyborem wydawały mi się liniowce. Pozostała więc kwestia dźwięku, a ten chciałem utrzymać w miarę nisko – skoro jest to bowiem klawiatura basowa, to czemu by nie pobawić się tą kwestią jeszcze bardziej i jeszcze mocniej obniżyć brzmienie? W końcu keycapy od Domikey są z ABS-u, więc i tak lekko podwyższą dźwięk, zatem stosowanie sopranowych switchy byłoby strzałem w kolano.

W ten sposób doszedłem do konkluzji, że perfekcyjnym wyborem będzie SP-Star Meteor Grey V3, które jeden z członków klawiaturowego serwera Discord akurat miał na sprzedaż z podmienionymi sprężynkami na TX Long 65 g i po ręcznym smarowaniu. Kupiłem ich od niego odpowiednią ilość, a więc 60-parę i przystąpiłem do lutowania. Po złożeniu całości do kupy i naprawieniu stabilizatorów doszedłem do wniosku, że była to świetna decyzja. SP-Star brzmią bowiem bardzo charakterystycznie, są mocno wytłumione, ale jednocześnie mają swój charakter. Obniżają delikatnie brzmienie, choć jednocześnie nie doprowadzają do skrajnej sytuacji, w której bas byłby jedyną słyszalną częstotliwością.

Same przełączniki, poza charakterystyką liniową, a więc taką bez wyczuwalnego punktu aktywacji w postaci bump-a, oferują dosyć gładkie wrażenia z pisania, lecz osobiście używałem w życiu dużo płynniejszych switchy. Niemniej jednak korzysta się z nich super komfortowo, a ponadto mają one delikatnie płytszą dziurkę na rdzeń trzonu, przez co ten lekko obija o jej spód. Generuje to nieco twardsze uczucie podczas dociskania klawisza do samego dołu, a także ciut inny odgłos, lecz nie jest to to samo co w prawdziwych long-pole przełącznikach (pokroju Durock Mamba). Dodatkowo podmienione sprężynki sprawiają, że nie męczą one moich palców i pasują wręcz perfekcyjnie do moich preferencji odnośnie wyważenia. Cieszę się, że wybór padł na te przełączniki!

Brzmienie

Jestem bardzo zaskoczony, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, jak basową klawiaturą jest Arc60 – szczególnie biorąc pod uwagę materiały zastosowane do jej produkcji. Generalnie w pełni aluminiowa obudowa nie powinna brzmieć tak nisko, a powszechnie stosowanym zabiegiem jest umieszczanie mosiężnej wagi w celu obniżenia stukania. Tutaj „waga” jest aluminiowa, więc ciężko powiedzieć jakim cudem Vertex osiągnął taki typ brzmienia. Jestem więc zmuszony przyznać, choć wcale nie jest mi przez to przykro, że Arc60 jest doskonale zaprojektowaną klawiaturą, dopracowaną pod kątem brzmienia w maksymalnym stopniu.

Zastosowanie w niej stosunkowo nisko brzmiących przełączników było z kolei moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Podoba mi się to lekko przytłumione brzmienie SP-Starów w połączeniu z basowością Arc60. Jestem natomiast zachwycony tym, że w tej klawiaturze praktycznie każdy liniowiec brzmi dobrze. Testowałem ją z Cherry MX Black Clear-Top, HMX Cloud i KTT Kang Bai V3 – każdy z nich stukał naprawdę przyjemnie dla ucha. Uważam przy tym, że nieco lepiej pasują tu grube nakładki z PBT, a ABS nieco ją ogranicza. Dlatego też lubię co jakiś czas zmieniać keycapy na JC Studio i AlephKey.

Zastanawiacie się pewnie jeszcze jaka jest różnica w dźwięku Arc60 zbudowanej bez płyty montażowej oraz z płytą montażową wykonaną z aluminium. Otóż okazuje się, że wcale nie słychać tak diametralnej zmiany jak mogłoby się wydawać, lecz moim zdaniem recenzowana dzisiaj klawiaturka traci sporo charakteru wraz z zamontowaniem w niej płytki. Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu konstrukcja plateless, zresztą pod kątem feelingu także – jest to bowiem sposób, w jaki Arc60 powinna zostać zbudowana przez każdego, bo tak da się ją docenić najbardziej. Aluminiowy plate może nie tyle co tłumi fale dźwiękowe, co po prostu odbiera im tę twardość, co mi się kompletnie nie podoba. Jasne, sam wybór przełączników SP-Star nie poskutkował tu uwydatnieniem brzmienia klawiatury, bowiem switche te słyną z bycia wytłumionymi, jednak wszystkie testowane przeze mnie kombinacje wraz z metalową płytką brzmiały w mojej opinii znacznie gorzej.

Vertex Arc60 (alu plate) na KTT Kang Bai V3 i Domikey Single Chip.
Vertex Arc60 (plateless) na SP-Star Meteor Grey V3 i Domikey Single Chip.
Vertex Arc60 (plateless) na SP-Star Meteor Grey V3 i AlephKey Zhuyin.
Vertex Arc60 (plateless) na SP-Star Meteor Grey V3 i Keykobo White on Black.
Vertex Arc60 (alu plate) na HMX Cloud i CRP Peacock.
Vertex Arc60 (alu plate) na HMX Cloud i Domikey Single Chip.
Vertex Arc60 (alu plate) na Cherry MX Black Clear-Top i CRP Peacock.
Vertex Arc60 (alu plate) na Cherry MX Black Clear-Top i PBTFans Retro 100.
Vertex Arc60 (alu plate) na Cherry MX Black Clear-Top i Keykobo White on Black.
Vertex Arc60 (alu plate) na Cherry MX Black Clear-Top i Shenpo Red Cyrillic.

Ocena końcowa

Chociaż Vertex Arc60 zdecydowanie nie dorasta do pięt Glare TKL czy jjw Derivative, czyli na chwilę obecną moim absolutnie ulubionym klawiaturom, których to recenzje z pewnością pojawią się w niedalekiej przyszłości na blogu, to należy mieć na uwadze, że recenzowany dzisiaj model nie należy do grona tak drogich jak wspomniane dwie klawiaturki. Licząc cały wspomniany dzisiaj zestaw, a zatem wraz z keycapami, przełącznikami i stabilizatorami, Arc60 wyniósł mnie lekko ponad 1700 złotych, przy czym za samą obudowę zapłaciłem Francuzowi 1280 złotych z wysyłką. Szczerze mówiąc jest to absurdalnie niska kwota jak na tak kompletny i tak dobry produkt – bo nie da się ukryć, że Arc60 zwyczajnie w świecie przypadł mi do gustu.

Podoba mi się w nim zarówno kwestia wizualna, jak i ergonomiczna. Pisanie na tej klawiaturce to dla moich palców czysta przyjemność, a w dodatku wydaje ona z siebie odgłosy, które są melodią dla mych uszu. To czyni przedmiot dzisiejszej recenzji kompletnym produktem, który jestem w stanie polecić naprawdę każdemu. Pomaga w tym fakt, że Arc60 występuje w tak wielu wariantach kolorystycznych, że z pewnością wszyscy znajdą coś dla siebie. Niektórzy mogą uznać, że dostępność wyłącznie z drugiej ręki jest problematyczna, ale uważam wręcz przeciwnie – w ten sposób dostajemy sprzęt sprawdzony i wiemy już przed zakupem czy jest wolny od wad, czy być może ma jakąś skazę fabryczną. Ceny na rynku wtórnym oscylują z kolei w okolicach tego co zapłaciłem i ja, zatem w tej cenie jestem Wam w stanie z głębi serca polecić tę wspaniałą klawiaturkę od Vertex. Jeśli kochacie 60%, to kupujcie póki gorąca!