Lubię raz na jakiś czas zerknąć do swoich starszych recenzji, głównie po to żeby sprawdzić czy mój gust w klawiaturach się zmienia. Ostatnio udało mi się jednak dostrzec zupełnie inną rzecz: recenzując keypad dla graczy RAZER Tartarus Pro skupiłem się na jego standardowym działaniu, jednocześnie kompletnie pomijając jego główną kartę przetargową – działanie analogowe. Co prawda nigdzie nie tam nie skłamałem, natomiast moim zdaniem recenzja omijająca taki temat jest niepełna.
Stwierdziłem zatem, że trzeba to jakoś rozwiązać. Rzecz jasna na początku pomyślałem o zwyczajnym dopisaniu jednego lub dwóch akapitów do recenzji tamtego keypada, ale potem uznałem, że lepiej będzie jeśli spróbuję kolejnej klawiatury RAZER-a na przełącznikach analogowych. Spojrzałem więc w ofertę tego producenta w celu sprawdzenia jakie jeszcze modele analogowe oferuje.
Dostrzegłem dzięki temu, że kompaktowy wariant RAZER Huntsman Mini Analog jest obecnie dostępny do kupienia w zabawnych wręcz cenach. Postanowiłem więc wykorzystać tę okazję do zbadania tematu, zweryfikowania czy klawiatura ta oferuje tyle, co na papierze, a także wreszcie zrecenzować analogowość czarnych przełączników producenta z trzema żmijami w logo. Zapraszam do lektury!
Opakowanie
RAZER to jedna z tych firm, które niestety wykonują swoje opakowania w podobnym stylu. Z jednej strony pozwala to na rozpoznanie ich produktów w mgnieniu oka, ale z drugiej niszczy nieco różnorodność. Szczególnie krzywdzące jest to kiedy pudełka są w brzydkim stylu, takim jak w tym przypadku. Karton jest bowiem w większości czarny, z pojedynczymi zielonymi akcentami. Kompletnie nie podoba mi się taka estetyka i zdecydowanie wolę pudełka białych akcesoriów tego producenta.
Na froncie umieszczony został klasycznie render klawiatury w akompaniamencie nazwy modelu i logo firmy. Obok są wymienione kluczowe cechy produktu. Nie zabrakło też miejsca na logo RAZER CHROMA RGB, czyli po prostu nazwy jaką producent okraszył swoje kolorowe LED-y.
Z tyłu dzieje się odrobinę więcej, ponieważ to tam RAZER rozpisał wszystkie najważniejsze aspekty modelu Huntsman Mini Analog. Są to:
- odpinany kabel USB-C,
- keycapy PBT double-shot,
- kompaktowy rozmiar 60%,
- optyczne przełączniki z opcją wprowadzania analogowego sygnału,
- aluminiowa konstrukcja.
Wygląda więc na to, że analogowa „sześćdziesiątka” od amerykańskiej marki sprzętu dla graczy nie powinna różnić się niczym od swojego „zwykłego” brata, czyli RAZER Huntsman Mini – którego miałem już zresztą okazję testować w wersji białej i na przełącznikach fioletowych. Jeśli zatem bardziej ciekawi Was tamta opcja, to zapraszam do odpowiedniego artykułu. Jeśli jednak ciekawi Was analogowość, to zapraszam do kontynuowania tej lektury.
Akcesoria
Producent spod trzech żmij w ostatnich latach bardzo zyskał w moich oczach, bowiem widzę jak stara się oferować swoim klientom naprawdę dobre sprzęty. Leży u nich jednak nadal jedna kwestia – zestaw akcesoriów dołączanych w pakiecie z urządzeniem. Otóż w tym przypadku, poza klawiaturą, w pudełku znajdziemy jedynie instrukcję obsługi, podziękowania od CEO za zaufanie jego marce oraz czarny przewód USB-A do USB-C.
Pamiętajmy, że jest to klawiatura za blisko pół tysiąca, od renomowanej marki sprzętu dla graczy. To nie jest już 2017 rok, że można wybaczać brak choćby keycap pullera. Obecnie jest to karygodne, bowiem bez tego narzędzia tracimy właściwie część funkcjonalności oferowanej przez tak zwane „klawiatury mechaniczne„, którą jest właśnie opcja wygodnego zdjęcia nakładek.
Parę groszy dorzucę od siebie jeszcze na temat kabelka. Jest on opleciony w czarnym materiale, a jego długość wynosi 1,8 metra. Ponadto oferuje on odpowiedni poziom elastyczności, dzięki czemu jesteśmy w stanie dowolnie manipulować jego kształtem i na przykład wyprostować wszelkie fabryczne zagięcia – tak aby całość ładnie prezentowała się na biurku.
Od góry
RAZER Huntsman Mini Analog to, jak zresztą sama nazwa wskazuje, klawiatura o małym formacie. W tym przypadku producent postawił na popularne 60%, które według wielu jest najlepszą opcją dla graczy, ponieważ oferuje większość potrzebnych do grania klawiszy, jednocześnie zajmując bardzo mało miejsca na biurku. Według innych lepsze są jednak 75% lub TKL, ponieważ mają one dodatkowo rząd funkcyjny i klaster nawigacyjny. Trzeba natomiast pamiętać, że 60% także je ma, ale ukryte pod warstwą dostępną przez przytrzymanie klawisza FN.
Mawia się, że „sześćdziesiątki” nie nadają się do niczego innego niż granie, ale muszę się z tą opinią nie zgodzić. Sam uwielbiam korzystanie z tego rozmiaru, a przecież w gry pykam jedynie okazyjnie, a jak już to w osu! czy mało wymagające FPS-y. Pasuje mi bowiem ta zbliżona do symetrycznej estetyka klawiszy, a do pisania nie potrzebuję żadnych innych klawiszy niż sekcja alfanumeryczna. Trzeba natomiast pamiętać, że to wszystko jest podyktowane preferencjami i u Was sytuacja ta może wyglądać zupełnie inaczej. Nie dajcie się zatem przegadać, że musicie mieć klawiaturę w innym formacie niż Wasz ulubiony, bo jakiś random w internecie tak powiedział.
Huntsman Mini Analog korzysta z układu ANSI, w tym również rzędu dolnego o standardowych wymiarach. To szczególnie ważne, bo jeszcze parę lat temu RAZER ochoczo używał w swoich klawiaturach dziwacznego układu, który oferował między innymi krótszą spację i klawisze pomiędzy Controlem i Altem. Generowało to problemy z kompatybilnością ze sprzedawanymi osobno zestawami keycapów. Teraz na szczęście nie jest to problem i na klawiatury tej marki założymy praktycznie każde produkowane obecnie keycapy z montażem MX.
O ile zwykły wariant RAZER Huntsman Mini dostępny jest do zakupu zarówno w kolorze czarnym jak i białym, tak opcja na przełącznikach analogowych występuje jedynie w tym pierwszym. Dziwi mnie taka decyzja producenta, ponieważ białych klawiatur wciąż brakuje na rynku i moim zdaniem powinny być one chętniej oferowane przez marki gamingowe. Co do samego wyglądu tego modelu, to mamy tu do czynienia ze stosunkowo zwyczajnym urządzeniem. Format 60% mocno ogranicza pole do popisu, więc nie uświadczymy tu żadnych wymyślnych kształtów. Ot prostokąt z zaokrąglonymi rogami. Należy też zwrócić uwagę na stosunkowo wąskie ramki dookoła klawiszy.
Od spodu
Na odwrocie plastikowej obudowy producent postanowił umieścić napisy „From Gamers For Gamers” mające na celu przekazać nam, że korzystamy z produktu stworzonego dla nas przez ludzi rozumiejących nasze problemy i znających się na temacie. Taki pattern jest ciekawą odskocznią od płaskich i gładkich obudów, także mnie jego obecność jak najbardziej cieszy.
W każdym z czterech rogów znalazły się gumki antypoślizgowe, które świetnie radzą sobie z utrzymywaniem urządzenia stabilnie w jednym miejscu. Ponadto przy tylnej krawędzi widoczne są rozkładane nóżki służące do regulacji kąta nachylenia. W tym modelu są one podwójne, a więc regulacja jest aż trzystopniowa! Jakby tego było mało, producent podpisał ów nóżki odpowiadającymi im kątami nachylenia, dzięki czemu wiemy, że te małe podwyższają go do 6°, a te duże do 9°. Na krańcach nóżek też są gumki, więc klawiatura nie będzie się ślizgać nawet po ich rozłożeniu.
Od boku
Co prawda RAZER w ostatnich latach wprowadził wiele pozytywnych zmian do swoich klawiatur, ale jedna wada wciąż w nich występuje – floating-key design. Nie zaskoczę nikogo jeśli powiem, że nie jestem jego fanem i znacznie wolę modele z osłoniętymi przełącznikami. Niemniej jednak rozumiem, że gamingowe klawiatury są według wielu atrakcyjniejsze dzięki wystającym przełącznikom, bo bardziej rozlewa się w nich podświetlenie.
Pomijając obecność float-key, wygląd RAZER Huntsman Mini Analog od boku jest w porządku. Uświadczymy tu bowiem niestandardowy kształt obudowy, tworzący wrażenie jakby wyższa sekcja klawiatury lewitowała, bo spód się jej względem zwęża. Widać natomiast z tej perspektywy, że praktycznie cała obudowa jest z plastiku, zaś metalowa jest jedynie płaska płyta mocująca zamontowana na górze klawiatury i będąca w tym przypadku swego rodzaju topem obudowy. Wpływa to rzecz jasna na wagę urządzenia, która wynosi zaledwie 454 g. Co natomiast ciekawe, przy próbie wyginania konstrukcji nic się nie dzieje, ani nie skrzypi. Wychodzi więc na to, że plastik też potrafi być solidny i nie potrzeba metalu do szczęścia.
Wysokość frontowa, mierzona od samego spodu do początku keycapa, wynosi w tym modelu niecałe 21 mm. Mamy tu więc do czynienia ze standardowym profilem klawiatury, który w dodatku nie jest na tyle wysoki żeby wymagać od nas dołożenia podpórki pod nadgarstki. Dwadzieścia jeden milimetrów to bowiem często stosowany wymiar na przodzie urządzenia, a w mojej opinii podstawki przydają się dopiero powyżej 22 mm.
Z tyłu dostrzec można dosyć głęboką dziurę osadzoną nieopodal lewej krawędzi klawiatury. Znajduje się tam port USB-C, a najlepiej pasuje do niego dołączony w zestawie kabel, gdyż jego końcówka ma specjalne kanaliki do stabilniejszego utrzymania go w miejscu. Może rodzić to wątpliwości co do kompatybilności z innymi przewodami, natomiast mój zakręcony kabelek od Grublenga wszedł bez większego problemu. Bardziej irytuje mnie natomiast fakt, że złącze ani nie jest wyśrodkowane, ani nie jest możliwie jak najbliżej jednej z krawędzi. Przez to strasznie ciężko było mi w nie na ślepo trafić.
Keycapy
Mówi się, że klawiatury do gier powinny oferować nakładki wykonane z tworzywa PBT i metodą podwójnego wtrysku. Zapaleni gracze korzystają z nich bowiem nałogowo, a więc potrzebują wytrzymałego sprzętu, który nie wyrobi się ani nie zużyje po paru miesiącach. Dlatego też w RAZER Huntsman Mini Analog zastosowano keycapy PBT double-shot, a więc kombinację tego wytrzymalszego od ABS-u plastiku z najwytrzymalszą na rynku techniką wykonywania literek.
Poza znakami zrobionymi z osobnego kawałka plastiku, niektóre nakładki w „Analogowym Małym Łowcy” mają dodatkowe nadruki na froncie. Nałożone zostały one za pomocą metody pad-print, a ich kolor to biały. Informują one o pobocznych funkcjach klawiszy, do których dostęp uzyskujemy poprzez przytrzymanie klawisza FN. Przydaje się to szczególnie w klawiaturach 60% właśnie, bowiem nie każdy zna wszystkie skróty klawiszowe, konieczne do wykorzystania pełni potencjału urządzenia. Pomaga też fakt, że przy przytrzymaniu FN wszystkie klawisze z pobocznymi funkcjami podświetlają się na biało.
RAZER był jednym z pierwszych producentów, którzy zaczęli sprzedawać klawiatury z elegancką i nieprzekombinowaną czcionką. Podobnie jest w tym modelu, gdyż literki są sporych rozmiarów, ale wszystkie z nich są stosunkowo wąskie, a ich brzuszki – domknięte. Modyfikatory są z kolei reprezentowane przez napisy złożone wyłącznie z małych liter, poza Backspace, w miejscu którego jest strzałka. Wiadomo, Windows i Menu też reprezentują ikony, ale to jest swego rodzaju norma. Nie rozumiem natomiast dlaczego marki nadal nie potrafią napisać Backspace literami. A, no i wszystkie legendy są wyśrodkowane w górnej części powierzchni, zamiast wyrównane do lewej krawędzi.
Keycapy z PBT kojarzą się z szorstką powierzchnią. Choć nie jest to żadna zasada i istnieją też gładkie nakładki z tego tworzywa, to w przypadku recenzowanego dziś modelu mamy do czynienia ze stosunkowo szorstką i „suchą” teksturą. Sprzyja ona przyczepności, co powinni docenić szczególnie gracze, których palce nie ześlizgną się z keycapa. Chciałbym wspomnieć jeszcze o grubości ścianek tych nakładek, która wynosi około 1,2 mm.
Nie zdziwię Was mówiąc, że RAZER postawił na popularny profil OEM, który charakteryzuje się średnią wysokością, zaokrąglonymi rogami oraz lekkim wyprofilowaniem powierzchni, Osobiście wolałbym żeby producenci częściej eksperymentowali z tym elementem klawiatur i oferowali bardziej wymyślne profile, ale OEM też jest wygodny i nie przeszkadzało mi korzystanie z niego.
Stabilizatory
Żeby nie było zbyt nudno, producent postanowił wyrzucić do kosza jakąkolwiek standardyzację i pod dłuższymi klawiszami umieścił stabilizatory, ale zbudowane inaczej niż jakiekolwiek inne na rynku. Co prawda ich konstrukcja w minimalnym stopniu przypomina Costar, aczkolwiek końcowo mamy tu do czynienia z innym designem. Tyle dobrego, że bardzo łatwo jest go zmodyfikować.
Szkoda natomiast, że RAZER sam nie pofatygował się, aby umieścić smar na drucikach. W efekcie wciskanie dowolnego klawisza stabilizowanego kończy się słyszalnym klekotaniem, które brzmi po prostu nieprzyjemnie. Co jednak ciekawe, niektóre z klawiszy są stosunkowo ciche jak na kompletnie suche stabilizatory. Oznacza to zatem, że osoba projektująca te staby chciała zniwelować szelesty do minimum, nawet bez użycia smarowidła.
Niemniej jednak polecam każdemu z Was zakupienie grubego smaru z jednego z polskich sklepów klawiaturowych, a następnie nałożenie go w miejscu gdzie drucik zatrzaskuje się w plastikowe elementy przymocowane do keycapów. W ten sposób klekotanie powinno zostać zniwelowane do zera, a Wasze uszy będą mogły odpocząć od nieprzyjemnego hałasu.
Przełączniki
Najważniejszym elementem każdej klawiatury analogowej jest rzecz jasna przełącznik. To on odpowiada za wprowadzanie sygnału analogowego zamiast zwykłego ON/OFF (lub 0 i 1, jak kto woli). W przypadku RAZER Huntman Mini Analog rolę tę odgrywają optyczne przełączniki przerobione w taki sposób, aby wiązka światła była stopniowo przepuszczana w większym stopniu. Najlepiej wizualizuje to poniższy gif stworzony przez samego producenta.
Jak sami widzicie, element umieszczony w trzonie przełącznika zasłania laser, a im głębiej wciśniemy klawisz tym więcej światła dotrze do odbiornika. Na podstawie natężenia sygnału kontroler jest z kolei w stanie określić jak wysoko znajduje się trzon, dzięki czemu otrzymujemy sygnał analogowy. W tym przypadku jest on jednak mocno ograniczony i klawiatura rozróżnia głębokość wciśnięcia jedynie w przedziale od 1,5 mm do 3,6 mm. Wcześniej sygnału nie ma (przełącznik jest dezaktywowany), a później jest maksymalny, taki sam jak na progu końcowym.
Możecie się zastanawiać: ale po co sygnał analogowy w klawiaturze? A no po to, że daje on wiele ciekawych możliwości. Pierwsza z brzegu to opcja ustawienia progu aktywacji w dostępnym przedziale. Jasne, są na rynku klawiatury z regulacją aktywacji od 0,1 mm do 4 mm, ale są one znacznie droższe od Huntsman Mini Analog. Konfigurowalny próg aktywacji przydaje się natomiast zarówno do gier jak i do pisania, ponieważ jesteśmy w stanie dopasować go pod siebie. Chcesz szybszą aktywację? Ustawiasz maksymalnie wysoko. Męczą Cię miss-clicki? Dajesz najniżej jak się da.
Druga funkcja to podwójny próg aktywacji. Polega ona na ustawieniu jednego działania wyżej, a drugiego niżej. Można w ten sposób skonfigurować pod tym samym klawiszem chociażby powolny chód postaci (W) na wysokości 1,5 mm, a po przekroczeniu progu 3 mm dać sprint (W+Shift), pozbywając się w ten sposób konieczności wciskania dwóch klawiszy jednocześnie. Oczywiście to tylko przykładowe działanie i w dodatku najbardziej podręcznikowe. Możliwości są natomiast ograniczone jedynie przez ludzką wyobraźnię.
Aktywacja aktywacją, ale co z tytułową analogowością? A no właśnie, to o tym zapomniałem wspomnieć w recenzji RAZER Tartarus Pro, chociaż pewnie i tak każdy wiedział o tej funkcji. Działa ona natomiast jak gałki w padzie do gier. Skoro sygnał stopniowo się powiększa, to postać może na przykład płynnie zwiększać prędkość poruszania, a samochód w grze wyścigowej delikatnie skręcać. Dla wielu osób to bezużyteczna opcja, ale niektórzy docenią jej możliwości chociażby w grze TrackMania.
Ta recenzja miała zostać opublikowana na blogu już kilka dni temu, ale w ostatniej chwili dotarły do mnie informacje na temat wprowadzenia przez markę RAZER technologii Rapid Trigger do wszystkich klawiatur z ich oferty opartych o analogowe przełączniki. Postanowiłem więc zagłębić się w temat i jako pierwszy w Polsce opowiedzieć Wam nieco o tej nowej funkcji w RAZER Synapse.
Jeśli dobrze zrozumiałem, to Rapid Trigger działa w klawiaturach tego producenta jedynie w zakresie analogowym, a więc od 1,5 mm do 3,6 mm. Skonfigurować można natomiast jego czułość w przedziale 0,1-1 mm, czyli podobnie co w klawiaturach Wootinga (tam jest to 0,1-1,5 mm). Ponadto oprogramowanie pozwala na wybranie konkretnych klawiszy, które będą korzystać z tego rozwiązania, a resztę pozostawić z normalną aktywacją.
Czym jest jednak ten cały Rapid Trigger? Otóż technologia ta została pierwszy raz zaimplementowana do klawiatur przez markę Wooting w modelach opartych o magnetyczne przełączniki Lekker. Pozwala ona na kompletne usunięcie progu aktywacji i zastąpienie go aktywacją przy ruchu w dół i dezaktywacją w górę. Najlepiej obrazuje to poniższa animacja stworzona przez RAZER.
Implementacja Rapid Trigger, którą oferuje amerykański producent różni się jednak od tej w 60HE i Two HE od Wooting. Odczuć można to przede wszystkim przez znacznie mniejszy zakres, a także czułość. Po pierwsze przełącznik aktywuje się dopiero na poziomie 1,5 mm, a więc jest co do zasady odczuwalnie wolniejszy. Jeśli jednak zignorujemy ten fakt, to nawet czułość zdaje się być inna niż w Wooting 60HE – tam rzeczywiście stopnie 0,1 mm sprawiają wrażenie ułamka milimetra. W Huntsman Mini Analog czuję się jakby stopnie te były większe, nawet mimo najniższego ustawienia.
Może być to oczywiście moje placebo, ale obejrzałem jeden film na YouTube na ten temat i autor miał podobne odczucia do mnie. Prawdopodobnie stoi za tym czujnik światła, który już na papierze wydaje się być mniej dokładny od sensorów wykrywających siłę pola magnetycznego. Mimo wszystko uważam, że taki Rapid Trigger lepszy jest od jego braku, bowiem w grach takich jak osu! faktycznie poczułem różnicę w łatwości trafiania trudnych i skomplikowanych patternów.
Chociaż nie są to przełączniki magnetyczne, a optyczne, to i tak należy spodziewać się po nich genialnego poziomu gładkości. Wewnątrz przełączników RAZER Analog Optical nie dochodzi bowiem do żadnego kontaktu plastiku z metalem, a jedynie trzon ociera o prowadnice. Dzięki temu tarcie jest praktycznie niewyczuwalne, a użytkowanie znacznie przyjemniejsze niż w przypadku popularnych Cherry MX. Znam co prawda gładsze przełączniki, ale i w tym przypadku muszę przyznać, że wrażenia z korzystania są wyśmienite i w życiu nie wymieniłbym ich na żadne Gaterony czy inne Durocki.
Do maksymalnego wykorzystania potencjału analogowości producent musiał postawić na liniowy typ przełącznika. Ma on przecież płaski skok, który idealnie nadaje się do tego typu klawiatury, gdyż wszelkie przeszkody w postaci sprzężenia zwrotnego naruszyłyby sens analogowego sygnału. Szkoda natomiast, że RAZER wybrał tu model optyczny produkowany przez Dongguan Mingjian Electronic Technology Co., Ltd. o nazwie MJ5.0, który ma mocno ograniczony zakres. Dało się przecież wsadzić tu przełączniki magnetyczne, jak w Wooting 60HE, lub nawet zmienić design zamontowanego tu modelu tak, aby przedział został zwiększony do pełnego skoku, czyli od 0,1 mm do 3,8 mm.
Kiedyś powstał mit, że gracze muszą mieć lekkie przełączniki. Oczywiście jest to kwestia preferencji i nie przeczę, że niektórym może odpowiadać sprężyna wymagająca wartości tak niskich jak 35 gf do osiągnięcia progu aktywacji, aczkolwiek w tym modelu tego nie uświadczą – co bardzo mnie cieszy. RAZER Analog Optical wymagają bowiem „aż” 70 gramów siły do doprowadzenia trzonu do samego dołu, czyli około 50 gf na poziomie 1,5 mm (najniższy możliwy do ustawienia próg aktywacji). Osobiście uwielbiam cięższe przełączniki do grania, bo dają mi one znacznie większą kontrolę i precyzję, szczególnie w osu!. Co prawda męczą mi one bardziej palce, ale 70 gramów to jeszcze nie tak straszliwie dużo żebym narzekał na dyskomfort.
Każdy z przełączników zamontowanych w recenzowanej dzisiaj klawiaturze ma zamontowany osobny drucik działający tu w teorii jako stabilizator. W praktyce jest on jednak kompletnie zbędny, ponieważ w żadnym stopniu nie wpływa chociażby na wobble – ten jest tu niski zarówno z drutem, jak i bez niego. Niestety z jego obecnością wiąże się nieprzyjemny dźwięk, ale o tym za moment.
Brzmienie
No właśnie – metalowe druciki przymocowane do trzonów są dosyć luźne, przez co podczas pisania mogą szeleścić. Skoro więc mamy tu do czynienia z klekoczącymi stabilizatorami oraz szeleszczącymi przełącznikami, to powstaje bardzo nieciekawe połączenie, wyjątkowo nieprzyjemne dla uszu. O ile da się zaradzić nienasmarowanym stabilizatorom, tak żeby wyeliminować pogłos dobiegający z przełączników trzeba kompletnie wymontować metalowe druciki, a to zajmuje kupę czasu. Tyle dobrego, że użyte tu sprężynki nie rezonują i nie trzeba się martwić jeszcze kolejnym elementem.
Pomijając jednak nieprzyjemne aspekty dźwięku, zwróćmy uwagę na ogólną głośność urządzenia, a także barwę jego brzmienia. Odsłonięte przełączniki skutkują mimowolnym niesieniem się dźwięku we wszystkie strony, co przekłada się na znaczną głośność. Nie zalecam więc korzystania z RAZER Huntsman Mini Analog w środku nocy jeśli nie chcecie obudzić swoich domowników. Ja sprawdziłem i podczas intensywnego grania w osu! słychać mnie nawet za ścianą! Barwa dźwięku jest z kolei lekko skierowana w stronę niższych częstotliwości, natomiast nie jest to bas. Muszę jednak przyznać, że optyczne przełączniki RAZER-a brzmią na swój sposób atrakcyjnie.
Podświetlenie
Zanim jeszcze podświetlenie w peryferiach dla graczy było tak popularne, powstała popularna opinia, że LED-y montowane w produktach RAZER są piękne, jasne i fantastycznie odwzorowują kolory. Nie pamiętam na ile rzeczywiście tak było, ale teraz jestem w stanie stwierdzić, że o ile światło faktycznie jest jasne w Huntsman Mini Analog, to daleko mu do idealnego pod kątem kolorów.
Moimi głównymi zarzutami są standardowo dwa kolory: biały i żółty. Przez fakt, że do podświetlenia RGB stosuje się często diody emitujące trzy podstawowe barwy, które następnie po połączeniu dają docelowy kolor, to biel i żółć cierpią najbardziej. Z obu z nich wylewają się bowiem podstawowe barwy, co zupełnie psuje ich wygląd. Muszę jednak zaznaczyć, że choć żółć jest przepełniona zielenią i bardziej przypomina limonkowy, a biel jest bardziej niebieska z domieszką różowego, to wygląda to i tak lepiej niż w budżetowych urządzeniach z RGB.
Jeśli natomiast nie planujecie korzystać z tych dwóch kolorów, bo wolicie inne, to spieszę z dobrą nowiną: cała reszta tęczy prezentuje się w tej klawiaturze wyśmienicie, jest jasna i żywa. Światło penetruje znaki na keycapach wręcz perfekcyjnie, bez jakichkolwiek nierówności – pomimo zastosowania metody double-shot w połączeniu z domkniętymi brzuszkami literek i cyferek. Mógłbym się co najwyżej przyczepić do „e” i „a” na modyfikatorach, ale i tam wygląda to w miarę dobrze.
Lampki kontrolne
„Sześćdziesiątki” to klawiatury na tyle małe i kompaktowe, że ulokowanie gdziekolwiek osobnych diod informujących o włączeniu chociażby CapsLocka jest znacznie utrudnione. Wiele producentów decyduje się więc na pójście na skróty, a mianowicie ustawienie LED-ów pod konkretnymi klawiszami tak, aby te zapalały się na biało po włączeniu określonej funkcji. Tak też jest i w tym przypadku.
Zaletą takiego rozwiązania jest fakt, że o ile nie mamy usatwionego białego podświetlenia, to jesteśmy w stanie określić czy mamy włączonego CapsLocka zerkając jedynie na klawiaturę. Minusem jest natomiast zaprogramowanie lampek tak, że nawet po przebindowaniu danego klawisza w inne miejsce i tak zapalać będzie się domyślna dioda. Dlatego też w moim przypadku po włączeniu CapsLocka zapali się dioda pod klawiszem, który u mnie pełni rolę lewego Controla.
Oprogramowanie
RAZER Huntsman Mini Analog wspiera konfigurację przez dedykowaną aplikację znaną wszystkim pod nazwą RAZER Synapse. U sporej części ludzi mających kiedykolwiek kontakt z tym oprogramowaniem budzi ono jednak skrajnie negatywne emocje. Powszechnie wiadomo bowiem, że Synapse to podręcznikowy bloatware, potrafiący ważyć nawet ponad gigabajt i uruchamiający wraz z systemem masę kompletnie niepotrzebnych procesów.
Można powiedzieć, że wystarczy skonfigurować klawiaturę i pozbyć się tego programu z komputera, ale nic z tych rzeczy. O ile urządzenie rzeczywiście zapamięta ustawione przez nas mapowanie klawiszy, to pomarzyć można o zapisaniu profilu podświetlenia w pamięci wbudowanej, a nawet funkcji Rapid Trigger. Dokładnie tak – wraz z wyłączeniem softa Huntsman Mini Analog zapomina jakie kolory ma wyświetlać za pomocą LED-ów, a także wyłącza kompletnie bardzo przydatną technologię. No po prostu śmiech na sali, ręce opadają.
Nie ma sensu wypowiadać się w rozbudowany sposób na temat interfejsu graficznego, bo ten jest raczej każdemu znany. W domyślnej wersji aplikacji ustawimy działanie klawiszy (chociaż nie przestawimy miejsca, w którym znajduje się FN), również na drugiej warstwie, a także w bardzo okrojony sposób skonfigurujemy podświetlenie. Jest tu też specjalna zakładka do ustawienia progu aktywacji i Rapid Trigger. Jakiekolwiek specjalne funkcje wymagają doinstalowania osobnych wtyczek.
Ocena końcowa
Jak sami widzicie, przed klawiaturami dla graczy jeszcze długa droga żeby osiągnąć poziom dbałości o szczegóły i jakości wykonania swojej nie-gamingowej konkurencji, ale mimo wszystko niektórzy z zawodników są na dobrej drodze. Chociaż pewnie sporo ludzi z serwerów Discord i grup Facebookowych o wątpliwym poziomie merytoryki zje mnie za to stwierdzenie, to osobiście uważam, że RAZER Huntsman Mini Analog jest naprawdę fajną opcją, której nie trzeba od razu przekreślać tylko dlatego, że ma logo trzech żmij.
Jasne, mamy tu brzydki, w opinii wielu klientów, floating key design oraz nieprzesmarowane stabilizatory, ale na tym właściwie kończą się jakiekolwiek wady konstrukcyjne. Osobiście wolałbym jeszcze poprawiony dźwięk przez wyrzucenie metalowych drucików z przełączników, brak konieczności korzystania z tragicznego oprogramowania RAZER Synapse 3, a także lekkich zmian w czcionce keycapów. Niektórym nie przypadnie do gustu też zawarte tu podświetlenie.
Ale nawet mimo to mamy tu naprawdę solidną propozycję z bardzo sztywną konstrukcją składającą się z plastikowej obudowy i metalowej płyty mocującej, wytrzymałe keycapy PBT double-shot z przyjemnie szorstką teksturą, odpinany kabel USB-C, trzystopniową regulację kąta nachylenia, a także kompaktowy rozmiar sprzyjający oszczędzaniu miejsca na ruchy myszką.
Wisienką na torcie są optyczne przełączniki z możliwością wprowadzania analogowego sygnału, które nie tylko mają niski wobble i są wybitnie gładkie, ale również od strony technologicznej oferują naprawdę wiele. Można dzięki nim grać w wyścigówki prawie jak na padzie, a od niedawna uruchomić także Rapid Trigger, dzięki któremu granie w strzelanki i rytmiki stanie się wygodniejsze, a może nawet i prostsze. Dla osób niezainteresowanych tymi funkcjami istnieje też zwyczajna opcja przestawienia progu aktywacji, za co sam cenię tę klawiaturę.
Koniec końców wybór zawsze zależy od klienta. Jeśli jednak poszukujesz dosyć dobrej klawiatury do gier, która faktycznie może poprawić w pewnym stopniu Twoje wyniki, ale nie masz nie wiadomo jak dużej kasy do wydania, to moim zdaniem powinieneś/aś rozważyć RAZER Huntsman Mini Analog. Kosztuje ona bowiem obecnie około 599 złotych w czołowych sklepach z elektroniką, ale niejednokrotnie widywałem ją na przecenach obniżających cenę nawet do 450 polskich złotówek. Ja sam swój egzemplarz dorwałem za 457 zł, więc wcale nie jest to takie rzadkie. W tej cenie wątpię, że znajdziecie cokolwiek ciekawszego, o ile chcecie korzystać z klawiatury przede wszystkim do gier i cenicie sobie gładkie liniowce z ciekawymą funkcjonalnością.
Podziękowania
Na koniec chciałbym podziękować mojej czytelniczce mizu za zasubskrybowanie mnie na Patronite. To wiele dla mnie znaczy i pozwala mi tworzyć więcej tekstów tego typu! W zamian za ten gest chciałbym zaprosić Was na kanał YouTube oraz serwer Discord o nazwie Klawikoty, należące do tej właśnie osoby.