W zeszłym roku członek grupy „klawiaturawka” na Facebooku i Discordzie wyszedł z inicjatywą produkowania dla Polaków zakręconych kabli. Robią one furorę za granicą już od jakiegoś czasu, ale do tej pory jedynym źródłem dla Polski były kable z bardzo przepłaconych sklepów. Aleks Tajs pokazał jednak, że da się bardzo niskim kosztem dostać takie kable i że jest on w stanie produkować je na nasz rodzimy rynek. Rozpoczął więc zakup grupowy, podczas którego zbierał zamówienia od ludzi. Gdy ten się zakończył i wszyscy zapłacili za swoje kable, Aleks mógł zamówić materiały. Z kolei gdy materiały do niego doszły, zaczęła się produkcja. Ja z Karolem z mojego miasta zamówiłem po jednym kablu, a oba miały iść do jednego paczkomatu żebyśmy mogli oszczędzić na wysyłce. Było to jeszcze wtedy gdy nie planowałem kupować Monstargeara, więc mój kabel miał być przeznaczony do Ramy U80-a Seq2 w barwie żółtej. Bardzo podoba mi się połączenie żółtego z niebieskim, dlatego poza keycapami chciałem w takie barwy wyposażyć kabel.
Mój wybór
Wybrałem dosyć nietypową konfigurację, bo część kabla z kręciołkiem jest opleciona w niebieski paracord, a ta po łączniku w żółty oplot. Wybrałem również przeciwne kolory do termokurczek – żółte tam gdzie kabel jest niebieski, a niebieskie tam gdzie jest żółty. Kabel podzielony miał być za pomocą złącza GX16. Jest ono srebrne i dosyć masywne, a kablowi nadaje przyjemnego dla oka akcentu. Rozważałem też niebieskie Weipu SA12 i cały żółty kabel, ale jednak zrezygnowałem z tego pomysłu z powodu ogromnej ceny i zbyt dużej ilości żółci w takim scenariuszu. Długość kręciołków jaką wybrałem to 20 centymetrów, ale Aleks podczas produkcji postanowił dać zarówno mi jak i Karolowi nieco dłuższe zakręcenie, bo aż trzydziestocentymetrowe.
Zwoje
Zapytacie po co tak właściwie nam takie kręciołki? A no dlatego, że wygląda to po prostu wyśmienicie. Mi osobiście kojarzy się to ze starymi klawiaturami i telefonami stacjonarnymi, które to takie właśnie kable posiadały. Wygląda to szczególnie dobrze z nietypowymi kolorkami. Widzicie, jak płaci się za klawiaturę te trzy tysiące złotych to dodatkowa stówka za idealnie wyglądający kabel dosłownie nic nie zmienia w portfelu, a nadaje klawiaturze i stanowisku dodatkowy urok.
Złącze
Jak wspominałem, kabel mój podzielony został złączem GX16. Sama obecność takich złącz w kablach to również popularny trend, ale te bardziej egzotyczne z nich potrafią osiągać gigantyczne ceny. Na szczęście GX16 kosztuje bardzo mało i u Aleksa jego dodanie wyniosło bodajże 15 złotych, gdzie Weipu SA12 kosztowało ponad sto złotych. Srebrny jak najbardziej pasuje do całości, a taka masywność tego złącza dodaje specjalnego uroku. Bardzo mi się to podoba i nie żałuję, że zdecydowałem się na to złącze. Czy ma ono z kolei jakikolwiek inny cel? Niezbyt. Można kabel rozłączyć na pół i na przykład zmienić jedną połowę na drugą, ale to tyle. Dla mnie poza wyglądem nie ma to żadnego praktycznego celu. Same złączki USB-A i USB-C są dodatkowo pozłacane.
Kolory
Kabel ten rzecz jasna miał na celu pasować do keycapów MAXKEY KA, które zakupiłem do Ramy. Oczywiście dobranie kolorów perfekcyjnie było dosłownie niemożliwe, bo jedyne co miałem do dyspozycji to zdjęcia oplotów. Gdybym miał je wszystkie w rękach to może dałoby się je jakoś dopasować, ale zdjęcia dają jedynie pogląd i pokazują zbliżone kolory. Mimo wszystko nie jest źle, kolory nie są bardzo sobie bliskie, ale więcej odcieni to też nie jest wada. Mi się osobiście w głowie całość układa bardzo dobrze i mam nadzieję, że gdy dostanę w końcu w ręce Ramę to wszystko ze sobą będzie współgrać perfekcyjnie.
Wybór Karola
Pominąłem trochę w tym artykule kabel Karola, a służył on tak właściwie jedynie jako dodatkowy element na zdjęciach. Jednak warto wspomnieć, że Karol dodatkowo do swojego kabla wybrał opcję tak zwanego techflexa. Jest to swego rodzaju plastikowa siateczka, którą nakłada się na oplot. Dodaje ona drugi kolor, a w niektórych przypadkach może skutkować naprawdę fantastycznym wygląem. W przypadku kabla Karola ma on fioletowy oplot i niebieski techflex, co razem wygląda jak jakiś plazmowy laser z pistoletu. Mi osobiście bardzo to się podoba, ale skutkiem ubocznym jest to, że kręciołki są w jego kablu nieco gorzej złączone. Jak widzicie na poniższym zdjęciu – mój kabel ma bardzo ciasne kręciołki, a u Karolowego są pomiędzy nimi lekkie przerwy. Mi się to osobiście nie podoba i wolę pod tym względem swój kabelek. Finalnie, doliczając wszelkie zniżki za zakup dwóch kabli na raz i za fakt bycia klientem z Discorda za swój kabel zapłaciłem 91 złotych.