Recenzja HMX Cloud

Lubię odkrywać nowości w świecie przełączników. Po prostu, jest to coś co mnie satysfakcjonuje, bo mimo lekkiej stagnacji na rynku, wciąż potrafią pojawiać się na nim naprawdę udane produkty. Okazuje się natomiast, że w krzakach krył się przede mną pewien producent, którego kompletnie przeoczyłem przez ostatnie miesiące, a który okazuje się być nowym wyznacznikiem standardów oraz ulubieńcem wielu entuzjastów. Mowa o HMX, czyli marce stojącej za popularnymi Xinhai, Cheese, a także będącymi przedmiotem dzisiejszej recenzji HMX Cloud.

Pierwszy raz o HMX usłyszałem bodajże w filmie lub na streamie BlackSimona, jednak zainteresowałem się nimi dopiero po przeczytaniu wiadomości Venastry na ich temat na którymś z serwerów Discord, bodajże na Poklikane. Dowiedziałem się wówczas, że marka ta specjalizuje się w produkcji dosyć tanich przełączników, które korzystają z naprawdę nietypowych materiałów oraz oferują charakterystyczne, wysokie brzmienie. Zainteresowały mnie one tym na tyle, że momentalnie podjąłem decyzję o zakupie kilku modeli. Pierwsze przetestowałem jednak „Chmurki”, więc dlatego ten tekst będzie poświęcony właśnie nim. Czy wypadły dobrze w moich testach? Zapraszam do lektury! 🙂

HMX Cloud klawiatura switch

Budowa

HMX Cloud to z pozoru zwyczajne switche, które oparte są na najczęściej kopiowanym w świecie klawiatur designie – MX style. Okazuje się jednak, że producent użył do ich produkcji nietypowych plastików. Do górnej części obudowy zastosował nylon PA12, zaś do spodu obudowy PA2.0. Trzon został z kolei wykonany z LY, zaś jego rdzeń wydłużony, dzięki czemu cały trzon osiąga 13,1 mm długości. Jeśli wspomniane przeze mnie nazwy plastików nic Wam nie mówią, to absolutnie się nie dziwię. Mi także kompletnie nic one nie powiedziały, ale za to ich opisy już jak najbardziej. PA2.0 to bowiem mieszanka nylonu PA2 i PTFE, czyniąca go gładszym materiałem. Sam nylon jest z kolei tworzywem znanym z wysokiego i pełnego brzmienia. LY to z kolei mieszanka plastików, która większości hobbystów kojarzy się z lekko wytłumionym stukaniem, ale wspaniałą gładkością.

Koniec końców są to po prostu kolejne przełączniki zamykane na cztery małe zatrzaski, wspierające najpopularniejszy standard rozkładu pinów i keycapów montowanych na krzyżak, a także oferujące dwie dodatkowe nóżki stabilizujące na spodzie. Moim zdaniem nie ma znaczenia nazwa materiału, ani nawet sam materiał, z którego wykonano przełącznik. Liczy się to, jak w rzeczywistości on wypada. W opozycji do tego stanowiska stoi jednak przekonanie, że skoro dane plastiki mają swoją charakterystykę, to przecież nie można nie zwrócić na nie uwagi. Nawet ja sam często piszę w recenzjach switchy z POM-u, że jest to tworzywo znane z charakterystycznie wysokiego, ale jednocześnie głębokiego brzmienia.

Żeby nie zostawić Was bez żadnej konkluzji, uznajmy po prostu, że o ile utarły się w hobby pewne przekonania i większość entuzjastów kojarzy czego może się spodziewać po nylonie, poliwęglanie i polioksymetylenie, o tyle LY, PA12 i PA2.0 są wciąż stosunkowo nowymi wynalazkami dla hobbystów i w zasadzie nie znaczą one kompletnie nic. Dlatego też w przypadku przełączników od HMX należy spojrzeć na sam performance switcha, a nie na materiały wypisane w specyfikacji – bo po prostu nic się z nich nie dowiemy.

Skok

Recenzowane dzisiaj przełączniki to liniowce, co zdaje się być tradycją HMX – producent ten nie ma bowiem w ofercie żadnych innych typów switchy, a odłam hobby jakim jest modowanie switchy i ich kolekcjonowanie jest aktywnie w stagnacji od paru lat i nie jest w stanie wynaleźć nic ciekawszego niż inaczej brzmiący liniowiec. Wiem, że jestem teraz okrutny, ale gdy zapytałem znajomego jakie są teraz trendujące przełączniki wśród ludzi siedzących w temacie, to sam powiedział mi, że znaczny udział w rynku mają liniowce, a tactile zostały nieco zepchnięte na drugi plan. Szkoda, bo od kiedy zacząłem interesować się modowaniem przełączników skupiałem się przede wszystkim właśnie na modelach dotykowych, a nie na tych liniowych.

Warto natomiast zaznaczyć, że HMX Cloud to nie jest zwyczajny liniowiec, gdyż uświadczymy w nim zredukowany skok. O ile zatem nie odczujemy w nich żadnego progu aktywacji, to sam skok zakończy się dla naszych palców twardym lądowaniem, które napotkamy wyraźnie wcześniej niż w standardowym, dajmy na to, Cherry MX Black-u. Podróż trzonu została tu bowiem zredukowana do 3,75 mm, gdzie standard wynosi 4 mm. Aktywacja odbywa się w nich z kolei na poziomie około 2 mm, czyli normalnie. Nie muszę się chyba powtarzać, ale jestem wielkim fanem liniowców ze skróconym skokiem i pisanie na Cloudach było dla mnie naprawdę satysfakcjonujące, między innymi właśnie za sprawą wydłużonego trzonu.

Powyższy wykres zawdzięczamy użytkownikowi TheremingGoat, będącemu filarem społeczności przełącznikowej.

Sprężyny

Jest wiele trendów, za którymi nie przepadam – wpychanie pianki gdzie popadnie, tworzenie 2137 takich samych przełączników w innych kolorach i udawanie, że czymś się różnią, czy nawet wynajdywanie setek różnych modyfikacji do stabilizatorów, którym wystarczy przecież tylko smarowanie. Jest jednak jeden trend, którego rozpowszechnienie i ciągła dominacja na rynku bardzo mnie raduje. Mowa o wydłużonych sprężynach tworzących tak zwany slow-curve za sprawą występującego w nich pre-load’u. W przypadku HMX Cloud zastosowano takie jednostopniowe o długości 21,5 mm, a więc mowa tu o naprawdę długich gagatkach.

Od razu czuć, że obcujemy z wydłużoną sprężyną. Dodatkowym aspektem jest stawiany przez nie opór, który wynosi 50 gramów siły potrzebnych do doprowadzenia trzonu do samego dołu. Zgodnie z zasadami fizyki, im lżejsza jest sprężyna, a tu mowa o takiej stosunkowo lekkiej, tym mniejsza będzie różnica oporu między początkiem, a końcem. Jeśli zatem dołożymy do tego aż 21,5 mm długości zamknięte w małym przełączniku, to otrzymujemy istnego potwora – skok zaczyna się oporem około 35 gf, a aktywacja (według producenta) ma miejsce przy 42 gf. Dodatkowo widzimy, że na wykresie bottom-out ma miejsce przy 47 gf, więc okazują się one jeszcze lżejsze, a więc różnica jest jeszcze mniejsza.

Jak przekłada się to na pisanie? Moim zdaniem jest to miecz obusieczny, bo o ile kocham pisanie na liniowcach z długimi sprężynami, to nie koniecznie trafiają w mój gust tak lekkie przełączniki. Osobiście preferuję coś w okolicach 60 gramów, a nawet bliżej 70 gf. Niemniej jednak pisząc na HMX Cloud nie doświadczałem wielu literówek, a przede wszystkim nie męczyłem palców. Korzystanie z tych przełączników było więc dla mnie końcowo komfortowym doświadczeniem, przy czym zdecydowanie wolałbym coś cięższego i jeżeli zdecyduję się zamontować HMX Cloud w którejś z moich klawiatur (na co jest ogromna szansa) to padnie na podmiankę sprężyn na takie z wyższym oporem, ale podobną długością.

HMX Cloud występują także w drugim wariancie sprężynowym, który to wymaga 63,5 g do doprowadzenia trzonu do samego dołu i około 56 gf do aktywacji. Być może powinienem był nabyć go zamiast tego domyślnego, oryginalnego.

Brzmienie

Głównym aspektem, za który entuzjaści pokochali przełączniki marki HMX oraz wciąż je kupują jest ich nietypowe, głośne i wysokie brzmienie. Stoi za nim rzecz jasna stosowanie wymyślnych wariantów nylonu, spośród których chociażby PA12 (tu użyty do górnej części obudowy) jest uznawany za najwyżej brzmiący nylon. HMX Cloud są jednak jednymi z tych, które według opinii dostępnych w internecie wcale nie są aż tak głośne i aż tak wysoko brzmiące jak na możliwości HMX. Żeby było zabawniej, celowo wrzuciłem je pierwotnie do mojej Arc60 wraz z aluminiową płytą montażową żeby sprawdzić jak będą one brzmiały w basowej klawiaturze. Wisienka na torcie? Keycapy z PBT, czyli te basowsze.

Efekty są co najmniej zatrważające. HMX Cloud nie tylko są absurdalnie głośne i walą jak szalone, ale także brzmią naprawdę intrygująco. Nigdy nie słyszałem takiego zabarwienia brzmienia ani takiego charakternego stukania w przełączniku MX style, ani właściwie jakimkolwiek przełączniku. Nawet pomimo użycia grubych nakładek dźwięk nie został wytłumiony, a wręcz uwydatniony – zostało bowiem samiutkie mięsko, które słychać, że jest trzymane w ryzach, ale po prostu jest donośne i atakuje nasze uszy z ogromną mocą. Jeśli chodzi o samą w sobie barwę, to faktycznie powiedziałbym, że nie są to najbardziej sopranowe przełączniki jakie znam, ale na to niewątpliwie wpływ ma użyta przeze mnie konfiguracja.

Zaskakująco źle HMX Cloud brzmią natomiast z keycapami wykonanymi z tworzywa ABS. Tak coś czułem, że połączenie wysoko brzmiących switchy i wysoko brzmiących nakładek może być lekką przesadą, ale nie spodziewałem się aż tak nieprzyjemnego dla ucha efektu. Stukanie jakby utraciło swój wigor i stało się irytująco wysokie, wręcz męczące. Sprawdziłem specjalnie czy może nie jest to kwestia zależna od klawiatury, ale zarówno w U80-A jak i Arc60 wygląda to tak samo – z keycapami PBT jest naprawdę fajnie, ale wystarczy zmienić je na ABS i nagle przestaję czuć frajdę ze słuchania tych przełączników. Miejcie natomiast na uwadze, że to kwestia stricte subiektywna i Wam może się równie dobrze nie podobać brzmienie z nakładkami PBT, a podobać to z ABS-ami.

Vertex Arc60 na CRP Peacock R3 + R5.
Vertex Arc60 na Domikey Single Chip.
RAMA.WORKS U80-A SEQ2 na AlephKey Zhuyin Side-Print.
RAMA.WORKS U80-A SEQ2 na JTK Royal Green.

Gładkość

Mocnym argumentem przeciw wielu dobrze brzmiącym przełącznikom jest zwykle ich gładkość, która wypada słabo w porównaniu chociażby do popularnych Gateron Milky Yellow Pro czy zyskujących w oczach entuzjastów Gateron Smoothie. To właśnie dlatego sporym atutem HMX Cloud i ogólnie przełączników marki HMX jest ich fabryczne smarowanie oraz sam dobór materiałów oraz jakość form i wtrysków. Wszystkie te czynniki zebrane w jednym switchu skutkują naprawdę gładziutką pracą, przy której kompletnie nie czuć tarcia podczas pisania ze standardową prędkością. Wiadomo, że wciskając klawisz powolutku poczujemy lekkie ocieranie, ale nawet i w takiej sytuacji jest ono minimalne. Chmurki od tego chińskiego producenta są zatem naprawdę płynnym switchem, a to zdecydowanie jedna z najważniejszych kwestii w liniowcu.

Ocena końcowa

Nigdy nie spotkałem się jeszcze z takim przełącznikiem jak HMX Cloud. Testowałem naprawdę wiele różnych modeli, ale od kiedy jestem w hobby klawiaturowym nie miałem okazji korzystać z czegoś brzmiącego w taki sposób. „Chmurki” oferują bowiem wysokie, a zarazem pełne brzmienie, które naprawdę mnie porwało. Poza tym są wybitnie gładkie, a ich sprężyny pracują dosyć przyjemnie – choć ciutkę za lekko na moje preferencje. Wobble praktycznie tu nie występuje, podobnie jak wszelkie metaliczne pogłosy.

Wszystko to zamknięte jest w naprawdę świetnej cenie. HMX Cloud można bowiem kupić w sklepie UniKeys oferującym je za około 17,50 złotych za 10 sztuk i to już z wliczonym podatkiem VAT. Dostawa z tego sklepu to lekko ponad dwie dyszki, co daje nam kwotę około 180 złotych za 90 sztuk – 2 zł per switch. Alternatywnie możemy nabyć je w polskim sklepie TypeBuilders za ciutkę więcej, ale i z szybszą dostawą – 208,81 złotych za 90 sztuk z kodem KRZEW obniżającym cenę koszyka o 10%. W takich pieniądzach próżno szukać jakichkolwiek alternatyw dla tak brzmiących i tak płynnie pracujących przełączników. Uważam zatem, że HMX to dla mnie odkrycie roku i bardzo cieszę się, że nadrobiłem braki i wreszcie spróbowałem tych wybitnych switchy. Wam też polecam jeśli jeszcze jesteście w tyle!

Podziękowania

Choć przełączniki do recenzji kupiłem sobie sam, to polecam Wam skorzystać z oferty sklepu TypeBuilders, oferującego między innymi switche marki HMX – jako jedyny sklep w Polsce! Z kodem KRZEW możecie obniżyć cenę dowolnych przedmiotów o 10%, a jest w czym wybierać, bo asortyment sklepu jest naprawdę szeroki. Poza świetnymi switchami znajdziecie tam keycapy, stabilizatory i inne akcesoria przydatne każdemu entuzjaście.