Recenzja Cherry MX Black Clear-Top

Czym marki takie jak Gateron czy Kailh skradły serca entuzjastów, czego przez wiele lat nie było w stanie osiągnąć Cherry? Jest to niewątpliwie komunikacja z nimi oraz wprowadzanie innowacji, zmian i poprawek zgodnych z potrzebami klientów. Przez wiele lat niemiecki producent, ironicznie będący stwórcą MX style, a więc najpopularniejszego designu przełączników, kompletnie ignorował wołania hobbystów i skupiał się na pompowaniu kasy w produkcję bardzo przeciętnych switchy dla mas. W tym czasie entuzjaści zdążyli znaleźć sobie nowe, lepsze marki, a jedyne przełączniki z wisienkowym logo jakie ich interesowały to te z lat 80-tych.

Czasy się jednak zmieniły i nawet dział marketingowy firmy Cherry zauważył, że firma dłużej nie pociągnie jeśli nie zacznie słuchać coraz to liczniejszej grupy – ludzi świadomych, którzy wiedzą czego oczekują od swojej klawiatury i czego nie jest im w stanie zaoferować Cherry MX. Wszystko zaczęło się od kolejnego odświeżenia form, nazwanego przez producenta „Hyperglide„, później pojawiły się dużo ciekawsze Cherry MX Ergo Clear naśladujące popularny w hobby mod będący podmianką za ciężkiej sprężyny w przełączniku tactile na taką lżejszą, a istną wisienką na torcie okazała się być premiera Cherry MX Black Clear-Top, zwanego też przez wielu „Modern Nixie”.

Dlaczego to taka ważna premiera? A no dlatego, że przełącznik ten jest bazowany na modelu z 1983 roku, produkowanym wyłącznie dla marki Nixdorf i jej klawiatur, kosztującym obecnie horrendalne kwoty (na aukcji na Allegro klawiatura pełna tych przełączników poszła za ponad 3000 złotych). Wśród wielu Nixie wyrosły na istny Święty Graal przełączników Cherry, dlatego wydanie ich w odnowionej wersji było dosyć ważnym momentem w historii tej marki. Dodatkowym atutem jest fakt, że całą akcją nadzorował GEON, czyli legendarny wręcz projektant i producent wysokiej jakości klawiatur, znany przede wszystkim z F1-8X czy Frog TKL.

Pozostaje jednak wiele pytań: czy nowe Nixie dorastają do pięt oryginałowi? Czy różnią się właściwie czymkolwiek od normalnych Cherry MX Black? Czy są po prostu warte swojej ceny? Postanowiłem sprawdzić co najmniej część z tych rzeczy i ocenić czy Cherry MX Black Clear-Top są godne pozostania w mojej kolekcji przełączników i trafienia do jednej z moich prywatnych klawiatur. Zapraszam do lektury!

Cherry MX Black Clear-Top

Budowa

Nie ma prostszego sposobu na opisanie budowy przełącznika spod szyldu Cherry MX niż „MX style”. Jest to bowiem standard, który jest klonowany przez masę producentów, a sam wynalazca – producent z wisienką w logo, nadal z niego korzysta, pomimo upływu lat. Według wielu to dobrze, bowiem standaryzacja pozwala na większą kompatybilność: nie musimy martwić się czy dane przełączniki będą pasować do naszej klawiatury i keycapów, bo przecież wszystkie przełączniki pasują. Oczywiście są nadal na rynku fundamentalnie inne rozwiązania, których nie można porównywać do stylu MX, natomiast zastanówmy się poważnie: kiedy ostatnio takowe recenzowałem i czy jest w zasadzie sens recenzowania przełączników, które będą pasować jedynie do kilku klawiatur na świecie?

Wracając do Cherry MX Black Clear-Top, te są wizualnie wzorowane na legendarnych Nixie, a zatem ich spód wykonany został z czarnego tworzywa, trzon również, zaś góra – z mlecznego. Wyglądają one dzięki temu bardzo stylowo i bije od nich taki retro vibe. Nie wiemy jednak za wiele o samych plastikach użytych przez producenta. Cherry od zawsze unika udzielania informacji na ten temat, bo boi się skopiowania ich certyfikowanej mieszanki tworzyw©, lecz nie ukrywajmy – gdyby któryś chiński producent chciał to zrobić, to dawno by już to zrobił. Z drugiej strony informacja na temat tworzyw rzadko kiedy okazuje się przydatna, bo przecież najważniejsze jest końcowe brzmienie i wrażenia z użytkowania, a nie plastik wpisany w specyfikację.

Cherry zawsze kojarzyło mi się z dosyć dobrymi tolerancjami, niemniej jednak dopiero Outemu pokazało mi jaki poziom wobble jest w przełączniku MX style odpowiedni. Muszę jednak przyznać, że Cherry MX Black Clear-Top szczególnie nie odstają od tego standardu i trzony naprawdę nie bujają się w nich zauważalnie na boki. Niby da się odczuć jakieś chybotanie na lewo i prawo, ale jest ono marginalne. Dobrym dodatkiem jest z kolei stabilizacja na spodzie obudowy w postaci dwóch dodatkowych nóżek, czyniących te przełączniki 5-pinowymi. Dzięki temu bez problemu wsadzimy je w klawiatury plateless oraz hot-swap, nie musząc martwić się o jakiekolwiek zauważalne przekrzywienia.

Skok

Recenzowane dzisiaj przełączniki to nic innego jak najzwyklejsze liniowce. Skok jest w nich zatem kompletnie płaski, co skutkuje brakiem możliwości dotykowego wykrycia progu aktywacji. Często liniowce wybierane są przez graczy przez brak „rozpraszającego” bump-a znanego z modeli tactile, natomiast ja lubię korzystać z liniowców także do normalnego pisania tekstów. Pod tym względem „Modern Nixie” wypadają naprawdę dobrze, bo poza byciem zwyczajnymi liniowcami mają one także standardową długość skoku – 4 mm, z aktywacją umieszczoną na wysokości 2 mm. Nie uświadczymy tu zatem fajerwerków, ale dokładnie o to chodzi – normalny, nudny wręcz typing experience, którego wielu entuzjastów potrzebowało po tych kilku latach zdominowanych przez kolorowe i przekombinowane switche od Tecsee i JWK.

Źródło: ThereminGoat

Sprężyny

„Black” w nazwie przełącznika od Cherry zobowiązuje do umieszczenia w jego wnętrzu ciężkiej sprężyny. Chciałbym wierzyć, że nie musi być to zasada, bo Cherry MX Black są moim zdaniem zbyt ciężkie, a preferowane przez większość entuzjastów wyważenie to 63,5 gramów siły potrzebne do doprowadzenia trzonu do samego dołu. Niestety, sprężynki zamontowane w Cherry MX Black Clear-Top wymagają dokładnie takiej siły, ale do aktywacji! Połączmy to z krótką sprężyną, osiągającą zaledwie 15 mm, a poskutkuje to aż 85 gf potrzebnymi do dociśnięcia klawisza do samego dołu.

Oczywiście męczy to palce podczas użytkowania, jednak z drugiej strony daje im pewnego rodzaju kontrolę. Nie wiem czy też tak macie, ale ja lubię pisać na nieco cięższych switchach właśnie dlatego, że czuję się na nich jakoś pewniej – pisałem o tym też w przypadku RAZER Analog Optical. Wolałbym natomiast żeby Cherry obniżyło ten nacisk o jakieś 10 gramów, wtedy byłoby idealnie. Nawet nie oczekuję długiej sprężyny generującej slow-curve, bo przecież mówimy o opornym na innowacje Cherry, ale ciut lżejszy nacisk byłby dla mnie zbawieniem.

Brzmienie

Przełączniki niemieckiego producenta Cherry kojarzą się większości z bardzo charakterystycznym, głębokim lecz wysokim, pełnym lecz przytłumionym, szorstkim brzmieniem. Nie inaczej jest w przypadku recenzowanych dzisiaj „Modern Nixie”, które swoją barwą brzmienia bardzo przypominają najzwyklejsze Cherry MX Black. Zauważyłem natomiast, że ich stuknięcie jest delikatnie wyższe przy zderzeniu trzonu z górną częścią obudowy. Ponadto w przypadku Cherry MX Black Clear-Top nie uświadczymy jakiegokolwiek metalicznego pogłosu, co jest szczególnie ciekawe – switche tej marki słyną z fatalnie brzmiących sprężyn, które nie tylko pingują, ale wydają z siebie dziwaczne zgrzytanie metalu. Tu na szczęście nie ma ani jednego, ani drugiego.

Vertex Arc60 (aluminium plate) na Keykobo White on Black.
Vertex Arc60 (aluminium plate) na Shenpo Red Cyrillic.

Gładkość

No i tutaj zaczynają się schody. Choć do tej pory Cherry MX Black Clear-Top mogą wydawać Wam się naprawdę dobrymi przełącznikami, to najwyższa pora rozwiać wszelkie wątpliwości. Kupione przeze mnie na test „Modern Nixie” nie należą bowiem do grupy przełączników gładkich, bez względu jak na to spojrzymy. Wpływ na to ma niewątpliwie fakt, że producent nie zastosował w nich żadnego smarowania fabrycznego, ale jest na rynku wiele modeli, które oferują znacznie lepsze doznania z użytkowania i to bez smarowidła. Nie ma też co porównywać ich do Gateron Milky Yellow Pro, bo byłoby to gwoździem do trumny, z drewna wiśniowego.

Powiem Wam, że spodziewałem się czegoś więcej. Myślałem, że może Cherry robiąc taki dosyć niszowy przełącznik nie zepsuje go tak szybko, ale jak widać – myliłem się. Nie przeczę, że pierwsze partie tych switchy mogły być gładsze, ale ja swoje kupiłem jakiś czas po premierze. Mimo to nie myślałem, że podczas pisania tarcie będzie tak wyraźnie odczuwalne przez całą długość skoku. Smarowanie Krytoxem 205g0, zgodnie z moim poradnikiem, jak najbardziej pomaga, ale nie ukrywa szorstkości w całości, ani nawet w większości. To wciąż pozostaje i daje się we znaki, co jedni mogą w zasadzie lubić – w końcu to z tego są znane Cherry MX Black. Jeśli jesteście jednak zwolennikami czegoś przyjemniejszego – gładszego, to zdecydowanie nie będzie to wybór dla Was.

Ocena końcowa

Przełączniki będące przedmiotem dzisiejszej recenzji niewątpliwie nie są produktem dla każdego. Kupując je trzeba liczyć się z naprawdę miernym stopniem gładkości, co nie powinno mieć miejsca w przypadku liniowców kosztujących obecnie około 270 złotych za 90 sztuk. Powiem nawet, że jest to trochę śmieszne – Gateron w modelach po 1 zł za sztukę potrafi osiągać stopień gładkości porównywalny do bezkontaktowych switchy magnetycznych, a Cherry w modelu za 3 zł za sztukę nie. Nie ma się co jednak dziwić, bo marka ta jest z tego znana i kupując jej produkty trzeba być po prostu na to przygotowanym.

Poza gładkością są to jednak świetne przełączniki. Ich brzmienie bardzo przypadło mi do gustu, szczególnie w połączeniu z keycapami z ABS-u, zaś sprężynki nie hałasują i są dosyć fajne w użytkowaniu – tylko lekko za ciężkie na moje palce. Wobble wypada bardzo dobrze, a na spodzie mamy dodatkową stabilizację w postaci 5 pinów. Gdyby tylko ta płynność była lepsza, to mógłbym bez problemu polecić te switche każdemu. A tak to o ile mój zestaw zostanie ze mną na dłużej, o tyle Wam radziłbym się poważnie zastanowić przed zakupem „Modern Nixie”, bo przecież dużo tańsze Hyperglide osiągają to samo, a są zazwyczaj gładsze.

Podziękowania

Switche do tej recenzji kupiłem we własnym zakresie i za własne pieniądze, gdyż niestety żaden polski sklep nie ma ich w swojej ofercie. Jeśli Wy nie jesteście nimi jednak zainteresowani, to szukając swoich nowych przełączników polecam Wam zajrzeć do Shelter.pl – polskiego sklepu z elektroniką, w tym z klawiaturami i akcesoriami do nich. Aktualnie trwa w nim promocja, w ramach której z kodem KRZEW możecie zyskać 10% zniżki na dowolne switche!