Rok 2024 się skończył, a wraz z tym wyczekiwanym przez wielu momentem na YouTube znaleźć można było masę filmów przedstawiających „najlepsze klawiatury” ubiegłego roku. Przyznam, że obejrzałem kilka z nich – głównie w celu sprawdzenia co aktualnie trenduje wśród ludzi mniej zainteresowanych hobby klawiaturowym, a bardziej sensownymi produktami w uczciwej cenie. Jeden z jupiterów rzekł jednak, że jego wideo dotyczy modeli „customowych”. Ku mojemu zdziwieniu, w samej treści nie została zaprezentowana ani jedna klawiatura, którą osobiście nazwałbym kustomową. Zainspirowało mnie to do napisania tego artykułu, w którym chciałbym przedstawić Wam jak ja, entuzjasta, widzę ten temat i dlaczego dla mnie całe to nazewnictwo wprowadza jeszcze więcej problemów niż choćby w przypadku określenia „klawiatura mechaniczna„.
Pamiętacie pewnie, że kiedyś na łamach bloga stworzyłem trzy-artykułową serię, w której obalałem popularne w tym światku mity. Wśród nich znalazł się tekst „Zmiana keycapów w Twoim GK630K nie sprawi, że stanie się ona customem„, w którym zaproponowałem wyrzucenie słowa custom z nomenklatury i zastąpienie go pojęciem DIY kit, za pomocą którego możemy opisać każdy sprzęt składany przez nas z części. Założenie to jest jednak dziurawe, albowiem samo słowo kit sugeruje, że wszystkie części dostaliśmy w zestawie (tak jak w modelu czołgu do samodzielnego złożenia czy też sklejenia), zamiast dobrać je według siebie i z różnych źródeł. Aktualnie uważam więc, że taka propozycja była bez sensu i lepiej rzeczywiście pozostać przy „custom keyboard” w niektórych przypadkach. Ale czy na pewno to idealne rozwiązanie?
Custom = personalizacja
Okazuje się, że masa ludzi traktuje pojęcie to jako idealną furtkę do sugerowania innym lepszej jakości i wykonania względem zwyczajnej klawiatury pre-built. Coraz więcej osób nazywa najzwyklejsze gotowce z AliExpress customami, ponieważ to oni wybierają jakie switche do nich wrzucą – oczywiście do hot-swap’a, a nie w znacznie dłuższym procesie lutowania każdego przełącznika osobno. Osobiście boli mnie takie spłycenie tematu, bo jeszcze nie tak dawno temu custom było określeniem zarezerwowanym wyłącznie dla produktów stworzonych specjalnie z myślą o entuzjastach, a nie zwykłych klientach bez jakichkolwiek chęci do angażowania się w hobby. To główny powód dlaczego w ogóle piszę ten artykuł – chciałbym żeby normalne klawki były nazywane normalnymi, a te prawdziwie customowe customowymi, jak elitystycznie by to nie brzmiało.
Przykład? Wystarczy zajrzeć na dowolny serwer Discord przynajmniej w niewielkim stopniu poświęcony klawiaturom. Zobaczymy tam częste pytania o polecaną klawiaturę customową do X kwoty. I tu pojawia się najważniejszy problem tego określenia. Gdyby sprzęt, o który takie osoby pytają, faktycznie był customowy, to pytania te nigdy by nie padły. Cała idea spersonalizowanych klawiatur to w końcu samodzielne zbadanie tematu i określenie na podstawie własnych preferencji co najbardziej nam odpowiada. Wiadomym jest, że im więcej wymagań, tym ciężej kupić model w sensownych pieniądzach, ale tak wygląda każde rozwinięte hobby dotyczące produktów związanych z elektroniką. Klawiatury kustomowe zawsze uchodziły za drogi temat i wiele osób nie chciało się zagłębiać w to hobby, gdyż nie widziały one sensu w płaceniu takich pieniędzy za prosty produkt służący wyłącznie do wprowadzania znaków do komputera.
Z czasem, a przede wszystkim po pandemii, rynek kompletnie się zmienił i obecnie bardzo łatwo kupić jest niedrogą klawiaturę, która zadowoli wielu klientów i ich wymagania. Kusząca zdaje się zatem propozycja kupienia sobie czegoś z dopiskiem czyniącym go bardziej elitarnym produktem w oczach innych. Oczywiście jest to mocno złudne, bo to trochę tak jakby kupić brzydki zegarek Rolex zamiast ładnego Seiko, tylko dlatego, że ten pierwszy jest w oczach społeczeństwa lepszy i bardziej premium. Realnie nie dostajemy jednak nic więcej niż w sprzęcie bez dopisku „custom”, tak samo jak kiedyś kupując klawiaturę gamingową nie otrzymywaliśmy żadnych opcji umilających czy usprawniających rozgrywkę kompetytywną.
Należałoby też zauważyć, że przecież zanim ludzie zaczęli tak powszechnie budować klawiatury od zera, to customem nazywało się każdą modyfikację przeprowadzoną na sprzęcie gotowym, kupionym w sklepie. Jeśli ktoś zmienił albo zmodyfikował przełączniki w swojej G80, to jak najbardziej czyniło ją to customową. Mówimy tu jednak o czasach tak odległych, że wręcz nieważnych dla obecnie panujących reguł. W końcu jeżeli wyszukacie „first custom keyboard” w sieci, to nie wyskoczy Wam pierwsza modyfikacja przeprowadzona przez członka społeczności entuzjastów, a DK Saver – prawdopodobnie pierwsza na świecie klawiatura składana od zera. Swoją drogą osobiście dużo bardziej lubię pisać słowo będące tematem dzisiejszego tekstu przez literę K zamiast C, bo w ten sposób zaznaczam jej wyjątkowość. Jestem prawie pewien, że pierwotny powód podmieniania C na K wynikał z mówienia tak na koreańskie produkty (a przecież Korea zaczyna się na K), ale dla mnie aktualnie nie ma znaczenia kraj pochodzenia. Wolę po prostu napisać o mojej jjw Derivative per kustom, bo jakoś tak wygląda to w moich oczach lepiej. No i bardziej polsko, bo kustomizacja.
Custom = prestiż?
Powodem dlaczego tak wiele ludzi nazywa pewne produkty per „custom keyboard” można doszukiwać się głównie na jednej płaszczyźnie. Skoro bowiem kupujemy niepełny sprzęt, któremu brakuje przełączników i keycapów, a to w naszej roli leży ich dobranie i dokupienie, to przecież składamy tę klawiaturę pod własne preferencje – a zatem ją personalizujemy. Tą logiką możemy jednak wybrać Genesis Thor 404 TKL, wymienić w niej przełączniki i keycapy i tak samo nazwać ją customem. Albo lepiej – nic w niej nie zmieniać, ale nakleić na jej obudowie wlepę ulubionego klubu sportowego. Spersonalizowaliśmy ją pod siebie, prawda? Czy jest ona zatem customem? Patrząc przez pryzmat ogólnikowej definicji jak najbardziej, ale z perspektywy hobbysty – nie.
Tak samo jak „klawiatura mechaniczna” nie ma swojej definicji i zwrotu tego każdy używa wedle swoich przekonań zaczerpniętych z różnych źródeł, tak samo jest w przypadku „klawiatury customowej”. Nazwę tę nadajemy produktom, które w naszych oczach spełniają warunki postawione albo przez nas samych, albo przez guru w internecie. Widziałem wiele tematów na Reddicie i GeekHacku z zapytaniami co dla respondentów można zakwalifikować jako custom i odpowiedzi były nadzwyczaj odmienne. Stąd też wziął się problem nazywania czasami nawet gotowych klawiatur customowymi, choć nie oferują one żadnych cech kojarzonych z customami.
Moje podejście do nazewnictwa
Jesteście zapewne ciekawi co takiego spełnia warunki nazwania customem w moich oczach. Cóż, moja odpowiedź jest dosyć prosta. Choć nienawidzę słowa „custom”, bo realnie nie daje ono żadnych informacji słuchaczowi czy czytelnikowi na temat sprzętu, to jednak nie jestem w stanie od niego uciec. Dla mnie klawiatury godne takiego określenia to projekty hobbystyczne, stworzone przez entuzjastów dla entuzjastów. Wszelkie modele produkowane w niedużych ilościach, przemyślane w każdym calu (zarówno akustycznie jak i feelingowo), oferowane w zakupach grupowych lub nawet od ręki w sklepach specjalistycznych, zajmujących się tematem hobby klawiaturowego. W taką definicję wpasują się wszystkie produkty GEON.WORKS, Vertex czy MONOKEI. Jeśli jednak którakolwiek z tych firm wydałaby gotowy sprzęt plug&play to nie nazwałbym go już customem, a pre-builtem.
Pozostaje jeszcze kwestia modyfikacji, o których chciałbym szerzej wypowiedzieć się innym razem, ale już dziś troszkę liznąć tematu. Co jeżeli sprzęt jest domyślnie wypchany silikonem czy pianką? Czy można nazwać go customem? Tutaj moja opinia wygląda następująco – tak długo jak dany mod został wykonany lub zarekomendowany przez designera na podstawie analizy, z której wynika w jego oczach konieczność przeprowadzenia modyfikacji, to jest to okej. Jeśli jednak mamy do czynienia ze sztuką dla sztuki, to zaczyna gryźć mi się trochę nazwanie takiego produktu customowym. Najważniejsze jest dla mnie bowiem, aby klawiatura customowa była projektem entuzjasty, którego jarają klawiatury i sam wie czego oczekuje od tworu swojego autorstwa. To jego rolą jest dopracować go tak, aby ten nie potrzebował już żadnych modów prosto z fabryki, a jeżeli ktoś uzna takowe za koniecznie, to wykona je sobie we własnym zaciszu domowym.
Tak samo wygląda to w przypadku modyfikowania na własną rękę sprzętu domyślnie będącego pre-builtem. Jeśli kupiliśmy w markecie jakiś produkt plug&play i od razu zaczynamy go modyfikować, to nie uczyni go to kustomem. Jasne, poprawimy w ten sposób pewne aspekty i dopasujemy je pod siebie, ale koniec końców zmodyfikowaliśmy klawiaturę gotową, a nie uczyniliśmy ją kustomem. Dla przykładu, nie wiem jak wygląda to w świecie myszkarzy, ale osobiście nigdy nie nazwałbym swojej Logitech G Pro X Superlight myszą kustomową, nawet pomimo wymiany w niej praktycznie wszystkich komponentów. Najzwyczajniej w świecie nie odpowiadały mi fabrycznie zamontowane przełączniki, enkoder i ślizgacze, więc podmieniłem je na inne, bardziej dopasowane do moich preferencji. W dodatku naklejenie na jej powierzchni grip tape’ów poprawiło jej odbiór w moich oczach, ale wciąż nie sprawiło, że z produktu pre-built (fabrycznie złożonego, możliwego do zakupu w elektromarkecie w formie gotowej do pracy od razu po odpakowaniu) zmieniła ona nagle kategorię na „custom mouse”, o ile takowa w ogóle istnieje.
Jest jeszcze lepsze wyjście
Osobiście nie przepadam za kategoryzowaniem czegokolwiek, bo strasznie utrudnia to komunikację. Szeroko przyjęte zasady jak najbardziej ułatwiają nam przekazywanie informacji, dlatego możemy powiedzieć „czerwona klawiatura” i każdy będzie wiedział o co nam chodzi. Jeśli jednak mówimy o bardzo konkretnych produktach, to lepiej po prostu opisać je przymiotnikami, których w języku polskim mamy przecież pod dostatkiem. Na koniec dnia nie ma potrzeby szufladkowania części produktów jako DIY kity, a innych jako customy. Łatwiej jest rzucać słowa na wiatr i tworzyć narrację jakoby to dany model był lepszy od innego, bo przecież jest customowy, ale koniec końców odbiorca lepiej zrozumie co mamy mu do przekazania jeśli posłużymy się precyzyjnymi opisami. Przykłady? Proszę bardzo! Poniżej opiszę 9 klawiatur, które jako pierwsze wpadły mi do głowy, i przypiszę im w nawiasie łatkę customa, DIY kitu albo pre-built’a według metody, którą opisałem, a po przecinku w sposób jak zapewne nazwali by je ludzie w internecie, o których wspomniałem na wstępie tekstu. Sami oceńcie co uważacie za lepszy opis, z którego więcej wyciągnęliście. Jeśli nie widzicie podpisów, to przełączcie się w jasny tryb strony.









Postscriptum
Dziękuję Wam wszystkim za śledzenie mojego bloga, czytanie recenzji i nawet zaglądanie na moje transmisje na żywo na Twitchu. Żeby zbudować trochę lepszą więź pomiędzy mną, a czytelnikami, postanowiłem założyć serwer Discord przeznaczony głównie do dzielenia się opiniami o artykułach, proponowania tematów, informowania o nowych publikacjach i po prostu rozmawiania o klawiaturach. Wiem, że jest w Polsce kilka serwerów o takiej tematyce, ale chciałbym żeby moja społeczność miała jakieś dedykowane miejsce, w którym może bez problemów dostać notyfikację o nowo opublikowanej recenzji i prędko napisać o niej kilka słów krytyki. Jeśli więc chcielibyście dołączyć, to link pozostawiam w tym odnośniku. Dzięki!
Wpadłem też na pomysł zrobienia Q&A, w którym możecie mi zadać pytania na wszelkie tematy – zarówno o klawiaturach, jak i o czymkolwiek innym, kompletnie niezwiązanym z tematem tych urządzeń peryferyjnych. Miejsce do pytań zostało wyznaczone na podlinkowanym wyżej serwerze Discord, ale jeśli zadacie mi je w komentarzach pod artykułem to też na nie odpowiem 🙂