Zmiana keycapów w Twoim GK630K nie sprawi, że stanie się ona customem

W serii „pogromcy mitów” miałem już okazję napisać o błędnym stosowaniu pojęć membrana i klawiatura mechaniczna oraz o natrętnym posługiwaniu się stereotypami jakby były one jakąś wyrocznią. Dzisiaj pora na trzeci i na chwilę obecną ostatni z tej serii artykuł, gdyż tylko tyle miałem pomysłów na tematykę obalanych mitów. Ma on na celu pokazać jak dziurawym pojęciem jest „custom” i dlaczego korzystamy z niego zbyt często, a właściwie to nie powinniśmy używać go w ogóle. Zapraszam więc do zaparzenia sobie ulubionej kawki i przeczytania tego artykułu! Byłbym wdzięczny gdybyście wyrazili także swoje zdanie i podejście do sprawy po lekturze, bo chętnie poznam też Wasze stanowisko.

Dzięki za to zdjęcie, Karolu Kabziński!

Zacznijmy akcentem słownikowym. Słowo „custom” tłumaczymy w znaczeniu klawiatur na polskie słowo „spersonalizowany”. To z kolei oznacza «dostosowany do indywidualnych potrzeb użytkownika». To daje nam już w miarę przejrzystą wizję na stosowanie słowa custom. Z definicji wynika bowiem to, że klawiatura customowa to taka, która jest dopasowana do potrzeb jej użytkownika. Zatem każda klawiatura, która spełnia wszystkie wymogi użytkownika jest customowa. No ale nie do końca tak jest. Jeśli czyjeś wymagania co do klawiatury kończą się na „60%, ładna i na Redach” to nie powiemy przecież, że dla niego customową klawiaturą jest SK61 za 150zł. Słowo „custom” jest bowiem w społeczności klawiaturowej stosowane wobec klawiatur, które składamy samodzielnie, dobieramy do niej części i na ogół płacimy za całość ogromne pieniądze. Jednak to nie mieści się w definicji słowa custom, bo przecież możemy złożyć klawiaturę, która nie będzie w stu procentach spełniać naszych wymagań, ale dla Reddita nadal będzie to custom.

Części potrzebne do złożenia klawiatury przez wielu uznawanej za customową.

Jeszcze gorzej robi się gdy ktoś wymieni keycapy w taniej klawiaturze z marketu albo przełączniki w GK61 i ogłosi wszem i wobec, że to custom, bo przecież zmienił niepasującą mu część na taką dopasowaną do niego. Sęk w tym, że przecież to nadal klawiatura składana fabrycznie przez maszyny, a nie przez tę osobę, więc nawet jeżeli spełnia ona finalnie wszystkie wymagania użytkownika to w ogólnym rozumieniu nadal będzie to pre-built, a nie custom. No właśnie, a co to ten pre-built? A no to jest właśnie termin używany wobec klawiatur, które przychodzą do nas od razu złożone. Jak sama nazwa wskazuje – pre-built – czyli wcześniej zbudowany. Z tego właśnie powodu klawiatury, które składają maszyny po prostu niezbyt mogą być nazywane customowymi. Tak samo jak jest to w przypadku komputerów – gotowce są złożone przez maszynę lub sklep i przychodzą do nas już w pełni sprawne i gotowe do użycia, tak klawiatury pre-built są złożone do kupy w fabryce i przychodzą jako produkt plug and play.

Moja Anne Pro 2 z keycapami pudding.

Nadal jednak termin „custom” nie mieści się w definicji z przedstawionym przeze mnie zastosowaniem. Mam zatem propozycję: przestańmy wszyscy stosować to słowo i przejdźmy na DIY kit. DIY to „do it yourself”, czyli zrób to sam. Oznacza to zatem, że klawiatury DIY zostały przez nas własnoręcznie złożone z części. Nie wpychamy tu zatem na siłę musu stuprocentowego dopasowania do naszych preferencji. Pre-builty są pre-builtami, a klawiatury składane DIY kitami. Wiem, że ludzie nie przestaną po prostu używać słowa „custom”, bo skutecznie zakorzeniło się ono już w języku klawiaturowców. Ja jednak staram się już od jakiegoś czasu ograniczać nazywanie klawiatur składanych customami. Jakoś tak mi z tym lepiej.