Recenzja Krux Atax Pro (Outemu Red/Brown)

Na początku pragnę zaznaczyć, że klawiatury tej nie zakupiłem z własnych pieniędzy, a wysłał mi ją Krux specjalnie do recenzji. Klawiaturę mam zatem za darmo, a ta recenzja jest poniekąd artykułem sponsorowanym. Czy ma to zatem wpływ na moją opinię? Oczywiście, że tak. Zawsze gdy ktoś płaci za coś własnymi pieniędzmi to będzie miał nieco inną percepcję niż gdy dostanie produkt za darmo. Można rzecz jasna starać się być obiektywnym, ale podświadomość działa poza granicami naszej kontroli i zawsze coś wynikającego z relatywności sytuacji może wpłynąć na naszą opinię. Mi jednak paradoksalnie darmowość produktu pozwala spojrzeć szerzej na jego wady i to ich właśnie na siłę się doszukiwać. Jakoś tak gdy płacę za produkt z własnej kieszeni to bardziej mnie boli gdy ma wady, więc podświadomie robię się na nie ślepy i zauważam je dopiero gdy produkt sprzedam lub kupię lepszy. Ale czy w Krux Atax Pro udało mi się odkryć jakieś słabości?

Krux Atax Pro
To pierwsza klawiatura, którą dostałem za darmo do testów. Dzięki Krux!

Pro vs. nie-Pro

Atax Pro jest, wraz ze słabszą wersją bez Pro w nazwie, nową klawiaturą TKL od Kruxa. Nie posiada sekcji numerycznej, a na tle innych klawiatur tej marki wyróżnia ją zakrycie przełączników. Nie ma tutaj zatem floating-key designu, a closed design. Uprzedzając wszystkie późniejsze pytania: wersja zwykła od tej z Pro różni się tak prozaicznymi aspektami jak podświetlenie i oprogramowanie. Zwykły wariant nie posiada dedykowanego software’u, a podświetlenie ma strefowe (nie da się ustawić całej klawiatury w jednym kolorze), zaś kosztująca raptem trzydzieści złotych więcej wersja z dopiskiem Pro oferuje już kompatybilność z oprogramowaniem Kruxa oraz podświetlenie punktowe – każdą diodę możemy dowolnie zaprogramować. Do oprogramowania i światełek w tej klawiaturze wrócimy jednak później, a póki co skupmy się na elementach dla mnie mających jakiekolwiek znaczenie.

W dłoni Atax prezentuje się bardzo elegancko.

Góra

Gdy spojrzymy na tę klawiaturę od góry, naszym oczom ukaże się bardzo neutralny wygląd. Atax Pro wygląda bowiem prosto, ale z tego powodu dosyć elegancko. Matowa obudowa sprawia, że logo Krux nad strzałkami jest ledwie widoczne i właściwie ukazuje się wyłącznie pod konkretnymi kątami w odpowiednim świetle. Mocno na odbiór wizualny wpływa również zamknięty design osłaniający z każdej strony przełączniki. Dzięki skutecznemu ich zasłonieniu klawiatura bardzo mi się podoba i za wygląd otrzymuje gigantycznego plusa. Dawno nie widziałem tak prostej i eleganckiej klawiatury od marki raczej celującej do nastoletnich graczy z dziwacznym gustem. Takiego Ataxa Pro wcale nie wstydziłbym się położyć na biurku.

Logo KRUX nad strzałkami jest ledwie widoczne.

Spód

Od spodu ukazuje nam się płaska powierzchnia z czterema gumkami antypoślizgowymi, naklejką po środku oraz rozkładanymi stopkami podwyższającymi nachylenie klawiatury. Są one dwustopniowe co dodatkowo muszę pochwalić. Aż dziwne, że w tak tanim produkcie znajdziemy tak rzadko spotykane, a tak konwencjonalne rozwiązanie. Stopki są rzecz jasna gumowane na krańcach, więc po ich rozłożeniu nadal mamy pewność, że klawiatura nie zacznie przesuwać się mimowolnie po biurku. Może i spód nie jest czymś na co patrzy się cztery razy dziennie, ale muszę przyznać, że wygląda on w Ataxie o wiele lepiej niż chociażby w Durgodzie K320, który to od spodu wygląda prawie jak statek kosmiczny obcej cywilizacji. Dodatkowo naklejka na spodzie Ataxa dokładnie mówi jakie przełączniki są w środku i jaki jest to model. Bardzo miły detal.

Uwielbiam gdy klawiatura jest od spodu płaska, a nie ma żadnych kosmicznych kształtów.

Przewód

Ogromnym minusem jest natomiast brak możliwości odpięcia kabla. Jest on bowiem zamontowany w klawiaturze na stałe i nie jesteśmy w stanie w dowolnym momencie odłączyć go i na przykład iść z klawiaturą bez kabla na sesję zdjęciową. Zamiast tego trzeba odpinać ją od komputera i męczyć się z długim kablem latającym za klawiaturą. Niektórzy mogą zadziwiać się jak mogę na takie coś w ogóle narzekać, ale dla mnie możliwość odpięcia kabla to naprawdę ważna cecha w klawiaturze. Gdy chciałem na przykład zmienić klawiaturę na biurku z Ataxa na mojego Monstargeara to musiałem iść za komputer, odpinać kabel, wyciągać go zza biurka i klawiaturę z nim odkładać na bok, a dopiero potem kłaść moją klawiaturę na biurko i podpinać ją do osobnego kabla. Gdyby Atax miał możliwość odpięcia kabla cały proces przebiegałby o wiele sprawniej, a i ilość kabli zostałaby ograniczona. Warto też wspomnieć, że kabel nie jest opleciony, a wyłącznie ogumowany. To skutkuje dosyć cienkim kablem, który łatwo się układa i dopasowuje do wszelkich zakrętów. Zdecydowanie lepsza opcja niż pchanie na siłę brzydkiego oplotu, który tylko utwardza kabel.

Wyjście kabla nie jest nawet wycentrowane.

Stabilizatory

Nie mogę również niestety pochwalić Kruxa za stabilizatory w Ataxie. Te są kompletnie suche na druciku, a ten pod spacją ma jakieś widoczne ślady smaru, ale na obudowie stabilizatora, nie na drucie. Najważniejszym elementem przy smarowaniu stabilizatorów jest właśnie drucik, bo to jego ruchy generują nieprzyjemnie klekoczący głos. Mimo braku smaru spacja i lewy Shift nie brzmią tak tragicznie, ale i tak pozostawiają wiele do życzenia, nie wspominając już o pozostałych klawiszach stabilizowanych. Odpowiednie zmodyfikowanie stabilizatorów to moim zdaniem absolutna podstawa, a źle zmodyfikowane lub kompletnie suche mogą zupełnie odwrócić doznania z użytkowania klawiatury – w negatywną stronę.

Nie mogę doczekać się momentu kiedy firmy zaczną poprawnie modyfikować stabilizatory.

Wadliwy stabilizator

Podczas pisania tej recenzji odkryłem jednak jeszcze jedną rzecz ze stabilizatorami. Otóż egzemplarz, który dostałem do recenzji ma wybrakowany stabilizator pod lewym Shiftem. Brakuje prawego trzonu, który ani nie został przeze mnie wyrwany, ani nie wypadł – jego tu po prostu od pierwszego dnia testowania nie było. Nie mam pojęcia jak doszło do jego zniknięcia, ale muszę przyznać, że nie sprawia to tak wielu problemów jak możnaby pomyśleć. Niby klawisz chodzi trochę ciężej gdy wciskamy go w jego najbardziej wysunięty na prawo punkt, ale tak to działa poprawnie i nawet hałasuje nieco mniej. Jest to jednak coś wartego zaznaczenia i o ile nie wiem czy takie coś ma prawo bytu w egzemplarzach, które konsumenci dostają od sklepu, to Krux raczej wymieniłby klawiaturę gdyby ktoś z Was tego doświadczył. A jak już o dziwnych wadach mowa, to chciałbym wspomnieć, że mój egzemplarz dodatkowo ma coś w obudowie. Gdy tylko podniosę klawiaturę i zacznę nią trząść to w środku zaczyna latać jakiś mały kawałeczek, prawdopodobnie plastiku.

Po zdjęciu nakładki moim oczom ukazał się brak prawego trzonu.

Keycapy

Umieszczone na tej klawiaturze keycapy to nic innego jak wykonane z tworzywa ABS double-shoty. Oznacza to, że literki powstały w wyniku technologii podwójnego wtrysku, a zatem są osobnym kawałkiem plastiku, a to z kolei skutkuje dosłowną ich nieścieralnością (podczas normalnego użytkowania rzecz jasna). Legendy są półprzezroczyste, a tworzywo użyte do ich powstania jest lekko niebieskawe, co sprawia, że klawiatura z wyłączonym podświetleniem wygląda nieco jakby miała niebieskie literki. A jak już o literkach mowa, to muszę pochwalić Kruxa. Wybrali oni bowiem dość ładną czcionkę, która jest minimalistyczna i nieprzekombinowana. Niestety mamy tu do czynienia z niedomkniętymi literami, np. () zamiast O, ale to pewnie kwestia taniości tej klawiatury i trudności z domykaniem liter gdy te mają przepuszczać światło. Dobrze jednak, że nie obrali oni ścieżki Corsairowej i litery są jakkolwiek czytelne. Dostajemy tu kilka niespójności, takich jak strzałka na Backspace, okno na Windows i jakieś logo listy na Menu, a na każdym innym modyfikatorze nazwy klawiszy tekstowo (Enter, Shift, Caps etc.), ale spójność i logika to nie coś czego oczekuje się w tak niskim progu cenowym.

Od spodu od razu widać, że to double-shoty.

Przełączniki (Brown)

Oba warianty klawiatury Atax oferowane są wyłącznie na przełącznikach Outemu z wyborem pomiędzy Red, Brown i Blue. Ja do testów otrzymałem egzemplarz na brązowych, czyli w zamyśle dotykowych (eng. tactile). Mają one zatem informować nasze palce podczas wciskania, że przełącznik się aktywował – poprzez zaznaczoną grudkę na pewnym poziomie wciskania. Nie dajmy się jednak złudzić. Outemu Brown starają się udawać Cherry MX Brown, których wyczuwalna grudka jest tak maleńka, że właściwie przestaje być wyczuwalna. Jednak Outemu ma coś co ma też Cherry, a nie ma taki Gateron – szorstkość. Przełączniki te są bowiem tak szorstkie, że wyczuwalność grudki wzrasta. I choć taka osoba jak ja, z ciężkimi palcami, nadal nie jest w stanie poczuć aby aktywacja była wyraziście zaznaczona, to ktoś bardziej wyczulony na przeszkody z pewnością ją poczuje. W żadnym wypadku nie są to jednak tragiczne przełączniki. Lepiej jest bowiem pisać na szorstkich tactile niż na szorstkich liniowcach. Bump, może i mały, ale jednak dodaje przełącznikom tym jakiegoś charakteru i coś się podczas kliknięcia faktycznie dzieje, a nie tylko góra, dół, góra, dół.

Wariant na Brownach jest, w mojej opinii, zdecydowanie lepszy.

Przełączniki (Red)

Jednak z sytuacji z wadliwym stabilziatorem wynikła wymiana tamtej klawiatury na drugiego Ataxa Pro, ale tym razem na przełącznikach Outemu Red. O ile w miarę pozytywnie mogłem wypowiedzieć się o Brownach, o tyle czerwone przełączniki Outemu to istna porażka. Są to przełączniki liniowe, a zatem w przeciwieństwie do Brownów nie odczuwamy aktywacji, a jedynie płaskie od góry do samego dołu wciśnięcie. Nie to jest jednak problemem – Outemu Red są po prostu okropnie szorstkie. Tarcie trzonu o obudowę jest tak niezwykle mocne, że pisanie na nich spokojnie porównać można do ocierania się o papier ścierny. Jest to okropnie nieprzyjemne i ciężko jest mi sobie wyobrazić kogokolwiek kto naprawdę lubi takie uczucie podczas pisania. W dodatku przełączniki są lekkie, co właściwie nie jest aż taką wadą, ale wolałbym jakby miały chociaż te dziesięć gramów nacisku więcej. Lekkie przełączniki lubię, ale w liniowcach wolę jak chociaż sprężyna stawia mi jakiś opór. Grało mi się na nich również niezbyt dobrze przez brak wyczuwalnej aktywacji, bo po prostu wolę przełączniki dotykowe. Pisanie było natomiast dosyć efektowne i szybkie, ale pozostawiało po sobie ten obrzydliwy szorstki feeling.

Niestety przez szorstkość tych przełączników nie korzystało mi się zbyt przyjemnie z tego wariantu klawiatury.

Brzmienie (Brown)

Dźwiękowo natomiast jest to klawiatura naprawdę przyjemna. Chodź stabilizatory szeleszczą, to jednak spacja nie jest tak tragiczna jak mogłaby być więc dźwięk nie jest doszczętnie zniszczony, a tylko nieco gorszy niż mógłby być. Zamknięty design pomaga w dodatku akustyce klawiatury nie pozwalając dźwiękowi rozlewać się losowo we wszystkie strony. To skutkuje nieco cichszym dźwiękiem niż klawiatury z przełącznikami wysuniętymi ponad obudowę. A co z barwą i jakością dźwięku? Jest to zdecydowanie klawiatura o niskim zabarwieniu głosu, lecz nie basowym. Na pewno wpływ na to ma plastikowa obudowa i brązowe przełączniki. Dźwięk ten bardzo mi się podoba i jestem zaskoczony jak porządnie jest w stanie brzmieć tak tania konstrukcja. Jest jednak jeden minus. Podobnie jak w Durgodzie K320 na Cherry MX Black sprężyny w przełącznikach pingują tu niesamowicie. Ping to taki metaliczny odgłos generowany przez wibracje metalowych części. Tutaj jest to tak samo donośne jak w Durgodzie i mi osobiście mocno przeszkadza.

W mojej opinii akustycznie klawiatura ta stoi na wysokim poziomie.

Brzmienie (Red)

Akustycznie wariant na czerwonych od wariantu na brązowych przełącznikach nie różni się jakoś znacząco. Dźwięk jest tak podobny, że różnicę można wręcz zignorować. Nie ma tu miejsca mityczne zjawisko przewagi Redów nad Brownami pod względem ciszy, bo oba te przełączniki są niewyciszone, więc nie mają prawa być faktycznie ciche. Mimo subtelnej różnicy mi jednak bardziej podoba się dźwięk Ataxa Pro na brązowych Outemu. Jest ciut niższy, „basowszy” od tego na czerwonych. W dodatku ogłos wydawany przez udające tactile Browny jest nieco pełniejszy, przyjemniejszy dla ucha przez właśnie tę małą przeszkodę podczas wciskania.

Również wariant na Redach brzmi bardzo przyjemnie.

Software

Osobiście nie jestem fanem wszelkiego oprogramowania, bo to na ogół po prostu kolejny zbędny programik zaśmiecający pamięć dyskową i pożerający cenne zasoby komputera. Wpływ na to z pewnością miał fakt, że swego czasu klawiatura Razera była moją główną, a ja do poprawnego działania podświetlenia i makr w niej musiałem na swoim biednym i słabym komputerze mieć ciągle włączonego Synapse, czyli zdecydowanie najgorsze oprogramowanie z jakim miałem w swoim życiu do czynienia. Jednak istnieją przyjemniejsze programy do pracy z nimi, a ten oferowany przez Kruxa jak najbardziej do tej grupy się zalicza. Z pozoru wygląda jak coś co wyszło spod ręki ucznia podstawówki, ale jeśli nie damy się zwieść wizualnej stronie, to otrzymamy możliwość dowolnej kustomizacji wszystkich klawiszy w klawiaturze. Ja na przykład przeprogramowałem CapsLock na Control, a lewy Control na CapsLock, z kolei funkcję klawisza Pause/Break zmieniłem na pauzowanie i odpauzowywanie multimediów (filmów na YouTube czy muzyki na Spotify). Naprawdę, takie funkcje w klawiaturze za tak małe pieniądze to coś niezwykłego. Jednak schody zaczynają się robić gdy otworzymy zakładkę Light. Z nią mam niestety najgorsze wspomnienia, bowiem gdy szukałem trybu jednolitego podświetlenia na całej klawiaturze, to nie mogłem go znaleźć. Dopiero następnego dnia gdy przeleciałem przez wszystkie te bezsensowne i brzydkie profile dotarłem do Always light, który okazał się być jednolitym kolorem na całej klawiaturze. Ale to niestety nie było to czego szukałem, albowiem profil ten oferuje wyłącznie siedem kolorów. Zanim natomiast pomyślicie, że to nie jest klawiatura z prawdziwym RGB, to już Was uspokajam. Mamy możliwość wybrać dowolny kolor spośród tych przysłowiowych 16.8 milionów, ale aby to zrobić musimy bawić się z profilami Custom, a te niestety nie oferują zaznaczenia wszystkich klawiszy jednocześnie i chcąc ustawić własny kolor na całej klawiaturze musimy ręcznie przeklikać 87 klawiszy w aplikacji. Masakra, aż mnie ciarki przechodzą gdy o tym pomyślę. Oczywiście klawiatura zapamiętuje wszystkie ustawienia i możemy po zaprogramowaniu wyłączyć program.

Oprogramowanie wyraźnie bazowane było na jakiejś chińskiej templatce.

Podświetlenie

Samo podświetlenie w klawiaturze Atax Pro nie jest takie złe. Jest to rzeczywiście RGB, które możemy dostosować jak chcemy za pomocą programu, ale mimo wszystko nie są to diody przyzwyczajone do koloru białego. Ten ma bowiem bliżej do różu niżeli do bieli. Z kolei gdy zbliżymy oko do klawiatury to dostrzeżemy rozdzielanie się bieli na trzy barwy podstawowe. Do reszty kolorów nie mam jednak zastrzeżeń i mając przez cały okres testowania włączone niebieskie podświetlenie podobał mi się otrzymany efekt. Oczywiście możemy w oprogramowaniu wybrać inne profile, jakieś animowane, ale mnie choinka kręci tylko w grudniu i to nie na moim biurku, a w salonie. Literki w keycapach skutecznie prześwitują, a same diody są dosyć jasne na najwyższym poziomie – w dzień podświetlenie jest bardzo wyraźne, co z resztą widać na zdjęciu. Mimo zamkniętej konstrukcji podświetlenie i tak dosyć mocno się rozlewa, jednak nie na boki klawiatury, a na boki keycapów. Szczególnie dobrze widać to na powyższym zdjęciu, gdzie diody poza podświetleniem liter oświetlają również keycapy na ich bokach. To skutkuje dosyć nieprzyjemnym, w mojej opinii, widokiem.

Podświetlenie jak na tak tanią klawiaturę prezentuje się bardzo atrakcyjnie.

Indykatory

Od obecności podświetlenia dodatkowo cierpią diody informujące nas o włączeniu CapsLocka i ScrollLocka. Prześwituje do nich bowiem światło z diód pod przełącznikami. Dla jednym może to się nawet okazać plusem, bo dziurki nie będą nigdy puste, nawet gdy oba te locki wyłączymi. Jednak zabawa zaczyna się gdy podświetlimy całą klawiaturę na niebiesko, bo jak widzicie diody indykujące uruchomienie locków również są niebieskie – ale po prostu jaśniejsze. Wygląda to co najmniej śmiesznie w praktyce. W ogóle cały fakt obecności podświetlenia w tej klawiaturze skutkuje nieco popsutym potencjałem. Ja rozumiem, że w głowach nastoletnich graczy zakorzeniła się już dosyć skutecznie wizja każdej klawiatury z punktowym podświetleniem RGB, ale uwierzcie mi, że gdy pozbędziemy się tych świecidełek to zyska na tym znacząco jakość klawiatury. W Durgodzie Taurusie K320 nie mamy żadnych światełek dzięki czemu producent mógł użyć nieprześwitywalnego koloru do czcionki keycapów. To z kolei poskutkowało domkniętą i elegancką czcionką. Mimo, że ta Kruxowa jest w porządku to nadal pozostawia wiele do życzenia, głównie z niedomkniętymi literami. Dodatkowo gdy w Ataxie wyłączymy podświetlenie to litery mają brzydki lekko przezroczysty, lekko niebieski kolor, a w Durgodzie zawsze pozostaną one czarne lub białe.

Niebieski kolor lampek indykujących kojarzy mi się z tanimi zabawkami.

Ocena końcowa

Zapytacie pewnie dlaczego ciągle przytaczam tu tego Durgoda, skoro to recenzja Ataxa? A no dlatego, że według mnie Atax Pro jest poważną propozycją do rozważenia gdy chcemy kupić klawiaturę TKL do nawet trzystu złotych, dokładnie tak samo jak Durgod Taurus K320. Klawiatury te zdecydowanie różnią się między sobą, ale ostatecznie wypadają równie dobrze. A przypomnę tylko, że Krux Atax Pro kosztuje 160zł, gdy Durgod K320 w wersji Taurus 320zł. Obie te klawiatury dorwać można na wielu promocjach za o wiele niższą cenę, ale Krux potrafi zejść do 100zł, a Durgoda poniżej 250 dostać ciężko. Nie chcę jednak mówić, że któraś z tych klawiatur jest lepsza od drugiej. Różnią się one i trafiają do dwóch kompletnie innych obozów. Oba modele prezentują się wyśmienicie, wyglądają minimalistycznie, mają zamknięty design, keycapy double-shot, ale Krux ma podświetlenie, keycapy ABS, logo nad strzałkami i indykatory pod PrintScreenem, a Durgod nieprześwitujące keycapy z PBT, logo na boku i indykatory nad strzałkami, a także odpinany kabel. Mój werdykt jest prosty – Krux zrobił naprawdę świetną robotę wypuszczając taką klawiaturę. Outemu nie są tak tragiczne jak mogłoby się wydawać, klawiatura jest zbudowana jak czołg, wygląda elegancko, ale niestety nie oferuje kilku banalnych funkcji, które ma Durgod. Jeżeli Krux wypuści kolejną klawiaturę z osłonionymi przełącznikami, ale na Gateronach albo Cherry, z odpinanym kablem i w wariancie białym, oraz ewentualnie bez podświetlenia, a to wszystko w takiej jakości jak Atax Pro, to będę mógł głośno powiedzieć, że Durgod ma poważny problem i to na naszym polskim rynku.