Gdybym został zapytany jaki producent dominuje w tej chwili polski rynek klawiatur, to z pewnością odrzekłbym „Redragon”. Marka ta znana jest klientom od lat, a w ostatnim czasie wypuszcza coraz więcej bardzo interesujących produktów. Jakiś czas temu miałem okazję przetestować chociażby niskoprofilowy model Redragon K652 Azure oferujący parę fajnych rozwiązań w dosyć niskiej cenie, a jeszcze wcześniej na moim biurku gościł bardzo udany Redragon Garen K656 PRO w nietypowym rozmiarze i kolorystyce. Dzisiaj mam okazję przetestować kolejną nowinkę tego chińskiego producenta, czyli Redragon UCAL K673 PRO. Jak klawiatura ta wypada na tle konkurencji i czy oferuje równie opłacalne rozwiązania co pozostałe produkty tej marki? Przekonajmy się!
Opakowanie
Pudełko w którym przychodzi do nas recenzowana dzisiaj klawiatura nie jest niczym zaskakującym. Wita nas tu ponownie rzucająca się w oczy kolorystyka marki z renderem klawiatury, nazwą modelu i logiem Redragon na froncie. Widnieje tu także informacja o podświetleniu RGB oraz wariancie przełącznikowym – w tym przypadku jedynym dostępnym w Polsce, czyli Dust-proof Red. Nieco więcej możemy wyciągnąć z rewersu, gdzie producent wymienił kilka głównych cech tego modelu:
- opcja połączenia po kablu, jak i bezprzewodowo przez Bluetooth i 2,4 GHz,
- pokrętło do regulacji głośności,
- montaż uszczelkowy,
- hot-swap,
- dwie pianki wyciszające.
Oczywiście w dalszych etapach recenzji sprawdzimy sobie to wszystko i przekonamy się na ile producent rzeczywiście napisał tu prawdę, a na ile nieco się zapędził (bo niestety do tego doszło).
Akcesoria
Wraz z otworzeniem pudełka naszym oczom ukazuje się nie tylko dobrze zabezpieczona klawiatura, ale również kilka ciekawych dodatków. W ich skład wchodzi rzecz jasna kabelek z USB-C po obu stronach, który co ciekawe ma przymocowaną na stałe przejściówkę do USB-A na jednym końcu. Dzięki temu możemy podpiąć klawiaturę nie tylko do nowszych komputerów i laptopów. Dostajemy też keycap puller i switch puller w jednym narzędziu z czarną, dosyć wygodną rękojeścią. Co najważniejsze w tym przypadku: końcówka do zdejmowania nakładek jest druciana, a więc nie uszkodzimy z jej użyciem naszych keycapów, zaś stronę do wyciągania przełączników wykonano z szerokiego kawałka metalu, przez co jest wygodna w użyciu.
Poza tymi, można by rzecz, oczywistościami w dzisiejszych czasach otrzymujemy jeszcze coś – pięć gratisowych przełączników. Oznacza to, że producent chce zabezpieczyć nas na wypadek awarii jednego ze switchy zamontowanych w Redragon UCAL K673 PRO. Dzięki temu nie będziemy musieli szukać sprzedawcy pojedynczych sztuk tych niezbyt popularnych przełączników, bo gdy któryś nam wysiądzie, to możemy szybciutko wymienić go na jeden z zapasowych. A, no i oczywiście mamy tu też papierologię i naklejki, ale kto by o tym pamiętał.
Wygląd
UCAL PRO to niewątpliwie jedna z ciekawszych klawiatur na budżetowym polskim rynku pod kątem wyglądu. Wyróżnia się ona na tle minimalistycznych sprzętów kształtami obudowy oraz jej kolorami – spód jest tutaj bielutki, zaś góra ciemnogranatowa (choć w ciemniejszym otoczeniu sprawia wrażenie czarnej). Z profilu najlepiej widać, że góra jest tu nieco szersza i nachodzi na spód, a w dodatku z tyłu nawet go osłania. Wisienką na torcie jest leciutkie wzniesienie dookoła klawiszy, które dodaje jeszcze więcej charakteru klawiaturze. Całość dopełniają keycapy w dwóch kolorach – białym i granatowym, a także biały gumowy kabel.
Choć Redragon UCAL K673 PRO podoba mi się wizualnie, to niezbyt trafia do mnie wykończenie obudowy. Producent postawił tu bowiem na odbijający światło, gładziutki plastik, który łapie każde zarysowania i odciski palców. Nie wygląda to zbyt ładnie, więc korzystając z recenzowanej dziś klawiatury należy nadmiernie o nią dbać i najlepiej nie ruszać jej z biurka, a to moim zdaniem w znacznym stopniu zabija jej sens. No chyba, że nie przeszkadza Wam popsucie estetyki – wtedy można robić z UCALem co się żywnie podoba.
Preferuję klawiatury, które nie eksponują przesadnie marki i UCAL K673 PRO nie łamie tej zasady. Na lewym boku znajdziemy bowiem pojedyncze logo Redragon, tuż obok złącza USB-C (które swoją drogą jest na boku, a nie z tyłu – stosunkowo częsty zabieg tej marki) i przełącznika trybu. A skoro już o tym, to ów przełącznik działa poprawnie i pozwala zmienić nam tryb z 2,4 GHz na Bluetooth lub po kablu, zaś trafienie w ten środkowy nie jest trudne – przeskok jest w miarę wyraźny. Prawy górny róg, tuż nad klawiszami, zdobi z kolei czarne pokrętło wykończone na chropowato. Służy ono do regulacji głośności, zaś wciśnięcie go poskutkuje wyciszeniem dźwięku. Używanie go jest niezaprzeczalnie przyjemne, bo przeskakiwanie stopni jest naprawdę komfortowe.
Wykonanie
Jak już miałem okazję wspomnieć, Redragon UCAL K673 PRO to klawiatura wykonana z plastiku, co nie jest szczególnym zaskoczeniem jeśli weźmiemy pod uwagę jej cenę. Co natomiast ciekawe, to fakt wykonania płyty montażowej z gładkiego tworzywa zamiast aluminium lub stali. Wpływa to niewątpliwie na końcowy odbiór urządzenia, gdyż to waży zaledwie 906 gramów, co jak na klawiaturę w tym formacie jest stosunkowo miernym wynikiem (oczywiście biorąc pod uwagę ogromny kawał silikonu wypełniający spód obudowy). Niemniej jednak plastiku nie należy się bać i w mojej opinii jest na rynku miejsce na lżejsze konstrukcje, które chcą nam coś konkretnego zaoferować – a tu niewątpliwie producent postawił na plastikową płytę, gdyż miał w głowie wizję uginania.
Niestety i to nie wyszło. Redragon chwali się, że UCAL K673 PRO korzysta z montażu uszczelkowego (ang. gasket mount), ale wystarczy szybki rzut oka na wnętrze tej klawiatury żeby przekonać się, że mamy do czynienia z czymś zupełnie nieprzemyślanym w tej materii. Plastikowa płyta montażowa jest bowiem zakończona gumowymi, ale stosunkowo twardymi, wypustkami, które następne są zgniecione przez obudowę z obu stron. To dzięki nim konstrukcja utrzymuje się w miejscu i jest rzeczywiście odseparowana, uszczelniona, od obudowy. Niemniej jednak producent dopilnował żeby nie było zbyt kolorowo i postanowił przymocować górną część obudowy do płyty montażowej i PCB na klipsy, które bardzo ciężko odczepić (czego finalnie sam nie zrobiłem w obawie przed połamaniem plastików). Można więc powiedzieć, że odseparowana została tu prędzej tylko dolna część obudowy, ale ta przecież i tak styka się z tą górną na bokach.
Tracimy więc w ten sposób główny atut montażu uszczelkowego, który choć w ostatnich latach wyraźnie zmienił swoją formę i znacznie częściej klawiatury opierają go na kompresji jakiegoś materiału przez nacisk z obu stron obudowy, to mimo wszystko ma on po prostu zapewnić pełniejsze brzmienie poprzez oddzielenie od siebie brzmienia obudowy i brzmienia keycapów, switchy, płytki i PCB. Niestety próżno szukać w UCAL PRO również drugiej zalety stosowania gasket mounta, którą jest uginanie się klawiszy pod naciskiem, co skutkuje przyjemnym feelingiem w trakcie pisania. W tym przypadku nie występuje ona przede wszystkim dlatego, że Redragon wypełnił calutki spód obudowy silikonem, który ma eliminować pogłos, ale eliminuje też miejsce na tak zwany flex.
Ergonomia
Żadnym zaskoczeniem nie jest, że UCAL PRO jest klawiaturą w rozmiarze 75%, czyli obecnie tym zdecydowanie najpopularniejszym na rynku globalnym jak i tym polskim. Zawdzięcza on to rzecz jasna stosunkiem funkcjonalności do zajmowanego na biurku miejsca. Ludzie po prostu lubią nieduże klawiatury, ale niekoniecznie chcą oddawać w zamian funkcjonalność. W przypadku 75% mamy sekcję alfanumeryczną, rząd klawiszy funkcyjnych, strzałki i kilka dodatkowych przycisków nawigacyjnych. Tutaj dodatkowo są one rozbite na osobne klastry, a więc mamy do czynienia z rozkładem „exploded”, który w mojej opinii jest przystępniejszy w użytku, bo prościej się go nauczyć, gdy przerwy pomiędzy klawiszami same kierują nas do docelowego miejsca.
Nie będę ukrywał, że fanem 75% nie jestem, a to przede wszystkim przez brzydzący mnie wygląd takich klawiatur (coś w tym rozłożeniu klawiszy mnie po prostu odpycha), natomiast Redragon tworzy klawiatury dla mas, a nie dla mnie. Niemniej jednak korzystało mi się z tego urządzenia bardzo w porządku, a podczas pisania nie doświadczałem zbyt wielu literówek. Wpływ na użytkowanie miał też niewątpliwie fakt, że wysokość frontowa wynosi około 20 milimetrów, czyli dosyć standardowo jak na klawiaturę o normalnym profilu. Domyślny kąt nachylenia to z kolei 3°, natomiast za pomocą rozkładanych nóżek możemy podnieść go albo do 6°, albo 9° – bo nóżki są tu podwójne, a więc końcowa regulacja jest aż trzystopniowa.
Na spodzie obudowy znajdziemy jeszcze kilka gumek antypoślizgowych w kolorze białym, które doskonale utrzymują klawiaturę w miejscu pomimo jej niedużego ciężaru. Dodatkowo rozkładane nóżki do regulacji kąta nachylenia są zakończone ogumieniem, a więc nawet po ich rozłożeniu nie rezygnujemy ze stabilności na biurku.
Keycapy
Zamontowane na przełącznikach nakładki to jedna z najważniejszych części klawiatury, gdyż to z nimi wchodzi w kontakt palec podczas pisania oraz grania. Ważne jest zatem, aby keycapy były jak najwytrzymalsze na czynniki zewnętrzne. Redragon zapewnił w modelu UCAL PRO nakładki wykonane z tworzywa PBT metodą double-shot, co czyni je niezwykle odpornymi na wszelkie wycieranie tekstury powierzchni czy nawet żółknięcie. Ich grubość wynosi z kolei, w zależności od keycapa i zmierzonej ścianki, od 0,6 mm do 1,1 mm. To strasznie duża rozbieżność i niestety nie wpływa ona pozytywnie na brzmienie jak i wytrzymałość – nakładki cieńsze niż 1 mm mogą się łatwo połamać jeśli nie będziemy obchodzić się z nimi wystarczająco ostrożnie.
Zastosowana przez producenta czcionka nie należy do najnowocześniejszych. Choć znaki są tu co do zasady minimalistyczne i nie przesadzają z kształtami, to niestety wszystko rujnują przerwy w literkach takich jak Q i P czy cyfrach jak 6 i 8. Brzuszki są w nich niedomknięte poniekąd z powodu użycia technologii podwójnego wtrysku, ale wiele marek od lat udowadnia, że nie jest to wcale przeszkoda – już nawet Anne Pro 2 w 2021 oferowała domknięte zaokrąglenia w połączeniu z double-shotami. Ponadto modyfikatory są raz reprzentowane przez napis, a innym razem przez ikonę. Czemu nie dało się zrobić tego spójniej?
Niektóre z nakładek zostały wyposażone w dodatkowe nadruki, które reprezentują funkcje poboczne danych klawiszy. Ów nadruki naniesiono za pomocą najtańszej metody produkcyjnej, czyli wypalaniem laserowym. Niestety tak wykonane ikonki prędko zejdą z powierzchni nakładek, tym bardziej, że są one w ciągłym kontakcie z naszymi palcami. Dało się tego uniknąć umieszczając je na przykład na froncie nakładek. Oj Redragonie, jeszcze wiele musisz się nauczyć.
Jak zapewne już zauważyliście, Redragon UCAL K673 PRO ma keycapy w dwóch kolorach. Alfanumeryki są białe, zaś modyfikatory ciemnogranatowe. Co natomiast ciekawe, to że tylda nosi kolor modyfikatora, ale \| już nie. Oczywiście oba z tych klawiszy są alfanumerykami, a więc powinny być w tym przypadku białe. Jest to natomiast detal i przyczepiam się do niego tylko i wyłącznie przez swoje zboczenie i zamiłowanie do perfekcji.
Profil to, bez żadnych zaskoczeń, klasyczny OEM, spotykany w większości klawiatur na rynku (chociaż kwestia ta z roku na rok się zmienia i coraz częściej można spotkać modele z bardziej wymyślnymi profilami keycapów). Powierzchnia jest zatem lekko wyprofilowana, zaś same nakładki są średnio wysokie. Pisanie na nakładkach OEM nie jest jakimś wyzwaniem ani czymś skrajnie nieprzyjemnym. Mógłbym nawet rzec, że pod kątem samej praktyczności nie czuć różnicy między Cherry i OEM. Sam jednak preferuję te pierwsze i wolałbym żeby więcej marek stawiało na „wiśnię”.
Stabilizatory
Sporym zaskoczeniem podczas testowania UCAL K673 PRO były dla mnie zamontowane w niej stabilizatory. Do tej pory ciężko byłoby mi powiedzieć, że jest to klawiatura wyróżniająca się na jakiejkolwiek płaszczyźnie, jednak należy przyznać jej punkt za to jak dobrze dopracowane są staby. Producent postarał się żeby na drucikach znalazła się odpowiednia ilość smarowidła, które skutecznie zredukowało jakiekolwiek klekotanie do zera. To mimo wszystko wciąż nie takie oczywiste i choć coraz więcej klawiatur oferuje dobrze przesmarowane stabilizatory, to mało która osiąga ideał – taki jak w przypadku recenzowanego dzisiaj modelu.
Dodatkowo obudowy stabów nie bujają się w płycie montażowej, co dodatkowo redukuje niepożądane odgłosy. Są one natomiast mocowane do wspomnianej płytki, a nie do PCB, więc i możliwości są tu znacznie zmniejszone. Nie spodziewałbym się zatem, że w perspektywie kilku miesięcy klekotania nadal nie będzie. Im bardziej smar się porozkłada przez użytkowanie klawiatury, tym więcej doświadczymy tu niechcianych odgłosów. Oczywiście jest to proces klasyczny dla każdego stabilizatora na świecie, ale tylko w przypadku tych mocowanych do płyty montażowej przebiega on tak szybko. Na szczęście własnoręczne przesmarowanie nie jest ani trudne, ani kosztowne – wystarczy odrobina smaru od partnerów bloga oraz mój poradnik smarowania.
Przełączniki
Wokół zamontowanych w Redragon UCAL K673 PRO przełączników wyrosło parę zagadek, które na szczęście udało mi się finalnie rozwikłać poprzez obszerny i głęboki research. Producent nie informuje bowiem jakiej konkretnie marki zamontował switche w tej klawiaturze, natomiast na samym dole strony ze specyfikacjami UCALa możemy znaleźć porównanie Outemu Red do Outemu Brown i Blue. Wskazywałoby to zatem na zastosowanie Outemu Dust-proof Red, które zostały po prostu okraszone logiem Redragon na górnej obudowie. Coś mi tu jednak nie pasowało.
Nie dość, że podczas pisania czułem wyraźną różnicę w płynności względem używanych przeze mnie dotychczas czerwonych przełączników od Gaote, to dodatkowo wszelkie wskazówki na obudowach (takie jak oznaczenia form) wskazywały na kompletnie innego producenta – Huano. Jak się po pewnym czasie okazało, miałem od początku rację. UCAL K673 PRO nie korzysta z Outemu Dust-proof Red, a z Huano Dust-proof Red. Jest to swego rodzaju eksperyment ze strony Redragona, który chwilowo przerzucił się na innego producenta switchy, ale prędko po tym wrócił do zaufanego Outemu, które produkuje mu znaczną większość przełączników.
Zamontowane tutaj Redy charakteryzują się niskim oporem wynoszącym około 50 gramów siły przy aktywacji oraz jakieś 65 gf przy samym dole. Skok ma tu pełny wymiar, a więc 4 milimetry długości, zaś aktywacja odbywa się w okolicach połowy – na drugim milimetrze. Sprężynka ma w nich normalną długość, więc próżno szukać tu zjawiska slow-curve. Pisze się na nich zatem wybitnie standardowo, choć nie jest to szczyt wrażeń haptycznych. Huano nigdy nie słynęło bowiem z nadmiernej gładkości i jedynie w niektórych przypadkach potrafiło zaskoczyć (na przykład w Keychron V4). Tutaj jest nieźle i raczej wybrałbym te przełączniki zamiast Outemu, niemniej jednak tarcie nadal jest dosyć wyraźnie wyczuwalne i daje się we znaki podczas użytkowania. Szkoda więc, że Redragon nie może się przerzucić na coś lepszego, pokroju Gateron Yellow Pro.
Producent na każdym kroku przekazuje nam wieści, że UCAL PRO wyróżnia się na tle jego pozostałych klawiatur systemem hot-swap. Zazwyczaj w klawiaturach tej marki otrzymywaliśmy gniazda hot-swap wspierające jedynie ograniczone grono przełączników – tych od Gaote i KTT. Teraz „Czerwony Smok” postawił jednak na przystępniejsze rozwiązanie, czyli znacznie popularniejsze gniazda w stylu Kailh, które wspierają absolutnie wszystkie przełączniki z rozkładem pinów MX style, a w dodatku również te 5-pinowe, gdyż producent zadbał o umieszczenie dwóch dodatkowych dziurek na piny stabilizujące. Jeśli zatem uznacie, że nie chcecie się taplać w bagnie zwanym szorstkimi przełącznikami, to możecie swobodnie wymienić je na co tylko dusza zapragnie spośród bogatego grona przełączników w stylu Cherry MX. Wystarczy pociągnąć te zamontowane fabrycznie dołączonym w zestawie narzędziem, a w ich miejsce włożyć nowe i voilà!
Brzmienie
Naprawdę chciałbym być w stanie powiedzieć, że Redragon UCAL K673 PRO brzmi inaczej niż wszystkie klawiatury marketowe, ale ona dosłownie brzmi jak wszystkie klawiatury marketowe. Stukanie i jakikolwiek potencjalny pogłos są wyraźnie wytłumione przez ogromny kawał silikonu w obudowie i masę pianki umieszczonej pomiędzy PCB i płytą montażową, niemniej jednak całość ma po prostu lekko basowe zabarwienie brzmienia, a samo uderzenie trzonu o spód obudowy przełącznika wydaje z siebie nudny, plastikowy odgłos. To nie to samo co w GAREN PRO, ale z drugiej strony dla wielu może być to zaletą, bo dzięki temu UCAL PRO nie jest klawiaturą głośną i można spokojnie korzystać z niej w nocy, gdy inni domownicy śpią.
Ponownie pochwalę jednak stabilizatory, które brzmią naprawdę nieźle jak na tak tanią klawiaturkę pre-built. Rzadko kiedy zdarza się, że przymocowane do płyty montażowej staby brzmią praktycznie bezszelestnie, więc jest to dla mnie spore zaskoczenie, że UCAL K673 PRO dał radę to osiągnąć. Marzy mi się czas, w którym więcej klawiatur będzie w stanie dosięgać takiego poziomu i nawet modele po 200 czy 150 złotych zaoferują nam perfekcyjnie stabilizatory – bo bądźmy szczerzy, to wcale nie jest trudne do zrealizowania zadanie. Niemniej jednak przypomnę swoje słowa z akapitu poświęconego stabilizatorom – wraz z użytkowaniem smar się rozłoży i więcej szelestów przedostanie się do brzmienia. Słychać to zresztą już teraz, na poniższym filmie, po ponad tygodniu użytkowania, gdzie prawie każdy klawisz stabilizowany zaczyna powolutku grzechotać. Warto więc mimo wszystko zaopatrzyć się w jakieś grube smarowidło.
Podświetlenie
Redragon, jak w każdej ze swoich klawiatur, zaimplementował do UCAL PRO świecące we wszystkich kolorach tęczy diody, konfigurowalne z poziomu dedykowanego oprogramowania. Oczywiście jak wszyscy doskonale zdajecie sobie sprawę, nie jestem jakimś szczególnym fanem podświetlenia i nie będę zachwycał się dostępnymi tu efektami, natomiast muszę pochwalić producenta za zastosowanie na tyle dobrych LEDów, że są one w stanie dosyć dobrze reprodukować biel. Kolor ten zawsze jest największym wyzwaniem dla diod RGB SMD, natomiast w tym przypadku wygląda on naprawdę jak barwa biała – no, może z odrobiną niebieskiego. Niestety żółty nie jest tak idealny i widać w nim klasyczną limonkę, ale nie można mieć przecież wszystkiego.
Bezprzewodowość
Jak na klawiaturę wprowadzoną na rynek w 2023 lub 2024 roku przystało, Redragon UCAL K673 PRO oferuje nie tylko połączenie po kablu USB-C, ale również bezprzewodowe – 2,4 GHz lub Bluetooth. Tryb ustawiamy za pomocą umieszczonego na lewym boku przełącznika, natomiast połączenie przez radiowe 2,4 GHz odbywa się rzecz jasna z użyciem dołączonego w zestawie adaptera. Ciekawym aspektem tej klawiatury jest z kolei fakt, że w trakcie transportu bądź użytkowania przewodowego mamy opcję schowania dongla w dedykowanym do tego celu wycięciu po prawej stronie obudowy. Dzięki temu na pewno go nie zgubimy!
Jakość połączenia jest naprawdę dobra, jednak jak to w przypadku moich testów bywa – użytkuję klawiaturę przez 2,4 GHz, a po BT łączę się tylko na chwilę, żeby po prostu sprawdzić jak to wygląda. Kwestia opóźnień jest Wam raczej znana: po BT raczej sobie nie pogramy, natomiast podczas pisania nie czuć wyraźnego laga, natomiast po 2,4 GHz nie ma żadnego problemu żeby popykać nawet w bardziej wymagające i dynamiczne produkcje, takie jak CS2 czy osu!. Osobiście nie miałem problemów z jakimkolwiek rozłączaniem przez cały okres testów, a nie użytkowałem klawiatury po kablu praktycznie w ogóle.
Zastanawia Was zatem pewnie ile trwały moje testy. Zazwyczaj przy klawiaturach bezprzewodowych zaczynam wraz z naładowaniem baterii do 100% i kończę w dniu jej rozładowania, no chyba że czas ten wynosi absurdalnie mało lub nie jestem w stanie rozładować baterii w przeciągu dwóch tygodni. W przypadku UCAL PRO naładowane do pełna ogniwo (o pojemności 3000 mAh) pozwoliło mi na w miarę intensywną pracę po kilka godzin dziennie, przy włączonym tęczowym podświetleniu rozkręconym na maksymalną jasność, przez 8 dni. Jest to zatem stosunkowo dobry wynik jak na klawkę z podświetleniem (nawet mimo tego, że gasło ono po 3 minutach bez wciśnięcia jakiegokolwiek klawisza). Warto natomiast zaznaczyć, że odczyty stopnia naładowania nie są zbyt miarodajne, bo po tygodniu klawiatura wskazywała 70% tylko po to żeby wieczorem tego samego dnia spaść do 10%.
Oprogramowanie
Mało która obecnie dostępna od ręki klawiatura nie oferuje dedykowanej aplikacji lub jakiejkolwiek innej formy oprogramowania pozwalającego na konfigurację. Nie jest więc w tej chwili żadną wielką zaletą sam fakt obecności softu, ale jego jakość i możliwości. W przypadku UCAL K673 PRO możemy przeprogramować wszystkie klawisze, włącznie z FN, i to w dodatku na aż trzech warstwach. Ciekawym dodatkiem jest też funkcja Tap (w działaniu podobna do Tap Dance znanego z QMK), która pozwala na ustawienie domyślnej funkcji przy trzymaniu klawisza i dodatkowej przy szybkim wciśnięciu (możemy nawet skonfigurować ile musi minimalnie trwać to kliknięcie). W następnych zakładkach jesteśmy w stanie ustawić efekt i szybkość animacji, jasność oraz kolor podświetlenia, a także nagrać makra i przypisać je do wybranych klawiszy. Jedyne czego mi tu zabrakło to opcja zmiany działania wciśnięcia pokrętła, na przykład na multimedialne Play/Pause (bo domyślnie jest to wyciszenie dźwięku).
Ocena końcowa
Kończąc już ten dzisiejszy wywód na temat jakże nietypowej, ale jednocześnie wcale nie niezwykłej klawiaturze Redragon UCAL K673 PRO, uważam że polski rynek naprawdę zmienił się w ostatnich latach, ale obecnie wchodzi powoli w fazę stagnacji. Klawiatury są bowiem mocno ograniczone przez ich zasadę działania. Na horyzoncie pojawiają się już Neuralink Elona Muska i Apple Vision Pro giganta z Cupertino, które mogą kompletnie zrewolucjonizować sposób wprowadzania znaków do komputera. Innowacje są zatem mocno ograniczone, a Redragon wypuszcza produkty o mocno stonowanych specyfikacjach – bo tak jest po prostu bezpiecznie.
Liczę natomiast, że w następnych miesiącach coś się wydarzy i na rynek wkroczy jakiś nowy gracz, albo ktoś zacznie sprowadzać do Polski ciekawsze klawiatury (na przykład VXE ATK68). Recenzowany dzisiaj UCAL PRO to bowiem definicja bezpiecznej nudy, która opiewa w standardowe przełączniki, keycapy double-shot PBT o profilu OEM, pokrętło do regulacji głośności, podświetlenie RGB czy nawet dziwną iterację „gasket-mounta”, która de facto niewiele ma z nim wspólnego. Nie mówię pod żadnym pozorem, że UCAL K673 PRO jest klawiaturą złą, bo jest wręcz przeciwnie – naprawdę można mieć frajdę z używania tego urządzenia. Jest ona po prostu do bólu nieciekawa (oczywiście poza fajną estetyką), a do tego strasznie opłacalna w swojej cenie (gdzieś już to słyszałem ~każdy mój czytelnik).
Za 279 złotych, bo tyle właśnie trzeba zapłacić za Redragon UCAL K673 PRO, otrzymujemy hot-swap, połączenie bezprzewodowe z dobrym czasem działania na jednym ładowaniu, szorstkie przełączniki, wytrzymałe nakładki z niedomkniętymi brzuszkami, solidną konstrukcję jak na wykonanie w całości z plastiku i doskonale nasmarowane stabilizatory. Czy to wszystko sprawia, że jest to klawiatura godna polecenia? Oczywiście, że tak! Czegoś mi w niej jednak brakuje i osobiście raczej nie jestem po prostu jej targetem. A może to po prostu przez moją nienawiść do rozmiaru 75%? Nie wiem, ale staram się ją ujarzmić i być możliwie najobiektywniejszym jak tylko potrafię. Dlatego jeśli szukasz niedrogiej klawiaturki w tym rozmiarze i nie kręci Cię floating-key design, to zamiast ENDORFY Thock 75% Wireless wybierz model z dzisiejszej recenzji!
Podziękowania
Egzemplarz klawiatury do tej recenzji zapewnił polski importer sprzętu marki Redragon. Pragnę zatem podziękować za ten gest, bo bez otrzymywania produktów do przetestowania nie byłbym w stanie pisać tylu tekstów ile na tę chwilę piszę.
Na koniec chciałbym podziękować też mojej czytelniczce mizu, która zakupiła subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia jej kanału YouTube o klawiaturach, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach 🙂