Brązowe przełączniki różnych firm często uznawane są za połączenie tych niebieskich i czerwonych – nie wydają głośnego kliku, a jednocześnie możemy wyczuć zaznaczony moment aktywacji. Niestety, dosyć popularnym stwierdzeniem jest to, że Browny są bardzo słabe, że ten moment aktywacji jest ledwo wyczuwalny, a także często porównywanie ich do przełączników liniowych, do których jakimś cudem wpadło ziarnko piasku i teraz wywołuje taką sensację. Gateron Brown był moim pierwszym w życiu przełącznikiem dotykowym (eng. tactile), czyli właśnie takim gdzie wyczuwamy moment aktywacji, ale nie słyszymy żadnego kliknięcia, a jedynie uderzenie plastiku o plastik.
Cherry vs. Gateron
Wybrałem Gaterona zamiast Cherry z prostego powodu – ich przełączniki znane są z lepszej jakości, większej gładkości i niższej ceny. Wszystkie te domniemane plusy rzecz jasna zweryfikowałem. Po pierwsze Gateron zapewnia o gwarantowanej żywotności swoich przełączników na poziomie 50 milionów kliknięć. Nie jest jednak znana metodologia tego badania, natomiast ja jestem w stanie powiedzieć, że moje przełączniki mnie nie zawiodły i działały perfekcyjnie przez cały okres użytkowania. Dodatkowo ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje potwierdzające tezę aby Gaterony kiedykolwiek się psuły. Po drugie Gateron w przeciwieństwie do Cherry oferuje o wiele więcej opcji housingów. Inna obudowa nie tylko wygląda inaczej, ma inny kolor, ale także jej praktyczność się zmienia, a czasami nawet dźwięk i feeling switcha.
Gładkość i dźwięk
Po trzecie i najważniejsze, przełączniki Gaterona są zdecydowanie najbardziej gładkimi stockowymi switchami dostępnymi w gotowych klawiaturach. To jak gładkie są można spokojnie porównać do krojenia kostki masła. Pisanie na takich przełącznikach to czysta przyjemność. Dodatkowo ich dźwięk jest dosyć neutralny, moim zdaniem gorszy od tego co spotkać można w przypadku Gateron Red, ale ani trochę zły. Jest on zwyczajnie neutralny, ani dobry ani zły. Zależnie od housingu będzie on niski lub trochę wyższy. Końcowo i tak sprowadza się to do warunków w jakich się znajduje, czyli samej klawiatury.
Nacisk i skok
Gateron Brown to przełącznik dotykowy, o czym już wspominałem. Jest on zdecydowanie lżejszy od odpowiednika Cherry, jednak swoją całkowitą podróż posiada identyczną – 4 mm od momentu dotknięcia aż do doprowadzenia slidera do samego dołu. Dodatkowo jego aktywacja odbywa się na poziomie 2.6 mm, jednak należy wspomnieć o tym, że początek Tactile Eventu (czyli sensacji jaką jest wyczuwalny skok w momencie aktywacji) rozpoczyna się już na poziomie 1.4 mm. W przełączniku tym wykorzystana została zwykła sprężyna o całkowitej wadze 52 gram (w skrócie – takiej siły potrzeba aby doprowadzić slider do samego dołu), natomiast aktywacja odbywa się przy użyciu 36 gramów siły.
Bump
Cóż to by był za Gateron bez jakiejś wady, prawda? Faktem jest, że produkują oni najlepsze w swojej cenie przełączniki na rynku jeżeli chodzi o jakość, jednak niestety w przypadku Brownów coś im nie wyszło w najważniejszym aspekcie tej rodziny przełączników – dotykowość (eng. tactility). Nie skłamię mówiąc, że w przypadku Gateron Brown tego bumpa zwyczajnie nie czuć. Znaczy się czuć, ale jest tak niesamowicie mały, że naciskając szybciej czy mocniej klawisze zachowują się one dosłownie jak liniowy switch z ziarnkiem piasku w środku. Powody tego są dwa – po pierwsze nogi na sliderze mają bardzo subtelne wcięcie, a po drugie metalowe kontakty są słabo wygięte. Te dwa aspekty połączenie sprawiają, że przełącznik dotykowy ma słaby bump. Gdyby nogi miały większe wcięcia, bardziej zaznaczone, a kontakty były lepiej uformowane to uzyskalibyśmy o wiele lepszy efekt, taki jak w Zealio V2.
Wobble
Drugą przypadłością, którą spotkać można w praktycznie każdym podstawowym przełączniku od Gaterona jest wobble. Wspominałem o nim w poprzedniej recenzji, ale zrobię to też tutaj. Wobble to ruszanie się slidera na boki w obudowie w momencie użycia na nim siły. Jest to zjawisko według mnie neutralne, ale niektóre osoby zaznaczają, że może mieć ono negatywny wpływ na szybkość pisania. Dlatego właśnie zaznaczam to jako minus. Natomiast kosztem dosyć dużego w porównaniu do chociażby Zealio V2 wobble uzyskujemy przyjemną gładkość, gdyż im większa przestrzeń jest pomiędzy wnętrznościami obudowy, a sliderem, tym mniejszy jest ścisk, a w efekcie mniejsze tarcie.
Ocena końcowa
I w ten sposób dotarliśmy do podsumowania. Przełączniki Gaterona jak zwykle zaskakują swoją genialną jakością w tak niskiej cenie. Browny bowiem dostać możemy już za $0.25, co jest połową przeciętnej ceny za brązowy odpowiednik od Cherry. Gateron Brown nie tylko jest gładki, ale i bezawaryjny. Niestety nie zaskakuje on poziomem dotykowości i siłą bumpa. Jest moim zdaniem wręcz tragicznie, tak jakby miał to być w założeniu switch liniowy z minimalną grudką. Mimo tego korzysta się z nich przyzwoicie, zarówno w codziennym użytku jak i w grach takich jak CS:GO i osu!. Moim zdaniem jest to największy zawód od Gaterona i swoje browny od razu po testach sprzedałem. Ale pamiętajcie, że Wy możecie mieć inne zdanie. Żyjemy w świecie wolnej woli i każdemu podobać może się coś innego. Klawiatury to temat subiektywny. Pamiętajcie.