W styczniu pisałem artykuł o najdroższym pluszaku jakiego kupiłem w swoim życiu. Był to Key Plushie, który jest w kształcie przełącznika mechanicznego. Oczywistym chyba jest, że taki fan przełączników nie mógł po prostu przejść obojętnie obok takiego pluszaka – tym bardziej, że za dziecka bardzo lubiłem maskotki i sporo z nich mam aż po dziś dzień. Zakupiłem przełącznikowego pluszaka przez europejski sklep MyKeyboard, który był pośrednikiem. Nie chciałem martwić się durnymi cłami, vatami czy problemami z dostawą, gdyż normalnie paczka szła by do mnie z USA. Niestety, z pośrednikami problem jest taki, że oni sami musieli tę paczkę dostać z USA, a potem nadać do mnie. I w ten sposób, przy okazji koronawirusa, przewidywana wysyłka dwudziestego piątego kwietnia trochę się obsunęła. Trochę.
Pewnego dnia postanowiłem napisać do właścicielki tej strony (sklep prowadzi ona i jej, tak mi się wydaje, mąż), gdyż już raz z nią pisałem gdy miałem problemy z zamówieniem. Tym razem zapytałem się czy jest jakiś przewidywany czas kiedy pluszaki do nich dojdą, bo chciałem zamówić od nich przełączniki i połączyć zamówienia żeby zapłacić za wysyłkę tylko raz. Otrzymałem odpowiedź, że paczka do nich wisi w kontroli celnej i nie da się przewidzieć kiedy się ruszy, ale raczej zajmie to mniej niż miesiąc. Dopytała też jakie przełączniki chciałem dokupić. Odpowiedziałem, że Gateron Laser i Kailh Sherbet, a następnie zapytałem czy da się je od nich kupić po jednej sztuce, bo chciałbym je dodać do swojej kolekcji i tylko tyle. Odpowiedziała, że owszem, da się. Dopytałem więc też czy będzie niedługo dostawa przełączników H1, bo ich też chciałbym jedną sztukę. Dowiedziałem się, że jedną sztukę to ona spokojnie w tej chwili znajdzie. No to idąc w tym rytmie zapytałem czy znajdzie się też jedna sztuka ThickThock Marshmallow. Odpowiedź była pozytywna.
Gdy natomiast zapytałem o cenę tego zestawu pięciu przełączników, to trzymałem odpowiedź, że dostanę je za darmo, jako gratis. Byłem w tamtym momencie zadowolony, ale dodatkowo podkolorowałem moją radość odpisując jej masą podziękowań i komplementów do jej obsługi klienta. Ot taka zagrywka psychologiczna żeby miała chociaż minimalną korzyść z tego, że wysyła mi coś gratis. Chociaż nie oszukujmy się, dodanie przez nią tych przełączników to zerowa strata w zarobkach, a za takie opóźnienia czuła też pewnie potrzebę wynagrodzenia mi tego. Natomiast zapytacie pewnie co to za przełączniki i dlaczego były dla mnie tak ważne. Otóż Gateron Laser to najzwyklejsze Gaterony Yellow, ale po prostu w innych kolorach – i to jakich kolorach! Nawiązują one kolorystyką do zestawu keycapów GMK Laser. Kailh Sherbet to przełącznik klikający, o którym pisałem niegdyś artykuł na blogu. Jest on o tyle ciekawy, że jest zwykłym przełącznikiem, a nie wariantem BOX, a korzysta z metalowego drucika do generowania kliku oraz w dodatku nie jest wariantem Speed, czyli wydaje z siebie dźwięk w tym samym momencie co się aktywuje. H1 to z kolei po prostu recolor znanych Stealiosów i jest produkowany przez JWK. To samo z ThickThock Marshmallow, ale on już ma logo sprzedawcy na obudowie oraz posiada tak zwaną sprężynę progresywną, dzięki czemu klikając go czujemy się jakbyśmy naciskali na piankę.
Wiedząc, że dostanę wszystkie te przełączniki wraz z pluszakiem czekałem ze zniecierpliwieniem, ale grzecznie. Wiedziałem, że kiedyś dostać tę paczkę muszę, a nie spieszy mi się żeby dodać przełączniki do kolekcji. Nie wiecie natomiast jak bardzo ucieszyłem się piętnastego czerwca, kiedy to otrzymałem e-mail z fakturą zakupu, co jednoznaczne było z nadaniem przesyłki. Chwilę później otrzymałem drugiego maila, tym razem od DHL wraz z numerem do śledzenia mojej paczki. Wtedy wiedziałem już, że paczka przyjdzie bardzo niedługo i będę mógł się nareszcie cieszyć pluszakiem, a do tego gratisowymi przełącznikami. Wyczekiwanie trwało tylko dodatkowe cztery dni, bo paczka dotarła do mnie w piątek dziewiętnastego. Tego samego dnia doszły do mnie dwie inne paczki, o których pisałem dwa dni temu. W końcu, po pół roku oczekiwania, mogę dotknąć tego fantastycznie wykonanego pluszaka. Niezmiernie się z tego powodu cieszę!
Całość kosztowała mnie trzydzieści euro, gdzie pluszak to dwadzieścia, a pozostałe dziesięć to wysyłka DHLem. Płacąc PayPalem zostało mi pociągnięte wtedy z konta 130 złotych. Czy uważam, że to kwota warta tego pluszaka? Niekoniecznie. Jest on wykonany fantastycznie, prezentuje się genialnie, ale nie za tyle kasy. Oczywiście jestem w stanie tę cenę zrozumieć, bo to produkt wykonany na zamówienie jednej osoby, która po prostu swój pomysł sprzedaje też innym ludziom. Mimo tego nie jest to pluszak produkowany masowo, dlatego swoje kosztuje. Natomiast mając gratisowo w paczce przełączniki, które gdybym kupował po dziesięć sztuk to bym zapłacił dwa razy tyle co za samego pluszaka, to jestem naprawdę zadowolony z zakupu. Uważam, że to jak najbardziej doskonale wydane pieniądze. O pluszaku mogę wam powiedzieć tyle, że jest po prostu pluszowy. Żeby poczuć jego fantastyczne wykonanie musielibyście sami go dotknąć, więc zaufajcie mi na słowo – to naprawdę pluszak premium.