Pamiętacie jak nie tak dawno temu pisałem w recenzji CRP Peacock R3, że raczej w najbliższych miesiącach nie pojawią się kolejne teksty na temat beżowych keycapów wykonanych z PBT, bo nie ma po prostu już więcej opcji na rynku i przerobiłem wszystko warte uwagi? No to mocno się zdziwiłem przeglądając AliExpress i natrafiając na kolejnego gracza, który może okazać się niemałym zaskoczeniem. Wiecie, kiedyś AliExpress uznawałem za doskonałe źródło sprzętu i akcesoriów, bowiem i tak wszystko jest produkowane w ChRL, a kupując u źródła wychodzi to po prostu taniej. W ostatnich latach czuję jednak, że przez wzmożony konsumpcjonizm szalejący w naszym regionie (i nie tylko) jakość produktów dostępnych na tym chińskim serwisie znacząco spadła i dużo ciężej aktualnie dostać tam coś fajnego – nawet w świecie klawiatur, czyli bądź co bądź niszy.
BMAD – mówi Wam cokolwiek ta nazwa? Mi również nic i obawiam się, że dzisiejsza recenzja nigdy nie wyskoczy nikomu w wyszukiwaniach Google, bo zwyczajnie nikt nie będzie googlował takich nakładek. Sam nawet nie jestem do końca pewien czy naprawdę tak nazywa się producent recenzowanych dziś keycapów. Wskazują na to jednak opisy w aukcjach, gdzie te są dostępne do zakupu. Z pozoru przypominają najbardziej Xiami, ale jak jest w rzeczywistości okaże się w dalszych akapitach. To co, bez dalszego owijania w bawełnę sprawdźmy sobie co oferują te kolejne już budżetowe nakładki w kolorystyce retro. Zapraszam do lektury!
Opakowanie i zawartość
Czym jak nie plastikowymi tackami mógłby uraczyć nas producent beżowych nakładek? Prawda, preferuję przechowywać swoje keycapy w woreczkach strunowych, ale doceniam, że zadbano o mój komfort na wstępie – to znaczy gdy pierwszy raz zakładam nowe keycapy na klawiaturę. Dzięki takiej posegregowanej tacce nie muszę szukać konkretnych nakładek, bo wszystko mam podane nomen omen na tacy. Poza tym keycapy po prostu lepiej prezentują się w ten sposób i nawet jeśli tego typu plastikowe opakowania zajmują więcej miejsca w szafce czy szufladzie, to co z tego – taka forma magazynowania też jest spoko!
Wsparcie
Tanie keycapy z PBT w kolorystyce nawiązującej do sprzętu vintage słyną z kilku kluczowych cech, spośród których jedną z chyba najważniejszych jest ogromna opłacalność pod kątem przełożenia ilości otrzymywanych nakładek na cenę. W przypadku dzisiaj recenzowanych BMAD Chinese RGB otrzymujemy wsparcie na prawie takim samym poziomie co u konkurencji: założymy je zatem na każdy rozmiar od pełnowymiarówki w dół, a to za sprawą obecności NumPada w zestawie oraz klawiszy nawigacyjnych o wysokości korespondującej różnym rzędom (to dzięki temu wrzucimy je na 65% i 75%). Ponadto bez większego problemu założymy je na klawiatury z układem Alice/Arisu, ISO oraz WKL lub z rzędem dolnym Tsangan.
Jakby tego było Wam jeszcze mało, to w pakiecie dostajemy także schodkowany CapsLock dla prawdziwych koneserów oraz F13 dla pewnej grupy użytkowników klawiatur TKL. Brakuje mi tu w zasadzie tylko i wyłącznie klawisza Super o wymiarze 1.5u oraz jakiegokolwiek wsparcia dla HHKB. Nie założymy bowiem nakładek będących przedmiotem tej recenzji na klawiaturę z takim układem, gdyż brakuje tu Controla 1.75u oraz Backspace w miejsce \| (ale za to FN w miejsce obok prawego Shifta już jest). Szkoda, bo moim zdaniem w 2024 wypadałoby zaoferować takie nakładki w pakiecie – to podstawa podstaw. Tyle dobrego, że znalazło się miejsce dla spacji 7u.
Kolor
Co nowego można powiedzieć o kolorystyce beżowej? MBAD Chinese RGB korzystają ze znanego i lubianego rozwiązania, czyli ich modyfikatory są ciemnobeżowe, a alfanumeryki jasnobeżowe. Legendy są czarne, a sublegendy w różnych innych kolorkach, w zależności od wybranej wersji (o tym trochę później). Warto natomiast zaznaczyć, że nie mamy tu do czynienia z takim prawdziwym beżem jak w przypadku XMI, bo zastosowany do sekcji alfanumerycznej beż jest nieco zbyt jasny i przez to nie pasuje do klawiatur takich jak G80-1800 czy RyeWorks M0110 – a przynajmniej nie idealnie. Pasują one jednak doskonale do klawiatur z czarną, burgundową, granatową czy też srebrną obudową.
Materiał i wykonanie
Skrót ten wyrzekłem już w tej recenzji parę razy, ale przypomnę o nim raz jeszcze – PBT. To właśnie z tego plastiku wykonane zostały BMAD Chinese RGB. Tworzywo to uchodzi za wytrzymalsze i w dodatku brzmi basowiej od ABS-u. Stosuje się je tutaj jednak z trochę innych przyczyn – metoda nanoszenia nadruków. Te zostały bowiem wykonane za pomocą dye-sublimation, czyli swoistego tatuowania plastiku barwnikiem w stanie gazowym. Jest to jedna z najlepszych metod dostępnych na rynku, a w dodatku kosztuje grosze, ale stosować można ją wyłącznie do PBT – bezpośrednia alternatywa, czyli ABS zwyczajnie by się spalił przy próbach naniesienia na niego nadruku w taki sposób.
Grubość ścianek tych nakładek wynosi 1,4 mm, czyli standardowo jak na beżowe PBT-ki. Wpływa to zdecydowanie na ich brzmienie, ale także na odporność na łamanie. Jeśli zaś chodzi o powierzchnię, to ta jest naprawdę gładziutka. Zauważyłem jednak, że to już pewnego rodzaju standard w tej kategorii nakładek. Kiedyś PBT kojarzyło się ludziom z szorstką powierzchnią, głównie za sprawą gamingowych propozycji wielkich marek produkujących peryferia, natomiast z czasem zasada ta się rozmyła i obecnie nietrudno o gładkie keycapy z tego plastiku. Jest to jednak bardzo ciekawy typ feelingu, bowiem czuć pod palcami taką charakterystyczną suchość – coś jakbyśmy dotykali bardzo gładziutkiego proszku, jakiegoś PTFE czy czegoś w tym rodzaju.
Czcionka
Główne nadruki wykonano w kolorze czarnym, ale prawdziwą wisienką na torcie jest wiele dostępnych opcji jeśli chodzi o nadruki poboczne – od niebieskiej cyrylicy, przez zielony irlandzki, aż po pomarańczowy hebrajski alfabet. Recenzowany dzisiaj wariant, Chinese RGB, jest moim zdaniem najdziwniejszy, ale zarazem najciekawszy ze wszystkich. Zamiast pojedynczych sub-legend na każdym z keycapów reprezentujących litery alfabetu, mamy tutaj po trzy różne znaki z chińskiego alfabetu Zhuyin (chyba), a także napisane po chińsku słowa na modyfikatorach. Te drugie są w każdym przypadku czerwone i znajdują się nad łacińskim napisem (za wyjątkiem Entera, tam jest on obok), zaś na klawiszach alfabetowych i liczbowych każdy znak jest w innym kolorze z palety barw podstawowych – czerwonym, zielonym i niebieskim.
Możecie się zastanawiać dlaczego ktokolwiek mógłby chcieć tak szalone nakładki na swojej klawiaturze, ale ja szczerze jestem zakochany w takim stylu od mojego pierwszego kontaktu z nim. Kto czytał recenzję G80 ten wie, że to właśnie tam mam założone Xiami Chinese RGB, czyli niezwykle podobne do recenzowanych BMAD Chinese RGB nakładki – tam zasada jest ta sama, ale modyfikatory są tylko po angielsku. Moim zdaniem to właśnie w tej kwestii BMAD wygrywa z XMI – jest jeszcze gęściej, jeszcze bardziej chińsko – a to trafia w moje gusta jak kula wystrzelona z AR-15 w ucho Trumpa.
A co ciekawego powiem Wam dzisiaj na temat równości nadruków? Z jednej strony wykonanie dobrze prezentujących się legend na keycapach oferujących modyfikatory icon+text to nie lada wyzwanie, ale z drugiej strony mówimy tu o sublimacji barwnika – metodzie, przy której naprawdę ciężko coś zepsuć. Oczywiście należy mieć z tyłu głowy, że są to niedrogie keycapy i pewne nierówności mogą się zdarzyć, ale wiecie co? BMAD wypadają naprawdę wybitnie w tej kwestii i osobiście nie doszukałem się jakichkolwiek poważniejszych krzywizn czy nierówności. Jedyne co wpadło mi w oko to jak grube są napisy na klawiszach nawigacyjnych (PrintScreen jest wyraźnie grubszy od sąsiadujących z nim Insertów czy PageUpów). Mało tego – przerwa pomiędzy literami „t” i „f” w napisie „Shift” nie występuje, co jest bardzo rzadkim widokiem. Brawo producencie!
Profil
Żadnym zaskoczeniem dla nikogo nie jest fakt zastosowania tu przez producenta najpopularniejszego profilu na rynku “tych fajniejszych” keycapów, czyli Cherry. Charakteryzuje się on lekkim wyprofilowaniem powierzchni, stosunkowo niskim wzrostem oraz odrębnym kształtem każdego z rzędów. Dzięki tym cechom na nakładkach Cherry pisze się obłędnie i sam jestem ich wielkim fanem, choć nie ukrywam, że brakuje mi trochę na rynku bardziej egzotycznych profili, które byłyby tak samo dobrej jakości – na przykład MT3 lub PGA.
Brzmienie
Jak brzmią keycapy o profilu Cherry, wykonane z PBT i o grubości 1,2 mm? Myślę, że po poprzednich recenzjach wszyscy już doskonale wiedzą, że jest to dosyć niskie i czyste brzmienie. Oczywiście wiele zależy od tego na jakich przełącznikach i na jakiej klawiaturze je umieścimy, ale BMAD Chinese RGB są generalnie basowe i niezwykle przyjemne dla ucha. Szczególnie spodobało mi się ich brzmienie na przełącznikach LichiCX Cheese Mocha, ale pasują one moim zdaniem do wszelkich wysokich jak i basowych przełączników, niezależnie od klawiatury i płyty montażowej.
Ocena końcowa
Lubię poznawać nowe propozycje nowych producentów na scenie keycapów, a tym bardziej wśród niedrogich PBT-ków w barwach retro. Nie uważam natomiast, że istnieje obecnie jakikolwiek logiczny powód aby pojawiały się na rynku kolejne nowinki w tej kategorii. Mamy bowiem obecnie tak wiele opcji, że dosłownie istnieje już wszystko co moglibyśmy sobie wymarzyć – najbardziej opłacają się JC Studio, najbardziej beżowe są XMI, a alternatywną czcionkę i dobrze nadrukowanego Shifta oferuje AlephKey. Do tego istnieją Shenpo i CRP, czyli kolejno król taniości oraz król przepłaconych nakładek. Czy jest zatem sens wprowadzania kolejnej opcji, która nie zmieni kompletnie nic względem tego co już było?
Odpowiedzią może być cena. BMAD Chinese RGB do dzisiejszej recenzji wyrwałem na promkach na AliExpress za jedyne 100 złotych. Obecnie są one dostępne za tyle samo, ale dołożyć trzeba jeszcze 35 złotych na dostawę. Za tyle idzie co prawda dostać używane Shenpo czy XMI na Discordach, ale trzeba trochę takowych poszukać, a w dodatku nie mamy gwarancji, że akurat trafi się poszukiwany przez nas wariant. Uważam więc, że BMAD jest spoko opcją dla ludzi, którzy serio nie mają więcej pieniędzy, a nie korzystają z klawiatur o układzie HHKB lub z Controla w jedynym prawowitym miejscu. Takim osobom gorąco polecam te keycapy!