Co powstanie, gdy marka zajmująca się na ogół sprzętem biurowym i skierowanym do człowieka pracującego z tekstem, zabierze się za klawiatury gamingowe? A no tak się składa, że doskonale wiemy – taka jest albowiem NuPhy Air60 HE, czyli jedna z najnowszych propozycji marki, która na łamach mojego bloga gościła już w ramach recenzji niskoprofilowego modelu Air75 V2. Goszczący dzisiaj u mnie produkt także oferuje profil niższy od standardowego, ale poza tym zaskakuje kilkoma bardzo ciekawymi funkcjami, których dotychczas nie mieliśmy okazji doświadczyć u konkurencji. Przede wszystkim jest to pierwszy model na rynku korzystający z przełączników magnetycznych, jednocześnie oferując niski profil. Miałem w swoim życiu okazję grać na naprawdę wielu świetnych klawiaturach low-profile i zawsze doświadczenie to było dla mnie nad wymiar pozytywne, więc dzisiaj przekonamy się czy Efekt Halla jest w stanie jeszcze bardziej uwydatnić moje odczucia. Przepraszam też najmocniej partnera mojego bloga – Shelter.pl, od którego otrzymałem egzemplarz tej klawki do przetestowania. Zeszło mi trochę z napisaniem tej recenzji, racja – ale w zamian jest ona tak obszerna, jak tylko potrafię napisać 🙂

Opakowanie
Jestem dosyć ostrożnym człowiekiem jak chodzi o zaufanie do marek – totalnie nie wierzę w ani jedno słowo, które mi przekazują. Jeśli producent chwali się na kartonie, że powstał z inicjatywy zwykłych ludzi chcących po prostu tworzyć fajne sprzęty i w ten sposób usiłuje pokazać mi swoją bliskość, a może nawet umniejszyć sobie celem zdobycia mojej sympatii, to widzę w tym sprytną zagrywkę marketingową, a nie szczere wyznanie – w końcu fabryka czy brand to też firma, która musi zarabiać pieniądze na sprzedaży swoich produktów. NuPhy zaznacza to na pudełku Air60 HE, choć nie uderza nas tą informacją w taki sposób jak ma to w zwyczaju robić RAZER – ot znajdziemy na rewersie pudełka wzmiankę na ten temat. Może postępuję źle, że nie chcę za żadne skarby uwierzyć markom, ale większość życia wychodziłem na tym dużo lepiej niż gdybym ślepo ufał w każde ich słowo. Lepiej po prostu oceniać produkt przez pryzmat rynku i realnej polityki firmy (np. uznawanie reklamacji lub łatwość ich zgłaszania przy zakupach zagranicznych), a nie hasełek na opakowaniu.
Dobra, ale czego jeszcze dowiadujemy się przy pierwszym kontakcie z gościem dzisiejszej recenzji? Otóż na froncie widnieje urządzenie znajdujące się wewnątrz kartonu w akompaniamencie logo, nazwy, serii oraz wzmianki, że tylko fajne produkty zasługują na powstanie. Rewers okupuje w większości puste, czarne tło, ale znajdziemy tam także wymiary Air60 HE, jej wagę oraz zestaw jaki dostajemy z klawiaturą. Jest tam też podpis CEO marki NuPhy, wydrukowany – widać inspirację największymi graczami na rynku peryferiów.


Akcesoria
Jak już o dodatkach mowa, to w środku pudełka znajduje się ich pokaźny pakiet. Są to:
- kabel USB-C do USB-A,
- narzędzie do zdejmowania nakładek i wyciągania przełączników,
- sporo dodatkowych keycapów,
- papierologia.
Idąc od początku, przewód jest w kolorze szarym z fioletowymi akcentami, a więc koresponduje z barwami klawiatury. Wykonano go z gumy, a więc łatwiejsze będzie odginanie i układanie na biurku, a poza tym nie świeci się jak to tani oplot ma w zwyczaju. Ponadto końcówka ze złączem typu C jest kątowa, co sugeruje umiejscowienie portu w urządzeniu. Dalej, połączenie keycap pullera ze switch pullerem w jednym narzędziu jest swoistą plagą obecnych lat i osobiście nie przepadam za tym rozwiązaniem, ale koniec końców fajnie, że ten pierwszy jest druciany i nie uszkodzi nakładek, a ten drugi pozwala na skuteczne i komfortowe wyciąganie przełączników niskoprofilowych. Kolor rękojeści to także szary z fioletowymi akcentami, a znalazło się też miejsce na wygrawerowanie logo NuPhy. Jeśli chodzi zaś o bonusowe keycapy, to jest ich tak dużo żeby zapewnić wsparcie dla macOS, ale także żeby dać alternatywę dla osób, którym nie przypadnie do gustu fabryczna estetyka klawiatury – ale o tym w innej, dedykowanej sekcji.

Wygląd
Wszystkie klawiatury niskoprofilowe marki NuPhy współdzielą ze sobą design, z którego producent jest ewidentnie dumny – w przeciwnym wypadku nie implementowałby go do każdego z modeli oznaczonych serią Air. Testowana dzisiaj Air60 HE ma zatem węziutkie ramki o równej grubości, względnie płaskie boki zachodzące na lekko zagiętą w wewnętrzną stronę plastikową część, a także sporych rozmiarów emblemat na spodzie obudowy zawierający nazwę urządzenia, wykończony na lustro. Zbliżone do górnej krawędzi, choć znajdujące się na tych bocznych, są także dwa paski LED, których rolą jest informowanie nas o włączeniu CapsLocka, a także swobodne świecenie w wybrany przez nas sposób w międzyczasie. Na lewym boku osadzone zostało złącze USB-C, co może niektórych nieco zirytować, w tym mnie, gdyż przyzwyczajeni jesteśmy do takich znajdujących się z tyłu. Osobiście nie widzę logiki w takim rozwiązaniu przez to, że nie korzystam z kabli zapewnionych przez producentów, a moje przewody brzydko odstają na lewo od urządzenia. Na tyle jest z kolei przełącznik, za pomocą którego możemy przestawić tryb z M1 na M2 lub M3 – czym są jednak te tryby, opowiem więcej w sekcji dedykowanej oprogramowaniu.
Kolorystyka wybrana przez NuPhy w modelu Air60 HE jest tylko jedna, co może dziwić w kontekście klawiatur niemagnetycznych tej marki. Tam mamy bowiem wybór pomiędzy kilkoma wariantami, a w przypadku wersji opartej na Efekcie Halla zostajemy skazani na tylko jedną opcję, choć jakże piękną. Ta wykorzystuje połączenie odcieni szarości oraz fioletowego. Już w teorii brzmi to świetnie, ale w praktyce jest tylko lepiej. Metalowa ramka obudowy anodyzowana jest na jasny szary, przepuszczający odrobinę światła plastikowy spód to ciemna szarość, a rozkładane nóżki korzystają już z fioletu. Podobnie jest w przypadku keycapów, albowiem te oferują niezwykle ciemny odcień szarego w przypadku modyfikatorów, nieco jaśniejszy w przypadku alfanumeryków, a gdzieniegdzie wciśnięty został fioletowy akcent (Esc i Enter). Domyślnie producent zakłada natomiast, że korzystać będziemy z Air60 HE w wersji z ewidentnie wyróżniającym się klastrem klawiszy przy lewej krawędzi, który zamiast nieprześwitujących nakładek dzierży takie półprzezroczyste, w barwie fioletowej. Prezentuje się to naprawdę wybitnie i osobiście nie miałem potrzeby zmieniać estetyki testowanej dziś klawiatury, choć miałem taką możliwość – producent pomyślał bowiem, że komuś takie w całości prześwitujące nakładki mogą nie każdemu przypaść do gustu i dorzucił w zestawie zastępcze keycapy.

Wykonanie
Wspomniałem już o tym, ale teraz trochę bardziej rozwinę. Air60 HE, podobnie jak jej odpowiednich na przełącznikach kontaktowych, łączy ze sobą metal i plastik w bardzo sprytny sposób. O ile rzeczywiście calutka spodnia część obudowy wykonana jest z tworzywa sztucznego, o tyle już nachodząca na nią od góry ramka korzysta z aluminium. Służy ona natomiast jako jeszcze jeden element, albowiem zastosowany został tu przez producenta montaż typu integrated plate, a zatem wspomniana ramka pełni również funkcję płyty montażowej, w którą wciśnięte są poszczególne przełączniki. Dzięki temu cała klawiatura zyskuje na masie, co przekłada się na wartość 541 gramów wyświetlaną na mojej wadze, a także sztywności – realnie podczas użytkowania nie da się wygiąć Air60 HE, zaś celowo robiąc to w rękach poczujemy zaledwie minimalne odkształcenia, co w mojej opinii jest doskonałym znakiem w modelu niskoprofilowym. Takie rozwiązanie konstrukcyjne powoduje jednak jeszcze coś, co moim zdaniem jest niestety ogromną wadą – sposób w jaki cały korpus zamyka się powoduje, że otwarcie go celem wprowadzenia jakichkolwiek modyfikacji we wnętrzu jest procesem absurdalnie trudnym i grożącym połamaniem klawiatury. Z tego też powodu nie robiłem tego w przypadku przedmiotu dzisiejszej recenzji, ale jeśli ciekawi Was jak prezentuje się środek serii Air, to opisałem to w recenzji NuPhy Air75 V2.

Ergonomia
Nadzwyczaj często spotykam się ze stwierdzeniem, że największy komfort użytkowania zapewniają klawiatury o niskim profilu. Samemu okazyjnie z nich korzystając jestem w stanie się zgodzić, lecz podczas grania nie wydaje mi się żeby wygoda miała tak duże znaczenie. Niemniej jednak użytkując NuPhy Air60 HE jestem w stanie przyznać, że nie mogłem się oderwać i ciągle chciałem mieć tylko ten model na biurku. Całkowita wysokość urządzenia na froncie wynosi 21 mm, zaś z tyłu 24 mm. Dla kontekstu standardowa klawiatura osiąga średnio 21 milimetrów, ale bez keycapów – a ja podałem tu wartości po wliczeniu już do nich nakładek. Można więc bezsprzecznie nazwać przedmiot dzisiejszej recenzji niskoprofilowym, choć niektórzy krawiaciarze będą się wykłócać, że przecież ich HP albo inna HAMA z marketu jest cieńsza – dlatego też dopowiem, że NuPhy osiągnęło świetny wynik jak na sprzęt konwencjonalnie nazywany mechanicznym 😉
Spód obudowy zdobią gumki antypoślizgowe, które doskonale radzą sobie w utrzymaniu urządzenia w miejscu. Poza nimi dostrzeżemy również rozkładane nóżki do regulacji kąta nachylenia. Jest to intrygujący dodatek, bowiem w klawiaturach 60% zazwyczaj brakuje takiego dodatku, nawet jeśli oferują one standardowy profil. Miło więc, że NuPhy pomyślało o potencjalnym kliencie i dorzuciło regulację dla wygody. Domyślny kąt wynosi 3°, a dzięki nóżkom swobodnie zwiększymy go do 7,5° i 10,5°. Nie dość, że jest tu regulacja, to jeszcze dwustopniowa. Coś pięknego!
Rozmiary, w których wyprodukowane magnetyczne klawiatury z serii NuPhy Air to 60% i 75%. Ja na testy wziąłem ten pierwszy, bowiem jest mi zdecydowanie bliżej preferencyjnie do tego kompaktowego formatu niż na siłę zbitego TKL-a rujnującego mi pamięć mięśniową. Sześćdziesiątka charakteryzuje się wydzieleniem tylko i wyłącznie sekcji alfanumerycznej, przez co fizycznie tracimy rząd funkcyjny, panel numeryczny i klaster nawigacyjny – względem pełnowymiarówki rzecz jasna. Dla niektórych może być to kluczowe, bo nie są w stanie korzystać ze sprzętów z ograniczoną funkcjonalnością. Nie ukrywajmy jednak, że linia magnetycznych niskoprofilówek od NuPhy jest wycelowana przede wszystkim w graczy, a ci wolą oszczędzić trochę miejsca na biurku na rzecz pewniejszych i szerszych ruchów myszą. Poza tym to też nie jest tak, że nie użyjemy chociażby F2 na takiej klawiaturze – domyślnie wgrana jest przecież mapa skrótów klawiszowych, dzięki którym otrzymujemy dostęp do szerokiej gamy działań w małej formie. Wystarczy przytrzymać przycisk FN ulokowany w prawym dolnym rogu i w jego akompaniamencie wcisnąć odpowiedni klawisz, np. 0 – wówczas wywołane zostanie F10. Jeśli zaś chodzi o układ, to jest to najzwyklejsze ANSI, czyli Enter jest niski, a lewy Shift pełny. Po obu stronach spacji mającej 6.25u znajdują się zaś klawisze o równej długości wynoszącej 1.25u.




Keycapy
Komfort użytkowania klawiatury niskoprofilowe zawdzięczają nie tylko niskim przełącznikom, ale też niskim keycapom. W przypadku testowanego dzisiaj modelu mamy do czynienia z prawdopodobnie autorskim profilem NuPhy nazwanym nSA, którego nazwa pochodzi od niegdyś rozchwytywanego SA. Nakładki są tu zatem cylindrycznie wyprofilowane, a ich powierzchnia górna jest spora. Wszystkie rogi zostały zaokrąglone, zaś każdy rząd ma ten sam kształt i wysokość – bez żadnego ergonomicznego formowania ich celem przystosowania do pracy na wysokim kącie nachylenia. Nie dziwi mnie to zagranie, albowiem klawiatur tego typu zazwyczaj używa się przy jak najniższym nachyleniu, a niektórzy wolą nawet swoje niskoprofilówki idealnie na płasko. Osobiście muszę przyznać, że użytkowanie NuPhy Air60 HE było doświadczeniem niezwykle przyjemnym właśnie za sprawą tych nakładek i choć na co dzień preferuję profilowane Cherry, to nie miałem żadnych problemów z przerzucaniem się na przedmiot dzisiejszego tekstu. Ba, spodobało mi się do tego stopnia, że nie miałem żadnego problemu z używaniem go nie tylko do grania, ale też do pisania. Keycapy te nadają się bowiem perfekcyjnie do obu tych zadań i nie mam do nich żadnych zastrzeżeń w kwestii komfortu.
Metoda produkcyjna zastosowana przez manufakturę stojącą za dzierżonymi przez Air60 HE nakładkami nie jest znany i lubiany double-shot, ale dye-sublimation – nieco rzadziej obecnie wykorzystywana technologia, choć również ciesząca się uznaniem wśród bardziej doświadczonych osób. Zmartwię Was natomiast, bo celem osiągnięcia nadruków jaśniejszych od reszty nakładki producent musiał postawić na 5-side dye-sub, czyli sposób produkcyjny, w przypadku którego na białego keycapa nanosi się barwnik z każdej z pięciu widocznych dla oka stron. Budzi to zatem zrozumiałe obawy, że część nakładek może po prostu być powyginanych, albowiem podczas produkcji mają one do czynienia z dużą różnicą temperatur, co sprzyja odkształceniom. Na szczęście mogę jednak zapewnić Was, że nie ma się co martwić, bo przynajmniej w moim egzemplarzu nie dostrzegłem ani jednego krzywego capa. Nawet spacja jest prosta, a to niezły wyczyn! Materiał nie mógł być przy dye-subie inny niż PBT, a więc ten wytrzymalszy, preferowany przez graczy – nie wyciera się on bowiem tak prędko jak ABS, co jest szczególnie ważne w sytuacji, w której nasze palce stale spoczywają na kilku najważniejszych klawiszach. Grubość ścianek bocznych wynosi 1,5 mm, a więc naprawdę dużo – tyle samo co w GMK, a więc ulubionych keycapach entuzjastów.
Dobrych słów kilka mam też do powiedzenia w temacie czcionki wybranej przez producenta. Ta jest wyrównana do lewego górnego rogu i korzysta z kroju pisma zakrawającego o nowoczesność z jednoczesnym wygładzeniem każdej krawędzi. Nie wydaje się ona w żadnym stopniu przekombinowana, brzuszki są domknięte, a pomimo frywolnego podejścia nie ujmuje powagi urządzeniu. Powiedziałbym wręcz, że to doskonałe pogodzenie charakteru gamingowego z tym biurowym – bo na obu takich stanowiskach nie powstydziłbym się dzierżyć NuPhy Air60 HE. Modyfikatory są z kolei spójne, gdyż każdy z nich korzysta z kombinacji ikonki z napisem, bez żadnych odstępstw – nawet w przypadku Controla czy Alta, gdzie z reguły daje się sam napis. Można by rzec, że powoduje to swego rodzaju zalanie klawiatury niepotrzebnymi znaczkami, przez które ta wydaje się „busy”, ale w mojej opinii taki już urok delikatnych w swoim charakterze urządzeń tej marki.


Ostrość i równość (choć tu klasycznie niektóre modyfikatory mogłyby zostać poprawione, chociażby litera „a”) nadruków także stoi na wysokim poziomie, co zawdzięczamy metodzie produkcyjnej. Jasne, nie jest to taka żyleta jak przy double-shot’cie, ale wciąż krawędzie zaznaczone są bardzo wyraźnie i nie występuje jakiekolwiek zlewanie. Wynika to też zapewne z kontrastu, bowiem wszystkie literki i ikonki wykonano w kolorze białym, gdzie tło nakładki to kolor szary lub fioletowy. Kontrast to jednak miecz obusieczny, bo choć na pierwszy rzut oka może się tak nie wydawać, to testowany dziś produkt zawiera też nadruki poboczne, czyli tak zwane sub-legendy. Naniesiono je natomiast w takim kolorze, że o ile żółte znaczki na WASD jako tako jesteśmy w stanie rozczytać bez większych komplikacji, to już te fioletowe na pozostałych nakładkach kompletnie zlewają się z resztą. Mają one za zadanie przekazać nam cenne informacje na temat pobocznej funkcjonalności klawiszy, lecz przy takim rozwiązaniu możemy mieć wyraźny problem z.. wyraźnością właśnie.
Słów kilka mam jeszcze do powiedzenia na temat wyróżniającej się na tle reszty klawiatury sekcji nakładek wykonanych z innego tworzywa i zupełnie inną metodą. Mowa rzecz jasna o prześwitujących, prawdopodobnie poliwęglanowych, keycapach w kolorze fioletowym. Są one znacznie gładsze pod palcem od pozostałych, co może irytować niektórych podczas pisania, lecz raczej nie ma prawa zaistnieć w trakcie rozgrywki. Ponadto zastosowana na nich metoda nadruku to pad-print, a więc naniesienie „lakieru” na powierzchnię i późniejsze utwardzenie go. Wiąże się to z ryzykiem szybkiego wytarcia, ale jeżeli producent użył odpowiedniego procesu produkcyjnego, to nie trzeba się tym przesadnie martwić – miałem bowiem do czynienia z klawiaturami, w których po latach użytkowania nadruk ani myślał o zejściu. Nie przeskoczymy natomiast tego, że dotykając ich realnie czuć pod palcem wypukły kształt, co momentami potrafiło wytrącić mnie z równowagi, na przykład gdy byłem skupiony na pisanym tekście. Koniec końców dodają one jednak takiego uroku całemu urządzeniu, że osobiście nie miałem nawet przez chwilę ochoty wymienić ich na te zastępcze, dołączone w zestawie z Air60 HE. Nadruki nawiązujące do magnetyzmu perfekcyjnie wpasowują się w urządzenie korzystające z Efektu Halla, a kolor fioletowy dodaje życia tak smutnie szarej klawiaturce. Do tego ta przezroczystość fajnie przepuszcza podświetlenie, szczególnie jeżeli ustawimy je w tym samym kolorze co nakładki. Tak jak na ogół preferuję klawiatury o nudniejszej estetyce i nie przepadam za eksperymentowaniem w materii keycapów, tak tutaj NuPhy odwaliło kawał dobrej roboty, skoro nawet mi przypadło mi to do gustu – brawo!

Stabilizatory
Zazwyczaj tę sekcję kopiuję z poprzednich recenzji na moim blogu, bowiem w świecie stabilizatorów praktycznie nigdy nie ma zaskoczeń – w którymś roku doszliśmy do takiego poziomu, że każdy producent dał radę zaoferować naprawdę dobre staby w fabrycznej formie, bez potrzeby modyfikowania ich we własnym zakresie. Jednak w przypadku testowanego dzisiaj sprzętu mamy do czynienia z rzadkim przypadkiem stabilizatorów nieidealnych, które są co prawda nasmarowane, ale coś w nich sprawia, że nie oferują perfekcyjnego brzmienia. Dotyczy to w moim egzemplarzu spacji, Backspace i Entera, choć na moje oko wszystkie staby zamontowane tu w płytce aluminiowej nie odstają od siebie pod kątem ilości smarowidła. Wynika to więc zapewne z krzywości drucików, bowiem Enter i Backspace cykają tylko przy prawej krawędzi. Ze spacją jest najgorzej, bo ta klekocze w całości, bez względu na punkt, który wciśniemy. Nie jest to poziom tak skrajny jak jeszcze kilka lat temu w RAZER-ach czy Corsairach, ale mimo to irytuje podczas użytkowania. Przyzwyczaiłem się po prostu do idealnie brzmiących klawiatur i nie jestem w stanie zdzierżyć nawet odrobiny niepożądanych odgłosów wydobywających się spod dłuższych klawiszy. Na szczęście da się to naprawić z pomocą mojego poradnika, ale wymaga nieco wkładu finansowego i czasowego, a i efekt końcowy nie musi wcale być definicją perfekcji – czasem bywa po prostu tak, że stabów nie da się fizycznie doprowadzić do ideału.

Przełączniki
Efekt Halla to zjawisko doprawdy intrygujące, ale dla mnie jeszcze bardziej niesamowity jest fakt, że mądre głowy wpadły dziesiątki lat temu na pomysł żeby wykorzystać je w technologii użytkowej, takiej jak klawiatury. Nie wytłumaczę Wam dzisiaj jak dokładnie to działa – po takie informacje zapraszam do recenzji Dark Project Gamma, lecz chętnie wytłumaczę korzyści płynące z zastosowania takiej technologii w NuPhy Air60 HE. Po pierwsze otrzymujemy dzięki temu sprzęt praktycznie bezawaryjny, ponieważ przełączniki tu użyte są bezstykowe – nie ma się zatem w nich co zepsuć, a jedynym punktem potencjalnie zdolnym do padnięcia są sensory na PCB, w których żywotność bym jednak nie wątpił. Różni producenci deklarują różne wartości, ale osobiście nie widzę sensu w podawaniu żywotności takich klawiatur w liczbie aktywacji. Lepiej jest po prostu powiedzieć, że o ile nie zalejecie takiej klawiatury ani nie doprowadzicie jej do stanu agonalnego w jakikolwiek inny sposób, to spokojnie powinna Wam ona wystarczyć na dziesiątki, jak nie setki lat – magnes rozmagnesowuje się bowiem naprawdę długo i w perspektywie obecnych trendów, czyli użytkowania jednego urządzenia maksymalnie kilka lat, nie trzeba się moim zdaniem martwić awaryjnością. Na tym jednak nie kończą się korzyści płynące z bezstykowości, bo po drugie przełączniki HE zapewniają nam płynność pracy o jakiej w normalnych, konwencjonalnych switchach opartych o metalowe styki można pomarzyć. Biorąc testowany dziś model na Gateron LP Magnetic Jade Pro za przykład, tarcie podczas wciskania klawiszy jest praktycznie nieodczuwalne i to pomimo braku jakiegokolwiek fabrycznego smarowania. Pomaga też niewątpliwie fakt, że obcujemy z przełącznikiem niskoprofilowym, a więc mamy krótszy dystans, na którym moglibyśmy odczuć tarcie.
No właśnie, niski profil. Zatrzymajmy się trochę przy tym, bo to także jest aspekt niezwykle ciekawy w przypadku Air60 HE. Dotychczas na rynku mieliśmy sporo opcji klawiatur o takim profilu, ale bez wykorzystania magnetyzmu do aktywacji. Przedmiot dzisiejszej recenzji to pierwsze takie urządzenie, które łączy niskoprofilowość i Efekt Halla, choć bez cienia wątpliwości nie ostatnie (od powstania Air60 HE zdążyła nawet wyjść konkurencyjna propozycja). Producentem montowanych w nim Low-Profile Magnetic Jade i Jade Pro jest Gateron, a bazą stały się zwykłe niskoprofilowe switche tego samego producenta. Nie dziwi mnie to w żadnym stopniu, gdyż Gateron ewidentnie brnie w magnetyczne przełączniki i widzi w nich ogromny potencjał, zaś współpraca pomiędzy tym producentem, a NuPhy, ciągnie się już od lat. Dzięki obniżeniu zastosowanych tu switchy, skok został zredukowany do 3,3 mm. Może się wydawać, że to niedużo względem standardowych przełączników MX style, gdzie podróż trzpienia kończy się na czwartym milimetrze, ale pod palcem czuć to naprawdę wyraźnie. Warto natomiast zwrócić przy tym uwagę, że wiele switchy HE ma podobną długość skoku, to znaczy wynoszącą 3,3 lub 3,4 mm. Czy zatem rzeczywiście potrzebne było kompletne przeprojektowanie tego elementu celem uzyskania niskiego profilu? A i owszem, bo pisząc czy grając na Air60 HE i na konkurencyjnej opcji o standardowym profilu natychmiast czuć różnicę, która choć nie wynika bezpośrednio z samych przełączników, to znacząco wpływa na odbiór i komfort z użytkowania.
Przy zakupie do wyboru mamy dwa warianty, to znaczy Jade i Jade Pro. Różnią się one wyglądem i przede wszystkim sprężyną. Do mnie na test trafił ten teoretycznie lepszy przełącznik, gdyż w moim egzemplarzu NuPhy Air60 HE drzemią Gateron LP Magnetic Jade Pro. Padło na nie, ponieważ preferuję cięższe sprężynki. Tutaj wymagają one od mojego palca 40 gramów siły na samym początku oraz 60 gf na jego końcu. Jest to zatem średnio wyważony przełącznik, który mieści się w granicach komfortu dla moich dłoni, choć nie ukrywam, że wolałbym gdyby NuPhy zaoferowało też wersję znacznie cięższą dla jeszcze lepszej kontroli (np. 75 gf bottom-out). Warto przy tym wspomnieć jeszcze, że występuje w tym przypadku swego rodzaju slow-curve, albowiem zastosowane sprężynki są nieco dłuższe niż producenci mają w zwyczaju montować do niskoprofilowych switchy, przez co te są już na starcie mocno skompresowane wewnątrz obudów.

Zazwyczaj w recenzjach klawiatur mocno narzekam na niejasność jaką są materiały, z których wykonane zostały przełączniki w nich zamontowane. Tutaj sprawa wygląda jednak zgoła inaczej, bowiem ku mojemu zaskoczeniu Gateron nie maskuje tak mocno tego jakże istotnego tematu. Widzicie, istnieje jeszcze jedna różnica pomiędzy Jade i Jade Pro w wersji niskoprofilowej. Te zwykłe wykonane są z bliżej nieokreślonych tworzyw, przy czym zapewne jest to poliwęglan (góra), nylon (spód) i polioksymetylen (trzpień). Jade Pro są natomiast w całości z POM-u, co producent jasno zaznacza w specyfikacji. Teoretycznie nie oznacza to nic szczególnego, bo POM potrafi zachowywać się naprawdę różnie w różnych scenariuszach. W praktyce wpływa on jednak, przynajmniej tutaj, na brzmienie oraz gładkość. Zaczynając od końca (bo na dźwięk jest osobna sekcja), pisząc na Air60 HE poczułem, że choć zastosowane w tym egzemplarzu switche są doskonale płynne, to jednak odczuwalna jest w ich doza charakterystycznego dla polioksymetylenu tarcia. Nie przeszkadza to w użytkowaniu, ale raz na jakiś czas mocniej skupiając się na odczuciach płynących z użytkowania klawiatury byłem w stanie poczuć to subtelne ocieranie, trochę podobne do jeżdżenia palcem po obiciu skórzanym. Warto przy tym zaznaczyć, że podczas szybkiego wciskania klawiszy jest to praktycznie nie do poczucia, bo zjawisko to objawia się wyłącznie przy powolnym naciskaniu.
Część z Was mogą interesować też opóźnienia jakie oferuje niskoprofilowa propozycja magnetyczna od NuPhy. Sam nie zwracam zazwyczaj uwagi na takie dane, bo są one dla mnie kompletną bzdurą bez przełożenia na rzeczywistość, lecz specjalnie na rzecz recenzji zerknąłem jak to wygląda w różnych testach specjalistów w temacie. Okazuje się, że choć przedmiot tego tekstu nie dzierży wysokiego stanowiska w rankingu EyeJoker’a (koreańskiego twórcy YouTube’owego), to absolutnie wszystkie opóźnienia ma na najwyższym poziomie, wyróżnione kolorem fioletowym – a więc najwyższym. Według innych informacji nie występuje w niej także chord-splitting (czyli zjawisko negatywnie wpływające na gry rytmiczne takie jak quaver, etterna czy osu!mania), a dead-zone’y można samodzielnie dostosować i przy najniższym ustawieniu są faktycznie marginalne. Z deklarowanych 8000 Hz odświeżania jest tu 5530, co jest wartością odbiegającą od deklaracji, ale wciąż horrendalną. Reszta danych także wypada świetnie, co zapewne dla niektórych klientów zapali zielone światło na zakup tego modelu.
Niemniej jednak dla mnie ważniejsze od jakichś cyferek jest praktyczne zastosowanie klawiatury i tutaj muszę przyznać, że NuPhy Air60 HE jest bez cienia wątpliwości najlepszym sprzętem magnetycznym z jakim miałem dotychczas do czynienia. Pisze się na niej tak dobrze, że swobodnie mógłbym korzystać z niej codziennie – ba, dokładnie to robiłem przez ostatnie tygodnie, przez co też tak bardzo przedłużyła się publikacja tekstu, który właśnie czytacie. W grach nie jest ani trochę gorzej, bo w końcu z myślą o takim zastosowaniu powstał wariant Air60 wykorzystujący Efekt Halla. Podczas rozgrywek w CS2 nie doświadczyłem żadnych problemów z responsywnością, a Rapid Trigger skutecznie pomagał mi trafiać każdy counter-strafe. W rytmicznym osu! czułe ustawienie tego samego RT pozwoliło z kolei na granie takich map, których normalnie nie byłbym w stanie grać. Choć jednak responsywność jest niezwykle ważna, to zdecydowanie najważniejszym czynnikiem dlaczego tak dobrze użytkowało mi się tę klawiaturę w obu scenariuszach jest jednak jej niski profil. Zawsze ceniłem krótki skok klawiszy w grach, bowiem daje mi to szybszą reakcję – nie muszę dociskać przycisku tak głęboko, dzięki czemu palec szybciej wraca do pierwotnej pozycji. Wobble, jak to już na Gaterony z serii low-profile bywa, także nie zawodzi – delikatne chybotanie jest, ale nie wpływa negatywnie na użytkowanie, bo w realnym scenariuszu po prostu go nie czuć. Dlatego też Air60 HE zostaje ze mną na dłużej i będzie mi towarzyszyć jako klawka do gierek, ponieważ aktualnie nie wyobrażam sobie grania na jakiejkolwiek innej.

Brzmienie
Poznęcałem się nad brzmieniem stabilizatorów parę sekcji temu, ale jak całościowo wypada aspekt akustyczny Air60 HE? Tak się składa, że naprawdę dobrze. Klawiatura o niskim profilu w mojej głowie powinna być możliwie jak najcichsza, o ile nie korzysta z przełączników typu clicky. To zadanie zostało tu spełnione, choć z kompletną ciszą tutaj nie obcujemy. Zamiast tego stukanie jest bardzo stonowane, idące w stronę basu, a dzięki złożeniu Jade Pro z plastiku POM zyskujemy głębię i swoistą pełność, nawet pomimo braku pustej przestrzeni w obudowie oraz niziutkich keycapów. Naprawdę bardzo podoba mi się brzmienie oferowane przez ten sprzęt i cieszę się, że również pod tym względem mnie on kupił. Może natomiast dziwić niektórych dlaczego nie czepiam się, jak to mam w zwyczaju, wypełnień drzemiących wewnątrz korpusu. Odpowiedź jest prosta – czysty dźwięk płynący z ich zastosowania jest tutaj doskonały, a że niskoprofilowych klawiatur jest niewiele na rynku i ich brzmienie z reguły nie ma żadnego charakteru, to nie widzę przeciwskazań żeby stosować w nich pianki czy też silikony celem lekkiego uwydatnienia tegoż aspektu.
Podświetlenie
Zazwyczaj nie mam nic przesadnie interesującego do powiedzenia w temacie LEDów drzemiących pod klawiszami testowanego sprzętu, lecz w przypadku NuPhy Air60 HE koniecznie muszę zwrócić uwagę na ich orientację. Producent postawił bowiem na tę południową, a więc diody podświetlają dolną sekcję keycapa zamiast tej górnej. To moim zdaniem dobra decyzja, ponieważ fabrycznie zamontowane nakładki i tak nie przepuszczają światła (za wyjątkiem tej sekcji przy prawej krawędzi, lecz tam cała ich powierzchnia prześwituje, a nie tylko czcionka). Południowa orientacja jest tą poprawną i cieszy mnie, że kolejny producent to dostrzega. Problem powstaje gdy chcemy podmienić domyślne keycapy na inne, z przezroczystymi legendami, ale bądźmy szczerzy – takich przypadków jest niewiele, bo przecież nikt nie chciałby rezygnować z tak dobrych nakładek.
Jeśli chodzi o samo w sobie podświetlenie, to jest ono zdolne do reprodukcji całej gamy barw RGB, ale jak to w przypadku takich diod bywa – kilka kolorów ma delikatne problemy. Głównie roznosi się o biel i żółć, gdzie ta druga wpada bardziej w limonkę, zaś ta pierwsza przypomina niebieski. Z dwojga złego lepiej jednak, przynajmniej w mojej opinii, że jest to niebieski, a nie różowy. Ładnie zgrywa się to bowiem z resztą kolorystyki klawiatury i koniec końców mamy do czynienia z wadą, która raczej dla nikogo nie będzie miała większego znaczenia. Jasność także wypada dobrze, to znaczy na maksymalnym ustawieniu widać oświetlenie nawet w środku dnia, w jasnym pomieszczeniu. Mogłoby być jeszcze lepiej gdyby producent zdecydował się na polakierowaną na biało płytką montażową, gdyż wówczas światło ładnie odbijałoby się od jej powierzchni, ale nie można mieć wszystkiego. Chciałbym jednak żeby oświetlenie nie przebijało się przy najmocniejszym ustawieniu przez keycapy, co wygląda po prostu brzydko, ale to też raczej daremne życzenie..
Oprogramowanie
Producenci przyzwyczaili nas już do software’u dostępnego z poziomu przeglądarki, zamiast aplikacji pobieranej na komputer. Ma to rzecz jasna swoje zalety i sam jestem zwolennikiem takiego rozwiązania w przypadku klawiatur magnetycznych, ale lubię mieć też wybór. Tego zadania nie spełnia NuPhy, ponieważ soft do Air60 HE dostępny jest wyłącznie przez internet. Jeśli preferujecie szybki dostęp w przeglądarce, to nie ma problemu, ale jeżeli wolicie apkę zainstalowaną w pamięci komputera – to nie macie takiej opcji. Jeśli zaś chodzi o użyteczność oprogramowania, to to nie tylko prezentuje się naprawdę schludnie i czytelnie, ale pozwala także na skonfigurowanie masy funkcji. Począwszy od podświetlenia i mapy klawiszy (w tym na warstwach, a ponadto na trzech osobnych profilach, między którymi przełączamy się pstryczkiem z tyłu obudowy), przez magnetyczne dobroci takie jak DKS, RT czy cheat zwany Snap Tap, po makra, odświeżanie i blokadę klawisza Windows. Nic nie jest przed nami ukryte, nawet dead-zone’y jesteśmy w stanie dostosować pod siebie, a jeżeli zajdzie taka potrzeba to możemy nawet zaktualizować firmware lub wykonać kalibrację klawiszy z poziomu oprogramowania.
Jedyny szczery zarzut jaki mam wobec tego softa to dostępność trzech profili. To oczywiście zaleta, bo sporo tańszych konkurentów Wootinga nie potrafi dać takiej funkcji klientom, ale skoro NuPhy dało radę, to czemu tylko trzy? Rozumiem, że ogranicznikiem jest przełącznik na tyle obudowy, lecz nie widzę problemu żeby dać nam więcej profili, do których dostęp zyskiwalibyśmy poprzez skróty klawiszowe. Nie zrozumcie mnie źle – dla takiego gracza jak ja 3 to naprawdę wystarczająco, gdyż zawsze ustawiam jeden pod pisanie, jeden pod CS2 i jeden pod osu!, ale nietrudno jest mi sobie wyobrazić kogoś, kto gra w znacznie więcej produkcji i może chcieć skorzystać z większej ilości konfiguracji. Niemniej, poza tą maleńką wtopką i brakiem pobieralnego wariantu oprogramowania, to wypada naprawdę dobrze, szczególnie na tle poprzednio testowanych na łamach bloga klawiatur.












Ocena końcowa
Moja przygoda z tym sprzętem na szczęście jeszcze nie dobiega końca. Testowałem NuPhy Air60 HE naprawdę długo, wręcz porównywalnie z „customowymi” klawiaturami z prywatnej kolekcji, ale nie mam ochoty odkładać jej na bok tudzież komukolwiek oddawać. To naprawdę udany sprzęt, który oferuje znaczący skok w przód na rynku klawiatur magnetycznych. Dotychczas mieliśmy bowiem dwie epoki – pierwszą opartą o dwie czy trzy propozycje największych graczy, takich jak SteelSeries i Wooting oraz drugą opiewającą w masę klonów i konkurentów prosto z chińskiego rynku, w cenach tak niskich, że aż sam łapałem się za głowę jak to jest w ogóle możliwe do osiągnięcia. Mam natomiast nadzieję, że powstanie Air60 HE będzie kamieniem milowym i początkiem trzeciej epoki, której motywem przewodnim będzie niski profil połączony z magnetyzmem. Jasne, wciąż niewiele graczy docenia potencjał krótszego skoku, czy to przez przyzwyczajenia, czy przez zwyczajny brak chęci spróbowania czegoś nowego, ale jestem dobrej myśli. Może i nie jestem jakimś wybitnym materiałem do ustanawiania trendów na rynku sprzętu gamingowego, bo gram okazyjnie i ostatnimi czasy głównie w Minecrafta (w którym rzecz jasna benefity Efektu Halla są praktycznie w całości zmarnowane), ale jeżeli Ty drogi czytaczu zastanawiasz się nad tym, czy być może na następną klawiaturę nie wybrać modelu o niskim profilu, to proszę rozważ ten wybór – możesz naprawdę się zdziwić jak świetnie korzysta się z cienkich klawiatur w gierkach.
NuPhy Air60 HE w zasadzie nie ma wad. Pisałem podobnie o Wooting 60HE w czasach jej dominacji, ale prędko okazało się, że mali producenci sprzedający swoje peryferia głównie przez AliExpress dogonili Holendrów i zaoferowali więcej za mniej, albo przynajmniej tyle samo. Testowana dzisiaj klawka ma doskonałe keycapy, piękne wzornictwo, wybitne przełączniki i solidne wykonanie korpusu. Podświetlenie wypada w porządku jak na moje standardy, a stabilizatory mogłyby być lepsze, choć niedaleko im do ideału. Ergonomia jest świetna na wszystkich płaszczyznach, brzmienie przypada mi do gustu, a w pudełku dostajemy zestaw dodatków godny producenta chcącego dobrze dla swoich klientów. W zasadzie jedyne co irytowało mnie przez cały okres testowania to niefortunne ulokowanie złącza USB-C na lewym boku zamiast z tyłu, a także ograniczenie ilości profili dostępnych z poziomu fizycznego przełącznika do trzech (w tym jeden Mac), ale poza tymi dwoma wtopami nie mogę fizycznie przyczepić się do czegokolwiek w Air60 HE. To po prostu perfekcyjna klawiatura magnetyczna, która w dodatku kupiła mnie niskim profilem. Przeboleję nawet to, że korzysta z mało optymalnego dla mnie układu (bo osobiście preferuję WKL lub Tsangan, a tutaj mamy zwyczajne ANSI – ale nie ma klawiatur pre-built spełniających ten specyficzny wymóg) i zostawię ją sobie jako wspaniały dodatek do kolekcji, z którego chętnie będę korzystał przy każdej okazji grania w kompetytywne tytuły. A, no i cena. Ta wynosi 599 złotych za Jade i 699 złotych za Jade Pro u partnera bloga, Shelter.pl. Za taką klawiaturę są to tak śmieszne pieniądze, że nic tylko kupować – 10/10!