Recenzja Razer Blackwidow V2 (TTC Razer Green)

Wow. Powrót na moje biurko klawiatury od Razera to zdecydowanie ostatnie czego bym się spodziewał. Jak możecie wiedzieć z jednego z moich poprzednich artykułów, niegdyś byłem dumnym posiadaczem klawiatury Razer Blackwidow V2 na zielonych przełącznikach. Zakupiłem ją wówczas za 365zł z outletu. Była ona używana i możliwe, że także po serwisowaniu. Mimo tego na moim biurku działała idealnie. Jednak po pewnym czasie zorientowałem się, że nie jest to jednak najlepsza klawiatura na świecie, a tylko przepłacony szmelc, toteż sprzedałem ją przyjacielowi i to u niego gościła przez ostatni czas. Przyszła na szczęście też pora na niego i on także nawrócił się w kwestii klawiaturowej i zdecydował się na Anne Pro 2 – identyczna kolejność co ze mną. Razer trafił więc z powrotem do mnie i teraz czeka na sprzedaż, a ja za zajmowanie się tą kwestią mogę sobie pozwolić na napisanie recenzji. Jednak już po ledwo kilku dniach użytkowania żałuję, że się na takie coś zgodziłem. Każdy ma w sobie trochę masochisty, ale we mnie nie jest go wiele.

Razer Blackwidow V2
Klawiatura wygląda wbrew pozorom dość elegancko.

Budowa i dodatkowe elementy

Nie będę owijał w bawełnę, bo chcę jeszcze napisać recenzję tych przełączników na tej klawiaturze, a serio już chcę przestać używać tego złomu. A więc „Czarna Wdowa” w wersji drugiej to klawiatura naprawdę ładna, bardzo minimalistyczna, ale także masywna. Nie jest ona lekka, co zaskakuje przy budowie praktycznie w całości z plastiku. Z tyłu po środku wychodzi bardzo gruby kabel w oplocie, a to dlatego, że prowadzi on nie tylko zasilanie dla samej klawiatury, ale również do przejściówek USB i Jack. Przydatna opcja, ale szkoda, że obie te przejściówki znajdują się po prawej, a nie lewej stronie klawiatury. Sprawia to, że używanie na nich myszki jest niemożliwe, bo będziemy zahaczać ciągle myszą o kabel.

Aby hub USB i jack działał, wymagane jest podpięcie do komputera dodatkowych kabli.

Podpórka

Omawiany dziś model posiada także niesamowicie wygodną podpórkę pod nadgarstki. Jest to zdecydowanie najlepsze co ten model ma do zaoferowania, gdyż podpórka jest z pianki i ekoskóry, a nie z plastiku, co zapewnia wygodę dla naszych nadgarstków. Jest ona podłączana do klawiatury magnetycznie i bez użycia siły się nie odczepi. Na środku podpórki znajduje się logo Razera, niestety nie jest ono podświetlane (xD).

Podpórka mocowana jest do klawiatury za pomocą magnesów.

Rozmiar

Klawiatura jest w rozmiarze full-size, a więc posiada wszystkie klawisze. Nie musimy zatem rezygnować z sekcji numerycznej czy strzałek. Jakby tego było mało, to z lewej strony zyskujemy dodatkowe pięć klawiszy, które Razer pozwala nam przypisać do dowolnej czynności. Ja natomiast nigdy z nich nie korzystałem, ale jeśli komuś się przydadzą to zdecydowanie na plus. Dla mnie niestety rozmiar tej klawiatury to zdecydowanie za wiele i używanie jej to istna męczarnia. Nie mam bowiem na biurku na nic miejsca, wygoda z pisania jest zmniejszona, bo muszę przechylać się na lewo, a jeśli przesunę klawiaturę w prawo to nie będę w stanie korzystać normalnie z myszy.

Z lewej strony sekcji alfanumerycznej znaleźć można kolumnę makro.

Keycapy

Zastosowane w tej klawiaturze keycapy to niestety cieniutkie ABSy z użyciem techniki laser-etched. Oznacza to, że pierwotnie keycap jest przezroczysty, następnie nakłada się na niego czarną farbę, a finalnie laser wycina w nim litery. Efektem tego jest naprawdę ładna i estetyczna czcionka oraz idealna przepuszczalność podświetlenia, aczkolwiek ogromnym minusem jest ich potencjalna wytrzymałość – farba może się bowiem z łatwością wytrzeć. Ale zaskoczę Was! Klawiatura ta ma już co najmniej trzy lata, a nawet jeden skrawek farby nie opuścił żadnego z keycapów, pomimo intensywnego użytkowania. Oznacza to, że użyta przez Razera warstwa ochronna faktycznie zapobiega wycieraniu się farby. Mimo wszystko są to keycapy bardzo cieniutkie co skutkuje obrzydliwie wysokim i plastikowym dźwiękiem. Fakt, że są z tworzywa ABS to też nie wada, gdyż nie wycierają się one tak bardzo jak można by pomyśleć – ale wycierają się i to fakt, przez co są gładsze. Możecie pomyśleć, że to żaden problem, bo przecież keycapy można wymienić. Nic bardziej mylnego! Razer zastosował tu bowiem niestandardowe długości keycapów, przez co warte uwagi zestawy nie będą po prostu kompatybilne z tą klawiaturą.

Od spodu widać, że użyta tu technologia to laser etching.

Przełączniki

Model ten posiada w ofercie trzy warianty przełączników. W ich skład wchodzą zielone, pomarańczowe oraz żółte. Mój egzemplarz posiada wariant zielony, a więc klikający. Niestety jednak korzysta on z tak zwanego click-jacket, a więc plastikowego elementu uderzającego w dół obudowy przełącznika, co skutkuje w wydaniu klikającego dźwięku – chociaż bardziej porównać można to do grzechotki. Klawiatura ta brzmi po prostu okropnie na tych przełącznikach, ale nie jest aż tak głośna. Zawdzięcza to obudowaniu przełączników. Mimo wszystko nadal jest to głośna i brzydko brzmiąca klawiatura. Same przełączniki jednak sprawują się dosyć dobrze. Pisze się na nich okej, chociaż nie jakoś cudownie. Granie jest jeszcze lepsze i uważam, że są to jedne z najlepszych przełączników do osu!.

Razer Green w tym modelu wyprodukowane zostały przez firmę TTC.

Podświetlenie

Podświetlenie to jeden z kluczowych elementów tej klawiatury i Razera w ogóle. Dopisek Chroma w nazwie klawiatury oznacza pełne wsparcie podświetlenia RGB konfigurowalnego przez oprogramowanie Razer Synapse. Podświetlenie to prezentuje się naprawdę ładnie i co ciekawe nie rozjeżdża kolorów tak bardzo jak Corsair, który to ustawiony na biały potrafi w odbiciu keycapa pokazywać czerwony, zielony i niebieski. Niestety, bez oprogramowania nie zrobimy tu praktycznie nic i uważam, że to chyba najgorsza wada całej tej klawiatury. Jasne, słabe wykonanie można wymieniać i wymieniać, ale kiedy tylko pomyślę u musie instalowania jakiejś aplikacji, bez której klawiatura traci większość bonusowych funkcji to aż przechodzą mnie ciarki. Najbardziej boli w tym wszystkim to, że żeby w ogóle użyć tego oprogramowania to muszę się dodatkowo rejestrować, a gdy już to zrobię to muszę pogodzić się z gigantycznym zużyciem zasobów komputera w niewyjaśnionych przyczynach.

Mimo wszystko należy pochwalić przyjemne dla oka podświetlenie.

Ocena końcowa

Ujmując rzecz prosto – klawiatura ta to totalny badziew, który daje nam piękne podświetlenie, wygodną podpórkę i logo Razera kosztem beznadziejnej jakości. Nie znajdziemy w tej klawiaturze nic co mogłoby posadzić ją jakościowo wyżej niż półka cenowa do dwustu złotych. Stabilizatory są tragiczne i bardzo głośno grzechoczą z powodu braku smaru, a sama klawiatura ugina się i skrzypi pod naciskiem. Takie rzeczy nie mają prawa dziać się w przypadku klawiatury za aż 650 złotych prosto ze sklepu. Jeśli miałbym wymienić wszystkie pozytywy tej klawiatury to skończyłoby się na trzech: wygodna podpórka, minimalistyczny i obudowany design oraz warstwa ochronna na keycapach przez co utrzymać można ładną czcionkę, a farba nie zejdzie. Poza tym jest to zwyczajny elektrozłom, który w dodatku od strony elektronicznej jest po prostu porażką – zastosowane PCB (płytka drukowana) jest tak zaprojektowana żeby przełączniki mogły działać niewidocznie szybciej, w efekcie czego częściej któryś przełącznik potrafi po prostu przestać działać poprawnie i to w dodatku nie ze swojej winy, a z winy PCB. Jest to po prostu absurdalne, że ludzie godzą się na taki produkt i ochoczo kupują ten i kolejne modele od Razera. Moja ocena to 2/10.

Po testach klawiatura ta trafiła do śmietnika – oczywiście tylko do zdjęcia ;P