Coraz częściej zdarza mi się spotkać z pytaniem co to za klawiatura, na której piszę. Ludzi dziwi nie tylko jej rozmiar, ale również kolorystyka. Niektórzy zastanawiają się jak ja w ogóle jestem w stanie korzystać z takiego maleństwa, drugich irytuje dźwięk jaki wydaje przy pisaniu, a trzeci śmieją się, że mam klawiaturę dla dziewczyn. Jednak wszystkich tych ludzi łączy jedno – nie wiedzą co to za klawiatura i dlaczego kosztuje krocie. W tej recenzji przybliżę Wam po kolei każdy z elementów tej klawiatury, ocenię wszystkie z nich, a także samą klawiaturę już w całości złożoną. Jednak najpierw zapraszam do zapoznania z samym terminem “customowa klawiatura”, bo taką właśnie jest moje narzędzie do pisania.
Czym jest customowa klawiatura?
Customowa klawiatura to jak sama nazwa wskazuje klawiatura spersonalizowana. Nie jest to klawiatura, którą kupicie idąc do pobliskiego sklepu z elektroniką czy zamawiając na popularnej stronie zajmującej się tą tematyką (np. X-kom, morele). Custom to coś co tworzymy sami, co składamy samodzielnie, a przede wszystkim wybieramy z czego się składa. Taka właśnie jest moja klawiatura – składałem ją sam z wybranych przez siebie części, które wybrałem po obszernym researchu. Czy jestem z tego zadowolony? Tego dowiecie się na końcu recenzji, najpierw jednak przejdźmy przez wszystkie elementy klawiatury.
Obudowa
Zdecydowanie najdroższym elementem w większości customowych klawiatur jest obudowa. Nie inaczej jest w moim przypadku, ponieważ moim wyborem jest Tofu w wersji różowej. Ten produkowany i sprzedawany przez KBDFans case jest wykonany z jednego dużego odlewu aluminium, który następnie przeszedł przez proces anodyzacji. W wielkim skrócie jest to jeden ze sposobów nałożenia koloru na aluminium. W moim przypadku padło na różowy, ponieważ białe Tofu były akurat niedostępne do zakupu i nic nie wskazywało na ich szybki powrót. Muszę natomiast powiedzieć, że jakość anodyzacji jest dobra, nie mam zbyt dużego doświadczenia w tym konkretnym temacie, ale dla mnie wykonanie i jakość koloru na tej obudowie są świetne, a do tego nie ma żadnych wad fabrycznych (na moim modelu). Tofu charakteryzuje się sposobem montowania “tray mount”, który przez wielu uznawany jest za najtańszy, najpopularniejszy i po prostu – najgorszy. Do tego przez dosyć dużą ilość wolnej przestrzeni pod PCB dźwięk może wydawać się dosyć niesmaczny, jakby jego echo rozchodziło się jeszcze chwilę po naciśnięciu klawisza. Mimo tych minusów, Tofu to fantastyczna obudowa, która wygląda po prostu świetnie. Jej ostre rogi i płaskie boki nadają jej charakteru, który ciężko spotkać obecnie na rynku pełnym fikuśnych kształtów. Jest to prosty case, bez żadnych udziwnień, no może poza niecodziennym kolorem. Posiada oczywiście sporą wagę, bo to metal, jednak w swoim rodzaju nie jest najcięższa. W zestawie z obudową dołączenie są pozłacane (kolor) śrubki z nadmiarem oraz gumowe stopki, które pasują idealnie. Reasumując, Tofu to bardzo dobry aluminiowy case dla osób, które chcą zbudować coś swojego, ale jednocześnie nie mają do dyspozycji kilku tysięcy złotych na całą klawiaturę. Cena takiej obudowy to bowiem $88.
PCB
Jednym z moich wymogów co do klawiatury customowej była możliwość szybkiej wymiany przełączników na inne. To umożliwia mi hot-swap, czyli coraz częściej spotykany typ PCB do klawiatur customowych. Działa to na zasadzie socketów, które przylutowane są do płytki drukowanej, a przełącznik jest wsuwany w metalowe szczeliny tego socketu aby sygnał był przekazywany. Moim konkretnym wyborem było PCB o nazwie DZ60RGB. To właśnie te trzy ostatnie litery mówią, że jest ona hot-swappable, a do tego posiada pełne podświetlenie RGB. Ja osobiście nie jestem zwolennikiem podświetlenia, ale miałem okazję chwilę pobawić się tym na mojej klawiaturze i wygląda ono pięknie. Zarządzamy nim co prawda z poziomu klawiatury, ale wygląda ono tak dobrze jak chociażby Razer, który moim zdaniem posiada jedne z najlepszych podświetleń w peryferiach. Do tego DZ60RGB posiada wsparcie QMK czyli najlepszego we wszechświecie software’u do klawiatur. Dzięki niemu nie muszę instalować żadnego śmieciowego programu na swoim komputerze aby wprawić klawiaturę w działanie, a wystarczy mi tylko jednorazowe wybranie jaki klawisz ma być gdzie na klawiaturze, podobnie z warstwami (np. FN + jakiś klawisz) i klawiatura będzie działać tak samo na każdym komputerze do jakiego ją podepniemy. Jakby tego było mało, płytka ta posiada port USB C co jest bardzo miłym wyborem, bo łatwiej znaleźć do niej kabel, który będzie pasować kolorystycznie, a w momencie zepsucia łatwo go wymienimy. Kabel jest oczywiście odpinany. Reasumując, jest to bardzo dobre, jeśli nie najlepsze, PCB w tym zakresie cenowym. Dostajemy tutaj wszystko czego dusza zapragnie, od hot-swap socketów, aż po najnowocześniejszy port. No i wygląda pięknie. A to wszystko w cenie $55.
Płytka montownicza
Jest to chyba najmniej ciekawy element klawiatury. Od płytki co prawda zależy dużo, bo różne materiały posiadają różne właściwości, w tym dźwięk. Ja natomiast wybrałem zwykłą aluminiową płytkę, która jest co ciekawe szczotkowana (taki sam zabieg znajdziemy w przehype-owanym Corsair K95 Platinum, który uznawany jest za najlepszą klawiaturę. Przykro mi, ale taka płytka jest warta góra kilkadziesiąt złotych i wcale nie dodaje klawiaturze jakości, bo to standard). Jest ona zgodna z układem ANSI, czyli najczęściej u nas spotykanym. Jednak niestety zawiodłem się na niej. Po pierwsze, nie trafiłem za dobrze z materiałem, gdyż aluminium nie tłumi wysokich dźwięków zbyt dobrze, przez co moje przełączniki brzmią na niej zbyt agresywnie, zbyt wysoko. Po drugie, niektóre wycięcia na przełączniki są zbyt szerokie przez co przełącznik nie siedzi zbyt ciasno, gdy drugie potrafią być za małe i przełączniki wchodzą w nie problematycznie i z dużym oporem. Samą płytkę oceniam jako co najwyżej średnią, spełnia ona swoje zadanie, ale mogłaby robić to zdecydowanie lepiej. Owszem, jest to zwykły tray mount, czyli dźwięk jest nierównomierny i w różnych częściach klawiatury przełączniki mogą się lekko różnić dźwiękiem (jest to spowodowane durnym układem miejsc na śrubki, który również jest nierównomierny), aczkolwiek oczekiwałbym czegoś bardziej profesjonalnego. Szczególnie, że taka płytka to koszt $19,90, czyli tyle co najtańsze klawiatury mechaniczne.
Przełączniki
W swojej klawiaturze zastosowałem opisane i zrecenzowane już przeze mnie przełączniki Kailh BOX Jade. Są to przełączniki klikające, które używają drucika zamiast click-jacketu do generowania dźwięku. Są one dosyć ciężkie, ale nie za sprawą sprężyny, a z powodu grubości drucika. Ten bowiem jest dosyć gruby i stawia większy opór niż gdyby był cieńszy. Może to niektórym osobom przeszkadzać, jednak ja się po pewnym czasie przyzwyczaiłem I korzystam z nich już bezproblemowo. Co najwyżej raz na jakiś czas zmęczą mi się palce przy dłuższym pisaniu, ale to wina także ruchów, które tymi palcami wykonuję. Dodatkowo dźwięk tych przełączników nie jest jakoś wybitnie dobry. Oczekiwałbym raczej czegoś niższego, może jestem uczulony na wysokie dźwięki. Reasumując, są to jak najbardziej dobre przełączniki, jedne z najlepszych jakich w życiu używałem, jednak mają kilka, dla mnie, wad. Zestaw sześćdziesięciu pięciu sztuk, z czego potrzebne do klawiatury jest sześćdziesiąt jeden, kupić można za $31.
Stabilizatory
Chociaż nie jest to interesujący temat, to jest on jak najbardziej ważny. Stabilizatory bowiem używane są w dłuższych klawiszach, takich jak Enter czy Spacja. Umiejscowione są one po bokach aby podczas naciskania keycapa z lewej strony ciągnęło całą jego powierzchnię do dołu, a nie tylko lewą stronę. W swojej klawiaturze zastosowałem bardzo popularne GMK Screw-in stabilizatory. Swego czasu uznawane były one za najlepszy wybór, jednak ostatnio zmienione zostały lekko wymiary niektórych części i teraz stabilizatory te są bardziej szorstkie, co może przeszkadzać użytkownikom switchy liniowych czy dotykowych. Ja jednak takiego problemu nie posiadam. Swoje stabilizatory przyciąłem (odcinając im dwie zbędne końcówki u dołu, które uderzają o PCB) oraz nasmarowałem grubym lubrykantem, który nazywa się Permatex Dielectric Grease. Za całą jego tubę zapłacić trzeba, wraz z wysyłką z Amazona, $21.68. Wracając do samych stabilizatorów, użyłem sporej ilości lubrykantu i wszystkie sprawują się świetnie, poza tym pod spacją. Niestety, ale niezależnie od ilości lubrykantu zastosowanego w tym jednym stabilizatorze, zawsze odrobinę on grzechocze. Może to niektórych denerwować, ale ja się przyzwyczaiłem, bo nie jest to tak straszne jak gdyby lubrykantu nie było wcale. Same stabilizatory oceniam dobrze, gdyby nie ten jeden pod spacją byłyby one idealne. Ich cena to $18.
Keycapy
Przyszła pora na to czego najczęściej dotyka się w trakcie korzystania z klawiatury. Chodzi oczywiście o nakładki na klawisze, o których pisałem osobny artykuł gdzie zawarłem wszystkie ważne informacje o keycapach ogólnie. Natomiast w swojej klawiaturze zastosowałem losowe keycapy w kolorystyce white&pink w profilu Cherry, wykonane z materiału PBT. Na stronie AliExpress widziałem dopisek Durgod, więc jeśli to ta firma wyprodukowała te keycapy to bardzo miło, bowiem jest to zaufana firma produkująca bardzo dobrej jakości keycapy z PBT. Moje są wykonane w najlepszym istniejącym sposobie, czyli Double Shot. Oznacza to, że legendy (np. litery) są osobnym kawałkiem plastiku, a więc nigdy nie zejdą, nie wytrą się ani nic z tych rzeczy. Nakładki te nie przepuszczają światła z ledów, ale dla mnie to żaden problem, bowiem nie jestem fanem podświetlenia tak czy siak. Muszę się jednak przyczepić do ich jakości. Dłuższe klawisze, takie jak Spacja i Backspace są zbyt chude, co powoduje, że u góry lekko wystają te części, w które wchodzi krzyżyk switcha. Nie przeszkadza to jakoś bardzo, ale irytuje moje perfekcjonistyczne oko. Oczywiście widać to jedynie pod dobrym kątem i w dobrym świetle, więc jeśli ktoś o tym problemie nie wie to go nie zauważy na pierwszy rzut oka. Mimo tej wady, keycapy są dosyć dobre, są wykonane w najlepszej technologii, posiadają świetną kolorystykę oraz dobrze brzmią. No i przede wszystkim pisze się na nich genialnie, dzięki lekko chropowatej powierzchni. Niestety, te zalety przysłania jakość wykonania, która poniekąd może być winą samego materiału. Tak czy siak, są to dobre keycapy, które lubię. Kosztują one $55.99.
Pianki akustyczne
Wspominałem wcześniej o tym, że dźwięk dosyć nieciekawe rozchodzi się w obudowie mojej klawiatury. Było to dla mnie o tyle irytujące, że posunąłem się do zakupu specjalnych pianek akustycznych ze strony MKUltra, która specjalizuje się w tym temacie. Wybrałem dwie pianki – jedna do obudowy, czyli pomiędzy spodem obudowy, a PCB, zaś druga umiejscowiona pomiędzy PCB, a płytką. Szczególnie ważną rolę ma ta druga, ponieważ to ona najwięcej zmienia w dźwięku. Efekt jest genialny, ponieważ moja klawiatura z brzydko brzmiącej zamieniła się w przepyszne danie. Teraz słucha mi się jej dźwięku z radością. Wybrałem pianki w kolorze białym, ale nie ma to znaczenia, raczej sama estetyka, która dla niektórych może być ważna. Zgodnie z zaleceniami recenzji na stronie wybrałem piankę do obudowy cieńszą, gdyż grubsza mogłaby być zwyczajnie za gruba na tę klawiaturę. Oczywiście pianki te robią doskonałą robotę i już nigdy nie zbuduję klawiatury bez zadbania o akustykę. Dwie pianki z wysyłką z USA kosztowały mnie $30.06.
Ocena końcowa
Gdyby ktoś zapytał czy kupiłbym kiedykolwiek jeszcze w życiu klawiaturę nie-customową, to bym odpowiedział przecząco. Jasne, istnieją doskonałe klawiatury, takie jak HHKB, ale jakoś nie ciekawi mnie póki co wydawanie tysiąca złotych na plastikową klawiaturę z durnym layoutem i przełącznikami, które każdy tak lubi, ale są dotykowe, więc mi pewnie by nie przypasowały. Wracając do mojej klawiatury, jest to właściwie średnia półka, a w świecie customów to może nawet niska. Nie uważam jednak, że jest to klawiatura słaba. Swoją jakością odstaje niesamowicie od wszystkich sprzedawanych pre-builtów. Jasne, wszystko to kosztuje masę kasy i zbudowanie własnej klawiatury sensownej jakości wymaga niemałego budżetu. Jednak za cenę kilku plastikowych klawiatur dostajemy coś co przewyższa wszystko tańsze od siebie kilkukrotnie. Jestem bardzo zadowolony ze swojej klawiatury, było to ciekawe doświadczenie zbudować sobie samodzielnie narzędzie do pisania. Jestem zadowolony z efektu, chociaż jest kilka wad, które wymieniłem w poszczególnych punktach. Oceny liczbowej nie wystawię, bo nienawidzę tego robić, a poza tym nie posiadam doświadczenia w droższych klawiaturach, więc moja ocena byłaby pewnie nieobiektywna. Finalnie przedstawiam Wam dokładną listę elementów klawiatury i ich dokładne ceny, które wówczas musiałem za nie zapłacić.
- Obudowa: Tofu60 pink $88/345.31zł
- PCB: DZ60RGB hot-swap $55/215.82zł
- Płytka: KBDFans alu $19.90/78.09zł
- Stabilizatory: GMK screw-in $18/70.64zł
- Keycapy: pbt pink&white noname $55.99/223.72zł
- Przełączniki: Kailh BOX Jade 65x $31/121.37zł
- Lubrykant: Permatex Dielectric Grease $21.68/88.85zł
- Pianki: MKUltra case&plate $30.06/121.02zł
- Suma: $319.63/1264.82zł
Plany na przyszłość
Oczywiście nie jest to koniec, ponieważ swoją klawiaturę mam w planach dalej modyfikować i zmieniać poszczególne elementy. Poza chęcią zbudowania drugiej klawiatury, która byłaby już jeden szczebel wyżej jakościowo, chcę zająć się też tą ślicznotką. Przede wszystkim chcę wymienić płytkę montowniczą z aluminiowej na taką wykonaną z poliwęglanu. Podobno lepiej ona tłumi wysokie dźwięki i zostawia te niskie, a na tym mi zależy. Będzie mnie to kosztować pewnie jakieś siedemdziesiąt złotych, czyli tyle co aluminiowa płytka.
Kolejną zmianą, którę chcę dokonać jest wymiana przełączników z klikających Jade’ów na coś liniowego. Oczywiście nie chcę czegoś podstawowego, takiego jak nudne Cherry MX Red, czy inne Gateron Black Ink. Ja chcę czegoś swojego. Dlatego mam zamiar połączyć dwa przełączniki w jeden, a mianowicie obudowy przeznaczone do Holy Panda, od firmy YOK, oraz slider z liniowego switcha od Kailh – Burgundy. To połączenie w towarzystwie odpowiedniego lubrykantu nie tylko powinno brzmieć niesamowicie, ale także powinno być dosyć przyjemne w użyciu. Zanim jednak dokonam tej ogromnej modyfikacji, będę chciał zrecenzować same przełączniki, którymi są Kailh Burgundy. Cały zabieg kosztować mnie będzie lekko ponad 200zł, ale to dzięki temu, że lubrykant już posiadam, więc nie muszę płacić za niego kolejnych 50zł.
Trzecią zmianą jaką mam w planach to wymiana keycapów z tych wykonanych z PBT na jakieś wysokiej jakości nakładki z ABSu. Konkretnie mam na myśli JTK Pink on White, które z wysyłką kosztować będą mnie $80, czyli coś koło 300zł. Chcę przetestować ich jakość I zobaczyć czy są warte swojej, nie oszukujmy się, wysokiej ceny. No i przede wszystkim są piękne, różowo białe, więc muszę je mieć!
I to w sumie tyle, póki co takie zmiany i modyfikacje mam w planach i chcę zrealizować je w najbliższym czasie (czyli nie później niż za pół roku). Wyczekujcie, bo będę opisywał każdą z tych zmian, a każdemu nowemu rodzajowi przełącznika towarzyszyć będzie recenzja mojego autorstwa!