Zmieniłem przełączniki w mojej klawiaturze

Na początku lutego tego roku zbudowałem swoją klawiaturę Monstargear XO V3, za którą musiałem zapłacić ponad trzy tysiące złotych. Wówczas umieściłem w niej przełączniki składające się z dwóch innych i w dodatku mocno zmodyfikowane – Paco. Są one dotykowe, a ja wówczas wchodziłem dopiero w świat tego typu przełączników i dopiero zaczynałem zauważać jak cudowne są. Jednak od lutego minęło sporo czasu, a Monstargear nie jest hot-swapem więc nie można sobie ot tak wymienić w nim przełączników. Na początku czerwca przyszły mi PrimeKB Cobalty, które planowałem najpierw przetestować w Ramie U80-a, ale ta nie ma zamiaru przyjść do mnie zbyt prędko, więc przedwczoraj podjąłem szybką decyzję, że pora zmienić przełączniki w moim XO V3.

Z Paco wytrzymałem kilka miesięcy, ale nadeszła pora na zmiany.

Odlutowywanie i powód zmiany

Z początku myślałem, że proces ten pójdzie nieco lepiej, ale niestety na samo wylutowanie Paco zeszło mi dwie i pół godziny. Z kolei włożenie Cobaltów w płytkę montowniczą i wlutowanie ich zajęło już tylko pół godziny. Same przełączniki są kompletnie stockowe, czyli nic w nich nie modyfikowałem. Może Was zastanawiać czemu tak zrobiłem, czemu nawet ich nie nasmarowałem? To bardzo proste! Chcę poużywać tych przełączników tak z miesiąc czasu żeby trochę się wytarły i stały się gładsze. Proces takiego używania przełączników żeby były lepsze nazywa się „breaking-in” i działa trochę jak rozgrzewka przed przebiegnięciem maratonu albo wygrzewanie sprzętu audio przed jego używaniem. Przełączniki muszą po prostu przyzwyczaić się do bycia używanymi żeby pokazać co dokładnie potrafią osiągnąć gdy okaże im się trochę miłości.

Podoba mi się odcień trzonów umieszczonych w tych przełącznikach.

Czemu Cobalty?

Ale czemu tak właściwie wybrałem te przełączniki? Otóż Cobalty są dosyć świeżymi liniowymi przełącznikami od producenta JWK. Ich obudowy zostały wykonane z tworzywa POM, czyli tego samego co Creamy, a także moje poprzednie przełączniki w tej klawiaturze – Paco. Jednak trzon nie jest tutaj z POMu, jak to na ogół bywa w przełącznikach MX, ale z bliżej nieznanego tworzywa nazywanego przez nich „mystery material”. Podejrzewa się, że może być to jakaś mieszanka UHMWPE, bo POM najmniejsze tarcie ma właśnie z tym tworzywem, a Cobalty są wybitnie gładkie (w przeciwieństwie do Creamów). Umieszczone zostały w nich sprężyny 63.5g o długości około 19mm, czyli naprawdę nieźle. Jak pewnie wiecie jestem koneserem długich sprężyn, więc bardzo mnie cieszy ich obecność w tych przełącznikach. Trzon w Cobaltach został również lekko wydłużony przez co nie otrzymujemy tu pełnych 4mm podróży, a ciut mniej, co wpływa na uczucie z pisania jak i dźwięk generowany przez przełączniki. Dla mnie pozytywnie.

To jedno z najładniejszych zdjęć przełączników, jakie kiedykolwiek zrobiłem.

Podsumowanie

Na koniec zostawiam Was z testem dźwięku na tych przełącznikach. Ja jestem zachwycony jak dobrze brzmią one mimo bycia nienasmarowanymi. Są dosyć gładkie, ale do osiągnięcia perfekcji ciut im brakuje. Mam więc nadzieję, że przez miesiąc ich używania wytrą się wystarczająco mocno żeby mogły mnie naprawdę zadowolić. Tak czy siak potencjał jest ogromny i cieszę się z tej zmiany. Nie wolno zbyt długo używać tego samego, bo się człowiek zanudzi, a przeskakiwanie ze skrajności w skrajność jest jeszcze lepszym doświadczeniem.

Jestem zadowolony z efektu końcowego.