Recenzja Razer Huntsman V2 TKL (Razer Optical Red V2)

Tego, że nie jestem fanem produktów Razera chyba nie muszę mówić. Mimo to jeśli nadarzy mi się okazja zrecenzować ich produkt to zawsze jestem chętny, bo gdybym recenzował tylko dobre produkty to bym się zanudził na śmierć. Dlatego czasem warto jest spróbować czegoś innego, czegoś do czego z góry ma się uprzedzenie. A jeśli okaże się, że jednak nie jest tak źle, to uczucie pozytywnego zaskoczenia jest nie do zmierzenia. Ale czy tak było w przypadku tego produktu Razera? Oto przed Wami nowość w ich ofercie – Razer Huntsman V2 TKL na czerwonych przełącznikach optycznych, również w wersji drugiej. Nie miałem okazji testować pierwszego Huntsmana TKL od Razera więc niestety nie mam porównania do niego, ale to nie przeszkadza przecież w ocenie nowszej wersji. Czy zatem nowy Huntsman jest warty uwagi i co ważniejsze – warty swojej ceny?

Razer Huntsman V2 TKL
Podoba mi się ledwie widoczne logo nad strzałkami, bo nie jest ono inwazyjne.

Góra

Klawiatura ta prezentuje się dosyć minimalistycznie. Jest kompletnie czarna, ma zaokrąglone rogi i nie krzyczy żadnym agresywnym designem. Ogromnym minusem jest jednak odsłonięcie przełączników, czyli tak zwany floating-key design. Gdyby Razer zdecydował się na zasłonienie obudową wystających przełączników to otrzymałby ode mnie skrajnie lepszą notę, ale niestety nie potrafią nauczyć się na błędach i dalej robią to samo. Jasne, wystające przełączniki mogą komuś przypasować do gustu i uznaje się taki design za łatwiejszy w czyszczeniu, ale zwyczajnie w świecie nie jest elegancki. Jeśli obieramy się w elegancką marynarkę i pasujący krawat, to nie zakładamy do tego nagle podartych dresów. Wracając, bocznie krawędzie klawiatury są nieco węższe niż jej broda i czoło, ale to mała różnica i często też preferowana przez wiele osób. Nad strzałkami znajdziemy napis „RAZER” w ich preferowanej czcionce. Jest on natomiast czarny i bardzo mały przez co widoczny jest wyłącznie pod pewnymi kątami. Trochę jak w klawiaturze Krux Atax.

Huntsman V2 TKL wygląda dość elegancko.

Spód

Od spodu wita nas nietypowy design, który zamiast kompletnie płaskiej matowej powierzchni oferuje nam to samo, ale wypełnione napisami „FOR GAMERS. BY GAMERS.” Kto co woli, ale jeśli to podwyższa koszty produkcji to raczej wolałbym żeby z tego zrezygnowano. Znajdziemy tu też cztery kwadratowe gumki antypoślizgowe w rogach klawiatury, a także dwustopniowe rozkładane nóżki podwyższające profil nachylenia klawiatury. Są one również wyposażone w gumki antypoślizgowe na krańcach. Bardzo ciekawym gestem jest dodatkowe wygrawerowanie na nóżkach wartości w stopniach o jaką podwyższą one pochylenie. W ten sposób wiemy, że mniejsze nóżki zapewnią nam sześć stopni nachylenia, a duże dziewięć stopni. Bardzo fajne i nie ukrywam, że za to Razer ma u mnie plusa. Pomiędzy lewą (tu prawą) nóżką i gumką antypoślizgową znajdziemy wejście na kabel USB-C, który jest dołączony w zestawie. Wejście jest zaprojektowane tak aby oryginalny kabel wchodził pewnie i był ciężki w ponownym odłączeniu, co może ochronić nas przed przypadkowym wypięciem kabla z klawiatury. Sprawdziłem jednak i inne kable też się tu mieszczą, więc bez problemu możecie podmienić oryginalny kabel na inny jeśli taki macie kaprys.

Podoba mi się, że producent podpisał o ile stopni dana stopka podwyższa kąt pochylenia.

Keycapy

Nakładki, które znajdziemy w tej klawiaturze są wykonane z tworzywa PBT i w technologii double-shot. Są dosyć grube (około 1.5mm), a ich faktura jest matowa i dosyć szorstka. W ostatnim czasie wzrosło zapotrzebowanie na tego typu keycapy wśród graczy, ponieważ uważają oni szorstką powierzchnię za lepiej trzymającą palec. W moim doświadczeniu jest jednak kompletnie na odwrót. Szorstka faktura keycapa co najwyżej jest odporna na odciski palców i zmienia doznania podczas korzystania z klawiatury, ale nie wpływa na to jak palec przyczepia się do jego powierzchni. Pamiętajcie jednak, że to moje doświadczenia i Wasze palce mogą być inne od moich i mogą się lepiej trzymać szorstkich niż gładkich keycapów. Razer postawił tu na metodę podwójnego wtrysku, czyli literka jest osobnym kawałkiem plastiku, w tym przypadku półprzezroczystym wpadającym lekko w mleczny niebieski. Jest to metoda bardzo wytrzymała, bo sprawia, że literki nigdy nam nie zejdą. Mimo to dodatkowe nadruki na klawiszach funkcyjnych informujące o funkcjach multimedialnych są narukowane białym lakierem na powierzchni keycapa i one już niestety po dłuższym użytkowaniu mogą zejść. Chciałbym jednak zaznaczyć, że Razer stwierdził, że dobrym pomysłem jest użycie minimalistycznej czcionki z domkniętymi literami (O zamiast () itp.) w keycapach z prześwitującymi legendami. Efektem tego jest fakt, że na literkach domkniętych widnieją ciemniejsze punkty, które ograniczają przepływ światła, a podświetlenie wygląda przez to mniej atrakcyjnie. To główna wada używania metody double-shot w klawiaturach z prześwitującymi literami. Ale lepsze takie postawienie na wytrzymałość niż na wygląd.

Na szczęście Razer jakiś czas temu przerzucił się na keycapy double-shot.

Stabilizatory

Bardzo dziwnie rozwiązane są z kolei stabilizatory. Nie są one podobne do żadnych typowo spotykanych w klawiaturach stabilizatorów. Mają one drucik ukryty głęboko pod płytką montowniczą w dziwacznie zaprojektowanej obudowie stabilizatora, a keycap łączy się z tym drucikiem za pomocą długich wkładek, w których końce drucik jest wciskany. Siedzą one w keycapie tak mocno, że ich wyciągnięcie jest bardzo trudne. Cały ten design ogranicza z kolei możliwość modyfikowania tej klawiatury. Jasne, możemy dać trochę smaru na drucik, ale przy stabilizatorze tak dziwnie zaprojektowanym nie zrobi to większej różnicy i dalej będzie szeleścił. Bo niestety, stabilizatory w tej klawiaturze szeleszczą jak złe, a Razer nie zdecydował się na użycie jakiegokolwiek smaru fabrycznie aby to poprawić. Szkoda, że tak wielka firma szczycąca się dbaniem o graczy pluje im w twarz komplikując na wszelkie sposoby poprawienie niedoskonałej klawiatury. Chociaż może Razer uznaje, że ich klawiatura jest doskonała?

Niestety nie mam pomysłu jak sprawnie zmodyfikować takie stabilizatory.

Przełączniki

Na pewno wpływu na tę doskonałość nie mają umieszczone tu przełączniki Razer Optical Red V2. Produkowane są przez firmę Dongguan Mingjian Electronic Technology Co., Ltd. i ich oznaczenie to MJ3.0. Jednak od wszystkich innych przełączników z tej serii różnią się tym, że mają dodatkowe silikonowe wyciszacze, które mają na celu ograniczyć odgłos generowany przez stukanie plastiku o plastik. Użytkownicy Huntsmana TE skarżyli się właśnie na dźwięk, więc Razer posłuchał i już od Huntsmana Mini umieszcza w swoich klawiaturach optycznych wyciszony wariant przełącznika Red. Czy efekt jest zauważalny? Oczywiście, że tak. Miałem poprzednią wersję Razer Reda i w porównaniu do tych wyciszonych to dwa różne światy. Warto jednak napomknąć, że nie są to przełączniki typu silent. Są wyciszone, ale nie są bezgłośne. Dodatkowo „pomaga” w tym obecność drucika w każdym przełączniku, który przy wciskaniu po prostu szeleści. Da się to w miarę łatwo zmodyfikować, ale jest to czasochłonne. Szkoda więc, że DMET dalej decyduje się na używanie tych stabilizatorów w przełącznikach, tak samo jak robił to z resztą w LK Libra umieszczanych w klawiaturach Bloody. Tak czy siak muszę przyznać, że dźwięk tych przełączników Razera jest bardzo przyjemny i gdyby pozbyć się szelestu to brzmiałyby dosłownie jak Topre, czyli takie gumowe przełączniki w bardzo drogich klawiaturach z Japonii.

Cieszy mnie, że Razer nie korzysta już ze standardowych MJ3.0 i je jakkolwiek modyfikuje.

Kolejną zaletą Redów od Razera jest fakt, że są to przełączniki optyczne. Za aktywację odpowiada tutaj więc wiązka światła podczerwonego, która w tym przypadku jest odsłaniana i gdy odbiornik wykryje odebranie tej wiązki to przekazuje informację, że klawisz został aktywowany. Brak jakichkolwiek metalowych kontaktów w przełączniku sprawia, że są one dosłownie nieśmiertelne i jedyne co może nam się popsuć w takiej klawiaturze pod kątem przełączników to nadajnik lub odbiornik światła podczerwonego. Sam w sobie przełącznik składa się z obudowy, trzonu i sprężyny, więc dosłownie nie ma co się w nim popsuć przy poprawnej eksploatacji. Zmniejszona ilość miejsc styku sprawia też, że przełączniki te są bardzo gładkie. To spory plus gdyż zapewnia o wiele przyjemniejsze korzystanie z klawiatury. Co ciekawe ktoś w Razerze uznał, że ustawienie progu aktywacji na poziomie 1.2mm to dobry pomysł. Rzekomo ma to sprawić, że gracze będą szybsi. Czy faktycznie tak jest? Nie mi oceniać, bo nie jestem rasowym graczem. Muszę natomiast przyznać, że plotki o tym, że taki próg aktywacji jest za wysoki i klawiatura będzie mi wprowadzać znaki od lekkiego muśnięcia klawisza nie są prawdą. Nie mam żadnych problemów z missclickami, a gra mi się na tej klawiaturze dosyć dobrze. Sprężyny użyte w tych Redach nie są jakoś bardzo lekkie, bo według wykresu mają około 70g, ale aktywacja następuje juz przy użyciu ledwie 40 gramów siły.

Dzięki zamontowaniu w przełącznikach gumek brzmią one jak Topre.

Podpórka

Razer zadbał też o wiele użytkowników, którzy wręcz wymagają od klawiatury dołączenia podpórki pod nadgarstki. Nie będę się dziś rozwodził o tym czy większość tych użytkowników wie w ogóle jak korzystać z podpórki więc powiem tylko, że służy ona do odpoczynku dla nadgarstków kiedy nie piszemy na klawiaturze. Wówczas nadgarstki kładą się na podpórce, która z resztą w języku angielskim nazywa się wristrest. Ta dołączona do Huntsmana V2 TKL ma podstawkę z plastiku, a sama jest z pianki pamiętającej swój pierwotny kształt opakowanej w ekoskórę. Oczywiście ekoskóra nie przepada za zbyt mocną eksploatacją i z pewnością po roku czy dwóch ciągłego używania tej podpórki może się ona zacząć nieźle strzępić. Dodatkowo w środku lata kiedy ręce nam się pocą ekoskóra może to zjawisko tylko pogorszyć. Na środku podpórki znajdziemy logo Razera, natomiast to czego nie znajdziemy to jakiekolwiek zaczepy czy magnesy aby połączyć podpórkę z klawiaturą. Czy to źle? Zależy jak duże ręce ma użytkownik. Ja mam je na tyle duże żeby preferować podpórkę odsuniętą kilka centymetrów od klawiatury, więc nie przeszkadza mi tu brak łączenia, ale uznałem, że warto o tym wspomnieć.

Razer zawsze dobrze radził sobie z produkowaniem miękkich i wygodnych podpórek.

Podświetlenie

Podświetlenie jest w porządku. Co prawda wolałbym gdyby nie było go w ogóle, bo wówczas keycapy nie cierpiałyby na jego rzecz i miałyby normalne legendy, ale jak już się przeboleje ten fakt to samo w sobie podświetlenie nie działa źle. Radzi sobie dosyć dobrze z wszelkimi kolorami, nie rozszczepia się na podstawowe barwy aż tak bardzo jak w chociażby Anne Pro 2, a sam biały kolor faktycznie jest do bieli zbliżony (ma tylko lekko niebieskawo-różowy kolor). W oprogramowaniu mamy do wyboru wiele trybów podświetlenia, a także pełne spektrum kolorów. Niestety klawiatura jest zbyt głupia aby zapamiętać ustawione podświetlenie i wystarczy wyłączyć oprogramowanie żeby klawiatura zaczęła świecić w losowych barwach. Dodatkowo mamy tutaj funkcję zapalenia się diody pod CapsLockiem i ScrollLockiem na biało gdy je wciśniemy. Funkcja bardzo fajna, tylko szkoda, że dla mnie bezużyteczna gdyż CapsLock jest dla mnie w kompletnie innym miejscu klawiatury. Nie pomaga w tym fakt, że funkcji takiego podświetlania klawiszy nie da się nigdzie wyłączyć. Cieszy natomiast fakt, że możemy dostosować kiedy i po jakim czasie nieużytkowania podświetlenie zgaśnie nam samo z siebie. Na dodatek gdy przytrzymamy klawisz funkcyjny (FN) klawiatura zgasi nam wszystkie lampki i podświetli na biało klawisze, które mają drugą funkcję po wciśnięciu ich wraz z klawiszem funkcyjnym.

Co to za Razer bez podświetlenia, prawda?

Software

Chyba najgorszym elementem tej klawiatury jest oprogramowanie. Razer Synapse zawsze kojarzył mi się z beznadziejnym softem i niestety tutaj również tak jest. O ile sama zawartość jest w porządku i możemy ustawić podstawowe rzeczy jak układ klawiszy w klawiaturze i klawiatura nawet to zapamięta, to już po ustawieniu podświetlenia i wyłączeniu oprogramowania klawiatura momentalnie zapomina jak były ustawione światełka. Możemy w sofcie zmienić też takie rzeczy jak polling rate, debounce, tryb gracza czy czas po jakim zgaśnie podświetlenie. Najbardziej boli mnie po prostu, że nie mogę po ustawieniu wszystkiego zwyczajnie odinstalować oprogramowania tylko muszę je trzymać z nieznanych powodów. Podejrzewam, że makr też klawiatura nie będzie w stanie zapamiętać sama i potrzebuje do tego zewnętrznego programu. Jak już mówię o sprawach oprogramowania to napomknę, że Razer chwali się obecnością w klawiaturze 8000Hz polling rate. Jest to częstotliwość z jaką informacja o zmianie statusu klawisza jest wysyłana do komputera. Im wyższy polling rate tym w teorii szybciej komputer otrzyma informację o wprowadzeniu znaku i w teorii może mieć to znaczenie w grach, ale ja osobiście nie odczuwam żadnej różnicy pomiędzy 1000Hz, a 125Hz, a więc tym bardziej 8000Hz nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Ot funkcja żeby mieć czym się chwalić i mieć za co wołać dodatkowe pieniądze.

Od wielu lat mam uprzedzenie do Razer Synapse.

Ocena końcowa

Tak właśnie prezentuje się najnowszy wynalazek Razera. O ile na plus są tutaj przełączniki, które po drobnych modyfikacjach będą akustycznie akceptowalne, odpinany kabel, dostatecznej jakości keycapy oraz dwustopniowa regulacja kąta nachylenia, to niestety pod każdym innym względem ta klawiatura jest miażdżona przez konkurencję. Jasne, jeśli komuś podoba się akurat ten model i spełnia on jego wymagania to nic się nie poradzi, ale ja osobiście nie jestem w stanie polecić tej klawiatury. Zdecydowanie lepszym wyborem jest nawet zrecenzowany przeze mnie ostatnio Fantech MK872, który choć nie ma dwustopniowej regulacji kąta nachylenia to ma wszystko to co ten Razer i w dodatku przełączniki są w nim osłonione, a stabilizatory są normalne. Ba, Fantech nawet daje w zestawie keycap puller i switch puller, czego Razer w klawiaturze kilkukrotnie droższej nie potrafi zrobić. Jeśli natomiast ktoś powie, że przecież Fantech nie ma wyciszanych przełączników to wystarczy dokupić sobie Gateron Silent Optical Red czy Black i włożyć je do Fantecha, co nadal wyjdzie taniej niż ten Razer. To po prostu nie jest godna polecenia klawiatura, bo nie przemawia ona do mnie pod żadnym względem. Jest w porządku, działa i pisze mi się na niej dosyć dobrze, ale Fantech robi to wszystko taniej i lepiej. I wiecie co? Razer szczyci się też, że w środku obudowy tej klawiatury jest umieszczona pianka wyciszająca. Serio? W klawiaturze, która ma odsłonięte przełączniki, co sprawia, że są głośniejsze, pofatygowali się wsadzić piankę wygłuszającą? Przecież to jest już na swój sposób hipokryzja. Nie polecam, weźcie sobie lepiej Fantecha z kodem KRZEW.