Przyszła mi wielka paczka z importu!

A w niej 1030 normalnych rozmiarów przełączników, 7 dużych przełączników, 4 paczki uszczelek do przełączników, 9 paczek sprężyn do przełączników oraz 1 zestaw stabilizatorów. Zapytacie pewnie skąd mam takie fanty, ile za nie zapłaciłem i po co w ogóle mi tyle przełączników. W dzisiejszym artykule chętnie odpowiem na wszystkie te pytania, a także opiszę każdy z widocznych tutaj produktów oraz dlaczego go nabyłem i dlaczego w takiej ilości. Może zacznijmy od tego skąd w ogóle tak wielka paczka u mnie. Otóż jak pewnie wiecie istnieje taka strona jak AliExpress. Jest ona podległa spółce Alibaba Group i jest serwisem, na którym możemy kupić produkty z Chin z łatwą i dosyć szybką dostawą we właściwie każde miejsce na świecie. Jest to ogromny serwis i znany przez wiele osób. Jednak to czego nie znamy na zachodzie, a również należy do Alibaby to TaoBao, czyli tak właściwie chińskie AliExpress. Może dziwnie brzmieć nazywanie tego chińskim AliExpress kiedy samo Ali jest przecież chińskie, ale chodzi mi tutaj o grupę odbiorców. AliExpress jest kierowane do klientów międzynarodowych, a TaoBao jest stricte od Chińczyków dla Chińczyków. Jest tam oczywiście wybitnie tanio, bo ceny produktów nie są pompowane masą podatków, akcyz, ceł, marż i innych kosztów, które mogą wynikać chociażby z transportu. Z Chin do Chin jest blisko, a przecież w Chinach jest produkowana większość dóbr. Jednak na TaoBao nie znajdziemy tak prostej wysyłki do krajów poza ChRL. Na pomoc przychodzą jednak agenci, tacy jak SuperBuy czy CSSBuy, którzy oferują usługę kupienia wybranych produktów, magazynowania ich i wysłania wtedy kiedy uznamy, że tyle produktów już wystarczy i pora je w końcu dostać do rąk.

Cała zawartość paczki ledwie zmieściła mi się na parapecie.

Jednak zakup przez agenta wiąże się z ogromnymi kosztami dostarczenia towaru do naszego kraju. Dotatkowo im większa i cięższa paczka tym bardziej podnosi się cena wysyłki. Dlatego warto jest przy zakupach na TaoBao albo nabrać naprawdę dużo kilogramów rzeczy, albo zamawiać ze znajomymi i dzielić się kosztami wysyłki. To drugie zrobiliśmy właśnie my. Nakupowaliśmy około piętnaście kilogramów klawiaturowych rzeczy, z czego ja miałem w tym największy udział. Jednak kosztem wysyłki dzieliliśmy się po równo, więc zapłaciłem jedynie 165,5zł za samą wysyłkę. Łącznie za wszystkie produkty w tej paczce dałem 888,6zł, a więc wraz z wysyłką wyniosło mnie to 1044,6zł. Są to dla niektórych spore pieniądze, ale jeśli zagłębi się w temat to zrozumie się, że to wybitnie tanio za takie produkty jakie tutaj mam. To właśnie urok TaoBao, że można naprawdę fajne rzeczy kupić za bardzo małe pieniądze. Na przykład takie Jwick Red można w tej chwili kupić na AliExpress za 137zł za 100 sztuk, a ja za 300 sztuk zapłaciłem z wysyłką tylko 241zł. Ale czemu tak właściwie wybrałem te, a nie inne przełączniki? I co z resztą rzeczy, które tu są? Przechodzimy więc do sekcji opisu każdego produktu z osobna oraz powodów czemu go wybrałem!

KTT Sea Salt Lemon

Z przełącznikami będziemy sobie szli od tych, których kupiłem najwięcej do tych, których kupiłem mniej. W takim razie na początek KTT Sea Salt Lemon. Są to liniowe przełączniki od zyskującego popularność w ostatnim czasie producenta KTT, którego skrót można rozwinąć do nazwy Content. Hype na ich przełączniki pojawił się dlatego, że są one wybitnie tanie, a w tym samym czasie dosyć gładkie. W dodatku mają bardzo niski wobble (bujanie się trzonu na boki) oraz ciekawy dźwięk. Na chwilę obecną mają oni wiele modeli liniowców w ofercie, jednak znaczna ich większość to po prostu recolory, które (jak nazwa wskazuje) różnią się tylko kolorem. Ja wybrałem Sea Salt Lemon, ponieważ są one w moich dwóch najbardziej ulubionych kolorach. Stwierdziłem zatem, że skoro są tak polecane i jeszcze mają takie barwy, to grzech ich nie wziąć. No i się przejechałem, bo płacąc około 186zł z wysyłką za 330 sztuk oczekiwałem gruszek na wierzbie, a dostałem bardzo przeciętne przełączniki. Nie są one w żadnym stopniu tak gładkie jak się je przedstawia. Byłem jednak na to gotów i dlatego zamówiłem ich tak dużo. Widzicie, kupując 90 przełączników nigdy nie dostaniemy każdego absolutnie identycznego. Niektóre będą gładsze, a niektóre trochę mniej. Dlatego kupuje się większą ilość niż jest potrzebna do jednej klawiatury i wybiera się po prostu te najlepsze. Tak chciałem zrobić, ale niestety Sea Salty są tak szorstkie, że nawet po wybraniu 88 najgładszych nadal mam dosyć szorstkie przełączniki. Jestem trochę zawiedziony, ale sprawdzę jak brzmią one w klawiaturze, choć dopiero gdy dostanę moją Ramę U80-a Seq2, i wtedy przekonam się czy są absolutnym niewypałem, czy może jednak okaże się, że chociaż brzmią ładnie. A co zrobię z nadmiarem? Sprzedam rzecz jasna, coby mi się zwrócił zakup.

Bardzo podoba mi się to zdjęcie.

Jwick Red

Podobną ilość, bo 300 sztuk, kupiłem przełączników Jwick Red. To również liniowce, ale nie od KTT, a od bardzo popularnego producenta JWK. Seria Jwick w zamyśle miała być skrajnie tanią wersją popularnych przełączników od JWK i z początku EverGlide było jedynym ich sprzedawcą. Oczywiście już w 2016 roku istniały przełączniki od JWK z logiem Jwick, ale nikt ich nigdy nie kupił, a JWK szybko przerzuciło się na brak logotypu na przełącznikach. Jwick to swego rodzaju powrót do korzeni. Ale można pomyśleć, że skoro mają być one tańsze, to znaczy, że będą gorsze. No i tutaj ciężko się zgodzić. Jwick Red, które otrzymałem, są naprawdę gładkie. Wpływa na to z pewnością obecność oleistego smaru, którym pokryte są trzony tych przełączników, aczkolwiek większość liniowców od JWK posiada ten smar, a te Redy bezproblemowo dorównują ich gładkości. Nie wiem zatem skąd bierze się tak niska cena. Może wynika ona z umowy, którą EverGlide podpisało z JWK? Ja za 300 sztuk zapłaciłem około 241zł z wysyłką (wysyłka jest podzielona na produkty w zależności od ich ceny). To bardzo tanio za tak gładkie liniowce. Jwicki od EverGlide mają kilka wariantów, a ja wybrałem czerwone właściwie bez konkretnego powodu. Są jeszcze Yellow i Clear, a jedyne różnice pomiędzy nimi to waga sprężyny i kolor trzonu. Ja i tak zmienię w swoich sprężyny, więc wybór tego konkretnego wariantu nie był podyktowany niczym szczególnym. Muszę natomiast przyznać, że z ich zakupu jestem chyba najbardziej zadowolony w całej tej paczce.

Niesamowitym jest dla mnie jak gładkie są te przełączniki.

HaiMu x OldTom Ice Rim

A teraz pora na największe zaskoczenie tej paczki. Otóż przed Wami OldTom Ice Rim, czyli tactile przełączniki produkowane przez prawdopodobnie nowego producenta na rynku – HaiMu. Nie wiemy za wiele o nim, poza tym, że produkuje przełączniki OldTom Ice Edge i Ice Rim, Candy Jadeite, Sakura Snow (które miałem w paczce od Czecha) i Blinding Lights, a także VS Linear z klawiatury Vissles. Ten tajemniczy producent bardzo lubuje się w jednym konkretnym designie trzonu, a mianowicie rozciętym dołem, który działa trochę jak sprężyna amortyzująca. Dzięki temu designowi przełączniki te są zdecydowanie cichsze i minimalnie inaczej czuć w nich stuknięcie o spód obudowy. W dodatku Ice Rim posiadają bardzo długie sprężyny, które wspaniale poprawiają uczucie z pisania i charakterystykę wyczuwalnego bumpa przy aktywacji. Jednak co jest tu tak zaskakującego skoro wszystkie te informacje wiedziałem już przed zakupem? Otóż kupując te przełączniki oczekiwałem, że dostanę ich 100 sztuk, a dostałem.. 200! Tak jest, zapłaciłem około 104zł za 200 przełączników. To wybitnie tanio za przełącznik tactile, a w dodatku tak interesujący. Candy Sakura Snow, które są prawdopodobnie ich recolorami, kosztują na AliExpress ponad sześć razy więcej. Jestem więc zaskoczony, ale przy tym bardzo zadowolony z tego zakupu. Nie tylko będę mógł poużywać jakichś ciekawych przełączników, ale także dostałem ich dwa razy więcej dzięki czemu nadmiar mogę sprzedać co skutecznie zwróci mi zakup tych na swój użytek!

Pora szykować się na zalew rynku przełącznikami od kolejnego nowego producenta.

Jwick T1 (Blue)

Ostatnie już w tej paczce przełączniki na użytek w klawiaturze to Jwick Blue. Z nimi jest jednak trochę ciekawsza historia niż z liniowymi Jwickami Clear, Red i Yellow, gdyż te Blue nie tylko nie mają logotypu Jwick, ale także były podejrzenia, że nawet nie są produkowane przez JWK. Były one bowiem oryginalnie sprzedawane na TaoBao przez sklep nazywający się jak firma JWK, ale z podanym innym miastem. Aukcja szybko zniknęła, a pałeczkę w sprzedawaniu Jwick Blue (i liniowego Black) przejęło Joininkeys. To właśnie od nich kupiłem sto sztuk tych przełączników. Są one tactile i charakterystyką mają przypominać popularne T1, czyli pierwsze mainstreamowe przełączniki od JWK. Jwick Blue nie kosztują jednak tak dużo jak faktyczne T1, bo to w końcu seria Jwick. Z tego powodu za 100 sztuk zapłaciłem z wysyłką około 96zł. Może wydawać się, że prawie złotówka za przełącznik to sporo, ale w porównaniu do normalnych cen T1 jest to bardzo tanio. Chętnie spróbuję ich w klawiaturze, bo pomimo mojej dosyć długiej obecności w tym hobby nadal nie miałem okazji na dłuższą metę korzystać z T1 lub ich recolorów. A mają one przecież dosyć przyjemny okrągły bump wyczuwalny w momencie aktywacji.

Pierwsza wersja Jwick T1 nie posiada logotypu tej serii.

Aflion Iceberg V2

Poza użytkowymi ilościami przełączników kupiłem jeszcze pakiet dziesięciu przełączników Aflion Iceberg V2 w celach kolekcjonerskich. Jak jednak wiecie z poprzedniego artykułu moja kolekcja jest aktualnie sprzedawana. Co za tym idzie niepotrzebnie kupiłem te Afliony i będę musiał je sprzedać. Ale skoro już doszły to sobie je poklikałem i powiem Wam, że trochę żałuję, że nie wziąłem ich w większej ilości. Są dosyć gładkie i mają długą sprężynę, a przede wszystkim bardzo przyjemnie brzmią. Co jednak najciekawsze to fakt, że oferowane są w siedmiu różnych kolorach! Nie jest to pierwszy raz jak jakiś producent wypuszcza taki sam przełącznik w kilku kolorach – było przecież już Candy ze swoimi półprzezroczystymi tęczowymi przełącznikami od Huano, a także TTC ze swoimi czarno-tęczowymi. Jest to z pewnością ciekawy zamysł, ale współczuję kolekcjonerom, którzy będą musieli to wszystko kupować. Głównie przez takie zachowania producentów co chwila chciałem zrezygnować z kolekcjonowania każdego przełącznika na świecie. Wracając jeszcze do Aflionów, dostałem ich dziesięć, ale kolorów jest tylko siedem. Z tego powodu dostałem dwie powtórki niebieskiego i jedną pomarańczowego. Możliwe, że zostawię sobie jedną powtórkę, a resztę sprzedam. A może przy następnych zakupach na TaoBao wezmę użytkową ilość jednego z kolorów do spróbowania w klawiaturze?

Każdy wariant tęczy to ciekawe podejście do tematu recolorów.

GTMX Big switch Blue

Kończąc już z przełącznikami zajmę się największymi w tej paczce. Są to GTMX Big Blue, które są kilka razy większe od tradycyjnych przełączników. Ich producentem jest Gaote, czyli producent Outemu, a niebieski wariant jest rzecz jasna klikający. Korzysta on jednak z nieco innego systemu klikania niż te, które znamy. Jest tu bowiem obecny tak zwany snap-spring, który osadzony jest w obudowie, a dzyndzel wystający z trzonu przechodzi przez jego wyznaczoną część w efekcie czego wywołuje donośny dźwięk. Jest to powiększona wersja tak samo nazwanego systemu klikania, który znajdziemy w przełącznikach niskoprofilowych, średnioprofilowych i zwykłych spod brandu GTMX. Tych gigantów kupiłem dziesięć, ale dwa odkupili ode mnie inni uczestnicy tego zakupu grupowego. Z resztą ja sam zostawiam sobie tylko jeden ten przełącznik i całą resztę oczywiście sprzedam. A po co mi taki gigant? No w zamyśle miał być częścią mojej kolekcji, ale potem okazało się, że ją sprzedaję. Jednak mimo to jest to na tyle ciekawy i zabawny przełącznik, że postanowiłem zostawić go sobie w swojej małej kolekcji cudów przełącznikowej technologii. Paczka dziesięciu takich gigantów kosztowała mnie około 51zł z wysyłką.

Te przełączniki są wielkie!

Sprężyny Lumia

Teraz pora na dodatki do przełączników. Zaczniemy sobie od sprężynek od firmy Lumia. Dlaczego w przełącznikach zmienia się sprężyny to temat na osobny artykuł, bo jest tak wiele ich rodzai i powodów do zmiany, że nie dotyczy to tylko chęci zmiany siły wymaganej do wciśnięcia. Od Lumii kupiłem sobie po dwie paczki sprężyn 2-stage 69g oraz progressive 62g. Co oznaczają te terminy i dlaczego dostałem po trzy paczki zamiast po dwie? To może od tyłu: Lumia ma promocję, w której za zakup dwóch paczek dostaje się trzecią gratis oraz metalowe pudełeczko. W efekcie dostałem dwa takie pudełeczka, ale jedno podwędził sobie organizator zakupów. Drugie z pewnością przyda mi się na trzymanie tam właśnie sprężynek. Co natomiast znaczy 2-stage i progressive? Otóż 2-stage to dwa stopnie, a sprężyny tak nazwane mają po prostu podzielone zwoje na dwie sekcje. Sprężyny tego typu zyskały ostatnio popularność głównie przez to, że podział na dwie sekcje kojarzy się ludziom z długimi sprężynami, bo pierwsze w hobby bardzo długie sprężyny były właśnie podzielone na dwa segmenty i miały aż 22 milimetry długości (gdzie normalna sprężyna ma około 14mm). Po co ludziom tak długie sprężyny i dlaczego nadal powstają coraz dłuższe (aktualnie najdłuższe jakie widziałem to 24,5mm)? W długich sprężynach występuje zjawisko zwane pre-loadem, czyli po prostu długa sprężyna zamknięta w małym przełączniku jest już domyślnie bardzo mocno sprężona, a co za tym idzie różnica wymaganej siły pomiędzy początkiem wciśnięcia, a jego końcem jest znacząco mniejsza. To z kolei nazywa się slow curve. Czym zatem jest progressive? Tu już wkracza pojęcie progresywności sprężyny, a więc stopniowego zwiększania potrzebnej siły. Wykres takiej sprężyny jest zaokrąglony zamiast liniowy. Niestety progresywne Lumie okazały się niezłym niewypałem, ale o tym więcej za chwilę.

Gratis do sprężynek dostałem metalowe pojemniczki!

Sprężyny KTT

Zanim jednak o tym powiem to jeszcze kilka słów o trzecich sprężynach, które kupiłem. Są to KTT 22mm 45g. Różnią się jednak od 2-stage tym, że choć są wybitnie długie, to nie mają żadnego podziału na segmenty. Co to zmienia? Podejrzewam, że absolutnie nic, ale jakoś lepiej się czuję z jednolitymi sprężynami niż dziwacznie podzielonymi. Są one rzecz jasna bardzo lekkie, bo to w końcu czterdziestopięciogramówki, ale tego właśnie oczekiwałem. Nie można mieć przecież zbyt wielu takich samych sprężyn, bo będzie to wówczas nudne. Dlatego staram się kupować sprężyny tak aby każda była inna. Swoją drogą te KTT 45g można spotkać też w przełącznikach Akko, a mianowicie CS Vintage White. Tu podobnie jak w 2-stage Lumiach występuje zjawisko pre-loadu i fast curve i tak właściwie to jest główne założenie długich sprężyn i powód dlaczego są tak popularne w ostatnim czasie. Nie ukrywam, że mi się zachowanie przełączników z długimi sprężynami bardzo podoba i dlatego kupuję tak dużo takich długich. Jednak jak wspominałem wcześniej: nie wolno mieć zbyt dużo podobnych sprężyn, bo zaczną się nudzić. No i tu jest problem.

Jakoś bardziej podobają mi się długie sprężynki bez podziału na sekcje.

Lumia vs. KTT

Widzicie, na powyższym zdjęciu leżą obok siebie kolejno od lewej Lumia Progressive 62g, Lumia 2-stage 69g i KTT 22mm 45g. Zauważyć można, że sprężyna od KTT jest nieco dłuższa od tej 2-stage od Lumii. Ale to nie jest problem. Problemem jest to, że progresywna Lumia jest takiej samej długości, a więc ma 22 milimetry. To oznacza, że cały zamysł progresywności jest tu zwyczajnie zmarnowany. Tak długa sprężyna ma kompletnie zniwelowane odczuwanie progresywności, a więc staje się ona zwyczajną wydłużoną sprężyną. W hobby mieliśmy do tej pory już sprężyny progresynwe od ThicThock, które okazały się nie być w żadnym stopniu progresywne. Dopiero potem pojawiły się Tecsee z faktycznie progresywnymi sprężynami. Ale to co serwuje Lumia to powrót do korzeni, korzeni niepoprawnie wykonanych progresywnych sprężyn do przełączników. Drugim problemem jest natomiast to, że Lumia deklaruje, że są one 62-gramowe, zaś ich 2-stage są 69-gramowe. No i tu też jest problem, bo obie te sprężyny są jakieś 10-15 gramów cięższe niż podaje Lumia. Specjalnie wziąłem najcięższy wariant tych 2-stage żeby nie mieć samych lekkich, ale nie oczekiwałem, że otrzymam aż tak ciężkie sprężyny. No nic, nie były drogie to przeżyję, a tych progresywnych może się po prostu pozbędę. Za trzy paczki po 110 sztuk Lumia 2-stage zapłaciłem około 48zł z wysyłką, za trzy paczki po 110 sztuk Lumia progressive około 58zł z wysyłką, a za trzy paczki po 100 sztuk KTT 22mm około 38zł z wysyłką. Oczywiście odkładam sobie po 90 sztuk każdej z tych sprężyn na użytek własny, a resztę sprzedam.

Gdyby tylko progresywna Lumia była krótsza..

Kelowna MDI switch films

Ze sprężynek przechodzimy na inny element do modyfikowania przełączników – switch filmy! Są to uszczelki, które mają za zadanie uszczelnić obudowę przełącznika. W niektórych, takich jak stare JWK i Kailh Cream, górna część obudowy nie jest dobrze spasowana i po prostu lata na boki, co generuje bardzo nieprzyjemny szelest przy powrocie trzonu do góry. Na pomoc przychodzą wówczas takie uszczelki, które wkłada się pomiędzy górną, a dolną część obudowy. Poprawia to dźwięk i pośrednio zmniejsza wobble (bujanie się trzonu na boki). Jednak w ostatnim czasie ludzie zaczęli wsadzać filmy do każdego możliwego przełącznika z nieznanego mi powodu. Według nich brzmią one wtedy lepiej, ale ja sam sprawdzałem z niejednym i w mojej opinii filmy właśnie ten dźwięk psują. Ale to hobby zbudowane na preferencji, więc jeśli im pasuje to nie mi oceniać! Kupiłem pięć paczek piankowych filmów wykonanych z materiału MDI od firmy Kelowna, bo miałem już z nimi doświadczenie i korzystałem z nich chociażby w moich przełącznikach Paco. Niestety jakiś Chińczyk pomylił się i wrzucił mi tylko 4 paczki po 120 sztuk. Były one jednak tanie, więc wiele na tym nie straciłem. Zapłaciłem bowiem za całość około 60 złotych z wysyłką w cenie, czyli przy czterech paczkach 15 złotych za paczkę. To naprawdę mało. Czy będę ich używał? Raczej odłożę sobie 90 sztuk lub więcej na czarną godzinę, ale większość raczej sprzedam. Z czegoś trzeba żyć i mieć za co kupować kolejne przełączniki i klawiatury, prawda?

Są to zdecydowanie moje ulubione filmy.

Stabilizatory C³Equalz V3

Przyszła pora na ostatnie co dostałem w tej paczce. Są to najnowsze stabilizatory od C³EQUALZ, a mianowicie V3 w kolorze niebieskim. Od wersji drugiej (którą także posiadam) różnią się one rzekomo wieloma poprawkami, mającymi zwiększyć jakość, takimi jak lepsze tolerancje (a więc mniejsze bujanie). Niestety sam C³EQUALZ deklaruje, że druciki nadal mogą być nieco wygięte, a więc będzie potrzeba ich prostowania. Szkoda, że to już trzecia wersja, a nadal nie potrafią sobie z tym problemem poradzić. Dodatkowo na poprzednie stabilizatory Equalza była niezła nagonka, że są wybitnie awaryjne i ciężko doprowadzić je do poprawnego brzmienia. Ja nie miałem okazji jeszcze spróbować swoich V2, ale podobają mi się kolory jakie stosuje Equalz, więc uznałem zakup tych V3 za odpowiedni. Zapłaciłem z wysyłką około 71zł za ten zestaw i jest to co prawda sporo, ale płaci się tu za swego rodzaju produkt premium. Tego typu produkty często mają jakieś mankamenty, ale samo uczucie z ich posiadania jest już inne. I za to się płaci. Z resztą 71zł to i tak jest skrajnie mniej niż płaci się za te stabilizatory z innych źródeł. Pewnie nie będę miał okazji ich spróbować zbyt prędko, ale miejmy nadzieję, że okażą się o wiele lepsze niż mówią inni.

Nie wiem jeszcze nawet w jakiej klawiaturze użyję tych stabilizatorów.

Cóż, jestem zadowolony z tego zakupu na TaoBao, choć zawiodłem się na jednych sprężynach i jednych przełącznikach. Mimo to dostałem masę innego wspaniałego towaru z czego bardzo się cieszę. Z pewnością nie był to mój ostatni zakup na tej platformie, ale do następnego raczej prędko nie dojdzie, bo nie mam tyle pieniędzy żeby znowu robić tam sensowne zakupy. Myślę, że za kilka miesięcy będzie dobry moment. Powychodzi do tego czasu pewnie masa świetnych przełączników, sprężyn i innych pierdół przełącznikowych, których chętnie spróbuję. A tymczasem żegnam się już z Wami i dzięki za przeczytanie tego artykułu. Jesteście wielcy!