Ostatnio, a dokładniej w byłą środę, zakupiłem od pewnego Polaka dwieście switch filmów. Wystawił on bowiem swoje niepotrzebne produkty klawiaturkowe na grupie Facebookowej o klawiaturach, a ja dojrzałem w ofercie czterysta switch filmów po bardzo okazyjnej cenie. Skontaktowałem się z nim natychmiastowo, gdyż nie mogłem odpuścić takiej okazji. Jak się po chwili okazało, sprzedawca posiadał jeszcze filmy, ale tylko 200, bo drugą połowę ktoś zdążył zarezerwować. Mimo wszystko, cena była wciąż okazyjna, a dwieście filmów spokojnie wystarczy mi na cztery różne zestawy przełączników do klawiatury. Ale tak właściwie, to po co mi te całe switch filmy?
Co to takiego?
Switch film to niewielki prostokącik pusty w środku, najczęściej wykonany z cienkiej warstwy poliwęglanu (takie tworzywo). Dostępne są one także jako naklejki, ale ich zastosowanie i sposób użycia się nie różnią. Zadaniem switch filmów jest uszczelnienie jakichkolwiek przerw pomiędzy górną i dolną częścią housingu (obudowy) przełącznika. Skutkuje to wyeliminowaniem tak zwanego rattle, którym nazywa się swobodne poruszanie górną częścią housingu z powodu słabego spasowania części. Jest to zjawisko negatywne, wpływające źle na doznania z użytkowania przełącznika, a przede wszystkim na jego dźwięk. Switch filmy dostępne są w wielu wariantach kolorowych, a także przezroczystych. Mi akurat trafiły się czerwone, bo takie miał sprzedawca. Są dosyć tanie, a różnica pomiędzy filmowanym, a niefilmowanym przełącznikiem jest spora.
Jak ich użyć?
Aplikacja switch filmów jest bardzo prosta. Wystarczy otworzyć przełącznik za pomocą odpowiedniego narzędzia, czyli switch openera, pęsetą czy nawet płaskim śrubokrętem. Gdy już to zrobimy, nakładamy film na dolną część obudowy, jak widoczne na poniższym zdjęciu. Pasuje on idealnie tylko w jedną stronę, więc nie da się pomylić. Gdy już to zrobimy, składamy przełącznik z powrotem i gotowe. Nasz przełącznik jest teraz zmodyfikowany za pomocą taniego, ale skutecznego kawałku plastiku.
Po co mi one?
Osobiście zakupiłem switch filmy tylko ze względu na to, że użytkownik ten sprzedawał je bardzo tanio. Gdyby nie to, to raczej wstrzymałbym się do czasu kiedy faktycznie takie filmy będą mi potrzebne. A przydadzą się dopiero gdy będę kupował przełączniki od JWK albo droższe od Gaterona, gdyż oba mają problemy ze spasowaniem części obudowy, więc użycie filmów jest prawie obowiązkowe. A, no i muszę pochwalić sprzedawcę, bo obiecał 200 filmów, a dostałem ich (według szybkiego liczenia) 218. Niby mały gratis, ale cieszy.