Jeśli śledzicie mojego bloga w miarę aktywnie, to zapewne już to wiecie, ale dla tych bywających tutaj okazyjnie chciałbym przybliżyć temat moich testów klawiatur magnetycznych. W zeszłym roku rozpoczął się prawdziwy boom na budżetowe klawki wykorzystujące technologię pola magnetycznego odpowiadającego za aktywację przełączników, do którego dołączyłem rozpoczynając swego rodzaju mini-serię recenzji biorących pod uwagę takie właśnie sprzęty. Całość zaczęła się od robiącego wówczas furorę w internecie MADLIONS MAD68 R (choć mam wrażenie, że popularniejsze stały się ciut inne warianty, przede wszystkim ten najtańszy – 60HE). Nie obyło się bez krytyki, ale generalnie wyraziłem się o tym sprzęcie naprawdę pozytywnie. Niedługo później marka stojąca za nim wypuściła także model NANO68, którego początkowo nie miałem zamiaru kupować ani testować, ale prędko zmieniłem zdanie. Kilka osób zalało mnie bowiem frazesami o opóźnieniach i dead-zone’ach, a ja przeglądając bazę danych z pomierzonymi takimi aspektami różnych klawiatur dostrzegłem, że MADLIONS NANO68 Pro wypada naprawdę dobrze. Sfinalizowałem więc zakup na AliExpress i oto jestem, po blisko trzech miesiącach oczekiwania tej klawki na swoją kolej i standardowych dwóch tygodniach testów. Zapraszam do lektury!

Opakowanie
Wow, w końcu jakiś ciekawy karton w przypadku budżetowego sprzętu magnetycznego! MADLIONS NANO68 Pro zapakowana jest w czarno-czerwone pudełko, na którego awersie widzimy logo producenta (napisane po chińsku), nazwę modelu oraz ślady pazurów, prawdopodobnie lwich. Rewers prezentuje nam z kolei dwa hasełka opisujące produkt, jeden po angielsku i jeden po chińsku. Koniec końców choć mamy tu do czynienia z ładnym opakowaniem, to w zasadzie nie wynika z niego absolutnie nic.


Akcesoria
Wynika już za to co nieco z zawartości, którą jest papierologia, w tym taka z przydatnymi skrótami klawiszowymi, biały kabel USB-C do USB-A, dwie zapasowe nakładki w akcentującym kolorze fioletowym oraz narzędzie switch puller i keycap puller w jednym. Zaczynając od końca, narzędzie to jest identyczne jak w MAD68 R i nadaje się wyłącznie do śmietnika, bo jedna jego strona nie poradzi sobie z wyjęciem switcha, a druga porysuje nakładki. Przewód odpowiada z kolei barwie urządzenia, ale wykonany został z gumy, przez co prędko zżółknie. Dwie nakładki to zaś przyjemny bonus, dzięki któremu możemy nieco ożywić produkt.

Wygląd
Albo mi się zdaje, albo widziałem już gdzieś taki design. Mam wrażenie, że był to jakiś produkt oferowany w dużo wyższym pułapie cenowym od NANO68, lecz niekoniecznie znacznie ciekawszy – wnioskuję jednak po tym, że nie przykuł on po prostu wystarczająco mojej uwagi żebym w ogóle zdecydował się zapamiętać choćby jego nazwę. Niemniej jednak jestem prawie pewien, że MADLIONS ciągle brnie w kierunku kopiowania projektów zamiast stworzenia czegoś w pełni własnego. Tak samo było w przypadku MAD60 i MAD68, gdzie wzorem był Wooting 60HE i już wówczas pisałem, że co do zasady nie mam nic przeciwko czemuś takiemu, bo ludzie sami ocenią czy chcą wspierać takie zagrywki ocierające się o kradzież, czy moralność im zabroni. O czym jednak konkretnie mówię? A no o tym, że NANO68 jest sprzętem 68-procentowym o bardzo charakterystycznej budowie korpusu. O ile ta część widoczna od przodu jest jednolicie biała, przynajmniej w posiadanym przeze mnie wariancie (bo jest też do wyboru kilka innych), to już tył wykonano z osobnego odlewu prześwitującego tworzywa w kolorze fioletowym. Ma ono za zadanie przepuszczać światło emitowane przez znajdujące się tam diody, co daje swego rodzaju efekt zwany under-glow tudzież side-glow. Osobiście nigdy nie przepadałem za czymś takim, ale fajnie, że przedmiot dzisiejszej recenzji nie jest po prostu kolejnym pseudo eleganckim sprzętem, a czymś z realnie oryginalnym podejściem do tematu – choć ukradzionym od innej firmy.
Ramki dookoła klawiszy stosują się do koreańskiej proporcji, czyli te boczne są wyraźnie węższe od dolnej i górnej. Górna w szczególności odstaje od reszty przez wzgląd na zachodzący na nią dyfuzor światła, lecz nie powoduje to, że klawiatura prezentuje się z tego powodu gorzej. Z profilu nie dostrzeżemy nic szczególnie egzotycznego, to znaczy powierzchnia jest płaska i jedynym elementem nadającym jej uroku są dwie czarne śrubki, natomiast wyprofilowania ułatwiającego podnoszenie tutaj nie uświadczymy – korpus całym swoim kształtem schodzi na płasko do samego spodu. Frontowa ścianka wygląda ciekawie, albowiem to tam producent zdecydował się na wklęsły akcent w postaci grawerów, w tym logo producenta przy prawej krawędzi. To właśnie takie cechy sprawiają, że urządzenie przeznaczone dla graczy łatwo odróżnić od takiego stricte skierowanego do osób pracujących. Nie potrzeba wymyślnych kształtów czy innych dziwactw – wystarczą takie subtelne zagrywki potrafiące kompletnie obrócić estetykę klawiatury.
Warto przy tym wspomnieć, że choć rogi są ładnie zaokrąglone, to już same krawędzie nie mają żadnych konwencjonalnych ścięć, a zamiast tego zostały podobnie złagodzone uformowaniem odlewu w taki sposób żeby nie kłuły w palce. Na spodzie z kolei miejsce zagospodarowano wyłącznie ogromnym logotypem marki MADLIONS w postaci napisu, nic poza tym. Nie mogę powiedzieć, że nie podoba mi się testowany dziś sprzęt, bo to naprawdę udana pod tym względem klawka, ale też będąc zupełnie szczerym nie czułem żeby dodawała do mojego stanowiska jakikolwiek efekt wow. NANO68 po prostu jest, istnieje, egzystuje, ale nie zachwyca niczym konkretnym.


Wykonanie i wnętrze
Lubicie metalowe obudowy? Pewnie tak, więc MADLIONS NANO68 Pro raczej Was zawiedzie. Czego jednak oczekiwać po urządzeniu względnie budżetowym, które wypchane jest doskonałymi technologiami i po prostu zabrakło w fabryce kasy na wytrzymalsze wykonanie korpusu. Plastik też jest swoją drogą bardzo przyjemnym materiałem, więc mnie osobiście nie boli jakoś szczególnie fakt, że testowany produkt oferuje obudowę z niego wykonaną. Ważne, że zastosowane tworzywo jest solidne i nie skrzypi ani nie wygina się podczas użytkowania, za sprawą dosyć grubych ścianek wewnątrz oraz rzecz jasna metalowej płyty montażowej. Tak jest, w przeciwieństwie do ostatnio recenzowanej VTER ATO87, tutaj płytka jest prawdopodobnie stalowa lub też aluminiowa, a nie plastikowa. Dzięki temu na wadze klawiatura ta pokazuje 730 gramów, czyli wynik adekwatny do formatu 65%, choć podbity wypełniaczami. Tekstura zewnętrzna jest zaś przyjemna w dotyku i nie dostrzegłem przez cały okres testów żadnych nierówności czy przetarć.
Dostanie się do środka NANO68 to nie lada wyzwanie. Po pierwsze musimy usunąć część keycapów celem odkręcenia kompletnie losowo rozlokowanych śrubek, które w teorii powinny wystarczyć do oddzielenia obudowy od plate+PCB assembly. Niemniej jednak okazuje się, że wyciągnięcie tej grupy elementów z wnętrza jest znacznie trudniejsze. Należy bowiem w odpowiedni sposób odgiąć obudowę – osobiście miałem wrażenie, że wszystko mi się połamie w trakcie. Żeby było zabawniej, gdy płytka montażowa wraz z tą drukowaną wreszcie wyjdą z objęć obudowy, rzeczywiście coś może strzelić lub nawet się ułamać. Tak było w moim przypadku, choć nie byłem w stanie zidentyfikować co pękło. Najważniejsze jednak, że udało mi się i mimo wszystkich przeciwności całość wciąż działa. Trzeba jeszcze przy okazji uważać żeby nie urwać tasiemki łączącej PCB z płytką, na której znajduje się pasek LED-ów świecących z tyłu korpusu.
Jeśli z jakiegokolwiek powodu chcielibyśmy odseparować fioletowy prześwitujący element od reszty obudowy, to taka możliwość istnieje – wystarczy odkręcić odpowiednie śrubki. Podobnie jest ze wspomnianą płytką z LED-ami, którą także trzymają śruby. Ja skupię się jednak na tym co najważniejsze. PCB i płytka montażowa wykonana z metalu połączone są kolejnymi wkrętami, po których odkręceniu możemy swobodnie oddzielić jedną część od drugiej – switche nie łączą ich bowiem ze sobą przesadnie mocno. Na płytce drukowanej nie znajdziemy nic nadzwyczaj ciekawego, a nawet kontroler jest oznaczony logiem producenta, więc nie dowiemy się z jakim konkretnie modelem obcujemy. Najśmieszniejsza dla mnie jest natomiast w całym tym wnętrzu korpusu obecność ogromnych ilości silikonu. Jeden wielki fragment wyłożony jest na spodzie, skutecznie zapełniając calutką przestrzeń tam dostępną, zaś drugi znajduje się pomiędzy płytkami. Oba te wygłuszacze mają za zadanie, jak nazwa wskazuje, wygłuszyć brzmienie MADLIONS NANO68. Nie jestem fanem takich metod, ale przynajmniej producent postawił tu na silikon, a nie na piankę – ta zniszczyłaby bowiem kompletnie dźwięk, eliminując bas, a tak to przynajmniej pozytywnie postrzegane fale dźwiękowe pozostają w testowanym dziś produkcie. Ale o tym może dłużej w odpowiedniej sekcji.

Ergonomia
MADLIONS postawił tym razem, a jakże, na format znany i lubiany wszelkim graczom – 65%. Można się kłócić czy lepszy i preferowany rozmiar to ten, czy może jego ciutkę mniejszy brat, lecz w mojej opinii fizyczne strzałki potrafią naprawdę się przydać. Może to brzmieć dziwnie z moich ust, bowiem zazwyczaj hejtuję wszelkie formaty z piątką w nazwie, aczkolwiek potrafię docenić praktyczność sześćdziesiątkipiątki i sam chętnie podczas gierek z niej korzystam. Niektórzy mogą natomiast zwrócić uwagę, że przecież taki klawens nawet nie ma klawiszy funkcyjnych! A tu takie zaskoczenie, że wszystkie nieobecne fizycznie przyciski możemy wywołać prostymi skrótami w akompaniamencie FN, na przykład FN+1 da nam F1. Jeśli zaś chodzi o układ, to mamy tutaj do czynienia z Shiftami i Enterem ANSI, a rząd dolny charakteryzuje się standardową spacją 6.25u, ale patologicznym prawym Altem (i resztą klawiszy na prawo od spacji) 1u. Tego po prostu nie da się zdzierżyć jeśli pisze się w języku korzystającym z Alt Gr, a polski niewątpliwie takim jest. Ilość missclicków jaką popełniałem przez całe testy jest zatrważająca i choć finalnie się przyzwyczaiłem, to niesmak niestety pozostał.
Wysokość frontowa MADLIONS NANO68 wynosi skromne 18,5 mm, podobnie jak efektywna wysokość (mierzona od samego spodu do czubka przełącznika spacji) na poziomie 23,4 mm, co plasuje ją w kategorii standardowych klawiatur o zwykłym profilu, do których nie ma konieczności dokładania podpórek pod nadgarstki. Na spodzie obudowy znajdziemy z kolei cztery gumki antypoślizgowe w kolorze białym, które dobrze radzą sobie z utrzymaniem sprzętu stabilnie na biurku. Poza nimi nie dostrzeżemy żadnej formy regulacji kąta nachylenia, przez co jesteśmy ograniczeni do domyślnych 5°. To wciąż częste zjawisko w rozmiarach 60% i 65%, więc osobiście się już przyzwyczaiłem, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że niektórym może to nie odpowiadać i zaledwie ta jedna cecha spowoduje wyrzucenie NANO68 z grona opcji do rozważenia podczas poszukiwania idealnego budżetowego magnetyka dla siebie.




Keycapy
Zauważam ostatnimi czasy, że coraz ciężej jest producentom podać kompletną specyfikację oferowanych sprzętów. Doskonałym tego dowodem jest przedmiot dzisiejszego testu, albowiem MADLIONS nigdzie nie potrafi sprecyzować czy NANO68 Pro występuje z nakładkami ABS-owymi czy też wytrzymalszymi, z PBT. Łatwo jednak wydedukować, że przynajmniej zastosowana metoda produkcyjna stoi na najwyższym poziomie, albowiem jest to w tym przypadku double-shot – absolutny standard w dzisiejszych czasach i w dodatku najlepsza technologia pod kątem wytrzymałości. Tekstura nie zdradza nam w zasadzie nic dodatkowego na temat materiałów, a do tego ciężko stwierdzić jaka ona w zasadzie jest zanim dotkniemy klawiatury, ale za to jest ona jedną z ważniejszych cech tego elementu. W przypadku NANO68 nakładki zostały wykończone tak, aby podczas użytkowania czuć delikatne tarcie pod palcem, lecz zarazem nie sprawiało ono wrażenia jakbyśmy obcowali z produktem nadto szorstkim. Zamiast tego opuszek czuje gładkość, ale jednocześnie nie ślizga się po powierzchni, a podczas rozgrywki czy też zwykłego pisania nie ucieka. Grubość ścianek bocznych wynosi z kolei 1,5 mm, a więc jest na poziomie standardowym – nie trzeba martwić się, że keycap nam pęknie podczas zdejmowania.


Literki, cyferki i ikony są wykonane w bardzo estetycznym kroju, rzekłbym nawet, że minimalistycznym (tak, uwielbiam nadużywać tego wyrazu). Modyfikatory pozostawiają jednak nieco do życzenia. Producent postanowił, że oznaczy Shifty połączeniem słowa i ikony (icon+text), Backspace samą ikoną strzałki, ale za to wszystkie pozostałe samym tekstem. Nie ma to żadnego sensu i powoduje kompletny brak ładu i składu, co osobiście mnie irytuje. Wcale nie lepiej jest w kwestii samej równości nadruków, albowiem o ile wszystkie alfanumeryki wypadają świetnie, to znaczy mają domknięte brzuszki i nie różnią się od siebie grubością, to już w przypadku Shiftów nierówności są ewidentne – „ft” najadło się bardziej od reszty nadruku, co widać gołym okiem. Podobnie jest w przypadku dysproporcji w sekcji nawigacyjnej, o ile można ją w ogóle tak nazwać przy formacie 65%. Tam Delete i Home są wyraźnie grubsze od PageUp i PageDown. Na upartego „C” w CapsLocku też jest ciutkę grubsze od reszty, podobnie jak FN i lewy Ctrl w porównaniu z Altami i prawym Ctrl. Sprawne oko zauważy też chudość małego „a” w każdym modyfikatorze, ale to już moim zdaniem czepianie się. Poza tymi stosunkowo małymi wadami nie dostrzegłem żadnych przechyleń, więc i tak nie jest źle – nieidealnie, ale widywałem gorsze przypadki.
Poza domyślnymi nakładkami w jednolitym kolorze białym z prześwitującymi legendami, w zestawie otrzymujemy także dwa zapasowe akcenty w ślicznej barwie fioletowej, doskonale zgrywającej się z resztą klawiatury. Są to dokładnie Enter i Esc i osobiście zalecam każdemu od razu zamontować je na swoim egzemplarzu – urządzenie zyska dzięki temu życia i uroku, przestając być nudnym sprzętem z jednakowymi wszystkimi klawiszami. Słowem zakończenia tej sekcji dopowiem jeszcze, że zastosowany przez MADLIONS profil to Cherry, a więc ten najbardziej przeze mnie lubiany. Powierzchnia jest wyprofilowana cylindrycznie, a wszystkie rzędy mają swój kształt, przy czym nie sięgają tak wysoko jak OEM, zamiast tego oferując wyraźnie niższy wzrost. Moim zdaniem jest to opcja najbardziej ergonomiczna, choć niektórzy mogą narzekać na nieco zbyt surowy aspekt wizualny.

Stabilizatory
Bez zaskoczeń w kwestii stabów – MADLIONS postarało się i przesmarowało zamontowane na klipsy do płyty montażowej stabilizatory. Grubego smarowidła jest sporo i to dobrze rozprowadzonego, dzięki czemu druciki nie wydają żadnych klekoczących odgłosów. Robótka wygląda w dodatku na tyle dobrze, że nie spodziewałbym się konieczności poprawiania smarowania we własnym zakresie przez długi okres od zakupu. Cieszy mnie niezmiernie, że tak dopracowane stabilizatory są obecnie standardem i kupując dowolną klawiaturę prawie w ogóle nie musimy martwić się, że dostaniemy suche lub źle przesmarowane staby. I tak, przekopiowałem tę sekcję z innej recenzji, bo do szału doprowadza mnie już parafrazowanie tego samego w praktycznie każdej recenzji klawiatury. Staby stały się po prostu tak dobre w pre-builtach bez względu na budżet, że dopóki coś nie poszło nie tak (jak w Keychronach czy Dark Project Gamma), to w zasadzie nie ma sensu pisać tej sekcji od nowa.

Przełączniki
MADLIONS NANO68 występuje w wielu wariantach, zarówno z dopiskiem Pro jak i bez niego. Głównym czynnikiem wyróżniającym je od siebie są klasycznie przełączniki, bo szczerze wątpię żeby większość konsumentów brało szczególnie pod uwagę takie pierdółki jak opóźnienia czy inne tego typu wartości widniejące jedynie w specyfikacji zapewnionej przez producenta – koniec końców jeżeli komuś realnie zależy na najlepszych wynikach w testach, to spojrzy na testy właśnie – ale te przeprowadzone przez innych klientów czy też recenzentów ze specjalnym sprzętem, a nie na to co zaserwuje im marka, której zależy przede wszystkim na tym żebyśmy wydali jak najwięcej na jej produkt. Wracając do clou, opcji przełącznikowych dostępnych przy zakupie jest pięć, lecz ja do recenzji wybrałem Magnetic Emperor. Zdziwiło Was to pewnie z tego powodu, że do wyboru jest też TTC Uranus, ale nie padło na nie z prostego powodu – testowałem je już przy okazji MCHOSE Ace 68 Pro. Ponownie pojawia się jednak problem z wyważeniem, albowiem to określone jest przez specyfikację na 39 gramów siły – tylko do czego to się niby odnosi? Do początku skoku? Jego połowy? A może końca? Na szczęście mam swoje palce i jestem za ich pomocą w stanie stwierdzić, że 39 gf wymagane jest na samiutkim początku, zaś bottom-out to jakieś 60 gf – czyli prawie idealnie pod moje preferencje. Sama sprężynka nie jest w żadnym stopniu wydłużona, więc nie ma tu mowy o slow-curve.
Można się zastanawiać kto w ogóle produkuje te przełączniki, ale mi szczerze nieszczególnie chciało się nad tym głowić. Ba, większość czasu byłem przekonany, że to kolejny switch ze stajni TTC, ale dopiero pisząc ten tekst uświadomiłem sobie, że przecież nie są one nigdzie brandowane tym logiem, ani nie mają go na obudowach. Prawdopodobnie moje przekonanie wynikło z faktu, że TTC uwielbia nazywać swoje magnetyczne produkty „King” właśnie, a „Emperor” jest najwidoczniej w chińskim synonimem króla, bowiem w różnych aukcjach i opisach znajdziemy słowa te naprzemiennie określające przełączniki skrywające się w moim egzemplarzu NANO68 Pro. Bardziej niż na manufakturze stojącej za Magnetic Emperor chciałbym poznać materiały użyte do ich produkcji, ale w tym temacie pozyskanie jakichkolwiek informacji jest równie trudne – MADLIONS nigdzie bowiem nie informuje nas o żadnym z plastików. Można więc jedynie spekulować, że trzpień jest polioksymetylenowy, spód nylonowy, a góra poliwęglanowa. Są na szczęście jeszcze aspekty, do których nie potrzeba głębokiego researchu, a są równie ważne: po pierwsze użyte tu switche mają dwie dodatkowe nóżki stabilizujące, dzięki czemu siedzą w klawiaturze równo, a do tego nie zawierają ogromnego otworu na spodzie obudowy rujnującego dźwięk, choć zastąpiony został on dwoma maleńkimi dziurkami o kompletnie mi nieznanym przeznaczeniu. Podobny zabieg stosuje TTC, lecz tam dziurki są trochę inaczej ułożone. Obudowa zamyka się z kolei na cztery małe zatrzaski, niczym w MX style.
Warto byłoby wytłumaczyć nieco konceptu stojącego za działaniem magnetycznych przełączników, ale nie ma to większego sensu przy tym ile recenzji tego typu sprzętów już napisałem i ile razy opisywałem Efekt Halla w ich treści. Zachęcam zatem do przescrollowania do sekcji Przełączniki w recenzji Dark Project Gamma po więcej szczegółów. Jako że Magnetic Emperor działają w oparciu o pole magnetyczne, to nie znajdziemy w nich metalowych styków, a więc ich żywotność można liczyć w miliardach aktywacji, zaś płynność powinna być na najwyższym poziomie. Trzony są w nich kompletnie suche, a mimo to faktycznie pisząc na NANO68 Pro nie odczuwałem jakiegokolwiek tarcia. Przy powolnym wciskaniu jestem w stanie doszukać się ocierania, ale jest ono tak marginalne, że równie dobrze mogłem je sobie wymyślić. W każdym razie nie ma na rynku przełącznika opartego o metalowe styki, który byłby w stanie choćby zbliżyć się do poziomu switchy takich jak Magnetic Emperor pod kątem gładkości, a dosłowna bezawaryjność skutecznie niszczy konwencjonalną konkurencję. Lecz nie tylko tym człowiek żyje. Ważne są też funkcje.

Magnetyzm i mierzenie siły pola pozwalają na działanie analogowe, które wykorzystywane jest w MADLIONS NANO68 w formie modyfikowalnego progu aktywacji. Ustawić możemy go w przedziale od 0,1 mm do 3,4 mm, a więc praktycznie na całej długości skoku wynoszącego 3,5 mm w przypadku tego wariantu. Co niezwykle ciekawe, w sofcie możemy wybrać z jakiego przełącznika korzystamy spośród siedmiu opcji i w zależności od długości skoku oferowanej przez wybrany model zakres konfigurowalności progu aktywacji także rośnie (np. w przypadku Magnetic Silver jest to 0,1-3,7 mm, gdzie długość skoku tego switcha wynosi 3,8 mm). Poza prostym ustawianiem progu aktywacji możemy też włączyć Rapid Trigger, czyli technologię, w której każdy ruch do dołu jest interpretowany jako aktywacja, a każdy do góry jako deaktywacja – tam przedział jest ten sam. Stopniowanie w obu przypadkach to z kolei 0,01 mm, choć jeśli kupimy NANO68 bez dopisku Pro, software zezwoli nam na stopnie wynoszące jedynie 0,02 mm. Dostępne w przypadku testowanego dzisiaj sprzętu są też: DKS dający możliwość skonfigurowania nawet czterech akcji pod jednym klawiszem, zależnych od głębokości wciśnięcia i tego czy trzpień porusza się do góry czy do dołu, MT będący tutaj swoistą interpretacją Tap Dance (krótkie wciśnięcie wywołuje inną funkcję niż długie przytrzymanie), a także SOCD czyli technologia dla oszustów, pozwalająca na bezbłędny counter-strafing w grach FPS. Ubolewam trochę nad brakiem prawdziwego działania analogowego, czyli zachowania klawiszy niczym drążków w padzie, ale widocznie funkcjonalność ta nie jest na tyle często wykorzystywana przez graczy żeby tańszym propozycjom chińskich producentów na niej zależało.
Choć dla mnie wszelkie częstotliwości próbkowania czy inne opóźnienia nie odgrywają żadnej roli w ocenie klawiatury ani nawet w odczuciach z jej użytkowania, to doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu osób są one kluczowym aspektem sprzętu magnetycznego. Pamiętacie pewnie jaką porażką pod tym względem okazał się model MAD6xHE od tego samego producenta. Pędzę zatem z wieściami, że NANO68 Pro poprawia błędy poprzednika i z deklarowanych 8000 Hz odświeżania oferuje realnie 4510 Hz, czyli naprawdę dużo – nawet zwolennicy patrzenia na cyferki uważają, że 1000 Hz to granica, po której różnice są niezauważalne. Jeśli zaś chodzi o opóźnienia, to według twórcy EyeJoker i jego bazy danych są one niskie, choć osobiście nie potrafię czytać koreańskiego, a tłumacz nie pomógł mi zbytnio w rozkodowaniu o co w nich chodzi. O ile więc jestem w stanie stwierdzić, że według niego są one na najwyższym poziomie, to nie mam najzieleńszego pojęcia co dokładnie oznaczają. Inna baza danych, tworzona przez kolektyw graczy ceniących sobie klawiatury z niskimi opóźnieniami i zdolne do przezwyciężenia tak zwanego chord-splittingu (zjawiska przeszkadzającego podczas grania w rytmiki pokroju etterna, osu!mania czy quaver) deklaruje, że NANO68 oferuje pełne 8000 Hz, ale niestety występuje na niej chord-splitting, co wynika z blokady wysyłania kilku sygnałów naraz przy użyciu tej samej częstotliwości – jeśli zatem wciskamy kilka klawiszy jednocześnie, klawiatura wyśle je do komputera z różnym opóźnieniem, co warto mieć na uwadze.
Jak to mam w zwyczaju robić, od razu po krótkim podsumowaniu opóźnień zamieszczam swoją końcową opinię o korzystaniu z zamontowanych w danej klawiaturze magnetycznej przełącznikach. Można się sprzeczać czy nie robię tego dokładnie po to żeby umniejszyć rangi cyferek deklarowanych w specyfikacji czy też zweryfikowanych przez społeczność, ale mimo to podtrzymam tradycję. MADLIONS NANO68 Pro zawiera naprawdę dobre switche, a przynajmniej w wariancie w jakim ją kupiłem. Od TTC Uranus spodziewałbym się podobnych efektów, więc nie trzeba od razu iść w te topowe opcje i zamiast tego oszczędzić parę groszy stawiając na Magnetic Emperor. Pisało i grało mi się na nich doskonale, co wynika rzecz jasna z wysokiego poziomu płynności pracy, ale również stosunkowo niskiego wobble – choć TTC wypada marginalnie lepiej w obu tych przypadkach. Dokładność Rapid Triggera pozwoliła mi na świetne radzenie sobie w CS2 ze zjawiskiem counter-strafingu, zaś w osu! pozwoliła na szybkie streamowanie i burstowanie. Zauważyłem też, że czuję się na tej klawiaturze odrobinę szybszy niż na chociażby MCHOSE Ace 68 Pro, choć nie jestem w stanie stwierdzić z czego to wynika – obie te klawiatury mają podobne przełączniki i opóźnienia. Wyważenie sprawia z kolei, że czułem kontrolę, lecz nie powodowało przesadnego zmęczenia moich palców. Będąc zupełnie szczerym nie jestem w stanie przyczepić się do którejkolwiek cechy Magnetic Emperor czy też implementacji Efektu Halla w NANO68.

Brzmienie
Kwestię stabów mamy wyjaśnioną w zupełności – są perfekcyjne. Na przestrzeni całego tekstu dałem natomiast kilka poszlak co do mojej finalnej opinii w temacie brzmienia generowanego przez NANO68. Ogólnikowo patrząc nie jestem wielkim fanem barwy stukania, które towarzyszy sprzętom wypchanym po brzegi wszelkimi piankami. Tutaj nie ma jednak pianki, bo zamiast niej producent zastosował silikon. Uważam to za dobry ruch, bo dzięki temu NANO68 jest w stanie zaoferować realnie basowe brzmienie, co dla wielu zdaje się być niemożliwe w przypadku klawiatur magnetycznych. Składa się na to rzecz jasna jeszcze kilka czynników, takich jak domknięte spody switchy czy też grube keycapy, lecz niewątpliwie kompletnie wypełnione wnętrze obudowy stanowi ten kluczowy element układanki. Poza samym zabarwieniem warto nadmienić, że w przeciwieństwie do niektórych konkurentów, MADLIONS nie stworzył kolejnej absurdalnie głośnej klawiatury – NANO68 faktycznie daje o sobie znać i słychać ją w całym pomieszczeniu podczas pisania, lecz nie dorównuje w tej materii MCHOSE Ace 68 i raczej nie martwiłbym się, że podczas nocnego grania obudzimy kogoś śpiącego w pokoju obok.
Występuje natomiast jeden zasadniczy problem, który skutecznie przeszkadza mi w nazwaniu MADLIONS NANO68 Pro poprawnie czy może nawet dobrze brzmiącym sprzętem – rezonowanie sprężyn. Niektórzy członkowie społeczności zawsze zrzucali ten przypominający grzechotanie odgłos na dziurawy spód obudowy przełączników, lecz Magnetic Emperor dowodzą, że od początku (czyli od testów Wooting 60HE) mój trop był zgodny z prawdą – to sprężynki rezonują tak paskudnie, że nieprzyjemne odgłosy wydobywają się z klawiatury i przeszkadzają w codziennym użytkowaniu. Serio, nie mogłem czerpać ani odrobiny przyjemności z korzystania z przedmiotu dzisiejszej recenzji i za każdym razem gdy przysiadałem do biurka zmuszony byłem do zakładania słuchawek niemal natychmiast, albowiem szelesty były po prostu nie do zniesienia. Jasne, da się z tym uporać poprzez przesmarowanie sprężyn we własnym zakresie, ale bądźmy szczerzy – komu chce się tak grzebać przy niedrogim urządzeniu?
Podświetlenie
Diody są zamontowane w MADLIONS NANO68 Pro w orientacji północnej, do czego poniekąd zmuszają je keycapy z prześwitującą czcionką wyrównaną do lewego górnego rogu. Swoją drogą nie wspominałem o tym w sekcji o samych nakładkach, a jest to rzeczywiście godne pochwały – tak umiejscowione literki prezentują się skrajnie ładniej niż te wyśrodkowane. Wracając jednak do świecidełek, lampki potrafią świecić tu w każdym kolorze tęczy, co wraz z efektami i szybkością animacji jesteśmy w stanie dostosować w oprogramowaniu. Jasność wypada nie najgorzej, choć niektóre klawisze chętnie skorzystałyby z nieco lepszego rozlewania się światła – w szczególności Shifty i Enter. Widać też przy klawiszach z domkniętymi brzuszkami (np. B czy R), że znajdują się tam ciemniejsze punkty, ale na tyle niezauważalne, że dostrzegłem je dopiero po dwóch tygodniach, pisząc ten fragment. Ciekawym akcentem jest obecność paska LED-ów z tyłu obudowy (nie mylić ze spodem), co w zasadzie zwie się w nomenklaturze klawiaturowej backlighting. Ów lampki także możemy ustawić wedle uznania, chociaż w moim wariancie nie wyobrażam sobie skonfigurowania innej barwy niż fiolet. Niemniej jest taka opcja i jeżeli postawimy chociażby na biel, to możemy się zdziwić – ta wypada naprawdę dobrze i choć wpada nieco w niebieski, to może to wynikać z zabarwienia obudowy samych przełączników. Żółty niefortunnie jest limonką, ale odejmując parę punktów zielonemu w palecie RGB możemy uzyskać coś zbliżonego do prawdziwej żółci.

Oprogramowanie
Jak to już standardowo bywa w 2025 i klawiaturach magnetycznych, software zamknięty jest w stronie internetowej i nie mamy żadnej opcji pobrania go na komputer. W tym przypadku jest to dokładnie ta sama aplikacja co ta obsługująca MADLIONS MAD68 R – skonfigurujemy w niej podświetlenie, punkt aktywacji, Rapid Trigger jak i wszystkie pozostałe funkcje wynikające z magnetyzmu. W razie potrzeby skalibrujemy też klawisze, zmienimy dead zone’y (choć rekomenduję po prostu kompletne ich wyłączenie), a także zmienimy polling rate. Jest także opcja nagrania makr oraz utworzenia profili, ale… niestety nie mamy żadnej możliwości przypisania funkcji przełączania się pomiędzy profilami za pomocą skrótu klawiszowego. Jeśli więc chcemy korzystać z NANO68 podczas pisania na innych ustawieniach niż w grach, to pozostaje nam za każdym razem odpalić stronę z oprogramowaniem i ręcznie się przełączyć. Przynajmniej nie musimy ustawiać wszystkiego od nowa, jak to u niektórych konkurentów bywa!











Ocena końcowa
Ostatnie miesiące pokazały mi, że da się zrobić solidną klawiaturę magnetyczną za śmieszne pieniądze, jak i beznadziejny model, choć w atrakcyjnej cenie. MADLIONS NANO68 Pro stoi w tym równaniu gdzieś pomiędzy, bo ani nie mogę nazwać jej sprzętem idealnym, ani nie jestem w stanie Wam jej z miejsca odradzić. Przemawia do mnie wiele jej cech, takich jak zastosowanie naprawdę solidnych przełączników, dobrze wykonanych nakładek, ciekawej stylistyki w akompaniamencie wytrzymałej, choć plastikowej, obudowy, czy perfekcyjnie przesmarowanych stabilizatorów. Podświetlenie prezentuje się dobrze i świetnie towarzyszy całej estetyce urządzenia, a obecność dwóch akcentujących keycapów w zestawie pozwala na dodatkowe jej uwydatnienie. Basowe brzmienie zapewnione przez silikon dodatkowo spodoba się większości klientów, chociaż mi w pozytywnym jego postrzeganiu przeszkodziły paskudnie rezonujące sprężynki. Wisienką na torcie jest niewątpliwie funkcjonalność płynąca z magnetyzmu i to jak dokładnie operuje w tym konkretnym modelu, dając nam możliwość osiągania realnie lepszych wyników w grach.
Problem leży jednak w tym, że przecież wszystko to ma też konkurencja. Czy zatem cena pomoże NANO68 zdobyć koronę? Najtańszy wariant kosztuje aktualnie w serwisie AliExpress około 250 złotych, ten najdroższy 365 złotych, a testowany dzisiaj przeze mnie – 325 złotych. Jak więc widzicie, nie jest najlepiej. MCHOSE ma przecież bowiem w ofercie klawiaturę, która nie tylko wypada bardzo podobnie, a w kilku względach nawet lepiej, ale do tego kosztuje mniej. Traktuję zatem MADLIONS NANO68 jako bezpośrednią konkurencję, ale nie jako lepszą opcję dla Ace 68. Wszystko sprowadzi się bowiem do estetyki – który model bardziej Wam się podoba, ten wybierzcie. Będziecie zadowoleni!