Kilka przełączników „dla graczy”

Jednego dnia kompletnie z ciekawości wpisałem w wyszukiwarce Allegro frazę „przełącznik mechaniczny”. Nie myślałem, że znajdę cokolwiek nadzwyczaj ciekawego, ale po chwili przeglądania listy aukcji zadziwiłem się jak wiele ciekawych przełączników czeka na mnie na polskim serwisie. Do tej pory skupiałem się przede wszystkim na zdobywaniu przełączników zza granicy, bo przecież tam wszystko jest. A jednak rzeczy nie do kupienia od ręki za granicą wręcz proszą się o nabycie z polskiego Allegro. Finalnie doszło do zakupu przeze mnie pięciu różnych przełączników i co ciekawe każdy z nich pochodzi z klawiatury kierowanej przede wszystkim w stronę graczy. A co to za przełączniki i co o nich myślę?

Od lewej: SteelSeries QS1, Adomax Flaretech Linear, Roccat Titan Tactile, GXT Red, SteelSeries QX2 Red.

SteelSeries QS1

Pierwszy w dzisiejszym zestawieniu jest przełącznik od Steelseries, a konkretnie model QS1. Pochodzi on z dosyć starych klawiatur tej marki, takich jak M800. Producentem tego przełącznika rzecz jasna nie jest Steelseries, a zrobiło go dla nich Kaihua – o czym świadczy logo Kailh na górze. Jest to dosyć nietypowy rodzaj przełącznika, bo ma dziwaczny slider i kształt. Ma to jednak służyć umiejscowieniu diody led idealnie po środku. Romer-G od Omrona i używany przez Logitecha ma identyczną funkcję za swoim dziwacznym designem. QS1 są liniowe i mają bardzo niski rozmiar, co skutkuje krótką podróżą slidera. Możliwe, że to skutkuje jakąś mitycznie szybszą reakcją, bo przełącznik z krótszą podróżą naturalnie wyżej się aktywują. Czy to przekłada się na bycie szybszym w grach? Mocno wątpię. Sam przełącznik nie oferuje sobą nic ciekawego i jest dosyć szorstki. Osobiście wolałbym unikać jakichkolwiek klawiatur z tym wytworem.

QS1 to bardzo dziwacznie zaprojektowany przełącznik.

SteelSeries QX2

Jednak Steelseries posiada również w swojej ofercie przełączniki QX2. Oferowane są one w standardowym stylu MX, z normalnym krzyżykiem do montażu keycapów i w standardowych kształtach. Istnieją dwa warianty, jeden oferowany w klawiaturze M750 – z mlecznym spodem i przezroczystym topem, a także w Apex 7 i Pro – z czarnym spodem i przezroczystym topem. Różnica głównie estetyczna, ale warta wspomnienia. Obudowa ma logo Steelseries, ale z głębszych oględzin wynika, że najprawdopodobniej są to przełączniki produkowane przez Gaterona. Dzięki temu są one dosyć gładkie. Ja kupiłem wariant Red, bo tylko taki oferowany był z mlecznym spodem (a czarnych na Allegro nie ma) i jest on rzecz jasna przełącznikiem liniowym. Wydaje się być w porządku i jak to z Gateronem jest dosyć dobrym wyborem w gotowej klawiaturze. Osobiście gorąco polecam te przełączniki, tylko odstraszać może cała reszta charakterystyk klawiatur od tej marki, takich jak gigantycznie napompowana logiem cena.

Przełączniki od Gaterona znajdziecie w kilku klawiaturach od SteelSeries.

GXT Red

Trzeci zawodnik w dzisiejszym artykule to również liniowy Red, ale tym razem jest to przełącznik GXT z klawiatury Trust. Mam już w kolekcji przełącznik tej marki i pisałem o nim w jednym z artykułów, kiedy to miły nadawca wrzucił mi razem z nim dwa zozole. Jednak pomiędzy tamtym białym, a tym czerwonym jest nieco więcej różnic niż tylko kolor trzonu/. Otóż biały posiada normalne cztery klipsy obudowy spotykane w Cherry MX, a czerwony ma już wa duże skrzydła – tak jak w switchach Kailh. Dodatkowo wariant White ma logo GXT na górze obudowy, a Red nie ma żadnego logo. W praktyce z kolei egzemplarz czerwonego, który otrzymałem z Allegro jest o wiele gładszy od tego białego. Mógłbym rzec, że czerwone Gaterony są tylko troszkę gładsze niż ten GXT Red. Nie wiem niestety jaka firma go produkuje.

GXT Red i GXT White różnią się na wielu płaszczyznach.

Adomax Flaretech Linear

Jednak to są w miarę nudne przełączniki. Jasne, design Steelseries QS1 jest niespotykany, a Steelseries QX2 Red i GXT Red są w miarę gładkie, ale to mimo wszystko zwykłe przełączniki. Inaczej jest natomiast z wytworem firmy Adomax – Flaretech Linear. Cóż, właściwie to nie wiem jaki konkretnie jest to model, bo sprzedawca od początku uparcie sprzedawał go jako Clicky55, ale nie ma on z klikającym przełącznikiem absolutnie nic wspólnego. W dodatku sprzedawca pisze, że pochodzi on z klawiatury Wooting, ale na trzonie widnieje literka A, a w klawiaturach Wooting spotkać można tylko Type-B. Jednak nie zmienia to faktu, że jest to bardzo ciekawy przełącznik. Działa on bowiem na zasadzie dwóch pryzmatów, które załamują światło i doprowadzają tym do aktywacji. Pozwala to także na dostosowywanie wysokości aktywacji według własnych preferencji. Sam fakt, że korzystają one ze światła oznacza, że są bezkontaktowe, a zatem nie posiadają metalowych kontaktów w środku. To z kolei przekłada się na zmniejszone tarcie, a w efekcie gładszy przełącznik. Muszę jednak przyznać, że miałem w dłoniach o wiele gładsze przełączniki niż te Flaretechy. Nie zmienia to faktu, że są one w porządku i chętnie przetestowałbym je w klawiaturze.

Zdecydowanie najpopularniejsza klawiatura z Flaretechami to Wooting One.

Roccat Titan Tactile

Ostatni w dzisiejszym artykule przełącznik również jest dosyć interesujący. Tak właściwie to on zapoczątkował falę zakupów na Allegro, bo to on pierwszy wyskoczył mi jako pierwszy. Jest to Roccat Titan Tactile, który pochodzi z klawiatur takich jak Vulcan 122 Aimo. Jest on o tyle ciekawy, że posiada zwykły trzon z krzyżykiem (i dodatkowymi ściankami dającymi przełącznikowi jakiś tam mityczny poziom pyłoszczelności), zwykły układ pinów, ale już cała obudowa jest gigantyczna. Ku mojemu zdziwieniu producentem jest TTC, czyli popularna ostatnio firma wprowadzająca coraz więcej ciekawych przełączników. Robią oni także przełączniki dla Razera. Szkoda jednak, że ten Roccat Titan kończy się na etapie bycia ciekawie zbudowanym, bo w praktyce jest taki sobie. Ma lekko wyczuwalnego bumpa w momencie aktywacji, a w dodatku brzmi jak plastikowa zabaweczka.

Choć produkowany przez TTC, to wygląda gigantycznie.

Na pięć przełączników w dzisiejszym artykule tylko trzy oferują coś na ogół niespotykanego, a tylko jeden z nich oferuje coś naprawdę kierowanego do graczy. Szkoda, że tak prezentuje się rynek przełączników w klawiaturach, których targetem są gracze, bo daje im to łatkę ludzi łykających każdy marketing jaki im się poda. Jestem zawiedziony, ale jednocześnie zadowolony, bo do mojej kolekcji trafiły nieczęsto spotykane przełączniki. A Wy, młodzi gracze, uważajcie na klawiatury dla graczy, bo dopisek „gaming” w nazwie nie zrobi z Was lepszych zawodników.