Recenzja HaiMu x OldTom Ice Rim

Choć stworzony przez Cherry styl MX jest mocno ograniczony przez swój design i rozmiar, kolejni producenci starają się wprowadzać innowacje jakie tylko mogą. Jednym z nich jest HaiMu, które jakiś czas temu we współpracy z designerem OldTomem wypuścili na rynek dwa bardzo interesujące przełączniki: Ice Edge i Ice Rim. Dziś zajmę się tymi drugimi i opowiem co takiego innowacyjnego wprowadzają. Zapraszam do lektury o HaiMu x OldTom Ice Rim!

HaiMu x OldTom Ice Rim
Podoba mi się zgranie chłodnoniebieskich trzonów z przydymionymi obudowami.

Budowa

Ice Rim posiadają prześwitujące obudowy zabarwione na czarno, tak jakby były „zadymione”. Nie znamy użytych tu materiałów, ale osobiście stawiałbym, że jest to albo w pełni poliwęglan, albo spód jest z nylonu. Trzon ma barwę jasną, turkusową i najprawdopodobniej jest wykonany z polioksymetylenu. Na spodzie obudów pojawiły się dwie dodatkowe nóżki z plastiku, które wspomagają stabilizację przełącznika w klawiautrze. Najciekawszy jest natomiast design trzonu, który nie przypomina nic dostępnego na rynku poza innymi modelami z oferty HaiMu. Jest on bowiem tak jakby rozcięty, a dolna jego część odgrywa rolę amortyzatora – gdy trzon doprowadzony jest do samego dołu, element ten ugina się pod naciskiem niwelując hałas uderzenia i wyraźnie zmiękczając stuknięcie. Nie jest to zatem przełącznik typu silent, bo nie dochodzi do wyciszenia odgłosu, a do amortyzacji uderzenia, które ten odgłos wydaje.

Bump

Ice Rim to przełączniki dotykowe, a zatem w momencie aktywacji wyczuwalna jest w nich aktywacja zaznaczona przez wyraźną górkę zwaną tactile bumpem. W tym przypadku mamy do czynienia z ogromnych rozmiarów bumpem, który zaczyna się na samym początku skoku i wymaga od naszych palców aż 57 gramów siły. Po jego przekroczeniu spadek trwa do około 2.5 mm gdzie dochodzi do aktywacji, a następnie jesteśmy powitani liniowym skokiem trwającym do około 3.7 mm. Wówczas osiągamy spód obudowy, ale uderzenie jest miękkie dzięki amortyzacji. Bumpa mógłbym nazwać w tym pradku ostrym, ale gładkim, gdyż nie szarpie on jak typowy ostry przełącznik dotykowy za sprawą dosyć długiego spadku. Mimo to szczyt osiągany jest nagle i równie nagle zostaje on przekroczony.

Tak prezentuje się wykres tych przełączników. BluePylon pomylił nazwy, Ice Edge to liniowy wariant.

Sprężyny

Jednym z najlepszych, a jednocześnie najgorszych, elementów tych przełączników są użyte tu sprężyny. Mają one 22 milimetry długości i podzielone są na dwa segmenty, które w praktyce nie powinny mieć żadnego wpływu na zachowanie przełącznika. Długość zmienia natomiast zupełnie odczucia, gdyż generuje tak zwany pre-load, który z kolei tworzy zjawisko slow curve. Polega to na tym, że od początku wciśnięcia do jego końca jest mniejsza różnica pomiędzy siłą potrzebną do wciśnięcia. Dla przełączników dotykowych ma to dodatkowe znaczenie, gdyż długie sprężyny działają cuda z bumpem i sprawiają, że ma on tak jakby „żywszą”, „smaczniejszą” charakterystykę. Pre-load sprawia też, że gdy puścimy, to trzon z większym impetem wróci do góry i uderzy w obudowę przełącznika. Problemem jest natomiast wyważenie tej sprężyny, która do doprowadzenia trzonu do samego spodu wymaga wyłącznie 45 gramów siły. To w połączeniu z gigantycznym bumpem sprawia, że przełączniki te podatne są na blokowanie, szczególnie gdy umieścimy je pod klawiszami stabilizowanymi. Podczas testów średnio co drugie wciśnięcie nie wracała mi spacja. Na szczęście rozwiązaniem jest umieszczenie nieco cięższych sprężyn.

Trzystopniowe sprężyny to dla wielu wciąż nowość.

Brzmienie

Dźwięk za sprawą nietypowej budowy jest tu również inny niż w jakichkolwiek znanych nam przełącznikach stylu MX. Pierwsze stuknięcie jest wyraźnie wytłumione przez amortyzację, natomiast nie mamy tu do czynienia z kompletnym wyciszeniem. Cały efekt moim zdaniem psuje powrót trzonu do swojej pierwotnej pozycji. Uderzenie o górę obudowy jest na tyle silne, że rozlega się donośny odgłos o wysokiej częstotliwości, co nie jest w żadnym stopniu przyjemne dla ucha. Fajnie byłoby zatem ujrzeć jakąś odświeżoną wersję, która wytłumiałaby również stuknięcie przy powrocie trzonu do góry. Jeśli natomiast chodzi o metaliczny pogłos, to niestety jest on tu obecny i generuje go wyłącznie sprężyna. Wystarczy natomiast ją nasmarować i rezonowanie zostanie wyeliminowane.

Nowe mieszkanie, nowe stanowisko 😉

Ocena końcowa

HaiMu stworzyło naprawdę interesujące przełączniki, które zaskakują nietypowym designem trzonu, który generuje bardzo przyjemną dla palców amortyzację, która nie jest jednak zbyt miękka i nie sprawia wrażenia pisania na gumie. Również bump jest tu atrakcyjny, gdyż wpasowuje się w standard tego co lubią konsumenci najbardziej, jednak dla mnie jest do bólu nudny. Użycie zbyt lekkiej sprężyny wcale w tym przypadku nie pomaga, gdyż trzon potrafi nie wracać maksymalnie do góry. Dźwięk jest interesujący i za sprawą amortyzacji uderzenie w spód obudowy jest przyjemnie wytłumione, natomiast przy powrocie trzon wydaje nieciekawy wysoki dźwięk, który warto byłoby dopracować i również nieco stłumić. Generalnie pisało mi się na tych przełącznikach dosyć dobrze. Gdyby nie problem z powrotem niektórych z nich to mógłbym przyznać, że moje doświadczenia były wyłącznie pozytywne, natomiast irytujący problem doprowadzał mnie momentami do szału. Należy jednak pamiętać, że to wada banalna w naprawieniu.