Recenzja Genesis Lead 300 Modding Keycaps

Co jakiś czas spotykam się z pytaniami o polecane przeze mnie keycapy w niedużych cenach. Wiele ludzi poszukuje sposobu na ożywienie swojej klawiatury odrobiną kolorów, a inni chcą po prostu złożyć coś z niczego i potrzebują do tego celu między innymi nakładek. O ile osoby z większym budżetem nie powinny mieć problemów ze znalezieniem idealnych keycapów dla siebie, to niestety ktoś chcący wymienić swoje nudne nakładki w urządzeniu za góra 250 złotych ma związane ręce jeśli nie chce przekroczyć wartości samej klawiatury.

Na pomoc przychodzą rzecz jasna budżetowe keycapy, które dotychczas trzeba było sprowadzać z Chin. Na szczęście polska marka Genesis postanowiła niedawno wydać swoje kolorowe nakładki w bardzo okazyjnych cenach. Charakteryzują się one prześwitującymi literkami dla fanów podświetlenia, a do wyboru jest 6 wariantów kolorystycznych. Do mnie na testy trafiły wszystkie z nich, dzięki czemu byłem w stanie dogłębnie je przeanalizować i skonstruować rozbudowaną recenzję. Zapraszam zatem na test Genesis Lead 300!

Genesis Lead 300 Modding Keycaps

Opakowanie

Nakładki przychodzą do nas spakowane w nieduże pudełeczko, na którego froncie widnieje czytelna informacja o wariancie kolorystycznym. Jest tu też nazwa modelu i logo producenta, a cała powierzchnia przednia została pokryta obrazkiem wizualizującym wygląd nakładek z włączonym podświetleniem. W prawym górnym rogu jest z kolei wspomniana kluczowa cecha tych keycapów: użycie metody produkcyjnej zwanej double-shot.

Na odwrocie kartoników pokazany jest cały zestaw nakładek (choć jak dowiecie się dalej, niekoniecznie zgodny z prawdą) i narzędzie do wyciągania ich z klawiatury. Znajdziemy tu także kluczowe, według producenta, cechy:

  • kompatybilność ze standardowymi przełącznikami mechanicznymi,
  • profil OEM,
  • prześwitujące litery,
  • układ ANSI i ISO.

W prawym dolnym rogu znalazło się natomiast miejsce na krótką specyfikację. Jeśli zwróciliście uwagę na nieco ciemniejsze tło w dwóch dolnych rubryczkach pudełka po lewo, to dostrzegliście też pewnie, że ilość keycapów różni się od tej w specyfikacji prawego pudełka.

Otóż okazuje się, że Genesis Lead 300 występują w dwóch wersjach, które różnią się kilkoma cechami. Do pierwszej z nich należą kolory: szary, pomarańczowy i niebieski, natomiast do drugiej: cyjanowy, różowy i fioletowy. Nie uważam natomiast, że tworzenie osobnych recenzji dla obu tych wariantów ma sens, dlatego w dalszej części tego tekstu będę zwracał uwagę, o którym wariancie mówię – ten pierwszy nazywać będę „A”, a ten drugi – „B”.

Zawartość

Po otworzeniu pudełka naszym oczom ukaże się beznadziejne zapakowany pakiet keycapów. Mówię beznadziejnie, bo moim zdaniem próżniowe pakowanie nakładek do aż trzech osobnych folijek jest zwyczajnie marnowaniem zasobów naszej planety i wpływaniem na pogorszanie się sytuacji klimatycznej. Każdy i tak od razu wyrzuci do śmieci to opakowanie, a gdyby producent spakował keycapy w woreczki strunowe, to można by było użyć ich ponownie. Alternatywą jest także osadzenie keycapów na tackach, ale to bardziej kosztowna opcja, która zabiłaby budżetowość tego produktu.

Oprócz nakładek, w zestawie dostajemy słabej jakości plastikowy keycap puller i papierologię. Moja negatywna opinia o plastikowym narzędziu do zdejmowania nakładek z klawiatury pochodzi stąd, że jest ono w stanie rysować ścianki keycapów. O wiele bardziej wolałbym zobaczyć tu druciany puller.

Wsparcie

Pierwszą zauważalną różnicą pomiędzy dwoma wariantami Genesis Lead 300 jest ich wsparcie. Obie wersje pozwalają na założenie keycapów na wszelkie klawiatury marki Genesis korzystające z przełączników z montażem krzyżakowym (MX) – zarówno z niskim, jak i wysokim Enterem. Wsparcie wariantu A kończy się zatem na 104 keycapach dla standardowej klawiatury full-size ANSI i 2 dodatkowych nakładkach: ISO Enter i ISO \|.

Nieco więcej oferuje wariant B, gdyż poza tym dostajemy w zestawie dwie nakładki wspierające rozcięty lewy Shift, spotykany w klawiaturach ISO, a także cztery keycapy z nadrukami multimedialnymi, do umieszczenia na klawiszach nad NumPadem. Wychodzi więc na to, że „B” pokryje więcej układów, choć i tak nie da rady założyć go na 65% czy 75% (podobnie jak „A”). Widać zatem, że marce Genesis zależy przede wszystkim na kompatybilności z klawiaturami z jej oferty.

Kolory

Genesis wypuścił swoje pierwsze keycapy w sześciu wariantach kolorystycznych. Tak szeroki wybór ma pozwolić klientom na lepszą kustomizację klawiatur. Dostępne barwy to: pomarańczowy, szary, cyjanowy, ciemnoniebieski, fioletowy i różowy. Spośród nich najbardziej podoba mi się niebieski, gdyż wybrany odcień jest naprawdę przyjemny dla oka, lecz wszystkie pozostałe również są śliczne. Jedyne co mi się nie podoba to jak bardzo wyblakły jest róż.

Brakuje mi z pozoru oczywistej opcji jaką jest czerwony, czyli w kolor marki Genesis. Fajnie byłoby zobaczyć też zielony i żółty. Warto natomiast nadmienić, że nie ma co oczekiwać od producenta wypuszczania zbyt wielu barw na sam początek, bo może on po prostu chcieć najpierw sprawdzić czy jest w ogóle zainteresowanie takim produktem na polskim rynku.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że wiele ludzi zdecyduje się na zakup dwóch lub nawet trzech różnych zestawów nakładek Lead 300 po to, aby stworzyć niestandardową kombinację. Moim zdaniem najlepiej do tego celu nadaje się połączenie szarych i pomarańczowych oraz niebieskich i fioletowych. Alternatywnie do tych drugich można dołożyć jeszcze różowe akcenty, tak jak zrobiłem to na poniższym zdjęciu.

Materiał i wykonanie

Do produkcji obu wersji użyto tego samego materiału i metody, a są to kolejno ABS i podwójny wtrysk. Zaczynając od początku, plastik ABS charakteryzuje się mierną odpornością na wycieranie, przez co nakładki z niego wykonane po pewnym czasie użytkowania wytracają swoją teksturę. Efektem jest gładka powierzchnia, którą jedni kochają, a drudzy nienawidzą. Faktem jest natomiast, że często jest ona po prostu nierównomierna. Ponadto ABS-u nie powinno się myć w gorącej wodzie, gdyż tworzywo to łatwo odkształca się od wpływu wyższych temperatur.

Metoda produkcyjna, zwana podwójnym wtryskiem (ang. double-shot), polega na wykonaniu nadruków z osobnego kawałka tworzywa niż resztę bryły keycapa. Dzięki temu wszelkie „nadruki” nigdy się nie zmażą, bo są po prostu częścią konstrukcji. Dzięki temu technikę tę nazywa się najwytrzymalszą na rynku, a za wykorzystanie jej do produkcji Lead 300 należy się producentowi pochwała. Wspomnę jeszcze o grubości ścianek, która w tym przypadku wynosi około 1 mm, czyli dosyć standardowo.

Profil

Producent postawił na standardowy i popularny profil, czyli OEM. Spotkać można go w większości klawiatur na rynku, a w tym we wszystkich modelach marki Genesis. Zrozumiałe jest zatem, że aby zapewnić kompatybilność z nimi trzeba było zdecydować się właśnie na ten profil.

OEM charakteryzuje się zaokrąglonymi rogami oraz delikatnie wyprofilowaną powierzchnią. Nakładki są średniej wysokości, a w porównaniu z Cherry są wyraźnie wyższe. Osobiście wolałbym coś bardziej wymyślnego lub egzotycznego, bo międzynarodowa konkurencja powoli stara się eksperymentować z profilami i odchodzić od nudnego OEM-u. Myślę jednak, że zanim polskie marki również to podłapią, to będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.

Czcionka

Inną, ale niemniej ważną, różnicą pomiędzy wariantami A i B jest zastosowana w nich czcionka. Widoczne jest to gołym okiem, dlatego też w następnych akapitach opiszę je osobno żeby nie doszło do żadnych nieporozumień.

Wariant A wykorzystuje taką samą czcionkę jak w klawiaturach Genesis z serii Thor 303. Mamy tu więc do czynienia z niedomkniętymi brzuszkami, przez co litera O wygląda bardziej jak ( ). Mi osobiście niezbyt się to podoba i wolałbym literki bez żadnych rozcięć. Należy jednak wspomnieć, że w przypadku tych keycapów penetrowanie przez podświetlenie jest doskonałe i nie uświadczymy żadnych ciemniejszych sekcji.

Nadruki są wyśrodkowane w górnej części powierzchni keycapów, nawet w przypadku modyfikatorów. Skoro już o modach mowa, to większość z nich jest reprezentowana przez słowa, ale Enter i Backspace są przedstawione w formie strzałek. Nie podoba mi się takie rozwiązanie, bo wprowadza to brzydką niespójność. Dlaczego bowiem niektóre modyfikatory mają być wykonane w innym stylu niż pozostałe?

O wiele bardziej podoba mi się krój pisma zastosowany w wariancie B, ponieważ tutaj literki i cyferki mają podomykane wszelkie brzuszki. W efekcie czcionka jest elegancka i minimalistyczna, co osobiście uwielbiam. Skutkiem ubocznym jest natomiast gorsze przepuszczanie światła przez kawałki plastiku podtrzymujące sekcję wewnętrzną domkniętych znaków. W efekcie chociażby 8 i 9 są znacznie ciemniejsze niż F czy G, oczywiście przy włączonym podświetleniu.

Wariant ten pozbywa się też problemu ze spójnością. Otóż wszystkie modyfikatory są w nim ukazane w postaci połączenia słowa i ikony – również Backspace i Enter. Co prawda w niektórych przypadkach ikonka jest po prawej, a innym razem po lewej, ale lepsze coś takiego niż kompletny brak napisu. Ponadto logo Windows jest mniejsze i nie rzuca się tak bardzo w oczy jak w wariancie A.

Ocena końcowa

Gdy pierwszy raz dowiedziałem się, że Genesis wypuszcza swoje kolorowe keycapy za 39,99 złotych za zestaw, to nie spodziewałem się po nich niczego nadzwyczajnego. Cztery dyszki to bowiem nieprawdopodobnie mała kwota jeśli chodzi o keycapy. Dobrej jakości nakładki sprowadzane z AliExpress zaczynają się w okolicach 150 złotych na promocjach, więc mówimy tutaj o mniej niż jednej trzeciej tej kwoty!

Mimo to Genesis Lead 300 zaskoczyły mnie swoim wykonaniem. Nie jest to szczyt oczekiwań i pewne aspekty można poprawić, ale bądźmy szczerzy – za 40 złotych one są po prostu wyśmienite. Każdy kto ma do przeznaczenia tylko tyle pieniędzy na nakładki, kupuje je wyłącznie po to żeby nieco ożywić swoją nudną klawiaturę. W tej kwestii recenzowany dziś produkt sprawdza się fantastycznie i nie można mu właściwie niczego zarzucić.

Z zalet przed szereg wychodzi metoda produkcji, czyli podwójny wtrysk. Zapewnia ona dosłowną niezniszczalność nadruków przy standardowej eksploatacji, dzięki czemu nie trzeba martwić się o wytrzymałość. Podobają mi się też oferowane kolory, chociaż chciałbym w przyszłości zobaczyć jeszcze szerszy wachlarz opcji. Przypadła mi do gustu także stosunkowo gładka powierzchnia keycapów.

Jeśli mam jednak narzekać, to nie pasuje mi ten podział na dwa osobne warianty, o których jedyna wzmianka jest na tyle pudełka (bo jeden składa się ze 106 nakładek, a drugi – 112). Różnice pomiędzy nimi są na tyle zauważalne, że producent powinien rozważyć wyraźniejsze poinformowanie klienta o nich albo po prostu odpuścić sobie znacznie gorszy wariant A.

Z podziałem na warianty wiąże się też problem z kompatybilnością. O tym, że „A” ma beznadziejną czcionkę, a „B” ładną już wspominałem, ale… jeśli chcielibyśmy na jednej klawiaturze użyć na przykład fioletowych i niebieskich wersji kolorystycznych, to mielibyśmy dwie różne czcionki. To wygląda po prostu brzydko i bardzo wadziło mi podczas testów.

Jeśli jednak Genesis rozwiąże ten problem, to moim zdaniem nie da się wymienić jakichkolwiek dodatkowych wad tego produktu. Mają to być po prostu tanie keycapy w fajnych kolorach, a także z sensowną wytrzymałością. Nic mniej, nic więcej. Za 40 złotych jestem je w stanie polecić absolutnie każdemu, bo zwyczajnie w świecie nie da się dostać w tym budżecie czegokolwiek lepszego.

Podziękowania

Na koniec chciałbym poświęcić chwilkę na podziękowanie marce Genesis za zapewnienie sześciu egzemplarzy nakładek do testów – po jednym z każdego koloru. Cieszę się niezmiernie, że nasza współpraca z każdym dniem jest coraz lepsza i mogę ciągle tworzyć recenzje tej rozwijającej się w świecie klawiatur marce, bez względu na moje finalne opinie o produktach.

Chciałbym też ponownie podziękować mizu i pono za zakup 5 miesięcy subskrypcji 1-go poziomu na moim Patronite (równowartość jednorazowej subskrypcji 3-go poziomu). Z tej okazji polecam również ich świetny serwer Discord o tematyce klawiatur – Klawikoty. Możecie porozmawiać tam w bardzo przytulnej atmosferze zarówno o klawiaturkach, jak i o… kotach!