Feker Holy Panda to tylko czy aż podróbka?

W końcu przyszły mi zamówione na Dzień Singla przełączniki Feker Holy Panda. Te dosyć popularne ostatnimi czasy rzekome podróbki „Świętej Pandy” oferować mają podobne do niej odczucia z pisania i użytkowania. Ja zamówiłem je z kuponem za jedyne 109 złotych za 110 sztuk i ku mojemu pozytywnemu zdziwieniu przyszło do mnie ich 111. Od razu przystąpiłem do testowania ich sprawności, ponieważ z opinii na AliExpress wiedziałem o występowaniu połamanych nóżek na trzonie co mogłoby być bardzo niedobre w skutkach dla przełącznika, tym bardziej, że kupiłem je właśnie głównie dla trzonów. Jednak na szczęście wszystkie z nich były w jednym kawałku i nic nie było połamane. Postanowiłem zatem sprawdzić jak prezentują się w porównaniu z innymi Holy Pandami dostępnymi na rynku.

Z wyglądu Fekery przypominają prawdziwe Holy Panda.

Porównanie

Do porównania użyłem oryginalną Invyr Holy Panda, Drop Holy Panda i Feker Holy Panda. Ta pierwsza składa się z dwóch przełączników (Invyr Panda i Kailh Halo True) i jest wzorem do naśladowania, bowiem jest pierwszą istniejącą Holy Pandą. Ta druga to, że tak powiem, interpretacja Massdropa jeśli chodzi o temat „Świętych Pand” i próba wyciągnięcia jak najwięcej kasy od konsumenta za przecięty przełącznik. Jak zatem mój Feker porównuje się do tych konkurentów? Otóż zdecydowanie najmocniej wyczuwalna aktywacja jest w oryginalnej Holy Pandzie. Grudka, którą musimy przejść jest wyraźna i dużych rozmiarów. Z kolei w Dropowej jest on już o wiele gorzej wyczuwalny, mniej wyraźny i bardziej taki jakby rozproszony. Ta sama sytuacja ma miejsce w Fekerze, w którym bump jest bardzo niewyraźny na całej długości wciśnięcia i po prostu uczucie z klikania go jest nieprzyjemne. Nie byłem nigdy w posiadaniu większej ilości Holy Pand od Dropa czy oryginalnych, więc nie miałem ich nigdy w klawiaturze, aczkolwiek te Fekerowe „podróbki” (feker to prawie faker, a fake to podróbka – podejrzane) zawitały już do mojego Tofu i jestem w stanie powiedzieć, że są one okropne podczas pisania. Strasznie nieprzyjemny bump, którego prawie nie czuć, a w dodatku jest on niejednolity (nie mam na to polskiego słowa, w angielskim to inconsistent) i czuć jakby coś w nim było nie do końca poprawnie. Jednak czego oczekiwać od tak tanich switchy, prawda?

Od lewej: oryginalna Invyr Holy Panda, Drop Holy Panda i Feker Holy Panda.

Nie wiem, ja bym osobiście oczekiwał od nich działania. Niestety musiałem wymieniać już w klawiaturze sześć przełączników, ponieważ te same się wciskały i była to na sto procent ich wina, bo wymiana na inny, sprawny, poprawiała sytuację. Oznaczać to może tyle, że metalowe kontakty (odpowiadające za działanie przełącznika poprzez przewodzenie prądu) są tutaj wadliwe i nie spełniają jakichkolwiek norm. Poza tym, że Fekery od Dropowych czy Invyrowych Holy Pand różnią się kolorem i brakiem logotypu (pierwsza partia Fekerów miała logo Invyr, następne już nie mają, w tym moja) to są właściwie identyczne, a przede wszystkim z tą Dropową. Wszelkie oznaczenia i ich rozstawienie jest identyczne. To mogłoby oznaczać, że to tak właściwie te same przełączniki, ale Fekery to na przykład.. odpady niespełniające norm, których te Dropowe muszą przestrzegać. Z tym, że czemu w takim razie usunięte zostało logo? Nie znamy odpowiedzi, nie wiemy nawet czy oba te przełączniki wychodzą z jednej i tej samej fabryki. Wiemy natomiast, że nadchodzi bardzo nieciekawa dla rynku prełączników era. Feker już teraz sprzedaje kolejne przełączniki wyglądem identyczne do innych, ale również z usuniętym logo. To oznacza, że albo firma BSUN postanowiła dorabiać sobie na boku sprzedając przełączniki bez logo, albo ktoś koniecznie chce podrabiać miernej jakości przełączniki BSUNa z nieznanego jeszcze powodu. Bo o ile na Holy Pandach da się zrobić kokosy i te Fekerowe są już sprzedawane w sporych ilościach, tak na kolejnych „podróbkach” Fekera raczej zarobku dużego nie ma. Jak to wszystko się dalej potoczy to nie wiem, ale będzie ciekawie. Będzie bardzo ciekawie.