Jakiś czas temu miałem (nie)przyjemność przetestować niezwykle popularne keycapy marki GMK, która to uchodziła wówczas w społeczności klawiaturowej za absolutny szczyt jakości wśród nakładek o profilu Cherry. Niestety, testowany wówczas przeze mnie zestaw GMK Hennessey pokazał, że mija się to z prawdą, choć mam podejrzenia, że mogło to wynikać ze źródła tego zestawu – GMK ma bowiem podobno dwa zestawy form, z czego te do zestawów produkowanych dla drop.com są gorszej jakości.
Niemniej jednak została wtedy przelana czara goryczy i od tamtej pory pałam nienawiścią do drogich nakładek z ABS-u, bo wiem, że nie ma szans żeby miały podejście do chociażby AlephKey, kosztujących kilkukrotnie mniej. Jest natomiast na rynku od jakiegoś czasu producent, który może okazać się ostatnią nadzieją dla profilu Cherry z tworzywa ABS – chodzi o Keykobo, które przez wielu jest uznawane za pierwszego w historii realnego konkurenta GMK, a przez innych nawet za lepszą markę. Dzisiaj postanowiłem sprawdzić to na przykładzie zakupionych przeze mnie Keykobo White on Black. Zapraszam do lektury!
Opakowanie i zawartość
Co prawda pakowanie keycapów nie jest jakąś kluczową cechą produktu, bo i tak większość entuzjastów trzyma swoje nakładki w woreczkach strunowych, ale mimo wszystko zawsze miło jest dostać keycapy rozłożone na plastikowej tacce, dzięki której nie musimy szukać konkretnej nakładki przy zakładaniu zestawu na klawiaturę. Keykobo czerpie wyraźnie ze starszych GMK, które to były właśnie w plastikowych tackach zamykanych na losowo rozmieszczone piny (które wystarczy pociągnąć do góry aby oddzielić tackę od pokrywy), a całość była wsunięta w karton z logiem producenta, nazwą zestawu i dodatkową grafiką.
Takie pakowanie uważam za najlepsze jakie jest w stanie zaoferować producent. Plastikowa tacka może i jest mniej ekologiczna od takiej ze skrobi ziemniaczanej, ale przynajmniej można korzystać z niej przez długie lata i przechowywać w niej nakładki. Jasne, tacki zajmują sporo miejsca, ale tak jak pisałem – dobrze jest mieć ładnie rozmieszczone wszystkie keycapy i nie musieć szukać tego konkretnego Inserta o konkretnej wysokości, czyż nie?
Wsparcie
Czasy w których musieliśmy martwić się czy aby na pewno nasze ulubione keycapy będą pasowały do wybranej klawiatury zdają się powoli iść w zapomnienie. Keykobo White on Black to idealny tego przykład, gdyż nie brakuje im praktycznie niczego. Kupić możemy je wyłącznie w domyślnym komplecie, który zawiera wsparcie dla każdego rozmiaru od TKL w dół, w tym tych mniej egzotycznych jak 65%, 75% czy nawet 40%. Jeśli chcielibyśmy dodatkowo otrzymać panel numeryczny, to musimy dokupić dodatkowy pakiet NumPad. Recenzowane dziś nakładki założymy na Alice czy Arisu dzięki drugiemu B, ale brakuje tu niestety krótkich spacji. Otrzymujemy za to pełne wsparcie europejskiego układu ISO, schodkowany CapsLock czy nawet dodatkową nakładkę F13.
KKB WOB wejdą również na klawiatury WKL lub z rzędem dolnym Tsangan, a jakby tego było mało – producent pokusił się żeby modyfikatory w dolnym rzędzie miały również nadruki „Super” i „Code”, a nie tylko „Alt” i „Control”. Czemu to tak ważne? A no dlatego, że osobiście mam lewy Control ustawiony w miejsce CapsLocka i irytuje mnie gdy muszę mieć fizycznie na klawiaturze aż 3 keycapy z tym nadrukiem. Keykobo zadbało więc o to abym był w stanie w lewym dolnym rogu dać na przykład Superkę. Gdybym z kolei chciał literki F i J bez wypustek, to producent również dał mi tu taką możliwość. Jest też Backspace do założenia w miejscu \|. Ogólnie należy powiedzieć, że jest to dosyć bogaty zestaw jeśli chodzi o wsparcie, chociaż nie jest perfekcyjny – odczują to przede wszystkim fani „ergonomicznych” klawiatur w stylu Alice.
Kolor
Skłamałbym gdybym powiedział, że kolorystyka Keykobo White on Black jest jakkolwiek interesująca. Ot, najzwyczajniejsze, najklasyczniejsze połączenie, znane fanatykom klawiaturowym od dziesiątek lat: czarne nakładki, a na nich białe literki i ikonki. Jest w tym stylu jednak coś takiego, że pomimo bijącej od niego nudy chce się go mieć w swojej kolekcji. White on Black jest dodatkowo niezwykle uniwersalną kolorystyką, do tego stopnia, że pasuje do praktycznie każdego koloru obudowy. Nie bez powodu znajdziemy więc w internecie wiele zdjęć czerwonych, niebieskich, zielonych czy żółtych klawiatur z założonymi na nie czarnymi nakładkami.
Keykobo ma jednak w ofercie wiele innych kolorów. Co prawda w mojej opinii żadne z nich nie są na tyle interesujące żeby je kupić, ale jeśli nie jesteście fanami standardowej czerni to sprawdźcie sobie katalog tego producenta, bo może znajdziecie coś dla siebie. Ja osobiście czekam aż KKB wyda coś beżowego, innego niż Violet Alert.
Materiał i wykonanie
Wśród entuzjastów klawiaturowych od lat panuje niezgoda co do lepszego materiału wykorzystywanego do produkcji keycapów. Jedni uwielbiają PBT za odporność na czynniki zewnętrzne, a drudzy preferują ABS za charakterystyczne wycieranie się powierzchni i żywsze kolory. Produkty od Keykobo są niewątpliwie skierowane do tej drugiej grupy, bowiem nakładki tego producenta są wykonane z ABS-u właśnie. Osobiście nie mam żadnej preferencji w kwestii materiału, bo od kiedy jestem w hobby miałem okazję korzystać z dobrych keycapów z obu tych plastików. ABS charakteryzuje się natomiast bardzo przyjemnym dla ucha wysokim brzmieniem, którego próżno szukać w przypadku PBT (tam stukanie jest wyraźnie basowsze).
Metoda produkcji to w przypadku Keykobo White on Black znany i lubiany double-shot. Zapewnia on topowy poziom odporności i nie jest zresztą żadnym zaskoczeniem w przypadku tego budżetu i materiału ABS – nie ma bowiem obecnie żadnej wytrzymalszej metody produkcji nakładek z tego tworzywa. Jeśli natomiast chodzi o powierzchnię, to ta jest delikatnie chropowata, ale co do zasady gładka. Ponadto gładkość ta zacznie się z czasem poszerzać, gdy plastik zacznie być wyżerany przez generowane przez nasze palce substancje oleiste. Jak to jednak mawia klasyk, „it’s not a bug, it’s a feature”. Ja osobiście bardzo lubię shine! 🙂
Recenzowane dzisiaj keycapy mają ścianki grube na 1,4 mm, czyli tyle co praktycznie każde obecnie wydawane na rynek nakładki. Szczerze? Szkoda, że doszliśmy do takiego punktu, bo brakuje opcji keycapów o cieńszych ściankach, generujących kompletnie inne, swobodniejsze brzmienie (bo grube ścianki trzymają dźwięk w ryzach, część nawet tłumiąc). Niegdyś miałem okazję testować Tai-Hao Cubic i byłem oczarowany ich brzmieniem, które osiągnięte jest właśnie „cienkością”. Cieszyłoby mnie zatem gdyby więcej jakościowych producentów zdecydowało się na wypuszczenie dobrych nakładek o grubości wynoszącej około jeden milimetr.
Czcionka
W hobby klawiaturowym panuje ogólny konsensus co do preferowanego kroju pisma stosowanego w keycapach. Ma być on elegancki i prosty, a grubość znaków nieprzesadzona w żadną stronę. Ideał w tej kwestii osiągnęło wiele firm i Keykobo niewątpliwie do tego grona należy, gdyż w KKB White on Black czcionka jest naprawdę przyjemna dla oka i przypomina tę z GMK, Domikey czy JC Studio. Oczywiście nie uświadczymy tu żadnych dodatkowych nadruków, bo jest to prosty zestaw z białymi (choć z daleka sprawiającymi wrażenie leciutko zżółkniętych) znakami na czarnym tle.
Modyfikatory reprezentowane są przez napisy w akompaniamencie ikon, co w nomenklaturze klawiaturowej zwie się „text+icon”. Wspomniane ikony znajdują się po lewej stronie wybranych modyfikatorów, a ich grubość jest perfekcyjnie wyrównana do tej literek. Ponadto w przypadku klawisza Shift przerwa pomiędzy literami „f” i „t” jest delikatnie mniejsza niż u konkurencyjnych marek, takich jak DMK czy Shenpo. Od lat jest to spory problem w zestawach od producentów innych niż GMK, więc fakt ten cieszy jeszcze bardziej.
Profil
Żadnym zaskoczeniem dla nikogo nie jest fakt zastosowania tu przez producenta najpopularniejszego profilu na rynku “tych fajniejszych” keycapów, czyli Cherry. Charakteryzuje się on lekkim wyprofilowaniem powierzchni, stosunkowo niskim wzrostem oraz odrębnym kształtem każdego z rzędów. Dzięki tym cechom na nakładkach Cherry pisze się obłędnie i sam jestem ich wielkim fanem, choć nie ukrywam, że brakuje mi trochę na rynku bardziej egzotycznych profili, które byłyby tak samo dobrej jakości – na przykład MT3 lub PGA.
Brzmienie
Dobrze jest dla odmiany posłuchać keycapów innych niż grube PBT. Niemniej jednak Keykobo zachowują pewną cechę, którą jest wytłumianie części odgłosów i zostawianie samego mięska. Grube ścianki panują bowiem nad dźwiękiem i nie pozwalają mu się swobodnie rozlewać, przez co pisząc na KKB White on Black słychać pełną kontrolę nad brzmieniem. Plastik ABS sprawia z kolei, że stukanie ma zabarwienie wysokie, w przeciwieństwie do basowego PBT. Najprzyjemniej z Keykobo korzystało mi się na przełącznikach z wydłużonym trzonem, które już domyślnie mają wyraźny, głośny i wysoki dźwięk.
Ocena końcowa
Jak więc sami widzicie, jestem dosyć zadowolony z Keykobo White on Black, a już na pewno bardziej niż z GMK Hennessey. Chiński producent podołał zadaniu przegonienia Niemców w oferowanej jakości, dając nam grube keycapy z podwójnie wtryskiwanego ABS-u, brzmiące przepięknie i zawierające czytelną, elegancką czcionkę z małą przerwą między literkami w Shifcie. Żadna nakładka nie jest wygięta, nawet spacja, a przez kilka tygodni testów nie zarejestrowałem absolutnie żadnej wady, może poza małą ilością wariantów kolorystycznych do wyboru.
Wisienką na torcie okazuje się być cena. Po tej jakości spodziewać można się kosztu podobnego do GMK, a okazuje się, że Keykobo sprzedaje nakładki WOB na swojej stronie za jedyne 71 dolarów amerykańskich z wysyłką w cenie. Możecie pomyśleć, że przy zamówieniu z Chińskiej Republiki Ludowej wystąpi potrzeba dodatkowego opłacenia podatku VAT i co do zasady macie rację, ale na szczęście KKB deklaruje wartość paczki na 2 dolary, przez co końcowa opłata (wraz z haraczem dla Poczty Polskiej) wynosi 10 złotych. Przy dzisiejszym kursie sumuje nam się to do niecałych 300 złotych za najlepsze keycapy na rynku. Coś niesamowitego, polecam każdemu.
Podziękowania
Na koniec chciałbym podziękować moim czytelnikom mizu i Majesiowi, którzy zakupili subskrypcję trzeciego stopnia na moim Patronite. W zamian za to zapraszam Was wszystkich do sprawdzenia kanału YouTube o klawiaturach autorstwa mizu, a także do dołączenia na prowadzony przez nią serwer Discord o nazwie Klawikoty, gdzie można pogadać o klawiaturach i kotkach. Majes nie chciał z kolei zareklamować żadnych swoich sociali, więc po prostu dzięki! 🙂