W poprzednim artykule pisałem o paczce od YouTubera znanego pod pseudonimem Xaorus. Wówczas wysłał mi on kilka przełączników do mojej kolekcji, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Jednak nasza znajomość nie skończyła się na tym i dalej sobie wzajemnie pomagamy – raz ja mu coś pomogę z nowym filmem na YouTubie, a innym razem on wyśle mi.. kolejną paczkę! Tym razem jest to paczka z dwoma klawiaturami, które Grzegorz Rycko już zrecenzował na swoim kanale i kanale x-kom. Wysłał mi je wyłącznie na testy, więc będę musiał je zwrócić zaraz po recenzji, ale to nic dla mnie nie zmienia. Nawet jeżeli klawiaturę tylko wypożyczam to jestem zadowolony, że mogę zrecenzować kolejny produkt bez własnego wkładu pieniężnego. No to co, lecimy z unboxingiem!
Klawiatury, które przysłał mi Grzegorz to Vissles V84 na przełącznikach VS Linear oraz nowy Razer Huntsman V2 TKL na optycznych przełącznikach Razer Red V2. Ta pierwsza to klawiatura 75%, czyli według wielu najlepsze porozumienie pomiędzy użetycznością i zajmowanym miejscem. Jest to bowiem zbite prawie tyle samo klawiszy co w klawiaturze TKL, ale zajmując przy okazji mniej miejsca, co pozwala chociażby graczom na szersze pole do używania myszki. Chyba najbardziej w tej klawiaturze zainteresowały mnie przełączniki, bo w poprzedniej paczce od Grzegorza otrzymałem jedną jego sztukę. Jest on na tyle gładki, że aż ciężko uwierzyć, że to klawiatura pre-built (czyli złożona w fabryce i sprzedawana jako całość, w jednym działającym już kawałku). Druga z klawiatur to zaś najnowszy wynalazek Razera. Druga wersja Huntsmana TKL ma rzekomo kilka usprawnień względem swojego poprzednika, takich jak wyciszane przełączniki. Oczywiście o tym na ile to prawda przekonamy się już w recenzji, której spodziewać możecie się za jakieś dwa tygodnie.
Vissles V84
Pudełko, w które zapakowano klawiaturę Vissles V84 jest naprawdę dopracowane. Wysuwa się ono bowiem z osłonki z nadrukami, a samo pudełko jest bardzo grube i otwiera się poprzez zdjęcie górnej części z dolnej. Znacząco poprawia to wrażenia z samego unboxingu, czyli pierwszego kontaktu z produktem. W środku znajdziemy podpórkę pod nadgarstki w kolorze czarnym i z logiem Vissles, szmatkę z mikrofibry (również z logiem Vissles), instrukcję, fiszki z funkcjami klawiatury, dwie ogromne gumy antypoślizgowe, które podejrzewam, że można nakleić pod podpórkę pod nadgarstki, druciany keycap puller, porządny switch puller, kilka wymiennych keycapów, dwie podpórki podwyższające pochylenie klawiatury i montowane na magnesy, kabel (którego nie widać na zdjęciu, bo Grzesiu po prostu zapomniał mi go dorzucić) no i oczywiście klawiaturę, opatuloną folią i przykrytą plastikową osłonką przeciwkurzową, której zawsze lubiłem używać gdy moja klawiatura leżała bezczynnie, żeby po prostu się nie kurzyła. Całość prezentuje się wybitnie bogato i jestem zaskoczony jak bardzo o klienta zadbał tutaj Vissles. Mam nadzieję, że nie ucierpi na tym jakość samej klawiatury. W pierwszym kontakcie wydaje się niezła, przełączniki są wybitnie gładkie, keycapy dosyć grube, a stabilizatory nawet przesmarowane.
Razer Huntsman V2 TKL
Nieco gorzej prezentuje się zawartość pudełka Razera. Samo pudełko jest co prawda dobrej jakości, jest dosyć grube i otwiera się trochę jak książka. W środku znajdziemy instrukcję, podziękowania od jakiegoś pracownika Razera za wybranie ich produktu, naklejki Razera, podpórkę pod nadgarstki, kabel i klawiaturę. Koniec. Nie dostajemy tu nawet keycap pullera, chociażby najgorszego i najtańszego. Chociaż może to i lepiej, że skoro są tak skąpi żeby nie dać drucianego pullera, to nie dają beznadziejnego plastikowego, który i tak skończyłby w śmieciach, a użyty do jego produkcji plastik zmarnowałby się. Cóż, tak czy siak przykro patrzy się jak klawiatura za 800zł ma mniej akcesoriów niż klawiatura za 650zł. Sam Huntsman V2 TKL robi słabe wrażenie. Wygląda tak samo jak wersja pierwsza, a więc w mojej opinii beznadziejnie, z kolei przełączniki, które posiadają zamontowane silikonowe gumki w środku mające na celu wyciszenie uderzania plastiku o plastik, faktycznie są dosyć ciche, natomiast skutecznie niweluje to szelest dobiegający z drucików zamontowanych w każdym z nich. Keycapy są strasznie szorstkie, a sama klawiatura waży bardzo mało. Zobaczymy jednak jak wypadnie na dłuższą metę, bo to ją pierwszą testuję. O moich doznaniach po dłuższych testach dowiecie się w recenzji, którą raczej opublikuję za dwa tygodnie, chyba, że coś przeszkodzi mi w jej pisaniu (gdyż moje testy trwają od półtora do dwóch tygodni).
Podsumowanie
W tym miejscu chciałbym jeszcze raz podziękować Grzegorzowi Rycko za użyczenie mi tych klawiatur do testów. Gdyby nie Ty to nie mógłbym teraz o nich pisać! Zawsze mnie cieszy kiedy inne osoby z hobby pomagają mi w prowadzeniu bloga. Bądź co bądź, ale bez nich to nie byłoby to samo. Dlatego cieszę się, że choć mała, to jest to wspaniała społeczność skora do wzajemnej pomocy kiedy jest ona potrzebna.