Na ogół gdy kupuję przełączniki to staram się wybierać takie warianty, które faktycznie mają prawo mi się spodobać, a ja żebym nie musiał później żałować wydania na nich pieniędzy. Staram się zatem wybierać to co albo atrakcyjnie się prezentuje, ma niską cenę i/lub potencjał do odsprzedania bez poniesienia strat, tudzież po prostu opinie wśród zaufanych osób są pozytywne. Dlatego czytając moje recenzje można odnieść wrażenie, że podoba mi się praktycznie każdy produkt, który kupiłem w celu używania go i to za własne pieniądze. Co jednak gdy produkt mam za darmo i/lub nie jest on przeznaczony stricte do użytku, a na przykład ma iść na części? Tak chociażby było z Corsairem nie tak dawno temu, którego mocno hejtowałem, a kupiłem go wyłącznie po to żeby wyjąć z niego przełączniki, a te rozebrać na części. Widzicie, historia lubi się powtarzać, ponieważ dzisiejszy gość również kupiony został przede wszystkim z myślą o rozebraniu go na części i użyciu do czegoś faktycznie ciekawego. Produkt ten to Feker Holy Panda, czyli rzekomo podrabiane Holy Pandy bazujące na tym co sprzedaje aktualnie Massdrop pod nazwą Holy Panda. Czy są one warte jakiejkolwiek uwagi? Czynadają się wyłącznie do śmieci? A może.. to jedyny godny zakupu następca oryginalnej Świętej Pandy?
Holy Panda
Na początku chcę zaznaczyć, że nigdy nie używałem żadnych Holy Pand w klawiaturze, a jedyny mój kontakt z tymi przełącznikami to pojedyncze sztuki kilku różnych wariantów. Są nimi widoczne na zdjęciu poniżej Invyr Holy Panda, Massdrop Holy Panda R2, Glorious Panda, YOK Holy Panda oraz Lumia. Czym się one różnią zapytacie. Otóż pierwsza z nich to oryginalna Święta Panda, która rozpoczęła całą popularność tego przełącznika, a składa się ona z obudowy Invyr Panda oraz trzonu Kailh Halo True. Pozostałe obecne tu przełączniki to najzwyklejsze klony, które z oryginałem na ogół niewiele mają wspólnego. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że dosłownie każdy z tych przełączników inaczej brzmi, a w dodatku każdy z tych klonów ma mniej wyczuwalną grudkę podczas aktywacji. A to właśnie ze swojego „tactility” słynie Holy Panda najbardziej. Jest ono bowiem bardzo okrągłe, co oznacza, że grudkę czujemy dosyć łagodnie i przez większą część podróży trzonu. Jest to przeciwieństwo ostrego bumpa, który stawia opór chwilę i zaraz odpuszcza. Z całego tego zestawienia zdecydowanie najlepiej wypada moim zdaniem oryginalna Holy Panda, a najlepiej brzmi i najgładziej zachowuje się Lumia (pozdro dla fanów Evangeliona). Jak natomiast do wszystkich tych przełączników przyrównuje się Feker?
Podróbka?
Zacznijmy może od tego dlaczego Feker Holy Panda jest reklamowany jako podróbka. Nie posiada on bowiem żadnego logotypu na górnej części obudowy, gdy wszystkie Holy Pandy takowe posiadają. Pand było już wiele i te uznawane za najbliższe protoplaście posiadają nawet to samo logo – Invyr. Jednak Feker takowego logo nie posiada. Ale czy na pewno? Otóż na pierwszej partii Fekerów widniała nazwa „Invyr”, napisana odrobinę inną czcionką niż w oryginale, ale dosyć mocno zbliżona do Massdropowej. Nawet kolor obudowy był bliższy wytworowi Dropa. To tylko pokazuje, że jeśli przełączniki te produkuje inna firma niż Massdropowe, to na początku nie tylko podrabiała przełącznik, ale także poniekąd markę. Szybko przyszło im natomiast pozbycie się ów logotypu, jednak na obudowie wciąż widać lekkie wycięcie na stempel czy czymkolwiek innym nakładane są takie logotypy na przełączniki.
Awaryjność
Pierwsze co wpadło mi w oko podczas używania tych przełączników to ich awaryjność. Tuż po włożeniu do klawiatury sześćdziesięciu jeden z otrzymanych stu jedenastu aż pięć nie działało poprawnie. Albo wpisywały znaki bez mojego kliknięcia, albo gdy już ich używałem to na przykład wprowadzały znak dwa razy zamiast jeden (tak zwany chatter). Wymieniłem je natychmiast na inne i te jako tako działały, ale jakiś czas później pojawiły się podobne wady na kolejnych. Szkoda, ale no czego oczekiwać od przełączników kosztujących złotówkę za sztukę.. hmm, może działania? Gaterony nie mają takiego problemu, a kosztują tyle samo, a nawet taniej. Dodatkowo musiałem używać tych przełączników w mojej klawiaturze z zastosowaniem płytki montowniczej (tu widoczna jako czarny kawałek włókna węglowego). Dlaczego? Ponieważ przełączniki te, jak z resztą wszystkie Holy Pandy, nie posiadają dwóch dodatkowych nóżek stabilizujących i trzymających je w klawiaturze. Szkoda, że dopiero niedawno BSUN zaczął wprowadzać Pandy z tymi nóżkami.
Bump
Pod względem uczucia z pisania muszę powiedzieć, że nie zawiodłem się. Jest tak źle jak się spodziewałem klikając Dropową Holy Pandę. Fekery są bardzo do niej podobne jeżeli chodzi o uczucie z klikania, jednak bazuję jedynie na jednej sztuce Dropowego wariantu. Jednak Fekery mają coś czego nie spotkałem jeszcze nigdy. Są tak nierównomierne, że aż niedobrze mi gdy je klikam. I nie chodzi mi tu o to, że wyczuwalna grudka różni się rozmiarem pomiędzy przełącznikami. Nie, tu każdy przełącznik jakby za każdym kliknięciem dawał mi inne sprzężenie zwrotne (feedback). Mają one bardzo nieprzyjemną przerwę pomiędzy zakończeniem bumpa, a doprowadzeniem trzonu do samego dołu. Nie wydaje mi się aby powinno było to być obecne w przełączniku znanym właśnie z tego, że wyczuwalna grudka jest okrągła i wyczuwalna przez znaczącą część podróży trzonu. Tu natomiast obecna ona jest jedynie przez pół drogi i w dodatku jest tak niejednorodna, że aż ciężko mi to opisać słowami. Czuję się jakby przełącznik był liniowy, ale w pewnym momencie lekko kazał moim palcom podnieść nacisk. Najlepiej chyba zaprezentuje to poniższy rysunek.
I zanim powiecie mi, że tak być powinno: super, jeśli faktycznie ktoś lubi taką anomalię podczas liniowego wciśnięcia to okej. Mi to natomiast kompletnie nie przypadło do gustu. Zdecydowanie jestem fanem okrągłych bumpów w przełącznikach, ale nie tak maleńkich i ledwie wyczuwalnych. Nie jest to tak, że ja nie czuję bumpa w ogóle. Oczywiście, że czuję. Nie mam wrażenia, że to kompletnie liniowy przełącznik, bo gdy korzystam z nich obok faktycznego liniowca to czuję właśnie, że w Holy Pandach dochodzi do tej ukazanej na obrazku anomalii, lekkiego wzniesienia się potrzebnej siły. Ale to tak delikatnego, że naprawdę ciężkiego do zarejestrowania gdy nie korzystamy z klawiatury świadomie. Jeśli ktoś wie o obecności tej grudki i chce ją czuć to ją poczuje. Dla mnie to jednak co najwyżej połechtanie ego, że coś czuję, a nie danie moim palcom sygnału, że przełącznik został aktywowany i można się cofnąć. Niestety, ale piszę na tych przełącznikach tak jak na liniowcach i doprowadzam trzon za każdym razem do samego dna, bo nie mam innego wyboru. Ale czy to właściwie źle?
Skok i dźwięk
Wielu powiedziałoby, że nie. A to z powodu, że Holy Panda poza swoim nietypowym bumpem oferuje jeszcze jedno – wcześniejsze uderzenie trzonu o spód obudowy przełącznika, przez co wydobywa się z niego nieco inny dźwięk. Tak, akustyka to druga najważniejsza dla konsumentów rzecz jeżeli chodzi o te przełączniki. Jak zatem według mnie wypada? Nie tak źle. Ja osobiście jestem fanem przełączników, które wcześniej bottom-outują (czyli trzon musi przebyć krótszą drogę aby zderzyć się ze spodem obudowy) zarówno pod względem odczucia, które temu towarzyszy, ale także pod względem dźwięku. Ten pierwszy wzgląd ma dla mnie znaczenie, bo pisząc na normalnym przełączniku z czteromilimetrową podróżą mam wrażenie, że jest on strasznie głęboki i palce aż toną mi podczas wciskania go. Tu zaś podróż jest krótsza i mogę cieszyć się łatwiejszym bottom-outowaniem. Pod względem dźwięku lubię je zaś dlatego, że dźwięk ten jest wyraźnie donośny i różni się od zwykłego cichego stuknięcia. Feker Holy Panda to zdecydowanie przełączniki brzmiące wysoko, ale nie „sopranowo”. Zdecydowanie istnieją przełączniki brzmiące jeszcze wyżej, natomiast Holy Pand pod te basowe zakwalifikować nie można. Dźwięk jest w dodatku dosyć głęboki, co szczególnie mi się w nich podoba. Cholera, to już kolejny po Cherry MX Red przełącznik, który naprawdę podoba mi się dźwiękowo, ale pod każdym innym względem okropnie kuleje.
Ocena końcowa
Podsumowując już te nieszczęsne podróbki, które prawdopodobnie wychodzą z tej samej fabryki co Drop Holy Panda, ale są po prostu odpadami albo tańszym w produkcji (a więc większy margines błędu) wariantem. Nie wyobrażam sobie, że istnieje osobna fabryka nastawiona tylko na produkcję tych podróbek, bo Feker zaczyna sprzedawać też zwykłe (liniowe) Pandy, a także Evil Airy i Evil Miami – oba bez logo. Wszystkie te cztery przełączniki są produkowane przez firmę BSUN, a więc coś tu śmierdzi, że Feker kopiuje tylko tę jedną firmę (i na boku sprzedaje TTC Vatican, ale to inna bajka). Dlatego osobiście podejrzewam BSUNa o produkowanie przełączników dwa razy, jeden z logiem i do oficjalnej sprzedaży, a raz bez logo i do sprzedaży cichociemnej. Szczególnie utwierdza mnie w tym fakt, że wszelkie oznaczenia i punkty wtrysku są identyczne pomiędzy Fekerowymi, a Massdropowymi Holy Pandami. Jednak firmy odkładając na bok, bo to mimo wszystko mało ważna kwestia. Jak finalnie oceniam te przełączniki? Są słabe. Nie podoba mi się kompletnie ich zachowanie, co jest najważniejszym aspektem przełącznika w moim odczuciu. Dźwiękowo są okej, choć nie sprawdzałem ich z lubrykantem. A propos tego, nie są one gładkie w żadnym stopniu i faktycznie można odczuć tu tarcie, aczkolwiek mi to osobiście bardzo nie przeszkadzało. Sprężyny również są niczego sobie, wydają lekki metaliczny pogłos, aczkolwiek ten jest łatwy do wyeliminowania. Są one sześćdziesięciosiedmio gramowe, ale wydają się być jeszcze lżejsze. Osobiście wykorzystam te sprężyny prawdopodobnie do tego samego celu co trzony – do franken-przełączników. Ale o tym temacie opowiem więcej kiedy indziej.