Recenzja Titanum TKR101

Dla sprostowania zacznę od wyjaśnienia co oznacza słowo membrana. Chodzi tu bowiem o to, że ludzie bardzo często błędnie określają klawiatury na gumowych kopułach jako membranówki. Jasne, praktycznie każda marketowa klawiatura za grosze jest membranówką i jest na gumowych kopułach, ale sam fakt posiadania membrany nie zmienia kompletnie nic. Dlatego ludzie lubią sobie dzielić klawiatury na membranowe i mechaniczne, co jest tak absurdalnym i idiotycznym podziałem, że widząc u kogoś taki podział od razu przestaję traktować jego słowa jako informatywne, bo nie ma zielonego pojęcia o tym o czym pisze/mówi. Dlatego Wy bądźcie mądrzy i wiedzcie, że posiadanie przez klawiaturę membrany nie sprawia, że ma gumowe kopuły, gdyż te są osobną częścią, a mamy przecież wiele fantastycznych klawiatur membranowych, które bez problemu można podpiąć pod kategorię tych mechanicznych – na przykład IBM Model M.

Mam nadzieję, że po tym zdjęciu ludzie przestaną mylić pojęcia.

Titanum, Esperanza?

Przejdźmy zatem do samego produktu dziś recenzowanego. Jest to otrzymana przeze mnie od znajomego z Pabianic – Karola – klawiatura membranowa na gumowych kopułach, która służy mi jako zastępstwo na jakiś czas. Wynika to z tego, że sprzedałem swoje różowiutkie keycapy zanim doszły mi nowe, przez co dosłownie zostałem bez klawiatury, no bo jak pisać na samych switchach? Dlatego poprosiłem Karola o pomoc i ten przekazał w moje ręce cud techniki rodem ze szkoły czy biura. Produkt ten to konstrukcja firmy Titanum, która to należy do polskiej Esperanzy. Zanim jednak ucieszycie się, że jest to polski produkt – nic bardziej mylnego. Esperanza to najzwyklejszy polski importer, taki jak Manta, który importuje niezwykle tanie produkty z masowej produkcji, nalepia na nie swoje logo i sprzedaje drożej.

Przez swój rozmiar Titanum TK101 zajmował sporo miejsca na moim biurku.

Układ

Wariant, który dał mi Karol posiada dodatkowe litery w języku rosyjskim, a więc pisane cyrylicą. Pewnie jest to produkt przeznaczony na rynek wschodni i jakimś cudem dostał się do Polski. Jednak poza dodatkowymi literami posiada on nieco odmienny układ klawiszy niż spotykamy na ogół. Jest to przede wszystkim Big Ass Enter Key, który kształtem przypomina bardzo grubą literę L zwróconą w lewą stronę. Kosztem tego zabiegu trzeba było umieścić gdzieś klawisz \|, a więc padło na skrócenie Backspace o połowę, przez co ten ma tu długość jedynie 1u (jednej jednostki). Jest to bardzo niewygodne, gdyż trzeba przyzwyczaić się do krótszego klawisza, plus palec musi sięgać dalej niż zwykle.

Patrząc na tę klawiaturę czułem się jakbym pracował w rosyjskim korpo.

Spód

Od spodu klawiatura prezentuje masę losowo rozrzuconych śrub oraz cztery stopki – dwie udające gumę antypoślizgową i dwie rozkładane nóżki, również bez śladu po gumie. Sprawia to, że klawiaturę jak najbardziej możemy sobie podwyższyć, ale na jej stabilność na biurku nie liczmy. Ja natomiast nie miałem żadnych problemów z przesuwającą się od przysłowiowego powiewu wiatru klawiaturą, więc może to jednak jakiś mit. Ale i tak lepiej mieć gumki niż nie mieć, tak na wszelki wypadek. Tego tu nie uświadczymy.

Znalazły się nawet stopki podwyższające kąt nachylenia.

Jakość wykonania

Oczywiście klawiatury takie dostać można w marketach po bardzo niskich kwotach, pokroju nastu złotych, więc jakość wykonania nie jest oczywiście na żadnym poziomie. Klawiatura wygina się od pisania, wystarczy ją mocniej dotknąć i wystarczy jej to do ugięcia się. Całość tu to plastik więc nie ma co się dziwić, że dostajemy klawiaturę niczym z gumy. Szkoda natomiast, że jeśli wygniemy ją za bardzo to się ona złamie, w przeciwieństwie do faktycznej gumy. Zdolności giętkościowe prezentuję na krótkim filmie poniżej.

Niektórym pewnie takie uginanie się nawet podoba.

Dźwięk

Jest to, jak już wspominałem, klawiatura na gumowych kopułach. Wielu pewnie stwierdziłoby, że oznacza to ciszę podczas pisania. Oczywiście nie ma bardziej mylnego stwierdzenia, bo nie spotkałem jeszcze w życiu faktycznie cichego gumiaka z marketu. Dźwięk tej klawiatury nie jest wcale zły, bo brzmi ona przyzwoicie i oferuje niezłą ciszę, ale kompletnie niszczy to obecność stabilizatorów, które brzmią niczym szeleszczenie łańcuchami albo upuszczanie blachy. Jeszcze durniejsze jest rozłożenie tych stabilizatorów, bo są one pod Enterem, Spacją i prawym Shiftem, ale już na przykład pod lewym Shiftem czy dłuższymi klawiszami Numpada takowego drucika nie ma i klikając klawisz poza środkiem napotykami zjawisko bindingu czyli zwiększonego oporu przez tarcie o ściankę.

Nagranie, choć nie najlepszej jakości, to przedstawia mniej więcej brzmienie.

Przełączniki

Na plus jest tutaj uczucie podczas pisania, bowiem gumowe kopuły domyślnie są typem dotykowym, a więc czujemy w momencie aktywacji jakbyśmy napotkali przeszkodę i musieli włożyć nieco więcej siły aby ją przekroczyć. Z gumowymi kopułami jest natomiast o tyle inaczej, że jesteśmy zmuszeni do doprowadzenia klawisza do samego dołu zaraz po tym tak zwanym bumpie. To może się niektórym nie podobać, ponieważ klawiatury mechaniczne (w typowym rozumieniu) takiego problemu nie mają i aktywacja następuje przed dociśnięciem do końca. Tu jednak kopuła musi połączyć dwie ścieżki na membranie przez co musi jej dotknąć, a by jej dotknąć to musimy docisnąć ją do końca. Dla mnie to jednak żaden problem, lubię bottom-outować (nazwa zjawiska doprowadzania klawisza do samego dołu, dociskania go na maksa). Największy problem to z kolei to jak szybko te kopuły się zużywają i jak nierównomierne jest uczucie podczas pisania. Czuć bowiem, że poszczególne klawisze mają zupełnie inny bump. Jedne mają go ostrego, drugie sprężystego, w trzecich prawie go nie czuć. Właśnie to najbardziej odpycha mnie od tej klawiatury.

Pod nakładkami ukrywają się standardowe kopułki wykonane z taniej gumy.

Keycapy

Keycapy są najzwyklejsze na świecie, cieniutkie jak papier. W ramach ciekawostki, Razer oferuje podobną grubość keycapów w klawiaturach za kilkadziesiąt większe kwoty. Litery na tych keycapach to jakaś forma naklejek naklejonych na ich powierzchni. Nie wydają się one natomiast mało wytrzymałe, bowiem Karol uważa tę klawiaturę za co najmniej dwuletnią, a wszystkie naklejki na niej są w stanie idealnym. Problemem jest jedynie to, że powierzchnia keycapa jest lekko chropowata i matowa, zaś naklejki są gładkie i odbijają wszelkie światło. To skutkuje takim bardzo brzydkim widokiem gdy popatrzymy na klawiaturę w jakimkolwiek świetle. Oczywiście keycapów tu nie wymienimy na jakiekolwiek customowe, bo klawiatury te nie mają żadnych standardów i to w jakim kształcie jest montaż keycapa jest zależne od producenta i w pewnym sensie losowe.

Producent oszczędzał na każdym kroku, nawet na tym czego dotykamy najczęściej.

W grach

I o ile przy pisaniu nie jest to jeszcze taka tragiczna klawiatura i właściwie wypełnia swoją rolę w stu procentach, tak przy graniu jest wręcz nieużywalna. Winna jest w tym membrana, która ogranicza klawiaturę do 2KRO (2 Key RollOver). Oznacza to, że jednocześnie możemy wcisnąć minimalnie dwa klawisze, ale tylko tyle jest gwarantowane, że zadziała. Co za tym idzie, jeśli chcemy w Minecraftcie płynąć do góry, do przodu i w lewo jednocześnie to nie możemy tego zrobić, bo komputer zrozumie jedynie dwa pierwsze sygnały. Musimy zatem zrezygnować z jednego z nich. Podczas pisania nie przeszkadza to w ogóle, ale w grach po prostu usuwa jakąkolwiek wygodę użytkowania.

Przyznam, że granie na tej klawiaturze nie należało do najmilszych.

Ocena końcowa

No i pora na końcową opinię. Czy przyjemnie korzystało mi się z tej klawiatury? W chwili pisania tego artykułu jestem dzień przed odbiorem swoich nowych keycapów, a to oznacza, że korzystam z tego Tytana już ponad tydzień. Nie mam najlepszych wspomnień, ale szczerze powiedziawszy – pisanie na niej nie różni się znacząco od pisania na czymkolwiek innym. W końcu to też klawiatura, więc póki działa to spełnia swoją rolę w stu procentach. Ja natomiast jestem entuzjastą, a nie niedzielnym graczem po czterdziestce, więc przykładam uwagę do większej ilości aspektów – z tego powodu pod żadnym pozorem nie jestem w stanie polecić komukolwiek tego produktu. Choćby dostać ją na własność za darmo, to nie jest klawiatura wygodna w użytkowaniu. Jasne, posiada wszelkie funkcje klawiatury, ale nie mieści się w granicach szczebla jakości, który jestem w stanie zaakceptować. Jedyne przyjemne wspomnienie z tą klawiaturą będę miał przez te rosyjskie literki, które co chwila przypominają mi o swoim pochodzeniu. Dotykałem jednak w życiu o wiele lepszych gumiaków i ten Titanum nie dorasta im nawet do pięt.