„Blue do pisania, a Redy do grania” – no nie do końca

Po krótkiej przerwie wracam do Was z drugim artykułem z cyklu omawiania popularnych stereotypów klawiaturowych i obalania ich za pomocą merytorycznej argumentacji. W poprzednim omawiałem problem dzielenia klawiatur na membranowe i mechaniczne, a dziś pogadam trochę o ignoranckim ograniczaniu się do trzech kolorów przełączników i nadawaniu im sprzecznym z definicją preferencji zdolności. Bardzo częstym i poważnym problemem jest bowiem dzielenie przełączników na Red, Brown i Blue zamiast na liniowe, dotykowe i klikające. Jest to szczególnie krzywdzące gdy zagłębimy się w temat i poznamy jak bardzo różnić mogą się od siebie różne liniowce, różne dotykowce i różne klikacze. Szczególnie, że Browny na ogół wcale nie są takie cudowne jak się je reklamuje, a Blue zamiast klikać – grzechoczą. Mnie natomiast najbardziej rani gdy widzę osoby powielające najgorszy ze stereotypów: że Redy są do grania, Blue do pisania, a Browny to kompromis pomiędzy i są dla osób raz grających, a raz piszących. Zanim natomiast wytłumaczę Wam dlaczego stereotypy te nie mają żadnego przeniesienia na rzeczywistość omówię Wam czym na ogół charakteryzują się przełączniki czerwone, czym brązowe, a czym niebieskie.

Ta kupka to Redy, Browny i Blue od wielu różnych producentów.

Red

Czerwone przełączniki to lekkie liniowce, a zatem potrzebują małego nacisku do aktywacji, a w dodatku w momencie aktywowania przełącznik nie wydaje żadnego odgłosu ani nie informuje nas za pomocą wyczuwalnej wypustki. Są po prostu liniowe, czyli podróż trzonu jest płaska, bez żadnych przeszkód. Siła, której należy użyć w nich do doprowadzenia trzonu do samego dołu oscyluje na ogół w granicach 60 gramów siły. Oczywiście sprężyny różnią się ze względu na firmę, a więc ta waga może się różnić, ale na ogół zamyka się na poziomie sześćdziesiątki, czyli jest to dosyć niska waga, ale nie bardzo niska. Do gier są one natomiast polecane ze względu na liniowość. Ktoś ubzdurał sobie kiedyś, że brak wyczuwalnej aktywacji pozwala graczom na bezinterferencyjne wciskanie przełączników i dzięki płaskiej pracy nic nie będzie przeszkadzać ich palcom.

Każdy producent musi mieć swojego Reda jako ofertę dla graczy.

Blue

Klikającym przełącznikiem z podstawowej trójcy jest wariant zabarwiony na niebiesko. Te również są dosyć lekkie, ale w przeciwieństwie do Redów nie są liniowe, a klikające. To oznacza, że moment aktywacji zarówno czujemy jak i słyszymy. To pozwala palcom jak i uszom zarejestrować, że przełącznik się aktywował, a w efekcie cofnąć palec bez dociskania trzonu do samego spodu. Z tego powodu utarł się stereotyp, że niebieskie przełączniki najlepiej sprawdzą się podczas pisania. Pisarze klawiaturowi mają bowiem potrzebować wyraźnego zaznaczenia aktywacji aby szybciej pisać, a odgłos dodatkowo im w tym pomaga. Nie zapomnijmy natomiast, że znacząca większość niebieskich przełączników z klikaniem nie ma kompletnie nic wspólnego. Ich głos to raczej grzechotka albo łamanie patyków. Jest to spowodowane wykorzystywanym w niebieskich przełącznikach mechanizmem – click-jacket. Ten bowiem nigdy nie miał być przeznaczony do generowania dźwięku! W patencie Cherry ma on jedynie rolę elementu tworzącego histerezę (różnicę pomiędzy punktem aktywacji i punktem resetu – czyli czymś kierowanym właśnie do pisarzy!), a nie generatorem ogłosów klikania.

Zdecydowanie najwięcej klonów Cherry MX to właśnie przełączniki niebieskie.

Brown

Jeżeli jednak ktoś nie lubi donośnego klikania, ale nadal chce odczuwać aktywację to dla niego rzekomo najlepsze są przełączniki brązowe. Te bowiem oferują leciutko wyczuwalną aktywację, a przy tym nie hałasują jak opętane. Coś poszło jednak nie tak po drodze, bowiem konkretnie brązowy wariant często z przełącznikiem dotykowym nie ma zbyt wiele wspólnego. Jasne, małą grudkę w chwili aktywacji jako tako czuć, ale jest to tak niezwykle mała przeszkoda, że przy cięższym i szybszym pisaniu Browny robią się po prostu liniowe. I to nie jest tak, że to przypadłość przełączników dotykowych, bo przecież jest masa takich, które mają mocno wyczuwalną aktywację i nawet przy większych prędkościach pisania czuć ją dosyć wyraźnie. Browny są często nazywane kompromisem pomiędzy Red, a Blue, aczkolwiek ich ledwie wyczuwalna wypustka nie ma kompletnie nic wspólnego z tą, którą poczuć możemy z niebieskim wariancie.

Kopiowanie

Jak już pewnie mogliście się zorientować, za tym wszystkim stoi nie kto inny jak Cherry. To ich pomysły były przecież kopiowane przez wiele lat, a ich ograniczający design nie pozwalał dokonywać wyraźnych przełomów. Teraz prawie każda firma produkuje przełączniki na wzór niemieckiej firmy o wiśniowej nazwie, a do tego ma w swojej ofercie te trzy podstawowe kolory – czerwony, brązowy i niebieski. Dlaczego? Bo ludzie to kupują. Ludziom marketing tak wyprał głowy, że oni są święcie przekonani, że czerwone są dla graczy, niebieskie dla pisarzy, a brązowe dla osób o mieszanych upodobaniach. Stereotyp ten kompletnie zostaje jednak rozerwany na strzępy gdy tylko zagłębimy się w różnorodność przełączników i poznamy inne liniowce, inne dotykowce i inne klikacze. Bo nawet różnice pomiędzy Cherry, Gateronem czy Kaihua są w dzisiejszych czasach ignorowane. Po wejściu na dowolny polski poradnik o przełącznikach jedyne czego się dowiemy to stereotypy o przeznaczeniu przełączników, a do tego wymyślony bez logicznego poparcia ranking, w którym to Outemu jest najgorsze, Kailh lepszy, a Cherry to wisienka na torcie. Szkoda tylko, że nikt nigdy nie potrafi przedstawić powodów dla których jakakolwiek firma może być lepsza od drugiej.

Jak zwykle winni są Niemcy.

Konkluzja

Dlaczego jednak uważam, że Redy nie są dla graczy, Blue nie są dla pisarzy, a Browny nie są mieszanką? Mam ku temu dwa powody. Pierwszy to oczywiście preferencja, bo to czy dobrze będzie Ci się grało na niebieskich czy na czerwonych jest zależne tylko i wyłącznie od Twojej preferencji. Nie ma na świecie dwóch takich samych osób, więc wrzucanie do wora wszystkich graczy i rekomendowanie im czerwonych przełączników jest straszną ignorancją. Mi swego czasu najlepiej pisało się na przełącznikach liniowych. Jestem zatem wyrwą w czasoprzestrzeni, błędem w matrixie czy jak? Ktoś może się odezwać, że wszystko super, ale większość graczy preferuje liniowce i stąd wzięło się polecanie Redów. Ale czy to daje przyzwolenie do ignorowania preferencji i dosłownie nadawania przełącznikom jakichś mitycznych zdolności dzięki którym nadają się bardziej do grania? To mnie właśnie wkurza najbardziej – brak precyzji. Bo jasne, Blue powstały z myślą o osobach piszących i dlatego mają histerezę, a dotykowy typ przełączników rzeczywiście ma za zadanie być cichszy od klikaczy, a w tym samym czasie nadal informujący o aktywacji, ale to nie ogranicza się do „Brown to hybryda Red i Blue”. Zamiast paplać głupoty niech ci wszyscy specjaliści powiedzą, że czerwone przełączniki są przez wielu preferowane do gier, PONIEWAŻ oferują liniową charakterystykę, a poza tym Gaterony są na ogół gładsze niż Kailh czy Cherry. W ten sposób potencjalny klient będzie wiedział, że jeśli chce coś w miarę gładkiego to ma wziąć Gaterony, a jak lepiej gra mu się na czymś w czym czuć aktywację to żeby wybrał jakiś przełącznik dotykowy. To tak proste, ale niektórym widocznie nie chce się przekazywać wiedzę i wolą przekazywać marketing.

Mnogość różnych przełączników nie będących ani Red, ani Brown, ani Blue.

Moim drugim powodem jest natomiast fakt, że Red, Brown i Blue to nie są jedyne przełączniki, a świat liniowców, dotykowców i klikaczy jest o wiele, wiele szerszy. Liniowce mogą różnić się płynnością, dotykowe mogą różnić się charakterystyką i wielkością wyczuwalnej grudki w momencie aktywacji, klikające również mogą różnić się tym co dotykowe, a w dodatku wszystkie z nich mogą różnić się wydawanym odgłosem, jakością wykonania, bujaniem się trzonu na boki, długością podróży trzonu czy wymaganą wagą do aktywacji przełącznika. To zbyt szeroki świat żeby po prostu przyjść i powiedzieć, że Blue są do pisania, bo klikają. Ale jak klikają? Czemu Cherry MX Blue, a nie na przykład Kailh Box Jade? Świat przełączników mechanicznych nie kończy się przecież nawet na stylu MX i istnieje masa innych, takich jak Alps i inne dziwolągi. Powielanie szkodliwych stereotypów i polecanie przełączników nieprecyzyjnie jest po prostu czymś niedopuszczalnym i mnie bardzo porusza jak ludzie dalej sieją ferment i dezinformację wśród nieświadomych osób chcących się czegoś dowiedzieć. Dlatego proszę, nie róbcie tak, a przełączniki polecajcie ludziom precyzyjnie i zważając na ich preferencje, a nie przez pryzmat „większości”.