Biała niczym śnieg – Monstargear XO V3 zbudowany

Stabilizatory

Pisałem już, że przyszła mi klawiatura. Jednak nie mogłem jej od razu złożyć, bo raz, że nie miałem stabilizatorów, a dwa, że nie miałem keycapów do niej. Jednak to szybko się zmieniło gdy do paczkomatu dostarczone zostały przezroczyste stabilizatory Durock V2. Normalnie kosztują one sto złotych, ale ja za pomocą kuponu obniżyłem cenę do ośmiu dyszek. Nie czekałem na nie jakoś przesadnie długo, bo mniej niż dwa tygodnie. Nabyłem je zamiast V1 ponieważ miałem doświadczenie już z tą poprzednią wersją i niestety drucik lubił sobie wypadać. Wersja druga ma na celu naprawić ten błąd poprzez dodanie do obudowy osłonki na właśnie drucik. Wybrałem opcję 4x2u+1×6.25u, czyli pięć stabilziatorów: cztery z drucikiem 2u i jeden z drucikiem 6.25u. Unity to długości. Czemu jednak wybrałem drucik 6.25u skoro buduję klawiaturę ze spacją 7u? Otóż posiadałem już zbędny drucik 7u w tym samym kolorze i był w miarę prosty, a drucik 6.25u raczej będzie prościej ewentualnie sprzedać – nie lubię trzymać nadmiaru, którego nie użyję.

Padło na Durock V2, ponieważ są one ładne i polecane.

Lutowanie

Zaraz po zmodyfikowaniu stabilizatorów przeszedłem do etapu, który stresował mnie najbardziej. Otóż nigdy w życiu nie lutowałem żadnej klawiatury, a mój kontakt z lutownicą to poprawianie lutów na jednym sockecie i rozlutowywanie dwóch klawiatur na maksymalnej temperaturze, bo to czy PCB od nich by przeżyło to ostatnie co mnie obchodziło. Dlatego gdy lutowałem 86 przełączników do płytki drukowanej mojego Monstargeara to starałem się być uważnym jak tylko się da. Temperaturę ustawiłem na 420 stopni, bo na niższej mi się cyna nie chciała topić i przystąpiłem do pracy. Wszystko szło bardzo szybko i swobodnie gdy po kilku pierwszych lutach nauczyłem się jak lutować. Jednak po chwili odkryłem, że cyna pryska mi na całem PCB jakimiś kuleczkami. Ponoć jest to skutkiem zbyt wysokiej temperatury, ale finalnie nie popsuło mi to płytki drukowanej i po skończonym lutowaniu wszystko działało perfekcyjnie.

Mimo pierwszego w życiu lutowania całej klawiatury poszło mi to niezwykle dobrze.

Przełączniki

Przełączniki, które wlutowałem do tej klawiatury to zmodyfikowane Paco. Za nazwą tą kryje się przełącznik, którego nie da się kupić od ręki, bo składa się on z dwóch różnych przełączników. Robi się go bowiem z obudowy od Kailh Cream oraz trzonu od Kailh Halo True lub Clear. Ja użyłem jednak trzonów z Feker Holy Panda, bo są one identyczne do tych od Kaihua, a zdecydowanie taniej je pozyskać. Jednak moje Paco są nieco bardziej skomplikowane. Poza nasmarowaniem ich smarem SuperLube 21030 (tylko na trzonie, obudowy nie smarowałem, bo to gruby smar) uszczelniłem obudowę za pomocą tak zwanych filmów. Jednak do Creamów ciężko włożyć jakieś filmy, więc użyłem piankowych Kelowna MDI. Od tej samej firmy mam również sprężyny w Paco – Kelowna Double-Stage 58g. Są one bardzo długimi sprężynami i świetnie działają w dotykowych przełącznikach. Najmniej spotykaną modyfikacją, którą potraktowałem moje Paco jest jednak tak zwany „paper mod”. Polega on na wkładaniu za metalowe kontakty kawałka papieru aby kontakt ten był pchany w stronę trzonu, a w efekcie powiększyła się wyczuwalna grudka podczas aktywacji. Creamy to liniowe przełączniki więc wkładanie do nich trzonów dotykowych nie skutkuje w dużym bumpie, dlatego wykonałem też tę modyfikację. Ja jednak zamiast papieru użyłem cienkiej pianki, która została mi z piankowych filmów Kelowna MDI. Więcej o modyfikowaniu przełączników i składaniu jednego z wielu napiszę w osobnym artykule, bo to zbyt rozbudowany temat.

Trzony pasują nawet do koloru mosiężnej płytki.

Waga

Jak możecie pamiętać Monstargear XO V3 przyszedł mi ze stalową wagą wypolerowaną na lustro. Wybrałem ją, bo srebrny moim zdaniem o wiele lepiej komponuje się z bielą od różowego złotego mosiądzu. Niestety płytki montowniczej nie da się zmienić na stalową, bo trzeba ją dokupić osobno. A co ja bym wtedy zrobił z tą mosiężną? Poza tym mosiądz jest zdecydowanie popularniejszą opcją na płytkę montowniczą więc właściwie to nawet lepiej, że ją mam z tego metalu, bo w końcu jestem w stanie wypróbować jakich dostarcza on odczuć. Wykończenie wagi na lustro jest z kolei śliczne, ale nie perfekcyjne. Pod światło wyraźnie widać masę rysek, z kolei cztery wcięcia w miejscu tego jakby logo „X w O” są niewykończone i widać na nich fabryczny niewykończony pattern. Może kiedyś pofatyguję się to poprawić, ale to się zobaczy. Waga, jak nazwa mówi, ma klawiaturze dodawać wagi. XO V3 waży jednak sama w sobie bardzo dużo. Około sześciuset gramowy kawał stali skutecznie podwyższa całkowitą wagę, według producenta, do trzech kilogramów.

Dzięki wykończeniu na lustro jestem w stanie przeglądać się w tej wadze.

Układ

Układ jaki wybrałem dla tej klawiatury to ANSI z dolnym rzędem „Tsangan”. Oznacza to, że spacja o długości siedmiu unitów jest idealnie po środku, a po jej bokach są symetrycznie klawisze 1.5u-1u-1.5u. Tworzy to estetyczny wygląd, bo kto nie lubi symetryczności? Bałem się trochę, że tak długa spacja nie będzie dawała się skutecznie zmodyfikować (a konkretnie stabilizator pod nią), ale moje wątpliwości rozwiał efekt końcowy – zero szeleszczenia pod spacją. Dzięki możliwości programowania PCB wedle własnych wymogów umieściłem dodatkowo w miejscu CapsLocka Control, a w miejscu lewego Controla – CapsLock. Jest to ponoć wygodniejsze niż sięganie małym palcem do samego rogu po lewy Control, a szczególnie podczas grania. Testuję to już od kilku dni i póki co nie jest źle, czasem zapominam, ale mam nadzieję, że gdy już się przyzwyczaję to będzie mi to dawało jakieś profity. Z kolei pod diamencikami w dolnym rzędzie dałem po lewo Windows, a po prawo FN. Ten drugi mi właściwie zbędny, bo to mimo wszystko TKL, więc wszystkie klawisze już tu są, ale ustawienia podświetlenia są domyślnie pod warstwą więc FN przydaje się do wyłączania tych świecidełek. Finalnie zrobiłem pożytek z klawisza Pause/Break, który znaleźć można w prawym górnym rogu klawiatury. Domyślnie ma on za zadanie zatrzymywać jakieś tam operacje w jakichś tam systemach, ale ja ustawiłem go tak, że faktycznie jest pauzą – do muzyki i filmów. Teraz dzięki niemu mogę wygodnie pauzować i odpalać muzykę jednym kliknięciem.

Liczę, że taki układ będzie dla mnie najwygodniejszy.

Keycapy

Nakładki, które wybrałem do mojej śnieżynki, to Black on White w profilu MT3. Jak możecie pamiętać mam już doświadczenie z tym profilem, bo w zeszłym roku kupiłem do Tofu keycapy dev/tty w tym samym profilu. Były one jednak wykonane z tworzywa PBT i w technologii nadruku sublimacji barwnika. Tutaj mamy jednak nakładki wykonane z ABSu i w technologii double-shot. Oznacza to, że literki są osobnym kawałkiem plastiku więc nigdy się nie zetrą. ABS ma jednak kilka wad, takich jak żółknięcie z czasem, wycieranie się tekstury oraz mniejsza wytrzymałość na czynniki zewnętrznę. Jest natomiast o wiele prostszy w obróbce niż PBT dzięki czemu spacje nie są na ogół powyginane we wszystkie strony świata w zestawach z ABSu, a są w zestawach z PBT (tak jak moja spacja w dev/tty, która aż nie chciała wracać). Black on White odnosi się do kolorystyki, bo są to czarne legendy na białych keycapach. Ten biały jest nieco cieplejszy niż elektroforetyczne wykończenie klawiatury, ale zaufajcie mi – na zdjęciach widać to bardziej niż na żywo.

MT3 BoW są nieco bardziej żółte niż biały Monstargear XO V3.

Brzmienie

Na wstępie powiem, że testy dźwięku nie mają jakiegokolwiek sensu i nie pokazują jak klawiatura brzmi na żywo. Mogą one jednak pokazać jak dźwięk różni się pomiędzy różnymi warunkami i czy występują jakieś niepożądane odgłosy. Dlatego nagrałem dwa testy: jeden z keycapami MT3, który przedstawia klawiaturę w stanie w jakim jej użytkuję, a także drugi z keycapami SA. Po co ten drugi? No bo mam zestaw keycapów MAXKEY KA, który leży i czeka na Ramę, więc żeby się nie nudził to go założyłem na Monstargearka. Z nagrań wynika, że nie występuje jakaś ogromna różnica, ale wersja z MT3 ma taki jakby pełniejszy dźwięk. Podoba mi się on bardziej, chociaż spacja w profilu SA też robi swoje. Stabilizatory rzecz jasna nie szeleszczą w ogóle, bo lubrykowanie ich udało mi się tym razem bardzo dobrze. Posmarowałem je Permatexem, którego niektórzy tak bardzo nienawidzą, a jednak spełnia swoją rolę perfekcyjnie.

Dźwięk MT3 podoba mi się bardziej niż SA.
Choć MAXKEY KA nie pasują wyglądem, to nie brzmią wcale tak źle.

Pierwsze wrażenia

Co jednak z doznaniami podczas pisania? Czy jest to pod tym względem dobra dla mnie klawiatura? Muszę przyznać, że tak. Na początku wydawało mi się, że mosiężna płytka może być zbyt twarda i będzie mi się pisało zbyt ciężko, ale gdy tylko napisałem swoje pierwsze zdanie na tej klawiaturze to uświadomiłem sobie jak bardzo podoba mi się twarde uderzenie klawisza. Czuć wówczas, że to klawiatura, a nie jakiś giętki jak guma wyrób. Pomagają w tym zdecydowanie przełączniki, które oferują bardzo przyjemnie wyczuwalny moment aktywacji. Jest on ciut okrągły, ale dość agresywny dzięki czemu aktywację faktycznie czuć. Lekka sprężyna wcale się taka nie wydaje dzięki współpracy sporego bumpa i twardej płytki, ale to dla mnie nie problem, bo bałem się właśnie, że te 58 gramów będzie dla mnie ciut za lekkie. Długość sprężyny sprawia, że skok dostaje trochę więcej charakteru i faktycznie czuć, że coś się dzieje, z kolei dzięki nasmarowaniu podróż jest zdecydowanie gładka. No i finalnie – keycapy MT3 są niesamowicie wygodne do pisania. Lekko szorstka tekstura dosłownie sprawia, że palce kleją się do nich, a wyżłobiony kształt pozwala opuszkom wpadać do środka dla powiększenia wygody. Obudowa dodatkowo posiada nachylenie dziewięciu stopni, co jest zdecydowanie wyższym wynikiem niż w takich klawiaturach jak Tofu (które to ma nachylenie 7 stopni). Oznacza to, że klawiatura jest bardziej przechylona w stronę użytkownika, a to skutkuje, w moim przypadku, zwiększoną wygodą podczas użytkowania.

Jest to dotychczas zdecydowanie najlepsza klawiatura jaką miałem.

Ocena końcowa

Podsumowując moją pierwszą zbudowaną klawiaturę TKL, jestem bardzo zadowolony. Wydałem na całość dokładnie 3047,19 złotych i nie żałuję ani złotówki z tej kwoty, bo cieszę się z efektu końcowego. Klawiatura wygląda po prostu pięknie. Na początku nie pomyślałbym, że wezmę calą białą wersję, bo jest ona limitowana i była niedostępna gdy przeglądałem propozycje klawiatur TKL w moim budżecie. Dostępne były jednak white-navy i navy-white – bo jak widać na zdjęciach, Monstargear XO V3 składa się z dwóch kawałków aluminium 6063 i jeden to ten wielki spód, a drugi to lekko wystający top. Mi bardzo podobała się wizja kupienia wersji z białym spodem i niebieskim topem, bo pasowałoby to do stanowiska i dodatkowo prezentowałoby się perfekcyjnie. Ale potem zobaczyłem, że biała wersja wróciła i można kupić jedną czy dwie sztuki za tę samą cenę co pozostałe kolory. Zawsze marzyła mi się droga klawiatura w takim bazowym kolorze jak biały. Mimo tego rzuca się ona momentalnie w oczy. Jest po prostu bardzo przystojna dzięki specyficznemu designowi. Keycapy mogłyby ciut lepiej pasować, ale i tak nie ma tragedii i póki nie jest nadzwyczaj jasno w pokoju to nie widać tak bardzo tej różnicy bieli. Dźwiękowo jest naprawdę dobrze, nie wiedziałem szczerze czego się spodziewać, ale jestem zadowolony z tego jak brzmi XO V3 z Paco. Jest to bardzo pełny dźwięk, ale też wysoki dźwięk. Można go lubić, a można go nienawidzić. MI bardzo się podoba. No i finalnie pisanie na tej klawiaturze to coś pięknego. Jest ono bardzo wygodne i wręcz relaksujące. Sferycznie wklęsłe keycapy dostarczają palcom ogromnej wygody, a przełączniki dostarczają przepysznego uczucia za sprawą dosyć mocno zaznaczonej aktywacji. Wybranie tej klawiatury to był bardzo dobry pomysł, a cały proces budowy był świetnym doświadczeniem. Z pewnością będzie ona sprawować się doskonale przez następne miesiące pracy. Może nawet napiszę jej recenzję po jakimś czasie użytkowania? Zobaczymy!